16/2008

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Świat

(Nie)mądry jak jankes

Amerykanie nie tylko są głupi, ale uważają to za powód do dumy – twierdzi wybitna dziennikarka Połowa mieszkańców Stanów Zjednoczonych wierzy w duchy i wróżki, a jedna piąta jest pewna, że Słońce kręci się wokół Ziemi. Tylko co trzeci obywatel jedynego supermocarstwa wie, co to jest DNA, a co dziesiąty – czym jest promieniowanie. Prezydent George W. Bush jest jedynym światowym przywódcą, który otwarcie powątpiewa w teorię ewolucji. Tyle samo jego rodaków wierzy w ewolucję, co w latające talerze. W 2003 r. tylko co piąty obywatel USA potrafił wskazać Irak na mapie. A było to przecież tuż przed amerykańską inwazją na ten kraj. „Ameryka jest chora – zaraziła się potężnym, zmutowanym bakcylem ignorancji, antyracjonalizmu i antyintelektualizmu”, twierdzi Susan Jacoby, znakomita dziennikarka, laureatka Nagrody Pulitzera. 62-letnia Jacoby, wcześniej pisząca dla dziennika „Washington Post”, jest autorką ośmiu książek. Najnowsza jej praca nosi tytuł „The Age of American Unreason” („Epoka amerykańskiego nierozsądku”) i od razu znalazła się na czołowych miejscach list bestsellerów. Susan Jacoby była w Nowym Jorku 11 września 2001 r., lecz doznała szoku nie tylko z powodu barbarzyńskich ataków terrorystycznych, których była świadkiem. Kiedy przerażona zagładą World Trade Center wstąpiła do baru na Manhattanie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy po kapryśnej wiośnie przyjdzie kapryśne lato?

Prof. Halina Lorenc, Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej Takie anormalnie ciepłe zimy zdarzyły się w ostatnim 45-leciu zaledwie trzy razy, w 1989, 2000 i 2007 r. Badaliśmy, czy ma to jakiś związek z latem, i okazało się, że nie występuje tutaj żadna korelacja. Łagodna zima nie zapowiada wcale zimnego, deszczowego lata. Natomiast różne incydenty pogodowe, jakie trafiają się nam choćby w kwietniu, odpowiadają specyfice miesięcy wiosennych, które ujmujemy przysłowiem „kwiecień plecień”. Za incydent pogodowy odpowiada konkretna sytuacja meteorologiczna. Ośrodek niskiego ciśnienia nad Zalewem Szczecińskim i północnymi Niemcami i bardzo intensywne opady mokrego śniegu dokuczyły ludziom, a wiatr pozrywał obciążone trakcje energetyczne, ale nie była to żadna anomalia pogodowa. Minęło, poleciało, ale za jednym ośrodkiem niżowym może przyjść następny. Artur Chrzanowski, synoptyk-meteorolog TVN To byłoby wróżenie. Prognozowanie na dzień następny ma sens, ale najdłużej można przewidywać na 14-16 dni do przodu. Nikt nie jest w stanie rzetelnie przewidzieć, jakie może być lato. Nie prognozujemy tak daleko. Powstały już w świecie takie ośrodki, ale ich badania są na razie w powijakach i mówienie o tak dalekiej przyszłości jest obarczone dużym błędem. Dr Witold Lenart, klimatolog, Uniwersytet Warszawski Nie sądzę, byśmy byli w stanie przewidzieć modele pogodowe.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Firmy z lepszej półki

Przedsiębiorcy, którzy grają fair, osiągają większe sukcesy w działalności gospodarczej Do końca maja przedsiębiorstwa mogą zgłaszać się do udziału w kolejnej, 11. już edycji programu Przedsiębiorstwo Fair Play. Należy zacząć od wypełnienia deklaracji przystąpienia do programu (wszelkie konieczne informacje są na stronie www.przedsiebiorstwo.fairplay.pl). Następnym krokiem jest udzielenie odpowiedzi na pytania ankiety konkursowej. Dotyczą one m.in. tego, jak firma wypełnia swe zobowiązania wobec pracowników, kontrahentów, urzędów (zwłaszcza skarbowych), banków, jak współpracuje z samorządami i miejscowymi społecznościami, czy wspiera lokalne inicjatywy, czy uczestniczy w działaniach charytatywnych. Tylko dla prawdomównych Firmy, które w ankiecie zdobędą co najmniej 70 punktów na 100, przechodzą do drugiego etapu. Wtedy prawdziwość udzielonych odpowiedzi zostanie sprawdzona przez organizatorów – Instytut Badań nad Demokracją i Przedsiębiorstwem Prywatnym oraz Krajową Izbę Gospodarczą – i przez współpracujących z nimi audytorów. Najlepsi zdobędą tytuły Przedsiębiorstw Fair Play i statuetki, wręczane na uroczystej gali w warszawskim Pałacu Kultury. Cel programu to wspieranie zasad etyki w działalności gospodarczej, promowanie firm działających rzetelnie, uświadamianie przedsiębiorcom, że stosowanie norm rzetelnego postępowania jest dla nich korzystne. O tym, że warto być Przedsiębiorstwem Fair Play, przekonuje analiza efektów ekonomicznych, osiąganych przez firmy stosujące zasady

