Felietony {id:10, pr.90}
Chleba i… czego jeszcze? {id:178047}
Późny wieczór po upalnym „defiladowym” dniu, kiedy odosobnieni protestowaliśmy przeciw militaryzacji polityki, życia i wydatków. Poszedłem po wodę mineralną do najbliższej Żabki. Przed wejściem niemłody, choć młodszy ode mnie mężczyzna, schludny, trzeźwy (znam się na tym), zapytał: „Czy może mi pan kupić bochenek chleba, taki pokrojony?”. Mogłem. Kupiłem. O nic nie zapytałem. Odebrał, podziękował. A ja byłem jednak jak ogłuszony. Oglądałem kilka godzin wcześniej pokaz mocy i bogactwa w postaci najbardziej śmiercionośnych narzędzi, urządzeń i pojazdów, jakie buduje człowiek, a polskie państwo kupuje. Wysłuchiwałem licytowania się na bezpieczeństwo: nowy prezydent kontra minister obrony narodowej (lekarz z wykształcenia). Czy człowiek, który zmuszony jest prosić obcą, przypadkową osobę o kupno bochenka chleba, czuje się bezpieczny? A może mógłby obejść się bez tego chleba z poczuciem, że choć jest głodny, to Putin nie zrzuca mu bomb na głowę? Powie ktoś: to inne sprawy, inne bezpieczeństwo, to nieuprawnione zestawienie. A ja jestem przekonany, że uprawnione jak najbardziej, że symbolizm tego nieznaczącego epizodu pod Żabką wart jest zastanowienia i zatrzymania się nad nim. Wielkie ludzkie bunty, te rewolucyjne, wcześniejsze i inne, przeważnie miały na transparentach [...]
Co dalej z Ukrainą? {id:178088}
Najpierw spotkanie na Alasce, później w Waszyngtonie. I właściwie wszystko po staremu. Sukcesem ma być to, że Putin zgodził się spotkać z Zełenskim osobiście. Łatwo się domyślić, czego zażąda. Obawiam się, że wrócimy do punktu wyjścia, czyli do punktu bez wyjścia. Putin upiera się, że Ukraina ma oddać Krym i Donbas. Czyli trochę ponad 20% swojego terytorium. Ma zrezygnować z ambicji wstąpienia do NATO, zapewnić jakieś szczególne prawa mniejszości rosyjskiej i… rosyjskojęzycznej. Nie bardzo wiadomo, o jakie konkretnie prawa tu chodzi, można jedynie się domyślać. Do przyjęcia tych warunków Putina Trump był gotów nakłaniać Ukraińców. Jakkolwiek jednak by patrzeć, ich przyjęcie to zaakceptowanie, że w XXI w. w Europie granice można przesuwać siłą, co jest jawnie niezgodne z prawem międzynarodowym. Był kiedyś taki żart, nawiasem mówiąc – groźny. „Co to jest agresja? Agresja jest wtedy, gdy jedno państwo napadnie na drugie bez zgody Związku Radzieckiego”. Czyżby teraz aktualny był żart nie żart: zmienianie agresją i siłą granic stanowi zbrodnię przeciw prawu międzynarodowemu, o ile nie ma aprobaty Donalda Trumpa? Wszystko na to wskazuje, że właśnie tego rodzaju zmianę zaaprobował. Europejscy [...]
Wyjechali {id:178111}
Kilka dni z córką i zięciem; przyjeżdżają raz do roku na kilkudniowe wakacje do Polski i wtedy mam jedyną już raczej okazję do więcej niż incydentalnego przebywania z zetkami. I całe szczęście, bo nawet jeśli przy sporej dozie wysiłku mogę się z 20-latkami dogadać, to niestety nijak nie mogę z nimi podowcipkować, albowiem wychowanie w opresji poprawnościowej sprawiło, że w ogóle boją się śmiać, żeby kogoś nie urazić. A mnie się zbiera na żarty nieustannie, nie daję rady na serio, improwizowany wic to mój narkotyk. Nie mógłbym dzisiaj pracować na uniwersytecie (na szczęście dwie dekady wstecz przerwałem studia doktoranckie, zachciało mi się być sławnym pisarzem), bo zaimkami bym się nie przejmował, a i o tym, że uczę osoby studenckie, pewnie bym nie pamiętał, tylko gadał tu i ówdzie, jacy to zdolni są „moi studenci”. Zetki dokonują czegoś w rodzaju permanentnego self-cancelingu, nawet jeśli im przyjdzie do głowy coś występnego, raczej zduszą pomysł w zarodku, żeby się nie narazić, są perfekcyjnie zideologizowane i równie nieznośne jak ich doskonałe przeciwieństwo – przaśny wujo z wesela, co to sypie koszarowymi dowcipami i sam [...]
Hodowla potwora {id:178144}
optymisty. Czyli rządy Tuska to tylko mały przerywnik w rządach populistów? A Polacy znowu pokazują swoje prawdziwe, ciemne, obskuranckie oblicze. Kolejni bliscy mi i dalsi znajomi, a też cenieni nieznajomi, ogłaszają agresywnym tonem, że udają się na emigrację wewnętrzną, na znak protestu przestają komentować wydarzenia, wycofują się z aktywnego życia społecznego. Znak protestu przeciwko czemu? Przeciwko stanowi rzeczy? Mało twórczy, a nawet destrukcyjny ten protest. To unikanie bólu: jak będę z boku, nie będę czuć męki porażki, która wedle pesymistów jest nieunikniona. Najkrócej o aferze KPO napisał bliski mi Waldek Kuczyński: „Nie ma żadnej afery KPO! Na razie jest medialny smród wypuszczony z Nowogrodzkiej, upowszechniany na rozkaz przez nomenklaturę PiS i Kurwizje PiS oraz powtarzany przez głupców. Nie ma afery! Może będzie kilka groszowych nadużyć, które zawsze się zdarzają. NIE MA AFERY
Solidarni z Joanną Dunikowską-Paź {id:178020}
Przemoc zaczyna się od słowa. Ta dość oczywista prawda niestety zbyt wolno trafia do głów. A do realnego życia jeszcze wolniej. Wszystkie próby okiełzania mowy nienawiści spotykają się z bezpardonowym atakiem ze strony PiS i Konfederacji. Kolejne projekty wprowadzenia regulacji prawnych, które poprawiłyby sytuację, są traktowane jako atak na wolność słowa. Rzekomy atak. Na prawdziwe i rosnące zdziczenie. Na bezkarność kłamców i hejterów. Kto broni obecnego parszywego stanu rzeczy? Ci, którzy czerpią korzyści z budowania atmosfery wojny między Polakami. Dla nich wolność słowa to prawo do robienia, co się chce, z tymi, którzy mają inne zdanie. Czyli do bezkarnego robienia z przeciwnikami wszystkiego, co najgorsze. Takie mają paliwo. W partiach i na zapleczu medialnym. Będą go więc zaciekle bronić. Także dlatego, że nie mają innych, równie skutecznych narzędzi podgrzewania napięć i budowania negatywnych emocji u ludzi. U tych, którzy ich popierają z bardzo różnych powodów. Symbolem tego, co w tych zachowaniach było najgorsze, jest Maciej Świrski, który sam siebie nazwał talibem PiS. Stanie przed Trybunałem Stanu, choć przecież za tak rażące naruszenie prawa to sankcja mocno symboliczna. Obsadzając go w [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Wyprzedziliśmy Grecję {id:178038}
CPK, elektrownia atomowa i kładka pieszo-rowerowa… Inwestować to my nie umiemy Inwestycje – magiczne słowo, które politycy odmieniają przez wszystkie przypadki, wierząc, że zapewnią sobie sukces wyborczy i miejsce w historii. Mamy więc inwestycje: publiczne, prywatne, unijne, zagraniczne, samorządowe, w naukę, kapitał ludzki, rozwój i innowacje itd. Od co najmniej dekady wiadomo, że poziom inwestycji w Polsce, zarówno prywatnych, jak i państwowych, należy do najniższych w Unii Europejskiej i w ostatnich latach oscyluje w przedziale 15-17% PKB, przy średniej unijnej sięgającej 22%. W rankingach wyprzedzamy tylko Grecję, której farmerzy są gotowi uprawiać banany na Olimpie. Nic dziwnego, że niektórzy nasi politycy chcą coś z tym zrobić. W lutym 2017 r. ówczesny wicepremier Mateusz Morawiecki ogłosił najkosztowniejszy w historii Polski program inwestycyjny, przewidujący mobilizację środków porównywalnych z całym rocznym PKB kraju na cele rozwojowe – nazwał go „Strategią na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju”. Szybko ochrzczono ją „planem Morawieckiego”. „Wielki sternik” polskiej gospodarki założył, że realizacja programu będzie oznaczała wydatek rzędu 2,1 bln zł! Z czego sektor prywatny miał przeznaczyć na inwestycje ok. 600 mld zł, a ze środków publicznych planowano wydać 1,5 [...]
