Felietony {id:10, pr.90}
Elektrowstrząsy {id:173786}
Obserwuję, jak histerycznie reagujemy na narastające napięcie pomiędzy zwolennikami obozów politycznych. Zdumiewa łatwość, z jaką liberałowie wołają, że zawiedli się na własnym rządzie, śmiertelnie obrażeni grożą, że nie pójdą na wybory, rezygnują z prenumeraty „Gazety Wyborczej”. A przecież wiemy, że Duda przeszkadza, a wymiar sprawiedliwości zatruty. Rząd koalicyjny to nieuniknione tarcia, potknięcia i opóźnienia. Nigdzie nie ma partii politycznej bez wad. Nasza bliska znajoma nie będzie głosować na Trzaskowskiego, bo na jej osiedlu w złym miejscu postawili słupki, zabierając część parkingu. Gdzie indziej zdarzył się nepotyzm, nie uwzględniono wyników konkursu na dyrektora placówki kulturalnej. Jasne, trzeba przeciw temu protestować, ale nie wylewać koalicji z kąpielą. Spotykam B. Ceniona pisarka, a nikt nie chce wydać jej nowej powieści. To też znak czasu. Między słowami nieśmiało ujawnia, że jest pisówką. Zwierza się szeptem, jak z żenującej choroby. Mówię później o tym komuś na ucho, jak stara plotkara: poparz, jaka sensacja, ma wstydliwą chorobę. Ludzie, którzy nie radzą sobie ekonomicznie, widzą świat z innej perspektywy. Przytoczę komentarz z internetu, jeden z wielu w tym stylu: „Drożyzna straszliwa, obszary nędzy się powiększają, obcy nas [...]
Obywatelski jak Kaczyński {id:173683}
Pisałem już, że bez uruchomienia społecznej energii przeciwników powrotu do władzy grup zorganizowanej przestępczości i złodziei mogą oni wrócić szybciej, niż myślimy. Jaką mamy sytuację na początku roku? Prezesowi Kaczyńskiemu udało się spacyfikować w partii te grupy, które chciały wykorzystać powyborczy szok związany z utratą władzy i zastąpić go na fotelu prezesa. Dla prezesa partia od zawsze była i jest najważniejszym wehikułem, który pozwala mu na uprawianie polityki. Na rozgrywki i rozmaite kombinacje w walce o władzę. Przez lata mocno doświadczony rozłamami i dezercjami bliskich współpracowników stworzył pod siebie unikatowy model zarządzania partią. Zgodnie ze statutem PiS i innymi bezpiecznikami, przede wszystkim finansowymi, nikt mu tam władzy odebrać nie może. Prezes może wszystko. I o tę prywatną w dosłownym znaczeniu firmę dba najbardziej. Pilnuje jej z taką samą troską jak własnych kotów. Rywale w partii mogą liczyć wyłącznie na problemy zdrowotne Kaczyńskiego. O tym, że prezes potrafi dobrze zabezpieczać swoje interesy na dalszą przyszłość, świadczy wybór kandydata w wyborach prezydenckich. Takiego, który nie ma przełożenia na struktury partyjne. Choć przecież jest kandydatem w pełni partyjnym. Na początku kampanii Nawrockiemu udało [...]
Nie tylko „wyższe szkoły zarabiania pieniędzy” {id:173679}
W felietonie „Wyższe szkoły zarabiania pieniędzy” („Przegląd” nr 2) prof. Andrzej Szahaj zwrócił uwagę na zjawiska patologiczne towarzyszące funkcjonowaniu niepublicznych (czytaj: prywatnych) wyższych uczelni. Absolutnie ze wszystkim, co napisał profesor, się zgadzam. Co więcej, uważam, że zjawisk patologicznych w tej sferze jest znacznie więcej, niż przedstawionych we wspomnianym tekście. Mało tego, obawiam się, że zjawiska patologiczne w tej dziedzinie będą z czasem narastać. Trzeba jednak pamiętać, że prywatne (skończmy z eufemizmem: niepubliczne) uczelnie są jedynie elementem systemu nauki i szkolnictwa wyższego. Patologie występujące w tym segmencie są z zasady pochodną patologii systemu jako całości. Należy zacząć od ustawy, wszak to ona wyznacza ramy wspomnianego systemu i tworzy jego wewnętrzne mechanizmy. Fatalna ustawa, nazwana megalomańsko i przewrotnie Konstytucją dla nauki, zrywa z akceptowaną w całym cywilizowanym świecie i w całej polskiej tradycji zasadą, że istotą nauczania akademickiego jest to, że nauczający sam czynnie uprawia dyscyplinę, której naucza. Dziś można być profesorem na etacie dydaktycznym, nie prowadzić badań, nie publikować prac naukowych i nie tylko wykładać studentom. Można być jeszcze promotorem lub recenzentem prac magisterskich i doktorskich, recenzentem w habilitacjach i w [...]
Sprzedaj pan tę Grenlandię! {id:173706}
Grenlandia jest największą niekontynentalną wyspą świata o powierzchni ponad 2 mln km kw., zamieszkaną przez niespełna 56 tys. osób, w 90% przez rdzennych Inuitów. Nimi Trump głowy sobie nie zaprząta – na pierwsze spotkanie wysłał z wycieczką syna, którego witała garstka mieszkańców w trumpowskich czapeczkach. Sama Grenlandia obfituje w złoża bogactw mineralnych, takich jak np. gaz i ropa. Co jednak może jeszcze istotniejsze, pokryta dzisiaj lodem i śniegiem wyspa ma bardzo obiecujące pokłady metali rzadkich, na które zapotrzebowanie wciąż rośnie. O dostępne tańsze ich źródła woła głośno kilka interesów miliardera technologicznego Elona Muska (telefonia, rakiety kosmiczne, banki, energia). Co prawda amerykańskie władze jeszcze nie ujawniły, by Inuici gromadzili broń masowego rażenia, co wymagałoby inwazji wojsk amerykańskich (vide Irak), ale argument o bezpieczeństwie ekonomicznym na stole już leży. Może nie argument, lecz fraza – w wiadomych ustach to żadna różnica. Nieprzewidywalność Trumpa tylko nakręca atmosferę kuriozalnego zagrożenia. Na tyle, że władze Francji zdecydowały się zabrać głos. I tak Jean-Noël Barrot, minister spraw zagranicznych, w kontekście wypowiedzi Trumpa powiedział we francuskim radiu: „Nie ma wątpliwości, że Unia Europejska nie pozwoliłaby innym narodom [...]