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

Ujazdowski ukrył ojca założyciela

Uczenie się nowinek internetowych w mocno zaawansowanym wieku jest ryzykowne, a dla mniej utalentowanych, jak np. Kazimierz M. Ujazdowski, wręcz niebezpieczne. Tomasz Sygut z „Super Expressu” wykrył, że ogłaszane przez Ujazdowskiego z wielką pompą komitety o nazwach Pomorze XXI czy Mazowsze XXI są zwykłym naśladownictwem pomysłu Krzysztofa Kononowicza, który dwa lata temu w malowniczym swetrze i kufajce walczył o fotel prezydenta Białegostoku. Już wtedy Kononowicz założył Komitet Podlasie XXI. Prorok jakiś czy co? Wychodzi na to, że to Kononowicz jest ojcem założycielem nowego ruchu Ujazdowskiego i Rokity. A skoro tak, to wyjdźcie panowie razem. Niech was zobaczą.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jerzy Domański

Czcza gadanina o mediach

Tak jak tygrysa interesuje głównie świeże mięso, tak pasją polityków jest zaspokajanie niebywale rozwiniętego „parcia na szkło”. Wiadomo, że lekarstwem na tę przypadłość są jak najczęstsze występy w mediach. Najchętniej w mediach publicznych, bo na nie świat polityki ma największy wpływ. I to jest dla tych mediów największe nieszczęście i przekleństwo. Z perspektywy ostatnich lat widać, jak z roku na rok rosła żarłoczność polityków. Jak coraz bezczelniej rozpychali się w telewizji i radiu. I jak słabł opór przed politycznym zawłaszczaniem tych instytucji. Apogeum nieszczęść były rządy Prawa i Sprawiedliwości, które całkowicie podporządkowały sobie TVP i Polskie Radio. Największą cenę za pisowskie praktyki płacą dziennikarze. W zdecydowanej większości niemający przecież nic wspólnego z paszkwilanckimi audycjami czy narzucanymi z zewnątrz komentatorami. Ale obarczani grzechami instytucji na zasadzie odpowiedzialności zbiorowej. Zły klimat wokół mediów publicznych próbuje się także wykorzystać do ich trwałego zmarginalizowania. Lobbyści mediów komercyjnych nie próżnują. Najwięcej rad sprowadzających się do tego, że publicznym trzeba zabrać wpływy z abonamentu i reklam, płynie oczywiście z ust całkowicie bezinteresownych konkurentów. Na takie pomysły nie może być zgody. Dlaczego? Media publiczne wymagają oczywiście remontu kapitalnego i gruntownych reform. Tym większych, że rynek ten czeka niebawem cyfryzacja

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Taniej już było?

Na podwyżkach cen najbardziej stracą niezamożni Media co jakiś czas alarmują: idzie drożyzna, seria drastycznych podwyżek, płacimy coraz więcej za wszystko, inflacja pochłonie lepsze płace. Niedawno dziennik „Polska” zadął na pierwszej stronie: „Dziś uderzy w nas seria podwyżek”. Kiedy jednak czytało się tekst, wynikało z niego, że jeszcze nie dziś, ale może jutro, może za dwa tygodnie, a może dopiero od 1 lipca te lub inne ceny zostaną podniesione. Mimo wszystko lista planowanych podwyżek była zaiste imponująca: ceny prądu – wzrost o kilkanaście procent, ceny gazu – wzrost o ponad 14%, ceny żywności – wzrost o prawie 10%, ceny usług – wzrost o 10%. Ogłaszam alarm cenowy… Ile jednak prawdy jest w tych alarmach cenowych? Marcin Peterlik z Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową przyznaje, że zapowiadane w wielu miejscach podwyżki znajdują odzwierciedlenie w ogólnym poziomie cen, ale z kolei polityka pieniężna państwa wyraźnie zmierza w kierunku ograniczenia inflacji. Również silna złotówka sprawia, że niektóre towary importowane są coraz tańsze. Prawdą jest – twierdzi ekspert – że presja inflacyjna jest u nas silniejsza niż przed kilkoma laty, jednak byłby daleki od wszelkich scenariuszy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Ascetyzm wyuczony – wersja akademicka