Klakierzy Nawrockiego {id:178035}
Doradcy prezydenta RP to zbiór kolegów, koleżanek i pochlebców „Dziękuję za to, że jesteście Państwo ze mną i że przyjęliście moje zaproszenie do ciężkiej pracy przez najbliższe pięć lat. Choć formuła doradców etatowych i społecznych jest nieco inna niż formuła pracy administracyjnej, ale przy Państwa głębokiej wiedzy, doświadczeniu i życiorysach wiem, że wspólnie będziemy mogli osiągnąć dla naszej ojczyzny wiele”, mówił Karol Nawrocki podczas wręczania nominacji 21 doradcom. Wydawać by się mogło, że zaplecze intelektualne głowy państwa składać się będzie z osób wykształconych, propaństwowych, z bogatym doświadczeniem, nie tylko wybitnych w swoich dziedzinach, ale przede wszystkim wolnych od politycznego i ideologicznego zacietrzewienia. Zamiast tego mamy zbiór przypadkowych osób, kolegów i koleżanek Nawrockiego, klakierów i nominatów partyjnych. Intelektualiści Prof. Andrzej Nowak, znawca historii stosunków polsko-rosyjskich, uchodzi za jednego z czołowych ideologów PiS. Uczony zwalcza liberalizm, lewactwo, wszelkie odchylenia od tzw. tradycyjnych wartości i Unię Europejską, której brukselski establishment – jak mówił – „toczy brutalną walkę z Polską i jej niepodległością”. Nowak nienawidzi też Platformy Obywatelskiej. Partia ta doprowadziła Polskę do upadku cywilizacyjnego, a Donald Tusk i Radosław Sikorski „prowadzili zbrodniczą działalność, [...]
Chorzowska estakada zamknięta {id:178056}
Jak prezydent Szymon Michałek sparaliżował komunikację na Śląsku Czy estakada, którą codziennie jeździło 45 tys. samochodów, waliła się, czy jednak nie? Oto jest pytanie. Mieszkańcy półtoramilionowej aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej ze strachem myślą o najbliższej przyszłości. 1 września, wraz z końcem wakacji, korki pojawiają się we wszystkich większych miastach Polski, u nich jednak szykuje się istny horror. W tym samym czasie, gdy w Katowicach, Sosnowcu czy Mysłowicach rozkopano wiele ulic w związku z największą od 100 lat przebudową szlaków kolejowych w regionie, zamknięta została estakada przebiegająca nad chorzowskim rynkiem. Codziennie jeździło tamtędy 45 tys. samochodów. Teraz kierowcy muszą zjeżdżać z jednej z najważniejszych dróg aglomeracji i kluczyć wąskimi ulicami. 2 czerwca prezydent Chorzowa Szymon Michałek zaprosił dziennikarzy na briefing pod estakadą. Oznajmił, że obiekt zostaje zamknięty. Decyzja ma być wykonana natychmiast. I tak się stało – natychmiast postawiono bariery, które uniemożliwiły wjazd na wiadukt o długości ok. 400 m. Prezydent Michałek wyjaśnił, że nie ma innego wyjścia. Ekspertyza przygotowana na zlecenie miasta wskazywała, że estakada grozi zawaleniem. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, kiedy to nastąpi – tak wynikało z raportu. Zablokowano [...]
Czarny dzień polskiej dyplomacji {id:178032}
Nawrocki chciał uczyć Trumpa. Nie wyszło Jest gorzej, niż się wydaje. Wojna o polską politykę zagraniczną, którą rozpoczęła ekipa Karola Nawrockiego, źle wygląda. I dla Polski, i dla Nawrockiego. Taki jest efekt braku kompetencji i wyobraźni. Wszyscy to widzieli. 18 sierpnia miało miejsce spotkanie w Białym Domu. Prezydent Donald Trump, po rozmowach na Alasce z Władimirem Putinem, zaprosił prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i przywódców państw europejskich: prezydenta Francji Emmanuela Macrona, premiera Wielkiej Brytanii Keira Starmera, kanclerza Niemiec Friedricha Merza, premier Włoch Giorgię Meloni, prezydenta Finlandii Alexandra Stubba, przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen oraz sekretarza generalnego NATO Marka Ruttego. Przedstawiciela Polski w tym gronie nie było. Dlaczego Polska została pominięta, choć zawsze uczestniczyła w spotkaniach dotyczących Ukrainy? Jeśli chodzi o pomoc Ukrainie, jesteśmy państwem kluczowym – głównym sąsiadem, lwia część dostaw idzie przez Polskę, w naszym kraju mieszka największa grupa Ukraińców, niebagatelna była nasza pomoc militarna. Jeszcze przed spotkaniem w Waszyngtonie i przed spotkaniem Trump-Putin odbyły się trzy wideokonferencje z udziałem przywódców państw europejskich. W środę 13 sierpnia mieliśmy najpierw spotkanie liderów państw europejskich, tzw. koalicji chętnych. Debatowano nad [...]