Nawet nietoperze nie śpią spokojnie {id:173784}
Nie spozieram już na wiadomości, zablokowałem kanały informacyjne – od kiedy Trump wygrał wybory, mam przeczucie graniczące z pewnością, że dożywamy końca antropocenu. Mój licznik wybił katastrofizm, dlatego wcale już nie piszę o polityce, piszę o doczesnych drobnych uciechach, o spożywaniu świata tuż przed jego końcem. Uciekam do jaskiń częściej niż kiedykolwiek, nieomal już tam mieszkam. To uspokaja, kiedy człowiek znajdzie się w przestrzeni starszej od wszystkich wojen, zagląda w wątpia ziemi starsze od ludzkości, świadom, że pozostaną takie same po jej wyginięciu. W tym przed- i powiecznym spokoju znajduję niejakie ukojenie. Chodzić po jaskiniach zimą w zasadzie się nie powinno, by nie wybudzać nietoperzy, ale w obszernych systemach obecność mobilnego, parującego grzejnika o temperaturze 36,6 st. C ma znikomy wpływ na otoczenie, jeśli do hibernującego zwierzaka celowo się nie zbliży i nie będzie go dręczyć światłem. Naczytało się o gryzoniach dysponujących szóstym zmysłem, który pozwala im zawczasu przewidzieć niebezpieczeństwo i zwiać w porę przed trzęsieniem ziemi czy też wyjść na ląd przed ostatnim rejsem okrętu – pomyślałem. Napatrzę się na sen nietoperzowy, żeby się uspokoić – przecież nie kładłyby [...]
Kraj {id:1, pr.88}
W polityce zdrowy rozsądek nie obowiązuje {id:173686}
Politycy przebijają satyryków pod każdym względem Krzysztof Daukszewicz – (ur. 1947 w Wichrowie na Warmii), poeta, pisarz, satyryk. Współtwórca kabaretu Gwuść w Szczytnie, autor piosenek, ballad i książek satyrycznych, w tym „Przeżyłem Panie Hrabio”, serii „Między Worłujem a Przyszłozbożem”, „Meneliki”, „Jak płynie wódeczka na wsi i w miasteczkach”, „Nareszcie w Dudapeszcie”, „Ziobranoc Europo” i – napisanej wraz z żoną Violettą Ozminkowski – „Sposób na przetrwanie”. Pisał felietony do „Przeglądu”. W 1991 r. otrzymał Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki, a w 2021 r. Nagrodę im. Henryka Panasa ufundowaną przez olsztyńskie oddziały Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej i Związku Literatów Polskich. Czy z satyrykiem można porozmawiać poważnie? – Ze mną można, a nawet trzeba, bo jestem bardzo poważnym człowiekiem. Satyrycy z reguły są bardzo poważnymi ludźmi, co widać szczególnie w zderzeniu z politykami, bo jak oglądasz Sejm, to widzisz, że ci posłowie przebijają nas pod każdym względem. Nie tylko w Sejmie, że wspomnę o galimatiasie związanym z kupowaniem dyplomów MBA w Collegium Humanum. Ty chyba na taką specjalną ofertę się nie załapałeś? – Nie miałem takiej potrzeby, co więcej, już wiele lat temu [...]
(Bez)zębne 600+ {id:173712}
Minister Leszczyna rzuciła rekordowe 600 zł na leczenie zębów w ramach NFZ. Co z tego, skoro umowę z funduszem ma coraz mniej gabinetów, a na leczenie kanałowe nadal trzeba iść prywatnie? Jeśli chodzi o świadczenia zdrowotne związane z leczeniem zębów, rok 2024 był rekordowy. Z puli 156,8 mld zł NFZ dorzucił na nie ok. 3,3 mld zł. To zmieniło stawkę roczną na leczenie zgryzu u jednego pacjenta, z dotychczasowych 55 zł na 88 zł. Podwyżka wywoływała u zorientowanych pusty śmiech – koszt najtańszej plomby wynosi 100 zł. Sprawę niedofinansowania leczenia dentystycznego w ramach NFZ opisywaliśmy już w tekście „Polski zgryz” (nr 34/2023). Rząd szpanuje kasą Dotychczasowa sytuacja była tak fatalna, że w ramach NFZ głównie wyrywało się zęby. Żaden inny zabieg nie opłacał się ani gabinetom stomatologicznym, ani pacjentom. Niektórzy stomatoldzy twierdzili wręcz, że leczenie w ramach NFZ przy tak marnej jakości materiałów jest niezgodne z przysięgą Hipokratesa. W 2025 r. padł kolejny rekord zębnych wydatków. Według portalu Infor.pl od 3 stycznia pojawiło się tzw. 600+, co oznacza nawet 600 zł rocznie na leczenie zębów. Rekordowy jest też budżet. Według [...]
Ambasada w Berlinie – 25 lat wstydu {id:173715}
Historia budowy ambasady w Berlinie to rzecz śmieszna i straszna zarazem Równo 10 lat temu, w styczniu 2015 r., pisaliśmy w „Przeglądzie”: „Od 15 lat w najbardziej prestiżowym miejscu Berlina straszy stary budynek polskiej ambasady”. Wspomniane miejsce to Unter den Linden 70-72, znajdujące się 300-400 m od Bramy Brandenburskiej. W otoczeniu ambasad Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Francji. Tekst kończyliśmy słowami: „Berlińska kompromitacja trwa”. Uznajmy to zresztą za bardzo delikatne określenia – budynek był opuszczoną ruderą, więc Niemcy codziennie mogli kontemplować obraz polskich możliwości. Czas wstydu, trwający, jak łatwo obliczyć, 25 lat, na szczęście się kończy. 17 stycznia ma się odbyć otwarcie nowo zbudowanej ambasady. Zapowiada się zresztą gorąco, bo minister Radosław Sikorski i prezydent Andrzej Duda już czynią sobie uszczypliwości i przepychają się w przypisywaniu sobie sukcesu. „Ambasada w Berlinie to przedsięwzięcie wybitnie związane z ministrem Sikorskim, który je zaczął i za chwilę zakończy”, mówił niedawno rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Paweł Wroński. Swoją wersję wydarzeń zaprezentował też Andrzej Duda: „To są decyzje, które zostały podjęte w ciągu ostatnich ośmiu lat i zrealizowane w ciągu ostatnich ośmiu lat”. I dodał, [...]
