Felietony {id:10, pr.90}
To Polska zagraża Polsce {id:179923}
Kiedy siadam do napisania tych kilkuset słów, wiem, że premier Donald Tusk zamierza przedstawić nazajutrz „pilną informację dotyczącą bezpieczeństwa państwa”. Przecieki na ten temat rozhulały się już 24 godziny przed rozpoczęciem posiedzenia Sejmu. Zamiast tajne przez poufne mamy polityczną wannę z brudną wodą, dziurawą w wielu miejscach i cieknącą. Nie trze ba być prorokiem, żeby przewidzieć, że będzie o Rosji jako złu wcielonym, które nie ma nic innego do roboty jak podstępnie podniszczać Polskę, a to wlatując jakimiś dronikami, a to wysadzając w powietrze metr bieżący toru kolejowego. I wszystkim zawiaduje bezpośrednio Władimir Putin – bez wątpienia, bo jak inaczej? Czytam więc przecieki z tajnego/poufnego/utajnionego/zaszyfrowanego/zabezpieczonego przez SOP, gdzie mowa o jakiejś rosyjskiej (a jakiej innej???) kryptoaferze i rosyjskim w niej śladzie. Krypto- to pierwszy człon wyrazów zło onych wskazujący na ich związek z tym, co niewidoczne, albo na posiadanie ukrytych cech lub niejawny charakter czegoś. Ale to także przedrostek anihilujący: krypto-, czyli nic. Kryptoafera jest zatem ukrytą, za chwilę może się okazać, że nieistniejącą albo przeszacowaną aferką, niby-aferką, zeroaferką. Powagi, godności i mocy dodaje zatem aferce wzmianka o śladzie rosyjskim. [...]
Migawki z życia narodu wybranego {id:179962}
Miewaliśmy premierów i prezydentów. Nawet królów los nam posyłał. Ale to nie koniec – na kartach naszej historii pozostawiła ślady także dyktatura, i to najprawdziwsza. 5 grudnia minęła 195. rocznica ustanowienia dyktatury Józefa Chłopickiego. To właśnie jego spiskowcy, bohaterowie nocy listopadowej, postanowili uczynić stróżem naszego przeznaczenia. Rzecz całą, z podaniem interesujących szczegółów, opisuje Maurycy Mochnacki w „Powstaniu narodu polskiego w roku 1830 i 1831”. Autor „Powstania…” nazwał Chłopickiego złośliwie „wielkim pacjentem rewolucji”, a to dlatego, że w dniach przesilenia zapadł on „w wielką niemoc”, kazał sobie krew puszczać, przez dni kilka desperował i hamletyzował. Ostatecznie jednak, mimo że „wymawiał się najuporczywiej”, ustąpił i zażądał władzy całkowitej. „Potrzeba mi dyktatury do utrzymania karności”, oświadczył. Azaliż, jak to w uroczym kraju naszym bywa, wszystko miało własny koloryt i swój kształt osobliwy. Otóż dyktator – stawiając na głowie tradycję sięgającą czasów rzymskich – zaprowadza, jak pisze Mochnacki, „bezrząd”. Realizując swój czyn dziejowy, wyzwala moc bałaganu. Przeznaczeniem pierwszych dni powstania staje się chaos. Po co dyktatorowi Sejm i rząd? – zastanawiał się Mochnacki. Grudzień roku 1830 stawia nam przed oczami groteskowe desenie. Na pierwszy [...]
Ostateczne rozwiązanie kwestii ukraińskiej? {id:179921}
Jak na plan przejęcia całej Ukrainy, na trzeszczący front, na ukraiński skandal korupcyjny żądania Władimira Putina wyrażone niedawno na konferencji prasowej w Biszkeku wyglądają powściągliwie. Wszak chodzi tylko o odebranie Ukrainie Krymu, Donbasu i Ługańszczyzny! No ale jest to ok. 20% ukraińskiego terytorium, zatem niemal dokładnie taka część państwa, jaką w roku 1945 musiały przekazać Polsce pokonane w wojnie Niemcy. A o żadnych ustępstwach nawet mowy dziś nie ma. Bo mniejsza już, że w rosyjskich żądaniach istnieją też inne punkty, których Putin teraz nie wymienił, ale których nigdy nie odwołał. Najistotniejsza jest odmowa rokowań z Ukrainą, bo jej władze są „nielegalne”. Putina nie obchodzi, że ukraińska konstytucja zabrania organizowania wyborów w stanie wojny. Natomiast z dumą powiada, że w Rosji podczas wojny takie wybory odbyły się normalnie. Porównywać Rosję z bombardowaną przez nią Ukrainą to szczyt cynizmu. A Rosja pouczająca Europę o zasadach demokracji – to dowcip stulecia. Gdyby jednak jakaś siła zmusiła rosyjskiego dyktatora do uznania realiów, to i tak ma on w przyszłości zawsze ten sam argument: negocjacje z władzami nielegalnymi były nieważne. A gdyby Ukraina się ugięła [...]