Nie było jednej chłopki {id:178017}
Zrobiliśmy z ludowości kapitalistyczny produkt, który musi dobrze się sprzedawać Antonina Tosiek – badaczka XX-wiecznej diarystyki ludowej, poetka i krytyczka, autorka książki „Przepraszam za brzydkie pismo. Pamiętniki wiejskich kobiet” (Wydawnictwo Czarne). Doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk o Języku i Literaturze UAM. Laureatka Studenckiego Nobla w kategorii literatura i dziennikarstwo. Członkini redakcji naukowej kwartalnika „Czas Kultury”. Autorka tomów poetyckich „storytelling” i „żertwy” – za ten drugi otrzymała Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej oraz Nagrodę Literacką m.st. Warszawy. W książce wspominasz, że często wracają do ciebie fragmenty przeczytanych pamiętników. Jeden z nich nosisz na przedramieniu. – Wszystkie bohaterki tej książki miałam zebrane w folderze „moje dziewuchy”. Jadwiga C. to jedna z moich ukochanych dziewuch. Życie jej nie oszczędzało. Chciała się uczyć, nie mogła, ostatecznie udało jej się ukończyć trzymiesięczny kurs na Uniwersytecie Ludowym, ale musiała wrócić do domu, na gospodarstwo. A mimo wszystko w swoim pamiętniku, w tonie pełnym nadziei i przekonania, że będzie lepiej, w 1937 r. napisała: „Ale przecież po burzy zawsze nastąpi pogoda”. Frazę „nastąpi pogoda” wytatuowałam sobie na przedramieniu, jej charakterem pisma. Urzekło mnie, że mimo tylu zawodów i rozczarowań [...]
Bezkarni! Bezczelni! Bezmyślni! {id:178029}
70 tysięcy kierowców z dożywotnim zakazem prowadzenia pojazdów mechanicznych Piraci drogowi jeżdżą pomimo odebranych uprawnień. Często są przy tym pijani i naćpani. W konsekwencji giną postronni uczestnicy ruchu drogowego. Nikt nie chce stracić życia z rąk zabójcy, zostać pobitym albo okradzionym. Dlaczego więc mamy tak dużą tolerancję dla drogowych przestępców? Według Komendy Głównej Policji obecnie ponad 70 tys. osób w Polsce ma orzeczone dożywotnie zakazy prowadzenia pojazdów, zakazów czasowych jest zaś ponad 200 tys. Robert Opas, przedstawiciel Biura Ruchu Drogowego KGP, wspominał w mediach, że policji zdarza się zatrzymywać rekordzistów, którzy mają nawet kilkanaście tego typu zakazów. W samym 2024 r. odnotowano trzy interwencje, w których kierowcy mieli po 19 zakazów prowadzenia pojazdów. – Musimy być skuteczni już nie tylko jako policjanci, ale jako całe państwo, aby te osoby za kierownicę nigdy w życiu nie wsiadły, bo wcześniej popełniły bardzo poważne przestępstwa w ruchu drogowym. Najczęściej mówimy o uczestnictwie w wypadkach drogowych czy poruszaniu się w stanie skrajnej nietrzeźwości za kierownicą pojazdu – podkreśla Robert Opas. Martwy przepis We wrześniu 2024 r. w gminie Załuski pod Płońskiem doszło do wypadku, [...]
Historia {id:6, pr.86}
Złoto dla ministrów {id:178108}
Korespondencja między Felicjanem Sławojem Składkowskim a Władysławem Sikorskim na temat odpowiedzialności za klęskę we wrześniu 1939 r. Przegrana w wojnie z Niemcami w 1939 r. dla większości obywateli II Rzeczypospolitej była szokiem. Ale jeszcze większym wstrząsem był sposób, w jaki najwyższe władze państwowe opuściły kraj, zostawiając walczące Wojsko Polskie bez naczelnego dowództwa. Zanim ucichły ostatnie wystrzały, stanęła sprawa wskazania winnych za klęskę we wrześniu 1939 r. Środowisko ludowców pod przewodnictwem Stanisława Mikołajczyka i liczni socjaliści żądali, by premier Sikorski powołał specjalną komisję, mającą ocenić łamanie praworządności i odpowiedzialność poszczególnych osób za porażkę. Poniżej drukujemy fragmenty korespondencji pomiędzy ostatnim sanacyjnym premierem Felicjanem Sławojem Składkowskim i wicepremierem Eugeniuszem Kwiatkowskim a Władysławem Sikorskim, premierem rządu na emigracji. W całej korespondencji tych sanacyjnych dygnitarzy największe zdziwienie budzi to, że ich głównym problemem było zabezpieczenie materialne członków gabinetu Składkowskiego, ich rodzin oraz skupionych wokół nich urzędników. Publikowane listy, z zachowaniem oryginalnej składni i pisowni, pochodzą z unikatowego, obszernego zbioru dokumentów zatytułowanego „Kto odpowiada za klęskę wrześniową”, wydanego przez „Przegląd”. W poniższej publikacji pominięto zawarte w książce liczne przypisy i komentarze. Paweł Dybicz List premiera gen. [...]
Opinie {id:9, pr.82}
Świadek wielkich transformacji {id:178059}
Dlaczego warto wracać do dorobku prof. Andrzeja Walickiego 20 sierpnia br. minęło pięć lat od śmierci prof. Andrzeja Walickiego, który był jednym z ostatnich przedstawicieli ginącego gatunku wielkich humanistów polskich. Należał do pokolenia, które dojrzewało w okresie bezpośrednio poprzedzającym II wojnę światową, uzupełniało edukację w jej trakcie, a swoją formację światopoglądową kształtowało tuż po jej zakończeniu. Razem z nielicznymi przedstawicielami przedwojennej kadry akademickiej, którym udało się uniknąć zagłady, pokolenie to uczestniczyło w odbudowie fundamentów polskiej humanistyki oraz w odtwarzaniu edukacji uniwersyteckiej w szczególnie trudnych warunkach, w trakcie narodzin Polski Ludowej. Prócz niewyobrażalnego ogromu strat i cierpień tamta wojna przyniosła radykalne przekształcenie przedwojennego porządku świata, z konieczności odciskając wyraziste piętno także na formach życia i sposobach myślenia w naszym zakątku tego świata. Po raz drugi za życia wspomnianego pokolenia z podobną co do rozmiarów, ale na szczęście pokojową reorientacją mieliśmy do czynienia po roku 1991, kiedy rozpadł się Związek Radziecki – jedno z dwóch mocarstw, które ukształtowały powojenny porządek światowy – co pociągnęło długą, niekontrolowaną i wciąż niezakończoną serię niewyobrażalnych przedtem konsekwencji, zarówno w skali makro, tzn. geopolitycznie, jak i lokalnie, [...]