Co naprawdę dzieje się w Państwowej Komisji Wyborczej? {id:173678}
Sędzia Marciniak stosuje sztuczki, żeby tylko PiS dostało pieniądze Ryszard Kalisz – polityk, adwokat. Poseł SLD na Sejm w latach 2001-2015, w latach 1998-2000 szef Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w latach 2004-2005 szef MSWiA. Od 2024 r. członek Państwowej Komisji Wyborczej. Andrzej Domański, minister finansów, zwrócił się do PKW o wyjaśnienie, co tak naprawdę jest napisane w uchwale z 30 grudnia 2024 r. Pomoże pan ją rozszyfrować? Czy minister Domański powinien wypłacić PiS pieniądze? – Od początku, tj. od 2018 r., uważam, że osoby, które nazywają się sędziami, a zostały powołane przez pana prezydenta na podstawie art. 197 konstytucji bez wniosku uprawnionego organu, czyli Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej zgodnie z konstytucją, sędziami nie są. Przyjęło się je nazywać neosędziami. Uważam też, podobnie jak prof. Włodzimierz Wróbel, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem specjalnym, który jest zakazany w polskiej konstytucji. Jednocześnie wielokrotnie zarówno Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, jak i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu (ostatni raz w grudniu 2023 r.) stwierdziły, że Izba ta nie jest sądem. Przypominam także, że uchwała z końca stycznia 2021 [...]
Odlot prezesa Kaczyńskiego {id:173693}
PiS za 800 mln zł wybudowało w Radomiu lotnisko, z którego nikt nie chce latać To miała być jedna ze sztandarowych inwestycji PiS, świadcząca o potędze Polski i zerwaniu z imposybilizmem trawiącym struktury państwowe. W mieście powiatowym pomiędzy Warszawą a Kielcami rząd postanowił wybudować międzynarodowy port lotniczy, obsługujący każdego roku nawet 3 mln osób (z możliwością rozbudowy do potrzeb 10 mln). To bardzo śmiałe posunięcie, na które nie zdecydowałby się żaden inny kraj na świecie. W Radomiu nie ma bowiem niczego, co przemawiałoby za budową lotniska o takich gabarytach. Tym bardziej że poprzednie lotnisko (w które wpompowano 160 mln zł) zbankrutowało po zaledwie czterech latach działalności, pozostawiając po sobie kilkadziesiąt milionów złotych długów i niespłaconych wierzycieli. Z Radomia można było polecieć do Berlina, Wrocławia, Gdańska, Lwowa i Pragi, ale przewoźnicy zrezygnowali, tłumacząc, że rejsy są dla nich nieopłacalne z powodu braku podróżnych – ostatni lot odbył się jesienią 2017 r. Spektakularny upadek lotniska sprawił, że Radom stał się obiektem kpin i niewybrednych żartów. Lotnisko w podzięce O budowie nowego portu lotniczego nie zdecydowały ani fachowe analizy, ani raporty pokazujące rachunek [...]
Historia {id:6, pr.86}
Komu przeszkadza wyzwolenie Warszawy? {id:173675}
17 stycznia 1945 r. był symbolem odrodzenia Polski po najstraszliwszej z dziejowych tragedii Mają rację ci, którzy twierdzą, że Polacy lubują się w czczeniu klęsk, a nie zwycięstw. Polityka historyczna III RP niestety potwierdza tę złośliwą opinię. Mamy bowiem marcowy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych, czyli tych nielicznych uczestników podziemia, którzy nie pogodzili się z wynikiem II wojny światowej i liczyli na wybuch trzeciej. Mamy obchodzoną co roku z coraz większym rozmachem rocznicę masakry polskich żołnierzy pod Monte Cassino, która nie miała przecież żadnego wpływu na wynik wojny. Mamy wreszcie dzień 1 sierpnia, który już od dawna nie stanowi okazji do poważnej refleksji i zadumy nad tragedią powstania warszawskiego, lecz stał się dniem bezmyślnych przebieranek i radosnych koncertów, w dodatku uprawianych nie tylko w stolicy, ale w całej Polsce. Nie mamy za to świąt upamiętniających prawdziwe polskie sukcesy, tyle że bezkrwawe: Października 1956 r. czy porozumień Okrągłego Stołu z 1989 r. Niechciana data Ofiarą tej bezmyślnej cenzury historycznej padają też rocznice, które na ich nieszczęście obchodzono w czasach PRL. Chodzi o takie daty jak październikowa bitwa pod Lenino czy majowe [...]
Świat {id:3, pr.80}
Dyplomacja zakładników {id:173748}
Włoszka Cecilia Sala była tylko jedną z dziennikarek i dziennikarzy osadzonych w irańskich więzieniach Korespondencja z Włoch „Jestem Cecilia Sala. A to jest »Stories«, podcast Chora Media, który każdego dnia opowiada wam historię ze świata”. Głos 30-letniej włoskiej dziennikarki przetrzymywanej od 19 grudnia 2024 r. w więzieniu Evin w Teheranie przyprawiał o dreszcze. Cecilia Sala przebywała w Iranie na podstawie wizy dziennikarskiej, aby pracować nad nowymi odcinkami podcastu „Stories”. Już wcześniej w swoich audycjach opowiadała o tłumieniu protestów irańskich kobiet i sytuacji politycznej w Republice Islamskiej. Zatrzymano ją w hotelu, kilka godzin przed wylotem, a później przewieziono do Evin, zakładu karnego o złej sławie, w którym przetrzymywani są dysydenci, dziennikarze, więźniowie polityczni i zakładnicy ważni dla państwa irańskiego. Informację o aresztowaniu dziennikarki włoskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało do wiadomości publicznej dopiero 27 grudnia 2024 r. Tego dnia ambasadorka Włoch w Teheranie Paola Amadei odwiedziła Cecilię Salę w więzieniu i mogła ocenić jej stan psychofizyczny. Sala została osadzona w niewielkiej izolatce, gdzie przez całą dobę paliło się światło. Dziennikarka stwierdziła, że czuje się dobrze, ale prosiła włoski rząd o przyśpieszenie działań [...]