Prywatna spuścizna Kwaśniewskiego {id:179955}
Jak szybko to minęło. 30 lat temu Polacy wybrali Aleksandra Kwaśniewskiego. Po raz pierwszy. A kilka dni temu najlepiej oceniany polski prezydent przekazał swoje archiwum do zasobu Archiwum Akt Nowych. Przerwał w ten sposób marną tradycję sprzedawania przez polityków prywatnych dokumentów za granicę. Na usprawiedliwienie można powiedzieć, że nie zostali oni wyposażeni przez ojczyznę na czas emerytury w środki pozwalające na w miarę godziwe życie. Znałem i znam polityków, którzy ciężko pracowali i nie ulegli pokusom, które stwarzała im władza. Dla tego typu ludzi potrzebne jest rozwiązanie systemowe, wspierające tę wcale niemałą grupę państwowców. Są dla nas bardzo ważni, bo stanowią przeciwwagę dla rozmaitych przekrętasów i złodziei. Uczciwa służba państwu polskiemu musi być premiowana i lepiej nagradzana. O tym, jakie są osiągnięcia i prawdziwy dorobek polityka,
Życie do końca {id:179960}
Przeczytałem z niejakim opóźnieniem nową powieść Zyty Rudzkiej „Tylko durnie żyją do końca”, w której potwierdza swoją klasę, jawiąc się mistrzynią ciętych ripost, gier słownych, zdań krótkich, a tak esencjonalnych, że każde wyrwane z kontekstu mogłoby funkcjonować osobno jako aforyzm. Podoba mi się w tej książce także bezczelna, przaśna afirmacja życia. Tym razem nie ma tu żadnej wypartej krzywdy, psychomachii rodzinnej, jest za to czysta, błogosławiona egzystencja uchodźczyni z miasta – między nagimi kąpielami w rzece i zalewaniem się pigwówką pędzoną przez jednego z dwóch stałych partnerów. Jedyne, z czym mam w tej powieści kłopot, to tytuł. Na odczytany wprost zgodzić się żadną miarą nie mogę. Właśnie na wieczne odpoczywanie udała się moja przyrodnia siostra Grażyna. Żyła do końca. Dostała trzy lata w bonusie, lekarze mówili, że ma „nadżyte” około tysiąca dni, rzadko aż tak się mylą w ferowanych wyrokach. Nie chciała przenosin do hospicjum, nie godziła się na warunki dyktowane przez raka, miała swoje rytualne podróże na zakupy, na które musiała wydawać dwukrotnie więcej pieniędzy, bo mieszkająca po sąsiedzku córka zerwała z nią kontakt, siostra jeździła zatem po pieluchy, [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Przychodzi CBA do Rydzyka {id:179915}
Na co kościelny oligarcha z Torunia przepuścił miliony państwowych złotych W środę 26 listopada br. na polecenie Prokuratury Krajowej funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do siedziby Fundacji Lux Veritatis Tadeusza Rydzyka. Agenci zarekwirowali i zabezpieczyli dokumenty w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzania pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości. Chodzi o siedem umów na 21,5 mln zł, zawartych w latach 2017--2023 między fundacją a funduszem. Dyskusje ideologiczno-światopoglądowe Przedsiębiorczy redemptorysta np. za ponad 7 mln zł utworzył Centrum Ochrony Praw Chrześcijan, bo pod rządami PiS w tradycjonalistycznej i ultrakatolickiej Polsce, gdzie 90% obywateli identyfikuje się z religią rzymskokatolicką, katolicy byli rzekomo prześladowani. Kościelni aktywiści z COPC za prześladowanie uznali umieszczenie tęczowej flagi na figurze Chrystusa przed kościołem św. Krzyża w Warszawie, wizerunek Matki Boskiej z tęczową aureolą, marsze równości organizowane przez środowiska LGBT, edukację seksualną, plakat z wizerunkiem św. Faustyny promujący spektakl w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie, protesty przed kościołami w ramach Strajku Kobiet, a nawet zabójstwo księdza z Paradyża, choć zbrodnia ta nie miała podłoża religijnego. Zabójcą okazał się kościelny, przez lata oszukiwany i wyzyskiwany przez proboszcza. Wszystko wskazuje na to, że [...]