Świat {id:3, pr.80}
Kto opodatkuje miliarderów? {id:178053}
Francuski Senat wetuje projekt ustawy nakładający dwuprocentowy podatek na bogaczy Korespondencja z Francji W Polsce po 1989 r. poruszanie tematu opodatkowania najbogatszych powoduje, że ustawodawcy nabierają wody w usta. Podobnie źle kojarzone są próby wprowadzenia dodatkowych progów podatkowych. Jednocześnie rośnie popularność polityków promujących radykalnie liberalne poglądy gospodarcze, zgodnie z którymi „państwo nie ma własnych pieniędzy”. Tymczasem sprawiedliwe opodatkowanie najbogatszych to nie tylko kwestia ekonomiczna, lecz także etyczna. Przykład Francji, gdzie Senat zablokował ostatnio projekt ustawy wprowadzającej dwuprocentowy podatek dochodowy dla najbogatszych obywateli, pozwala przyjrzeć się standardom debaty podatkowej w krajach zachodnich. W obliczu coraz bardziej liberalizującej się sceny politycznej w Europie oraz pogłębiających się nierówności społecznych kluczowe staje się uświadamianie społeczeństwom zagrożeń płynących z bezrefleksyjnego wspierania najbogatszych. W Polsce kontrowersje wywołują niedawne propozycje np. Władysława Kosiniaka-Kamysza, który chciałby uzależnić świadczenia socjalne od aktywności zawodowej rodziców. Określa on pomoc społeczną jako „zwieńczenie ambicji” – tym samym opowiada się za rozwiązaniami sprzyjającymi segregacji klasowej. Aby zrozumieć, do czego prowadzi neoliberalizm, warto spojrzeć na jego efekty na Zachodzie, chociażby we Francji, która zmaga się dziś z głębokim kryzysem gospodarczym. Stopniowe obniżanie się poziomu [...]
Nie pluj, nie pij, nie hałasuj {id:178049}
Europa broni się przed masową turystyką Twój samolot właśnie wylądował w tureckiej Antalyi, już chcesz wysiąść i rozpocząć długo wyczekiwany urlop. Wyskakujesz z fotela, wyciągasz rzeczy ze schowka nad głową. W tym momencie namierza cię stewardesa i informuje, że zaraportuje cię jako pasażera zakłócającego lot. Zapłacisz co najmniej 62 euro za naruszenie nowej zasady: od tego roku na tureckich lotniskach odpięcie pasów bezpieczeństwa lub opuszczenie swojego miejsca, zanim maszyna przestanie kołować, grozi mandatem. Na Majorce i Ibizie kary za picie alkoholu w miejscu publicznym wynoszą do 3 tys. euro. Zamiast pływać w kanale weneckim za 350 euro kary, lepiej przepłynąć się gondolą, wyjdzie kilkakrotnie taniej. Muszla z greckiej plaży zabrana do plecaka to kara do 1 tys. euro. Na pierwszy rzut oka wprowadzanie surowych przepisów wydaje się kąsaniem ręki, która karmi, ponieważ wiele miejsc żyje z turystyki. Władze kurortów i popularnych miast twierdzą jednak, że chodzi o ochronę mieszkańców i odpowiedzialnych wczasowiczów. Kary na urlopie Tego lata Europa rozprawia się z niesfornymi urlopowiczami. Do 300 euro za kierowanie pojazdem (e-hulajnogą, samochodem) w klapkach lub boso możemy zapłacić w Hiszpanii, Grecji, [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Walczę o miejsce dla horroru {id:178041}
Za pomocą kina grozy można przemycić wiele treści Bartosz M. Kowalski – (ur. w 1984 r.) absolwent szkół filmowych w Paryżu i Los Angeles. Zaczynał od kina dokumentalnego. Film „Moja Wola” przyniósł mu Srebrnego Lajkonika na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Pełnometrażowy debiut fabularny „Plac zabaw” otrzymał nagrody w Gdyni, Koszalinie, Warszawie, Londynie i Melbourne. Później twórca zwrócił się w stronę horroru, realizując dwie części „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, „Ostatnią wieczerzę” i „Ciszę nocną”. W kinach można oglądać jego nowy film „13 dni do wakacji”. Dlaczego tradycja filmowego horroru w Polsce jest tak uboga? – Wychowaliśmy się na kinie moralnego niepokoju. Jesteśmy dziećmi Wajdy, Zanussiego i Kieślowskiego. W Polsce przez lata tylko takie kino uznawano za „prawdziwe” i „wartościowe”. Gatunek, zwłaszcza horror, nie miał szans u nas się rozwinąć, bo w oczach wielu był sztuką niższego rzędu, niepoważnym wybrykiem dla mas. Warto jednak pamiętać, że na świecie horror długo miał podobny status. Nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie ta konwencja ma stuletnią tradycję, traktowano ją z przymrużeniem oka. Dziś to podejście się zmienia, ale mówimy o świeżym procesie. Na dodatek horror [...]
Magia przestrzeni {id:178044}
Obszary zagospodarowane wyobraźnią Czy w twórczych dokonaniach z przeszłości można poszukiwać wizji przyszłości? Pytanie to pojawia się na wystawie „Przestrzenie”, która odbywa się obecnie w warszawskiej Zachęcie. Ukazuje ona efekty poszukiwań grupy polskich artystów sprzed pół wieku zafascynowanych „pustką”, w której istniejemy, a która do dziś pozostaje zjawiskiem nieprzeniknionym. Opracowane przez nich instalacje, czyli „dzieła plastyczne złożone z wielu elementów w konkretnej przestrzeni”, są próbami otwierania oczu na jej naturę i magię. Wystawę rozpoczyna wypełniająca całą salę kompozycja obrazów ulokowanych na stojakach w rozmaitej odległości i relacji wobec siebie. Stanowi ona rekonstrukcję zamysłu i wspólnego dzieła Wojciecha Fangora i Stanisława Zamecznika z 1958 r. pod tytułem „Studium przestrzeni”. Koncept ten nie spotkał się wówczas ze zrozumieniem. Przyjęto go, jak to oględnie określono, z dystansem. Nie był to pewnie jednak czas na „wgryzanie się” sztuki w to, czego pozornie nie ma. „Nie interesuje mnie zupełnie to, co dzieje się wewnątrz obrazów, ale jedynie to, co zachodzi pomiędzy nimi”, komentował tę pracę Fangor. W przedstawionym projekcie, zarówno wtedy, jak i teraz, widz może, a nawet powinien, wchodzić pomiędzy obrazy i, wczuwając się [...]
Sport {id:323, pr.66}
Pół kroku do historii {id:178125}
Spełniamy marzenia. Na miarę naszych możliwości Cztery drużyny w fazie ligowej europejskich pucharów? Jesteśmy o krok od spełnienia marzeń na miarę naszych możliwości. To byłaby bezprecedensowa sytuacja, a tryb przypuszczalny włączyłem wyłącznie, aby nie zapeszyć, bo trudno sobie wyobrazić, by którakolwiek z naszych trzech wciąż walczących o awans ekip zmarnowała zaliczkę z pierwszych spotkań. Lech może nawet oddać walkowerem mecz z Genkiem, bo Ligę Konferencji zapewnił sobie już miesiąc temu w pierwszym meczu z islandzkim Breiðablikiem – skądinąd walkower byłby rozwiązaniem niegłupim, biorąc pod uwagę różnicę klas i rozmiary porażki z Belgami, a także fakt, że w Poznaniu jest teraz lazaret, a nie szatnia. Nieprawdopodobny pech sprawił, że do listy kontuzjowanych dołączyli jeszcze dwaj kluczowi obrońcy: Joel Pereira przed meczem i Antonio Milić – w pierwszej połowie spotkania. W efekcie należałoby uznać, że przeciw Racingowi Genk, solidnej drużynie reprezentującej europejską „wyższą półkę średnią”, zagrały poznańskie rezerwy wzmocnione kilkoma graczami pierwszego składu. Lech II gra na czwartym polskim poziomie rozgrywkowym, pokiereszowany Kolejorz z minionego czwartku prezentował się gdzieś na poziomie dołów naszej pierwszej ligi, cudów być nie mogło. Sklecona naprędce defensywa, [...]
