Na każdego uzależnionego przypada od jednej do nawet czterech osób bliskich, które w związku z tym cierpią Joanna Flis – psycholożka, psychoterapeutka, pedagożka, naukowczyni. Ekspertka w zakresie uzależnień i współuzależnienia. Analizy Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) pokazują, że na jednego Polaka w wieku od 15 lat wzwyż przypada średnio dziewięć butelek piwa tygodniowo. Czy w związku z ogromnym problemem nadużywania alkoholu w Polsce jesteśmy jednym wielkim współuzależnionym narodem? – Na każdego uzależnionego przypada od jednej do nawet czterech osób bliskich, które w związku z tym cierpią. Wszyscy znamy więc kilka osób, które doświadczyły, doświadczają albo w przyszłości doświadczą współuzależnienia. Tymczasem większość z nas ignoruje cierpienie tych rodzin. Jesteśmy społeczeństwem, które ledwo ma świadomość skali uzależnień w naszym kraju, a już zupełnie nie rozumie społecznych skutków tej powszechnej choroby, wśród których znajduje się właśnie współuzależnienie. Pełnych statystyk dotyczących współuzależnienia nie ma, co również pokazuje, jak wielu współuzależnionych pozostaje na marginesie problemu. Jakie konsekwencje niesie życie z osobą uzależnioną? – Mają dwie nogi. Jedną są zaburzenia adaptacyjne, które wynikają z życia w przedłużającym się stresie. Należą do nich takie objawy jak: chwiejność emocjonalna, zaburzenia snu, rozwijający się epizod depresji, zwiększony poziom lęku czy ataki paniki. To ten sam kaliber doświadczeń, jak w przypadku zespołu stresu pourazowego u weteranów wojennych. Masywne uzależnienie – kiedy dochodzi do ciągów alkoholowych, zespołów odstawiennych i generalnej destrukcji życia – zawsze wywołuje zaburzenia adaptacyjne u wszystkich członków rodziny, także dzieci. Oni wszyscy nieustająco czują się jak żołnierze na wojnie. Natomiast druga noga dotyczy stricte syndromu współuzależnienia. Ten syndrom nie pojawia się zawsze? – Nie. On wynika z próby zapanowania nad sytuacją, która budzi cierpienie; kontrolowania lub ratowania osoby uzależnionej, czego źródłem jest głębokie przekonanie o własnym wpływie na daną sytuację, swojej winie albo odpowiedzialności. To, czy rozwinie się w nas współuzależnienie, bardzo zależy więc od naszych przekonań na temat świata i mocy zmieniania drugiego człowieka. Jakie sytuacje są czerwonymi flagami, alarmującymi, że tkwimy we współuzależnieniu? – Jeżeli zaczynamy kontrolować drugą osobę, liczyć, ile i co pije, obsesyjnie podejrzewać ją o to, że jest pijana, prosić, błagać czy straszyć, powinniśmy zwrócić się o pomoc do specjalisty. Jeżeli niepokoi nas cudze picie, nie ma sensu zostawać samemu z tym niepokojem. Druga czerwona flaga pojawia się wtedy, kiedy zaczynamy widzieć, że toczymy ze sobą dyskusję. Głęboko w środku wiemy, że on/ona pije za dużo, a po wierzchu opowiadamy sobie jakieś bajki, usprawiedliwienia. Ze współuzależnieniem często wiąże się też myślenie: „Ja już nie wiem, kto tu zwariował”. Utrata zdrowego oglądu rzeczywistości i zaufania do siebie może również świadczyć o niebezpiecznej sytuacji. W syndrom współuzależnienia wpisana jest źle pojmowana troska o tę drugą osobę? – Bardzo często osoby współuzależnione współtworzą ten alkoholizm pod płaszczykiem miłości czy wsparcia. Wyjściowo jest potrzeba ratowania wynikająca z troski, ale narzędzia, których używa osoba współuzależniona, jedynie utrwalają chorobę. W filmie Konrada Aksinowicza „Powrót do tamtych dni” główna bohaterka próbuje ratować męża alkoholika, zamykając go w pokoju i podając mu wyznaczone dawki alkoholu. Do jakich innych sposobów uciekają się osoby współuzależnione? – Na początku najczęściej jest to proszenie, błaganie, przekonywanie. Potem pojawia się wzbudzanie poczucia winy, straszenie odejściem, blefowanie, zabieranie alkoholu, kontrolowanie partnera oraz rozlewanie tej kontroli na innych ludzi – członków rodziny czy znajomych. Na przykład partnerka uzależnionego mężczyzny mówi do przyjaciół: „Jak pojedzie z wami na imprezę, to pilnujcie go, żeby się nie upił”, albo żąda od jego rodziców, żeby przyjechali i „coś z nim zrobili”, kiedy ten się upije. Co się dzieje później? – Ta trajektoria zaczyna przybierać dramatyczną formę przemocy. Na tym etapie mamy do czynienia ze straszeniem, grożeniem, wyzywaniem, wyrzucaniem z domu, okradaniem z pieniędzy czy nawet zatruwaniem alkoholu. Osoby współuzależnione, które rozkręcają się we własnym lęku, kiedy miesza im się poczucie troski ze złością, poczuciem winy, wstydu i bezradnością, zatracają granicę pomiędzy normą a patologią w swoim własnym zachowaniu. Osoba uzależniona w reakcji na te przemocowe zachowania nakręca się na picie?