1% Polaków ma 30% Polski. Jak to się stało? {id:179910}
W połowie 2025 r. przy ulicy Ryżowej 72 w Ursusie rozpoczęły się prace rozbiórkowe opuszczonej willi, która na początku lat 90. XX w. była dla stołecznej elity symbolem luksusu. Teren otaczały szpalery drzew. Na posesji znajdowały się basen, kort tenisowy i jacuzzi. Właścicielem owych rozkoszy był Leonard Praśniewski – w 1990 r. czwarty na liście najbogatszych Polaków tygodnika „Wprost”. Był właścicielem firmy INTER KIM, Prywatnego Banku Komercyjnego Leonard SA oraz – wspólnie z Ireneuszem Sekułą i japońskimi inwestorami – linii lotniczej Polnippon Cargo. Dziś mało kto pamięta o nim i jego interesach. Błyskawiczne fortuny Praśniewski, podobnie jak Ryszard Krauze, Jan Kulczyk, Zygmunt Solorz czy „artyści biznesu” Bogusław Bagsik i Andrzej Gąsiorowski, należał do pierwszej fali polskich milionerów, którzy błyskawicznie się wzbogacili na początku transformacji ustrojowej. Jaka była tajemnica ich sukcesu? „Pierwszy milion dostałem od ojca”, powiedział w jednym z wywiadów Kulczyk. „Pierwszy milion trzeba ukraść”, rzekomo oświadczył premier Jan Krzysztof Bielecki. Według oficjalnej narracji fortuny, które powstały w latach 90., były nagrodą za przedsiębiorczość, odwagę i ciężką pracę. W rzeczywistości liczyły się dobre układy z przedstawicielami administracji państwowej. Fundamentem fortuny [...]
Historia {id:6, pr.86}
Kulisy stanu wojennego. Gra Jaruzelskiego {id:179912}
Przed kim kilkuset uzbrojonych komandosów broniło Okęcia 13 grudnia 1981 r. o godz. 6 na lotnisku Okęcie wylądowali żołnierze z 16. Batalionu Powietrznodesantowego 6. Dywizji. Batalion przejął lotnisko, zajął najważniejsze obiekty, żołnierze zablokowali pasy startowe, ustawiając na nich ciężarówki. Nie byli na Okęciu sami, wspomagali ich żołnierze 1. Batalionu Szturmowego z Dziwnowa. Gotowi do działań. Kilkuset najlepiej wyszkolonych w polskim wojsku komandosów broniło lotniska. Parę godzin wcześniej, o północy, 10. Batalion Powietrznodesantowy 6. DPD w sile 220 ludzi zajął budynki Telewizji Polskiej przy Woronicza w Warszawie oraz obsadził stację przekaźnikową na Pałacu Kultury i Nauki. To nie był przypadek. To było zaplanowane. Lotnisko w stolicy, stacja telewizyjna i łączność to punkty strategiczne, można rzec – najważniejsze, więc muszą być szczególnie chronione. I były. Oczywiście nie przed Solidarnością. Trudno przecież sobie wyobrazić, po co Solidarność miałaby zdobywać lotnisko. Nie mówiąc już o tym, jak to zdobywanie i ewentualna walka z komandosami mogłyby wyglądać. Odłóżmy te pomysły na bok. Nie o związkowców chodziło 13 grudnia, ale o siły znacznie lepiej wyszkolone, uzbrojone i bezwzględne. W tym czasie w polskim wojsku, w Sztabie [...]