Obserwacje {id:2282, pr.62}
Oleandry. Niebezpieczne piękno Południa {id:178122}
Madame Allen, Alassio, Alasca czy Hardy Red uwodzą i trują Nie trzeba jechać w daleką podróż. Oleandry uprawiane na balkonie czy w ogródku stworzą namiastkę śródziemnomorskiej atmosfery. Pamiętajmy jednak, że te pięknie pachnące rośliny są trujące. W latach 80. i 90. minionego wieku na korytarzach biur, w szkołach, na klatkach schodowych i w wielu mieszkaniach dominowały paprotki, szczytem florystycznej ekstrawagancji były zaś fikusy czy draceny. Otwartość na świat, jak również zachodzące zmiany klimatyczne spowodowały, że zaczęliśmy szukać nowych i oryginalnych roślin. Takich, które kojarzymy z ciepłym i słonecznym klimatem śródziemnomorskim. Jedną z nich jest bez wątpienia oleander pospolity (Nerium oleander L.). Mimo przymiotnika pospolity w nazwie roślina ta z pospolitością, przynajmniej w naszej szerokości geograficznej, nie ma wiele wspólnego. Oleandry zachwycają kwiatami o imponującej palecie barw i subtelnych odcieni: od bieli, przez róż, aż po bardzo ciemny kolor wiśniowy. Szczególnie pięknie prezentują się oleandry w kolorze bananowym. Niemal wszystkie odmiany, z wyjątkiem niektórych o białych kwiatach, wydzielają cudowny zapach. W otoczeniu oleandrów, zwłaszcza gdy dzień jest gorący i słoneczny, można mieć wrażenie, że weszliśmy do najwytworniejszego paryskiego sklepu z kosmetykami. [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
W jakich sprawach Polacy najczęściej oszukują? {id:178146}
Katarzyna Kucewicz, psycholożka, psychoterapeutka Z moich obserwacji i dostępnych badań wynika, że najczęściej kłamiemy w pracy. Już od wysłania CV aż po regularny etat tworzymy obraz siebie, swój wizerunek, który często odbiega od tego, jacy jesteśmy naprawdę. Na przykład w CV zawyżamy swoje kompetencje, wymyślamy hobby czy podrasowujemy doświadczenie, z kolei w pracy część z nas ma tendencję do oszukiwania na temat swojej pracowitości – pokazujemy, że pracujemy więcej niż naprawdę. Takie kłamstwa w pracy wynikają z lęku przed odrzuceniem, utratą stanowiska lub degradacją. Większość naszych kłamstw wynika nie z cwaniactwa, raczej z obawy, że prawda sprawi, że ktoś nas odepchnie. Miron Nalazek, specjalista ds. komunikacji społecznej Można powiedzieć, że nic, co ludzkie, nie jest nam obce. No, chyba że jest to coś, czego się wstydzimy. Wtedy staramy się udawać, że tego nie ma. Przeczytałem kiedyś w podręczniku o savoir-vivrze, że etykieta ma wersję europejską i amerykańską. Podano przykład kompromitującej sytuacji, jaką jest puszczenie w towarzystwie bąka. Według autorów, jeśli przydarzy się to na lekcji niemieckiemu dziecku, ono natychmiast wstaje, przeprasza i w ramach kary wychodzi z klasy. U [...]
Dudozaraza {id:178154}
Prof. Jan Widacki, jeden z moich bohaterów wolnej Polski, bohaterów bez cudzysłowu, a może i wielką literą, popełnił felieton o byłym prezydencie Andrzeju Dudzie („Przegląd” nr 33). Tu okazało się jednak, że wraz ze zmianą klimatu, geopolityki, społeczeństwa zmieniają się także bohaterowie. Profesor uznał bowiem w dużym skrócie, że dotknięcie czegokolwiek, czego dotykał prezydent Duda, skutkuje poważnym schorzeniem. Tu był łaskaw jako przykład podać przypadek prof. Jacka Majchrowskiego, który przyjął z rąk prezydenta Dudy Złotą Blachę Czegoś Tam Czegoś Tam. Ponure konsekwencje tego kroku są takie, że pomnik, który prof. W. chciał wystawić prof. M. w prestiżowym miejscu Krakowa, „po tym ostatnim wydarzeniu to chyba należy się trochę mniejszy i w jakiejś bocznej ulicy”. Jeśli wszystko ma się zmniejszać po dotknięciu tego, czego dotykał były prezydent, to z obawy o własne członki włożę zaraz lateksowe rękawiczki i założę maskę. Owszem, Andrzej Sebastian D. w klasyfikacji wszech czasów na najgorszego prezydenta zajmuje zasłużenie pierwsze miejsce. (Choć dolary przeciwko orzechom, że za chwilę koszulkę lidera straci). Więc tak, nawet w lateksie bym od Andrzeja Sebastiana D. nic nie przyjął. Ale też myślę, [...]
Listy od czytelników nr 35/2025 {id:178152}
Wielka masakra kotów Politycy kłamią z różnych powodów. Najczęściej dlatego, że uważają, iż ludzie nie są w stanie znieść złej prawdy, nawet najbardziej oczywistej. Ci sami politycy kłamią lub przekręcają prawdę także w celu zdobycia lub zachowania władzy. Aby uzyskać poparcie wyborców, mogą obiecywać rzeczy, których nie są w stanie zrealizować. Kłamstwa mogą być stosowane w celu manipulowania opinią publiczną, kształtowania narracji lub dezinformowania. Politycy mogą wykorzystywać fałszywe informacje, aby wprowadzić ludzi w błąd w celu osiągnięcia własnych celów. Deklaracje, zapowiedzi i plany to słowa na wiatr, niemal zawsze są pozbawione znaczenia, opieranie się na nich i branie ich za dobrą monetę przez wyborców jest bezcelowe. Bo słowa polityków są zwykle zupełnie inne niż późniejsze działania. Czy kłamstwo w polityce można wyeliminować? Prawdopodobnie nie, bo wynika ono z samej natury gry o władzę. Ale można ograniczać jego skutki, wzmacniając kulturę odpowiedzialności i przejrzystości życia publicznego. Kiedy kłamstwo zaczyna mieć realną cenę – w postaci utraty poparcia czy stanowiska – pojawia się motywacja, by mówić prawdę. Do tego potrzebne jest jednak coś więcej niż dobre prawo. Potrzebne jest społeczeństwo, które potrafi [...]