Gdyby polska nauka zgodnie ze strategią lizbońską otrzymywała 3% PKB, udusiłaby się pod taką górą pieniędzy Czy przez zgiełk dotyczący traktatu lizbońskiego ma szansę przedrzeć się do świadomości Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego przykurzony już dezyderat Strategii Lizbońskiej, zgodnie z którym rządy Unii Europejskiej winny wydawać minimum 3% PKB na badania naukowe? W odpowiedzi na to pytanie, udzielonej przed kilkoma dniami, kilkudziesięciu uczonych usłyszało od profesora-ministra Jerzego Duszyńskiego jednoznaczne „nie”. Minister powiedział, że gdybyśmy nagle otrzymali taką górę pieniędzy, tobyśmy nie wiedzieli, na co je wydać i udusili się pod nią. Wyścig o granty W pełni zgadzam się z ministrem – w ciągu minionych kilkudziesięciu lat uczeni polscy, na których badania państwo polskie wydaje obecnie ok. 0,3% PKB, w znacznej większości przyjęli postawę, którą nazwać można syndromem wyuczonego ascetyzmu. Syndrom ten w naszym wypadku polega na tym, że doprowadzono nas do takiego stanu, iż w sytuacji, gdy otrzymujemy jakieś dodatkowe pieniądze, czy to w postaci nieoczekiwanego dodatku do pensji, czy nieoczekiwanie zwiększonego funduszu na badania naukowe, faktycznie nie wiemy, co z nimi zrobić. Wielokrotnie byłem świadkiem, jak takie dodatkowe pieniądze, niewydatkowane w jednym roku, przepadały całkowicie lub częściowo przy przejściu na rok następny. Jako ofiary wyuczonego ascetyzmu nie śmiemy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Robimy tu rewolucję

16 kwietnia to setny dzień naszej pracy. Skierujemy wtedy do marszałka Sejmu co najmniej 60 propozycji zmian złych przepisów Z Januszem Palikotem, przewodniczącym sejmowej Komisji „Przyjazne Państwo” rozmawia Andrzej Dryszel – Sprecyzujmy, na czym konkretnie pan stał podczas swej konferencji prasowej? – Stałem na dwóch rodzajach dokumentów: na aktualnych ustawach, które zostaną zmienione – ustawie o VAT, o podatku od osób prawnych, o podatku dochodowym od osób fizycznych, prawie budowlanym, ustawie o planach zagospodarowania przestrzennego oraz na stu kilkudziesięciu innych ustawach, jakimi się zajmujemy. Stałem też na prawie 250 propozycjach zmian w artykułach, punktach i ustępach różnych innych przepisów, nad którymi pracuje i będzie w najbliższym czasie pracować komisja. – Co na przykład chcecie zmieniać? – Dużo zmian zamierzamy wprowadzić w przepisach VAT-owskich. Ktoś, kto przekazuje żywność na rzecz instytucji zajmujących się działalnością charytatywną i udokumentuje jej przekazanie, nie powinien płacić VAT od tej darowizny (słynny przypadek piekarza ukaranego za dobroczynność). Wiceminister finansów zapewniła nas, że skrócony zostanie maksymalny termin zwrotu VAT nadpłaconego przez firmy – ze 180 dni do 60 dni, a w instancji odwoławczej z 60 do 25 dni. Do przedsiębiorców trafi więc szybciej z budżetu około miliarda złotych,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Tylko pięciu winnych?

Raport w sprawie katastrofy casy przerzuca całą odpowiedzialność na załogę samolotu i kontrolera, ale nie wyjaśnia wszystkiego W tle wielkiej katastrofy lotniczej dochodzi do kompromitujących i gorszących wydarzeń. Minister obrony Bogdan Klich dopiero pod naciskiem mediów zgodził się odtajnić raport komisji powołanej do zbadania przyczyn wypadku. Przedtem ujawnił „aż” cztery strony. Ale w finale zdymisjonował pięciu możliwie najniższych rangą i funkcją oficerów. Trudno o większą perfidię ministra. Chociaż w strukturach militarnych tak zwykle jest, że „najdzielniej biją króle, a najgęściej giną chłopy”, więc ta zasada została po raz kolejny powtórzona. Raport, który w konkluzjach przerzuca całą odpowiedzialność na załogę samolotu i kontrolera, nie wyjaśnia wszystkiego. Minister także woli zapomnieć o paru istotnych faktach. Bo można by go spytać, czemu nie poinformowano, że mniej więcej równolegle z wylotem casy wystartowała też znacznie mniejsza bryza – do Krakowa. To tłumaczy, dlaczego lotników z Balic nie było na pokładzie casy. Minister i wysocy rangą pracownicy MON często latają do Krakowa. Minister do domu, niektórzy inni też. Wolno traktować wojskowe samoloty transportowe jako bezpłatne taksówki? Tu już otwiera się temat do dyskusji, którego Bogdan Klich wolałby unikać. Ale idźmy dalej. Casa wystartowała z Okęcia z prawie dwugodzinnym opóźnieniem. Bo plan lotu był

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.