Libia. Targowisko niewolników XXI wieku {id:173700}
Niewolnika można było kupić za zaledwie 400 dol. „To kawał chłopa, wielki, silny mężczyzna!”, zachwalał handlarz, prezentując towar Z Sudanu do Włoch prowadziła, jak nazywał ją Essey, droga śmierci. Pierwszą trudnością było pokonanie 1,4 tys. km przez Saharę, co trwało tydzień. Żadnych szos, żadnych torów, tylko bezmiar piasku tak nieskończony, że zdawał się planem filmowym albo jakąś psychologiczną sztuczką. Jedzenia i wody pasażerowie mieli niewiele, siedzieli ciasno spakowani na tyle pojazdów w palącym blasku słońca. W każdej chwili ich dżipy marki Toyota Hilux mogły zostać zaatakowane przez jedną z milicji. Kiedy ktoś umierał, porzucano jego ciało. Gdyby ktoś wypadł z auta, kierowca by się nie zatrzymał. Po zaledwie pół godzinie podróży pewien człowiek oznajmił, że chce wracać. Nie pozwolono mu. „Pamiętam go – mówił później Essey. – Nie wiem, czy żyje, czy zginął”. Ta odmowa uwzględnienia osobistej decyzji stanowiła jasny sygnał: od tej pory jesteście ładunkiem, towarem, który się kupuje albo sprzedaje. Granica z Libią nie jest wyraźnie oznaczona, ale Essey się domyślił, że ją przekroczyli, ponieważ uzbrojeni Sudańczycy przekazali ich grupę Libijczykom, ludziom o jaśniejszej skórze. Znów ruszyli w [...]
Czy prezydent Zełenski uwolnił Europę od rosyjskiego gazu? {id:173689}
Donald Trump poinformował Unię Europejską, że musi kupować amerykańską ropę i gaz W nocy z 31 grudnia 2024 r. na 1 stycznia 2025 r. Gazprom wstrzymał przesył gazu przez terytorium Ukrainy. Była to konsekwencja odmowy przedłużenia przez Kijów podpisanej w 2019 r. umowy na tranzyt „błękitnego paliwa” z Rosji do Słowacji, Węgier i Austrii. Decyzja nie była zaskoczeniem, gdyż strona ukraińska od dawna deklarowała rezygnację z tego kontraktu, który, choć przynosił jej dochód od 800 mln do miliarda dolarów rocznie, jeszcze większe profity zapewniał Kremlowi. A działo się to w warunkach okrutnej wojny wywołanej rosyjską agresją. Tranzyt rosyjskiego gazu do Europy przez terytorium Ukrainy był jedną z osobliwości tej wojny. Żołnierze obu stron zajadle mordowali się w Donbasie. Rosyjskie rakiety i drony niszczyły infrastrukturę energetyczną Kijowa, na co Ukraińcy odpowiadali atakami na rosyjskie rafinerie i magazyny paliw. Przez trzy lata żadna ze stron nie ważyła się jednak tknąć gazociągów i obsługujących ich stacji przesyłowych. Gdy 6 sierpnia 2024 r. ukraińskie siły zbrojne podczas ofensywy w obwodzie kurskim przejęły kontrolę nad stacją pomiarową gazu w Sudży, w zachodniej prasie pojawiły się [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Miłość jest chorobą, która nawiedza mnie atakami {id:173696}
Agnieszka Osiecka: Jestem właściwie bardzo sama. Mam tyle oblicz, ile wynosi chmara wlekących się za mną „zakochanych” – dla każdego inne W okresie odwilży sentyment do przedwojennych tang oraz standardów ustąpił wreszcie na rzecz ballad. Osiecką fascynowały te przemiany – odzwierciedlały bowiem nie tylko bliskie jej nastroje, ale także klimat społeczno-obyczajowy szóstej dekady XX w. Ballada adekwatnie wyrażała sytuację młodzieży pokiereszowanej mentalnie przez okres socrealizmu. Na język prozy (po)etykę ballady udatnie przekładał starszy od Agnieszki o dwa i pół roku pisarz i publicysta Marek Hłasko. Ich drogi biegły równolegle, ale za kilka miesięcy miały się zacząć krzyżować. Chwilowo jednak Osiecka pochłonięta była gromadką adoratorów z dziennikarstwa. „Przeżyłam (zupełnie ostatnio) dziwny okres i świadomie zerwałam ze wszystkimi skrupułami w sprawach »sercowych«. Niemalże upajałam się własnym brakiem »moralności« i potencjalnym prostytuowaniem się. Śmiałam się Edkowi w oczy, prawiąc mu, że jest przecież bezsilny, że mogę z nim zrobić, co mi się podoba, bezwstydnie znęcałam się nad nim. Markowi oświadczyłam, że nie zamierzam przestać żartować z Edkiem, a jeżeli mu się to nie podoba – to nikt go przecież nie trzyma, i kokietowałam [...]
Naśladowcy {id:173718}
Rzymianie standardowo praktykowali kopiowanie dzieł i uprawiali recykling wcześniejszych pomysłów artystycznych Czas: rok 210 p.n.e. Właśnie zmarł bezlitosny chiński cesarz Qin Shi Huangdi. Zgromadził armię, która ma go poprowadzić w zaświaty – tysiące żołnierzy stoi teraz w równych szeregach. Są tu łucznicy i oficerowie, piechota i jazda, wszyscy zwróceni twarzą w stronę ziem, które Qin podbił, jednocząc pod swoim sztandarem całe Chiny. Gwardia cesarska stoi w czterech szeregach w dziesięciu pozornie niekończących się kolumnach, z włóczniami w dłoniach, gotowa odeprzeć atak. Ta armia nigdy nie śpi, bo nie są to zwykli żołnierze, ale naturalnej wielkości pomalowane kopie ludzi wykonane z terakoty (wypalonej gliny). Stanowią część ogromnego mauzoleum, które Shi Huangdi nakazał zbudować, gdy w wieku 13 lat objął władzę i został królem państwa Qin. 36 lat później armia strzegła już repliki stolicy Qin, Xianyangu, z pałacem cesarza, w którym go pochowano. Przejścia łączą pogrzebany pałac z resztą zduplikowanego miasta, które ciągnie się kilometrami. W dołach stoją rydwany z brązu zaprzężone w konie z brązu w pełnej uprzęży i z woźnicą zawsze gotowym do wożenia zmarłego cesarza. 26 muzyków i akrobatów [...]