Diecezja bez miłosierdzia {id:178159}
Sąd sądem, ale kasy szybko nie oddamy. Taka zasada obowiązuje w diecezji legnickiej. Może dlatego, że kasa nie jest mała. Chodzi o dwa przelewy po 475 tys. zł. Na tyle sąd w Legnicy wycenił krzywdę dwóch 10-letnich dziewczynek z niepełnosprawnością, które miały wielkiego pecha, bo do pierwszej komunii przygotowywał je pedofil. Piotr M., proboszcz parafii w Rusowie. W trakcie śledztwa zgłosiło się jeszcze kilkanaście, dziś dorosłych, ofiar tego księdza z lat 80., z parafii na wrocławskim Brochowie. Wyrok: cztery lata więzienia, dożywotni zakaz pracy z dziećmi i zadośćuczynienie po 475 tys. zł. Ale kuria ani myśli płacić. Szykuje się do odwołania. A więc do długiego, kosztownego procesu. Nie ma zmiłuj.
Dobrze być pisowskim zięciem {id:178158}
Z fałszywą troską pochylamy się nad Renatą Janik, marszałek województwa świętokrzyskiego z PiS. Ważna postać dojnej zmiany ma odpowiedzialną funkcję, a zdrowie niestety szwankuje. Janik niedowidzi. I z myśleniem też nie halo. Nie wie np., co to konflikt interesów. Nie widzi problemu w podpisaniu decyzji o przyznaniu środków publicznych z KPO osobistemu zięciowi. 4 mln 360 tys. zł piechotą nie chodzi. Ileż to jachcików można by za nie kupić. Czekamy więc na protesty moralistów: Kaczyńskiego, Nawrockiego, Czarnka czy Sasina. Choć wiemy, że prędzej w siedzibie PiS pojawi się ufoludek. Janik może nie widzieć konfliktu interesów w obdarowywaniu naszą kasą najbliższej rodziny, ale 4 bańki trzeba będzie oddać.
I po rekonstrukcji… {id:178149}
Rekonstrukcja w MSZ zakończyła się tym, że mamy siedmiu wiceministrów – czyli jest tak, jak było. I że swojego wiceministra straciła lewica, Andrzeja Szejny nikt nie zastąpił. Za to ma swojego Polska 2050. No i oczywiście Platforma oraz PSL. Jeżeli zatem była to rekonstrukcja, to bardzo dyskretna. Zacznijmy więc od osoby najmniej rzucającej się w oczy w gronie nowych wiceministrów, czyli od Wojciecha Zajączkowskiego. To zawodowy dyplomata, wcześniej był m.in. ambasadorem w Rumunii, Rosji i Chinach. Kierował też różnymi departamentami. Z wykształcenia jest historykiem, studia skończył na KUL, jako specjalista od prawosławia. Potem pracował m.in. w Ośrodku Studiów Międzynarodowych przy Kancelarii Senatu oraz w Ośrodku Studiów Wschodnich. Zajmował się Wschodem, pisał na ten temat rozprawy. Jest autorem wydanej w 1993 r. książki „Czy Rosja przetrwa do roku 2000?”. Trudno ten tytuł uznać za proroczy, ale na pewno przyciągał uwagę. W efekcie dzięki swoim analizom Zajączkowski zyskał opinię osoby widzącej dalej (czy słusznie, to inna sprawa). A dzięki sposobowi bycia – niekonfliktowej. Efekt tego widzieliśmy w roku 2017. To były rządy PiS, Witold Waszczykowski odwołał z Pekinu, po roku
Królewskie geny Nawrockich {id:178157}
Szukacie rozrywki? Spójrzcie na rodzinę Karola Nawrockiego. Na nich można liczyć. Wujek prezydenta Waldemar Nawrocki błysnął w ulubionym tytule wyborców tej partii, która chce wrócić do władzy. Wujek poszedł po bandzie i doszukał się u Kasi, sześcioletniej córki Nawrockich, „genów królewskich”. Jakby mało było tego sensacyjnego odkrycia, dołożył jeszcze, że „rośnie nam kolejne pokolenie królewskie i prezydenckie”. Pierwszy trener, który uczył boksu Karola, sam tego nie wymyślił. Zgadnijcie, od kogo to usłyszał. Za tydzień opiszemy inne wyznania wujka Waldemara.
BNP Paribas na czarnej liście {id:178156}
BNP Paribas Bank Polska, który jest coraz większą zmorą polskich rolników, wydaje krocie na promocję swoich kulawych usług. Czegoż to francuscy mądrale nie wciskają polskim klientom! Było hasło „Zmieniamy się dla Ciebie”, to je twórczo rozwinęli: „Bank zmieniającego się świata”. Czegoś jednak brakuje. Przydałaby się informacja o raporcie ekspertki ONZ Franceski Albanese. Dokument „Od ekonomii okupacji do ekonomii ludobójstwa” dotyczy wojny w Strefie Gazy i wzywa do nałożenia sankcji i pociągnięcia do odpowiedzialności za wspieranie nielegalnych działań Izraela przeciwko Palestynie. Kogóż widzimy na liście oskarżanych koncernów? BNP Paribas! A tyle mówią o etyce swojego biznesu. Czy klienci banku wiedzą, kogo wspierają, mając konta w BNP Paribas?
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
W jakich sprawach Polacy najczęściej oszukują? {id:178146}
Katarzyna Kucewicz, psycholożka, psychoterapeutka Z moich obserwacji i dostępnych badań wynika, że najczęściej kłamiemy w pracy. Już od wysłania CV aż po regularny etat tworzymy obraz siebie, swój wizerunek, który często odbiega od tego, jacy jesteśmy naprawdę. Na przykład w CV zawyżamy swoje kompetencje, wymyślamy hobby czy podrasowujemy doświadczenie, z kolei w pracy część z nas ma tendencję do oszukiwania na temat swojej pracowitości – pokazujemy, że pracujemy więcej niż naprawdę. Takie kłamstwa w pracy wynikają z lęku przed odrzuceniem, utratą stanowiska lub degradacją. Większość naszych kłamstw wynika nie z cwaniactwa, raczej z obawy, że prawda sprawi, że ktoś nas odepchnie. Miron Nalazek, specjalista ds. komunikacji społecznej Można powiedzieć, że nic, co ludzkie, nie jest nam obce. No, chyba że jest to coś, czego się wstydzimy. Wtedy staramy się udawać, że tego nie ma. Przeczytałem kiedyś w podręczniku o savoir-vivrze, że etykieta ma wersję europejską i amerykańską. Podano przykład kompromitującej sytuacji, jaką jest puszczenie w towarzystwie bąka. Według autorów, jeśli przydarzy się to na lekcji niemieckiemu dziecku, ono natychmiast wstaje, przeprasza i w ramach kary wychodzi z klasy. U [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Walczę o miejsce dla horroru {id:178041}
Za pomocą kina grozy można przemycić wiele treści Bartosz M. Kowalski – (ur. w 1984 r.) absolwent szkół filmowych w Paryżu i Los Angeles. Zaczynał od kina dokumentalnego. Film „Moja Wola” przyniósł mu Srebrnego Lajkonika na Krakowskim Festiwalu Filmowym. Pełnometrażowy debiut fabularny „Plac zabaw” otrzymał nagrody w Gdyni, Koszalinie, Warszawie, Londynie i Melbourne. Później twórca zwrócił się w stronę horroru, realizując dwie części „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, „Ostatnią wieczerzę” i „Ciszę nocną”. W kinach można oglądać jego nowy film „13 dni do wakacji”. Dlaczego tradycja filmowego horroru w Polsce jest tak uboga? – Wychowaliśmy się na kinie moralnego niepokoju. Jesteśmy dziećmi Wajdy, Zanussiego i Kieślowskiego. W Polsce przez lata tylko takie kino uznawano za „prawdziwe” i „wartościowe”. Gatunek, zwłaszcza horror, nie miał szans u nas się rozwinąć, bo w oczach wielu był sztuką niższego rzędu, niepoważnym wybrykiem dla mas. Warto jednak pamiętać, że na świecie horror długo miał podobny status. Nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie ta konwencja ma stuletnią tradycję, traktowano ją z przymrużeniem oka. Dziś to podejście się zmienia, ale mówimy o świeżym procesie. Na dodatek horror [...]
Nie było jednej chłopki {id:178017}
Zrobiliśmy z ludowości kapitalistyczny produkt, który musi dobrze się sprzedawać Antonina Tosiek – badaczka XX-wiecznej diarystyki ludowej, poetka i krytyczka, autorka książki „Przepraszam za brzydkie pismo. Pamiętniki wiejskich kobiet” (Wydawnictwo Czarne). Doktorantka Szkoły Doktorskiej Nauk o Języku i Literaturze UAM. Laureatka Studenckiego Nobla w kategorii literatura i dziennikarstwo. Członkini redakcji naukowej kwartalnika „Czas Kultury”. Autorka tomów poetyckich „storytelling” i „żertwy” – za ten drugi otrzymała Nagrodę im. Wisławy Szymborskiej oraz Nagrodę Literacką m.st. Warszawy. W książce wspominasz, że często wracają do ciebie fragmenty przeczytanych pamiętników. Jeden z nich nosisz na przedramieniu. – Wszystkie bohaterki tej książki miałam zebrane w folderze „moje dziewuchy”. Jadwiga C. to jedna z moich ukochanych dziewuch. Życie jej nie oszczędzało. Chciała się uczyć, nie mogła, ostatecznie udało jej się ukończyć trzymiesięczny kurs na Uniwersytecie Ludowym, ale musiała wrócić do domu, na gospodarstwo. A mimo wszystko w swoim pamiętniku, w tonie pełnym nadziei i przekonania, że będzie lepiej, w 1937 r. napisała: „Ale przecież po burzy zawsze nastąpi pogoda”. Frazę „nastąpi pogoda” wytatuowałam sobie na przedramieniu, jej charakterem pisma. Urzekło mnie, że mimo tylu zawodów i rozczarowań [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Królewskie geny Nawrockich {id:178157}
Szukacie rozrywki? Spójrzcie na rodzinę Karola Nawrockiego. Na nich można liczyć. Wujek prezydenta Waldemar Nawrocki błysnął w ulubionym tytule wyborców tej partii, która chce wrócić do władzy. Wujek poszedł po bandzie i doszukał się u Kasi, sześcioletniej córki Nawrockich, „genów królewskich”. Jakby mało było tego sensacyjnego odkrycia, dołożył jeszcze, że „rośnie nam kolejne pokolenie królewskie i prezydenckie”. Pierwszy trener, który uczył boksu Karola, sam tego nie wymyślił. Zgadnijcie, od kogo to usłyszał. Za tydzień opiszemy inne wyznania wujka Waldemara.
BNP Paribas na czarnej liście {id:178156}
BNP Paribas Bank Polska, który jest coraz większą zmorą polskich rolników, wydaje krocie na promocję swoich kulawych usług. Czegoż to francuscy mądrale nie wciskają polskim klientom! Było hasło „Zmieniamy się dla Ciebie”, to je twórczo rozwinęli: „Bank zmieniającego się świata”. Czegoś jednak brakuje. Przydałaby się informacja o raporcie ekspertki ONZ Franceski Albanese. Dokument „Od ekonomii okupacji do ekonomii ludobójstwa” dotyczy wojny w Strefie Gazy i wzywa do nałożenia sankcji i pociągnięcia do odpowiedzialności za wspieranie nielegalnych działań Izraela przeciwko Palestynie. Kogóż widzimy na liście oskarżanych koncernów? BNP Paribas! A tyle mówią o etyce swojego biznesu. Czy klienci banku wiedzą, kogo wspierają, mając konta w BNP Paribas?
Notes dyplomatyczny {id:33831, pr.}
Diecezja bez miłosierdzia {id:178159}
Sąd sądem, ale kasy szybko nie oddamy. Taka zasada obowiązuje w diecezji legnickiej. Może dlatego, że kasa nie jest mała. Chodzi o dwa przelewy po 475 tys. zł. Na tyle sąd w Legnicy wycenił krzywdę dwóch 10-letnich dziewczynek z niepełnosprawnością, które miały wielkiego pecha, bo do pierwszej komunii przygotowywał je pedofil. Piotr M., proboszcz parafii w Rusowie. W trakcie śledztwa zgłosiło się jeszcze kilkanaście, dziś dorosłych, ofiar tego księdza z lat 80., z parafii na wrocławskim Brochowie. Wyrok: cztery lata więzienia, dożywotni zakaz pracy z dziećmi i zadośćuczynienie po 475 tys. zł. Ale kuria ani myśli płacić. Szykuje się do odwołania. A więc do długiego, kosztownego procesu. Nie ma zmiłuj.
Dobrze być pisowskim zięciem {id:178158}
Z fałszywą troską pochylamy się nad Renatą Janik, marszałek województwa świętokrzyskiego z PiS. Ważna postać dojnej zmiany ma odpowiedzialną funkcję, a zdrowie niestety szwankuje. Janik niedowidzi. I z myśleniem też nie halo. Nie wie np., co to konflikt interesów. Nie widzi problemu w podpisaniu decyzji o przyznaniu środków publicznych z KPO osobistemu zięciowi. 4 mln 360 tys. zł piechotą nie chodzi. Ileż to jachcików można by za nie kupić. Czekamy więc na protesty moralistów: Kaczyńskiego, Nawrockiego, Czarnka czy Sasina. Choć wiemy, że prędzej w siedzibie PiS pojawi się ufoludek. Janik może nie widzieć konfliktu interesów w obdarowywaniu naszą kasą najbliższej rodziny, ale 4 bańki trzeba będzie oddać.