Sport {id:323, pr.66}
Zakopianina, małyszomania i duch Śpiącego Rycerza {id:173709}
Kiedy tracimy nadzieję, że sezon jeszcze coś dobrego przyniesie, zostaje nam wiara w fenomen zakopiańskiej skoczni Krokiew jest jeszcze częścią masywu Giewontu, a ściśle stanowi zakończenie jego wschodniej grani. Notabene jej początek to tzw. Długi Giewont, najbardziej malownicza grań Tatr Zachodnich, najpiękniejsza z „zakazanych” rezerwatowych wędrówek taternickich, jaką kiedykolwiek przedsiębrałem. Jest zatem ściśle zrośnięta z górą mityczną, pocztówkowym symbolem Zakopanego, w którego grotach dzielni woje pogrążeni w drzemce od wieków czekają na wysokie pobudki. Skoczkowie wzlatują zatem z ramienia Śpiącego Rycerza, by wylądować w oparach „zakopianiny”, owego tajemnego fluidu Tatr, o którym niegdyś pisał Witkacy jako o subtelnym narkotyku, stokroć gorszym od dymów opium i haszyszowej marmelady. I choć owo substancjalne genius loci stolicy polskich Tatr z czasem okazało się narkotykiem nieszczęśliwie demokratycznym – wabi wszystkich równie skutecznie, bramy wtajemniczenia stoją otworem dla milionowej ciżby, która przez nie wchodzi i na tym kończy swoje rozkosze, bo potem ulega potwornej, stadnej, ceperskiej nudzie, której górale skwapliwie próbują zaradzić całym pandemonium atrakcji 7D, tym lunaparkiem i lupanarem ludzkiego ducha. Małysz Dominator Ta eteryczna substancja odporna na smog wielokrotnie już dźwigała z martwych [...]
Obserwacje {id:2282, pr.62}
Tamtego roku zima znów była zimą {id:173788}
Wieś nie jest idealna, a raj na ziemi nie istnieje. Nie ma tu też żadnej magii. Jest zwyczajne życie Nastał najbardziej ponury moment w roku. Zmierzch zapadał już około trzeciej po południu. Kiedy kończyłam pracę, było już zupełnie ciemno. Psa wyprowadzałam na drogę tylko do miejsca, do którego docierało wątłe światło trzech latarni stojących przy szosie wiodącej ze wsi do wsi. Poza kręgiem ich światła ciemność gęsta i zupełnie nieprzenikniona, chociaż przez śnieg raczej szara niż czarna, sprawiała, że nawet pies, który może zastąpić patrzenie węszeniem i słuchaniem, nie miał odwagi, by tę granicę światła i ciemności przekroczyć. Ciągnął do domu, jakby wyczuwał, że w tej welurowej szarości czai się coś niebezpiecznego. Wolałam zaufać jego instynktowi. Chowaliśmy się szybko w cieple, chronieni bezpiecznymi ścianami. Tymczasem na zewnątrz też toczyło się życie. Obfity śnieg i mrozy to ciężki czas dla naszych sąsiadów. Ale to też moment, w którym te dwa światy bardzo się do siebie zbliżają. Codzienne karmienie przywiązuje ptaki do miejsca i zachęca do regularnych odwiedzin w naszym sadzie. W krótkim czasie doczekaliśmy się wiernego skrzydlatego stadka korzystającego z obfitej [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
Gdzie się podziali ateiści? {id:173762}
DOROTA WÓJCIK, prezeska zarządu Fundacji Wolność od Religii W Polsce nierówność osób bezwyznaniowych wpisana jest do wielu aktów prawnych uprzywilejowujących osoby i instytucje religijne. Wpisana jest również w sposób funkcjonowania wielu instytucji publicznych. Nierówność spotyka osoby bezwyznaniowe w publicznych przychodniach, szpitalach, właściwie we wszystkich kluczowych sferach życia, jak adopcja dzieci, domy opieki, placówki szkolno-wychowawcze, opieka nad osobami bezdomnymi, wsparcie osób w chorobie alkoholowej i wielu innych, gdzie potrzebujący, którzy chcą skorzystać z pomocy, narażeni są na indoktrynację religijną. W niektórych sferach państwo właściwie abdykowało na rzecz instytucji religijnych albo instytucje państwowe funkcjonują tak, jakby były prywatnymi instytucjami wyznaniowymi, poza kontrolą. ANDRZEJ DOMINICZAK, prezes Towarzystwa Humanistycznego Ateizm przepadł? Nie przepadł, choć niezaprzeczalnie zniknął z pierwszych stron gazet i publicystyki. Spośród wielu przyczyn podam trzy. Po pierwsze, dlatego że przestał być nowością, ciekawostką i sensacją. Wyszedł z mody. Jakby mógł konkurować o uwagę mediów, gdy katolicka Polska na co dzień zaspokaja, i to w nadmiarze, nasz apetyt na silne doznania. Po drugie, większość polskich ateistów uparcie trwa w archaicznym pojmowaniu tego pojęcia i twierdzi, że ateizm to tylko brak wiary i [...]
Ruch obrony przed ochroną {id:173776}
To jeszcze nie jest prima aprilis. Choć pasuje jak ulał. Przemysław Czarnek, Paweł Szefernaker i Adam Andruszkiewicz zostali wytypowani przez dojną zmianę, czytaj: prezesa K., do ruchu ochrony wyborów prezydenckich. Przy takich nazwiskach nie śmieszy nawet lis pilnujący kurnika. Skoro jednak najbardziej wiarygodni pisowcy to ta trójka, najwyższy czas się organizować. Zanim będzie za późno. Zakładajcie oddziały ruchu obrony przed nimi. I pilnujcie wyborów.