I po rekonstrukcji… {id:178149}
Rekonstrukcja w MSZ zakończyła się tym, że mamy siedmiu wiceministrów – czyli jest tak, jak było. I że swojego wiceministra straciła lewica, Andrzeja Szejny nikt nie zastąpił. Za to ma swojego Polska 2050. No i oczywiście Platforma oraz PSL. Jeżeli zatem była to rekonstrukcja, to bardzo dyskretna. Zacznijmy więc od osoby najmniej rzucającej się w oczy w gronie nowych wiceministrów, czyli od Wojciecha Zajączkowskiego. To zawodowy dyplomata, wcześniej był m.in. ambasadorem w Rumunii, Rosji i Chinach. Kierował też różnymi departamentami. Z wykształcenia jest historykiem, studia skończył na KUL, jako specjalista od prawosławia. Potem pracował m.in. w Ośrodku Studiów Międzynarodowych przy Kancelarii Senatu oraz w Ośrodku Studiów Wschodnich. Zajmował się Wschodem, pisał na ten temat rozprawy. Jest autorem wydanej w 1993 r. książki „Czy Rosja przetrwa do roku 2000?”. Trudno ten tytuł uznać za proroczy, ale na pewno przyciągał uwagę. W efekcie dzięki swoim analizom Zajączkowski zyskał opinię osoby widzącej dalej (czy słusznie, to inna sprawa). A dzięki sposobowi bycia – niekonfliktowej. Efekt tego widzieliśmy w roku 2017. To były rządy PiS, Witold Waszczykowski odwołał z Pekinu, po roku
Od czytelników {id:52, pr.}
Dudozaraza {id:178154}
Prof. Jan Widacki, jeden z moich bohaterów wolnej Polski, bohaterów bez cudzysłowu, a może i wielką literą, popełnił felieton o byłym prezydencie Andrzeju Dudzie („Przegląd” nr 33). Tu okazało się jednak, że wraz ze zmianą klimatu, geopolityki, społeczeństwa zmieniają się także bohaterowie. Profesor uznał bowiem w dużym skrócie, że dotknięcie czegokolwiek, czego dotykał prezydent Duda, skutkuje poważnym schorzeniem. Tu był łaskaw jako przykład podać przypadek prof. Jacka Majchrowskiego, który przyjął z rąk prezydenta Dudy Złotą Blachę Czegoś Tam Czegoś Tam. Ponure konsekwencje tego kroku są takie, że pomnik, który prof. W. chciał wystawić prof. M. w prestiżowym miejscu Krakowa, „po tym ostatnim wydarzeniu to chyba należy się trochę mniejszy i w jakiejś bocznej ulicy”. Jeśli wszystko ma się zmniejszać po dotknięciu tego, czego dotykał były prezydent, to z obawy o własne członki włożę zaraz lateksowe rękawiczki i założę maskę. Owszem, Andrzej Sebastian D. w klasyfikacji wszech czasów na najgorszego prezydenta zajmuje zasłużenie pierwsze miejsce. (Choć dolary przeciwko orzechom, że za chwilę koszulkę lidera straci). Więc tak, nawet w lateksie bym od Andrzeja Sebastiana D. nic nie przyjął. Ale też myślę, [...]
Listy od czytelników nr 35/2025 {id:178152}
Wielka masakra kotów Politycy kłamią z różnych powodów. Najczęściej dlatego, że uważają, iż ludzie nie są w stanie znieść złej prawdy, nawet najbardziej oczywistej. Ci sami politycy kłamią lub przekręcają prawdę także w celu zdobycia lub zachowania władzy. Aby uzyskać poparcie wyborców, mogą obiecywać rzeczy, których nie są w stanie zrealizować. Kłamstwa mogą być stosowane w celu manipulowania opinią publiczną, kształtowania narracji lub dezinformowania. Politycy mogą wykorzystywać fałszywe informacje, aby wprowadzić ludzi w błąd w celu osiągnięcia własnych celów. Deklaracje, zapowiedzi i plany to słowa na wiatr, niemal zawsze są pozbawione znaczenia, opieranie się na nich i branie ich za dobrą monetę przez wyborców jest bezcelowe. Bo słowa polityków są zwykle zupełnie inne niż późniejsze działania. Czy kłamstwo w polityce można wyeliminować? Prawdopodobnie nie, bo wynika ono z samej natury gry o władzę. Ale można ograniczać jego skutki, wzmacniając kulturę odpowiedzialności i przejrzystości życia publicznego. Kiedy kłamstwo zaczyna mieć realną cenę – w postaci utraty poparcia czy stanowiska – pojawia się motywacja, by mówić prawdę. Do tego potrzebne jest jednak coś więcej niż dobre prawo. Potrzebne jest społeczeństwo, które potrafi [...]
Zwierzęta {id:16692, pr.}
Życie w potokach {id:178132}
Nicienie, skąposzczety, skorupiaki, pijawki i inne Potoki i strumienie to stosunkowo niewielkie cieki wodne, a żyjące w nich organizmy są przedmiotem zainteresowania hydrobiologii, czyli biologii organizmów wodnych. Potoki charakteryzują się niedużymi rozmiarami, co odróżnia je od rzek (jak prawie zawsze w podziałach i klasyfikacjach w przyrodzie granice są tu płynne i nieostre), i dość silnym związkiem ze środowiskami przylegającymi, czyli linią brzegową. Generalnie są to środowiska bardzo zróżnicowane, o wielkim urozmaiceniu warunków życia i, co za tym idzie, różnorodności gatunków. Głębokość potoków waha się od kilku centymetrów do kilku metrów, szczególnie głębsze są w zastoiskach, znajdujących się najczęściej w rejonach brzegowych. Bardzo zmienna jest też szybkość prądu, od paru centymetrów do kilku metrów na sekundę w wodospadach i rejonach górskich. O zróżnicowaniu mówimy też w przypadku podłoża, które często w decydującym stopniu wpływa na charakter roślin i zwierząt zasiedlających potok. W potokach nizinnych rozwija się roślinność naczyniowa, w mniejszych ilościach glony, a także plankton (drobne organizmy unoszące się w wodzie) i pleuston (organizmy związane z błoną powierzchniową wody), np. rzęsa lub lśniące, granatowe chrząszcze krętakowate (Gyrinidae, Coleoptera), tańczące na powierzchni [...]
Życie w potokach {id:178129}
Nicienie, skąposzczety, skorupiaki, pijawki i inne Potoki i strumienie to stosunkowo niewielkie cieki wodne, a żyjące w nich organizmy są przedmiotem zainteresowania hydrobiologii, czyli biologii organizmów wodnych. Potoki charakteryzują się niedużymi rozmiarami, co odróżnia je od rzek (jak prawie zawsze w podziałach i klasyfikacjach w przyrodzie granice są tu płynne i nieostre), i dość silnym związkiem ze środowiskami przylegającymi, czyli linią brzegową. Generalnie są to środowiska bardzo zróżnicowane, o wielkim urozmaiceniu warunków życia i, co za tym idzie, różnorodności gatunków. Głębokość potoków waha się od kilku centymetrów do kilku metrów, szczególnie głębsze są w zastoiskach, znajdujących się najczęściej w rejonach brzegowych. Bardzo zmienna jest też szybkość prądu, od paru centymetrów do kilku metrów na sekundę w wodospadach i rejonach górskich. O zróżnicowaniu mówimy też w przypadku podłoża, które często w decydującym stopniu wpływa na charakter roślin i zwierząt zasiedlających potok. W potokach nizinnych rozwija się roślinność naczyniowa, w mniejszych ilościach glony, a także plankton (drobne organizmy unoszące się w wodzie) i pleuston (organizmy związane z błoną powierzchniową wody), np. rzęsa lub lśniące, granatowe chrząszcze krętakowate (Gyrinidae, Coleoptera), tańczące na powierzchni [...]
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.

