Ile kosztuje nas Duda? {id:173778}
Mija mu dziesiąty rok na posadzie i podobno cały czas się uczy, ale efektów nie da się dostrzec. Nawet przez lunetę. Utrzymywanie kancelarii, czyli dworu Andrzeja Dudy, jeszcze prezydenta, kosztowało podatników jakieś 2 mld zł. I co dostaliśmy za te gigantyczne pieniądze? Kabotyńskie minki i psucie wszystkiego, na co miał wpływ. Doprowadzenie do ruiny wymiaru sprawiedliwości to odpowiedzialność Ziobry. Ale rzesza neosędziów to już osobisty wkład Dudy w psucie sądownictwa. Duda żył sobie po pańsku. I nie chce z tego zrezygnować. Wymyślił sobie członkostwo w MKOl. Po Szewińskiej. Nie powiedzieli mu, że wybory będą tam dopiero w 2026 r. I że rekomendacja Piesiewicza to dla działaczy olimpijskich coś gorszego od pocałunku śmierci.
Sachajko – gadułka rekordzista {id:173777}
Numer jeden na liście tych, którzy najbardziej obrzydzili oglądanie obrad Sejmu. Jarosław Sachajko. Poseł gadułka. Potrafi zabierać głos kilkanaście razy dziennie. Sens w tym jest tylko taki, że bije rekordy występów na mównicy. Żwawy 54-latek nie ma oporów przed mówieniem o wszystkim. Poseł od 2015 r. Za każdym razem kandydował z innego komitetu: Kukiz’15, PSL i PiS. A lubi kandydować. Choć bez efektu. Jak na prezydenta Zamościa (2018) czy do Parlamentu Europejskiego (2019). Nie boi się eksperymentować z modą. Ostatnio nosi czarny garnitur i czarny krawat. Stosownie do czarnej rozpaczy, jaka na jego widok ogarnia posłów na Wiejskiej. I telewidzów.
Konsul wszystko zapisze {id:173755}
Wspominaliśmy niedawno aferę wizową w MSZ, a w zasadzie raport komisji sejmowej, która badała tę aferę. Dorzućmy do tego kolejną cegiełkę – swoje prace w ministerstwie zakończyła Najwyższa Izba Kontroli. Po audycie NIK sporządziła i skierowała do prokuratury cztery zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, łącznie przeciwko 12 funkcjonariuszom publicznym. W stosunku do 11 z nich NIK zawiadomiła o podejrzeniu popełnienia czynu zabronionego, czyli o „zachowaniu polegającym na przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, działających przez to na szkodę interesu publicznego”. Wobec jednej z osób skierowano zawiadomienie dotyczące wyrządzenia skarbowi państwa znacznej szkody majątkowej. Zawiadomienia dotyczą czterech spraw. Pierwsza to program Poland Business Harbour, czyli wydawanie wiz pracowniczych osobom z Białorusi i Rosji, które miały pracować w Polsce jako informatycy. Program wprowadzony został jednak bez jakichkolwiek wiążących dokumentów. NIK pisze, że „nie ma wiążących dokumentów, które opisywałyby jego podstawę prawną, cele, uczestników, zadania czy zakładane efekty”. Innymi słowy, do Polski, wpuszczono 95 tys. ludzi z prawem prowadzenia działalności gospodarczej. A ci na dodatek gdzieś się rozpłynęli. Druga sprawa to naciski, które płynęły z centrali do konsulów, by przyjmowali wnioski [...]
Listy od czytelników nr 3/2025 {id:173751}
Co było największą polityczną wpadką w 2024 r. Mocnych kandydatur do tego tytułu wbrew pozorom nie ma zbyt wiele. Polska polityka przypomina dziś zapasy w błocie, przepychanki, nieczyste chwyty, brak efektownych rozstrzygnięć. Nic nie może się równać z nokautem w debacie Trump-Biden czy dokonaniami Macrona. Jako akademik wybieram więc kazus ministra Wieczorka. Pełna dobrych chęci osoba obejmuje wysoki urząd i przez rok funduje nam serię głupstw, pokazujących, że nie ma do tej roli innych kompetencji niż patronat kolegi Czarzastego. W kraju, w którym jest kilkadziesiąt uniwersytetów, nie znaleziono na funkcję ministra nauki i szkolnictwa wyższego kogoś z praktyką w tej dziedzinie, nieco większą dozą inteligencji i przyzwoitości. To, że PO zawsze bardziej ceniła w swoich szeregach sportowców niż profesorów, od dawna wiadomo. Jednak to, że Lewica nie ma w swoim zapleczu człowieka z habilitacją i doświadczeniem rektorskim, trochę zaskakuje. Redukowanie komponentu umysłowego w partyjnych elitach obecnej koalicji ma coraz dłuższą tradycję. Można się obawiać, że przypadek Wieczorka to głębszy problem i zapowiedź kolejnych porażek, nie tylko kadrowych, ale i strategicznych. Lech Szczegóła Dekomunizacja Kruczkowskiego Chcę się przyłączyć do [...]
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Gdzie się podziali ateiści? {id:173762}
DOROTA WÓJCIK, prezeska zarządu Fundacji Wolność od Religii W Polsce nierówność osób bezwyznaniowych wpisana jest do wielu aktów prawnych uprzywilejowujących osoby i instytucje religijne. Wpisana jest również w sposób funkcjonowania wielu instytucji publicznych. Nierówność spotyka osoby bezwyznaniowe w publicznych przychodniach, szpitalach, właściwie we wszystkich kluczowych sferach życia, jak adopcja dzieci, domy opieki, placówki szkolno-wychowawcze, opieka nad osobami bezdomnymi, wsparcie osób w chorobie alkoholowej i wielu innych, gdzie potrzebujący, którzy chcą skorzystać z pomocy, narażeni są na indoktrynację religijną. W niektórych sferach państwo właściwie abdykowało na rzecz instytucji religijnych albo instytucje państwowe funkcjonują tak, jakby były prywatnymi instytucjami wyznaniowymi, poza kontrolą. ANDRZEJ DOMINICZAK, prezes Towarzystwa Humanistycznego Ateizm przepadł? Nie przepadł, choć niezaprzeczalnie zniknął z pierwszych stron gazet i publicystyki. Spośród wielu przyczyn podam trzy. Po pierwsze, dlatego że przestał być nowością, ciekawostką i sensacją. Wyszedł z mody. Jakby mógł konkurować o uwagę mediów, gdy katolicka Polska na co dzień zaspokaja, i to w nadmiarze, nasz apetyt na silne doznania. Po drugie, większość polskich ateistów uparcie trwa w archaicznym pojmowaniu tego pojęcia i twierdzi, że ateizm to tylko brak wiary i [...]
Wywiady {id:2, pr.}
W polityce zdrowy rozsądek nie obowiązuje {id:173686}
Politycy przebijają satyryków pod każdym względem Krzysztof Daukszewicz – (ur. 1947 w Wichrowie na Warmii), poeta, pisarz, satyryk. Współtwórca kabaretu Gwuść w Szczytnie, autor piosenek, ballad i książek satyrycznych, w tym „Przeżyłem Panie Hrabio”, serii „Między Worłujem a Przyszłozbożem”, „Meneliki”, „Jak płynie wódeczka na wsi i w miasteczkach”, „Nareszcie w Dudapeszcie”, „Ziobranoc Europo” i – napisanej wraz z żoną Violettą Ozminkowski – „Sposób na przetrwanie”. Pisał felietony do „Przeglądu”. W 1991 r. otrzymał Nagrodę Ministra Kultury i Sztuki, a w 2021 r. Nagrodę im. Henryka Panasa ufundowaną przez olsztyńskie oddziały Stowarzyszenia Dziennikarzy Rzeczypospolitej Polskiej i Związku Literatów Polskich. Czy z satyrykiem można porozmawiać poważnie? – Ze mną można, a nawet trzeba, bo jestem bardzo poważnym człowiekiem. Satyrycy z reguły są bardzo poważnymi ludźmi, co widać szczególnie w zderzeniu z politykami, bo jak oglądasz Sejm, to widzisz, że ci posłowie przebijają nas pod każdym względem. Nie tylko w Sejmie, że wspomnę o galimatiasie związanym z kupowaniem dyplomów MBA w Collegium Humanum. Ty chyba na taką specjalną ofertę się nie załapałeś? – Nie miałem takiej potrzeby, co więcej, już wiele lat temu [...]
Co naprawdę dzieje się w Państwowej Komisji Wyborczej? {id:173678}
Sędzia Marciniak stosuje sztuczki, żeby tylko PiS dostało pieniądze Ryszard Kalisz – polityk, adwokat. Poseł SLD na Sejm w latach 2001-2015, w latach 1998-2000 szef Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w latach 2004-2005 szef MSWiA. Od 2024 r. członek Państwowej Komisji Wyborczej. Andrzej Domański, minister finansów, zwrócił się do PKW o wyjaśnienie, co tak naprawdę jest napisane w uchwale z 30 grudnia 2024 r. Pomoże pan ją rozszyfrować? Czy minister Domański powinien wypłacić PiS pieniądze? – Od początku, tj. od 2018 r., uważam, że osoby, które nazywają się sędziami, a zostały powołane przez pana prezydenta na podstawie art. 197 konstytucji bez wniosku uprawnionego organu, czyli Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej zgodnie z konstytucją, sędziami nie są. Przyjęło się je nazywać neosędziami. Uważam też, podobnie jak prof. Włodzimierz Wróbel, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem specjalnym, który jest zakazany w polskiej konstytucji. Jednocześnie wielokrotnie zarówno Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, jak i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu (ostatni raz w grudniu 2023 r.) stwierdziły, że Izba ta nie jest sądem. Przypominam także, że uchwała z końca stycznia 2021 [...]
Atlas mózgu dla każdego {id:173703}
Pilotażowe Polskie Centrum Neurotechnologiczne miało być częścią Polskiego Technopolis – zalążkiem polskiej Doliny Krzemowej Prof. dr hab. inż. Wiesław Nowiński – informatyk, twórca 35 atlasów ludzkiego mózgu Umawiając się na rozmowę, zastrzegł pan, że wolałby ograniczyć się do tematów technologicznych i nie poruszać medycznych. Tymczasem był pan uczestnikiem wielu kongresów medycznych, otrzymał wiele nagród od czołowych towarzystw medycznych, a w najnowszej edycji „Gray’s Anatomy” („Henry Gray’s anatomy of the human body”), zwanej biblią lekarzy, ma być zamieszczony rozdział o mózgu pana autorstwa i z obrazami pańskiego mózgu. – Chciałbym uniknąć nieporozumień, ponieważ piszą do mnie osoby szukające ratunku dla swojego zdrowia. Medycyna nie jest moją wyuczoną specjalizacją, nie mam stopnia medycznego. A to, że anglojęzyczny podręcznik anatomii, który miał pierwsze wydanie w 1858 r. w Wielkiej Brytanii, zostanie uzupełniony rozdziałem wykorzystującym moje atlasy mózgu, jest wynikiem prac nad modelowaniem i wizualizacją tego organu oraz zapewne rozgłosu związanego z otrzymanymi przeze mnie prestiżowymi nagrodami, zarówno z dziedziny medycznej, jak ogólnonaukowej, radiologicznej, patentowej, wynalazczej itd. Jak z perspektywy informatyka spogląda pan na ludzki mózg? Dostrzega pan w nim podobieństwa do komputera? Czy [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Ruch obrony przed ochroną {id:173776}
To jeszcze nie jest prima aprilis. Choć pasuje jak ulał. Przemysław Czarnek, Paweł Szefernaker i Adam Andruszkiewicz zostali wytypowani przez dojną zmianę, czytaj: prezesa K., do ruchu ochrony wyborów prezydenckich. Przy takich nazwiskach nie śmieszy nawet lis pilnujący kurnika. Skoro jednak najbardziej wiarygodni pisowcy to ta trójka, najwyższy czas się organizować. Zanim będzie za późno. Zakładajcie oddziały ruchu obrony przed nimi. I pilnujcie wyborów.
Ile kosztuje nas Duda? {id:173778}
Mija mu dziesiąty rok na posadzie i podobno cały czas się uczy, ale efektów nie da się dostrzec. Nawet przez lunetę. Utrzymywanie kancelarii, czyli dworu Andrzeja Dudy, jeszcze prezydenta, kosztowało podatników jakieś 2 mld zł. I co dostaliśmy za te gigantyczne pieniądze? Kabotyńskie minki i psucie wszystkiego, na co miał wpływ. Doprowadzenie do ruiny wymiaru sprawiedliwości to odpowiedzialność Ziobry. Ale rzesza neosędziów to już osobisty wkład Dudy w psucie sądownictwa. Duda żył sobie po pańsku. I nie chce z tego zrezygnować. Wymyślił sobie członkostwo w MKOl. Po Szewińskiej. Nie powiedzieli mu, że wybory będą tam dopiero w 2026 r. I że rekomendacja Piesiewicza to dla działaczy olimpijskich coś gorszego od pocałunku śmierci.
Sachajko – gadułka rekordzista {id:173777}
Numer jeden na liście tych, którzy najbardziej obrzydzili oglądanie obrad Sejmu. Jarosław Sachajko. Poseł gadułka. Potrafi zabierać głos kilkanaście razy dziennie. Sens w tym jest tylko taki, że bije rekordy występów na mównicy. Żwawy 54-latek nie ma oporów przed mówieniem o wszystkim. Poseł od 2015 r. Za każdym razem kandydował z innego komitetu: Kukiz’15, PSL i PiS. A lubi kandydować. Choć bez efektu. Jak na prezydenta Zamościa (2018) czy do Parlamentu Europejskiego (2019). Nie boi się eksperymentować z modą. Ostatnio nosi czarny garnitur i czarny krawat. Stosownie do czarnej rozpaczy, jaka na jego widok ogarnia posłów na Wiejskiej. I telewidzów.
Nauka {id:5, pr.}
Atlas mózgu dla każdego {id:173703}
Pilotażowe Polskie Centrum Neurotechnologiczne miało być częścią Polskiego Technopolis – zalążkiem polskiej Doliny Krzemowej Prof. dr hab. inż. Wiesław Nowiński – informatyk, twórca 35 atlasów ludzkiego mózgu Umawiając się na rozmowę, zastrzegł pan, że wolałby ograniczyć się do tematów technologicznych i nie poruszać medycznych. Tymczasem był pan uczestnikiem wielu kongresów medycznych, otrzymał wiele nagród od czołowych towarzystw medycznych, a w najnowszej edycji „Gray’s Anatomy” („Henry Gray’s anatomy of the human body”), zwanej biblią lekarzy, ma być zamieszczony rozdział o mózgu pana autorstwa i z obrazami pańskiego mózgu. – Chciałbym uniknąć nieporozumień, ponieważ piszą do mnie osoby szukające ratunku dla swojego zdrowia. Medycyna nie jest moją wyuczoną specjalizacją, nie mam stopnia medycznego. A to, że anglojęzyczny podręcznik anatomii, który miał pierwsze wydanie w 1858 r. w Wielkiej Brytanii, zostanie uzupełniony rozdziałem wykorzystującym moje atlasy mózgu, jest wynikiem prac nad modelowaniem i wizualizacją tego organu oraz zapewne rozgłosu związanego z otrzymanymi przeze mnie prestiżowymi nagrodami, zarówno z dziedziny medycznej, jak ogólnonaukowej, radiologicznej, patentowej, wynalazczej itd. Jak z perspektywy informatyka spogląda pan na ludzki mózg? Dostrzega pan w nim podobieństwa do komputera? Czy [...]
Notes dyplomatyczny {id:33831, pr.}
Konsul wszystko zapisze {id:173755}
Wspominaliśmy niedawno aferę wizową w MSZ, a w zasadzie raport komisji sejmowej, która badała tę aferę. Dorzućmy do tego kolejną cegiełkę – swoje prace w ministerstwie zakończyła Najwyższa Izba Kontroli. Po audycie NIK sporządziła i skierowała do prokuratury cztery zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, łącznie przeciwko 12 funkcjonariuszom publicznym. W stosunku do 11 z nich NIK zawiadomiła o podejrzeniu popełnienia czynu zabronionego, czyli o „zachowaniu polegającym na przekroczeniu uprawnień lub niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, działających przez to na szkodę interesu publicznego”. Wobec jednej z osób skierowano zawiadomienie dotyczące wyrządzenia skarbowi państwa znacznej szkody majątkowej. Zawiadomienia dotyczą czterech spraw. Pierwsza to program Poland Business Harbour, czyli wydawanie wiz pracowniczych osobom z Białorusi i Rosji, które miały pracować w Polsce jako informatycy. Program wprowadzony został jednak bez jakichkolwiek wiążących dokumentów. NIK pisze, że „nie ma wiążących dokumentów, które opisywałyby jego podstawę prawną, cele, uczestników, zadania czy zakładane efekty”. Innymi słowy, do Polski, wpuszczono 95 tys. ludzi z prawem prowadzenia działalności gospodarczej. A ci na dodatek gdzieś się rozpłynęli. Druga sprawa to naciski, które płynęły z centrali do konsulów, by przyjmowali wnioski [...]
Od czytelników {id:52, pr.}
Listy od czytelników nr 3/2025 {id:173751}
Co było największą polityczną wpadką w 2024 r. Mocnych kandydatur do tego tytułu wbrew pozorom nie ma zbyt wiele. Polska polityka przypomina dziś zapasy w błocie, przepychanki, nieczyste chwyty, brak efektownych rozstrzygnięć. Nic nie może się równać z nokautem w debacie Trump-Biden czy dokonaniami Macrona. Jako akademik wybieram więc kazus ministra Wieczorka. Pełna dobrych chęci osoba obejmuje wysoki urząd i przez rok funduje nam serię głupstw, pokazujących, że nie ma do tej roli innych kompetencji niż patronat kolegi Czarzastego. W kraju, w którym jest kilkadziesiąt uniwersytetów, nie znaleziono na funkcję ministra nauki i szkolnictwa wyższego kogoś z praktyką w tej dziedzinie, nieco większą dozą inteligencji i przyzwoitości. To, że PO zawsze bardziej ceniła w swoich szeregach sportowców niż profesorów, od dawna wiadomo. Jednak to, że Lewica nie ma w swoim zapleczu człowieka z habilitacją i doświadczeniem rektorskim, trochę zaskakuje. Redukowanie komponentu umysłowego w partyjnych elitach obecnej koalicji ma coraz dłuższą tradycję. Można się obawiać, że przypadek Wieczorka to głębszy problem i zapowiedź kolejnych porażek, nie tylko kadrowych, ale i strategicznych. Lech Szczegóła Dekomunizacja Kruczkowskiego Chcę się przyłączyć do [...]
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.


