Świat {id:3, pr.80}
Bajka o dobrych Chińczykach {id:179928}
Państwo Środka ma coraz większe problemy z ukrywaniem imperialnych ambicji „Ta brudna głowa, która wychyla się i wtrąca w nie swoje sprawy, musi zostać odcięta”. Choć w ostatnich miesiącach z ust polityków niemal wszystkich krajów i opcji padały słowa jeszcze kilka lat temu trudne do wyobrażenia lub poważnego potraktowania, takie zdanie wciąż wzbudza kontrowersje. Zwłaszcza jeśli wypowiada je ktoś, kto przynajmniej nominalnie jest dyplomatą. A taką osobą jest Xue Jian, konsul generalny Chińskiej Republiki Ludowej w japońskiej Osace. W zacytowanym wpisie na platformie X odniósł się do nowej szefowej rządu w Tokio, Sanae Takaichi. Pierwsza w historii kobieta na tym stanowisku, polityczka ambitna, konserwatywna, ale też zdecydowana i dobrze odnajdująca się w dzisiejszych tendencjach do wyrazistych diagnoz i deklaracji, swobodnie płynie na fali ogromnej popularności. Według badań opinii publicznej z początku grudnia, cytowanych przez portal Nikkei Asia, pozytywną opinię na temat jej rządów ma 76% respondentów. Biorąc pod uwagę fakt, że jej poprzednik Shigeru Ishiba opuszczał urząd, kiedy społeczna satysfakcja była na poziomie poniżej 30%, jej wynik jest spektakularny – aczkolwiek jej rządy trwają zaledwie półtora miesiąca. Obrona? Tylko teoretyczna [...]
Zabita, bo była kobietą {id:179925}
We Włoszech kobietobójstwo stało się odrębnym przestępstwem zagrożonym karą dożywocia. Korespondencja z Rzymu 25 listopada, w Międzynarodowym Dniu Eliminacji Przemocy wobec Kobiet, parlament dokonał historycznego aktu: Izba Deputowanych jednogłośnie zatwierdziła art. 577 bis Kodeksu karnego. Przepis ten uznaje, że zabójstwo kobiety motywowane dyskryminacją, z nienawiści, z potrzeby kontroli czy chęci dominacji albo w celu „ukarania” kobiety za odmowę, zakończenie relacji czy próbę odzyskania wolności nie jest już zwykłym zabójstwem, lecz zbrodnią o jednoznacznie zdefiniowanym charakterze. W ten sposób państwo przyznaje, że część aktów przemocy to nie przypadkowe tragedie, lecz brutalny wyraz uprzedzeń i nierówności, wymagają więc stanowczej odpowiedzi prawnej i społecznej. Jeszcze dekadę temu termin femminicidio funkcjonował głównie w środowiskach akademickich i w języku organizacji walczących o prawa kobiet. Dziś stał się nie tylko pojęciem medialnym, lecz także kategorią prawną, zmieniającą sposób postrzegania przemocy ze względu na płeć. Dotychczas sprawca zabijający kobietę dlatego, że jest ona kobietą, odpowiadał wyłącznie za zabójstwo – motywacja płciowa pozostawała w tle. Nowe przepisy zmieniają ten paradygmat: oprócz faktu odebrania życia podkreślają społeczne i genderowe źródła zbrodni. Definicja zaczerpnięta z Enciclopedia Treccani, włoskiej encyklopedii powszechnej, [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Dzisiaj aktor jest kimś innym {id:179936}
Nie uwolnimy się od „Wesela”. To uniwersalne narzędzie do czytania rzeczywistości Juliusz Chrząstowski, aktor Narodowego Starego Teatru w Krakowie Przekładałeś dzisiejsze spotkanie. – To przez moje obowiązki na uczelni – jestem prodziekanem wydziału aktorskiego w niepublicznej uczelni. Trochę obowiązków biurokratycznych na mnie spada. Ale z własnego wyboru? – Zawsze lubiłem uczyć, ceniłem zwłaszcza pracę z młodzieżą, z licealistami. Mam też dorosłych podopiecznych, amatorów, którzy czekają, żeby zrobić z nimi kolejną premierę w mojej rodzinnej Świdnicy. Prowadziłem teatr amatorski z dorosłymi w Skale, koło której mieszkam. Przez siedem lat jeździłem do Nowego Targu i prowadziłem zajęcia z młodzieżą. Czyli to nie jest przypadek? – Raczej potrzeba kontaktu z ludźmi, którzy lgną do teatru bez presji, zobowiązań i oczekiwań. Robią to dla zabawy, żeby móc się spotkać, przygotować premierę, przeżyć coś wspólnie. Wykonują różne zawody na co dzień, często niezwiązane z życiem artystycznym. I nagle wciągają się w wir działań twórczych, który ich spaja i rozwija. Prowadziłem także warsztaty recytatorskie, nadal je prowadzę w Świdnicy. Sam zaczynałeś od konkursu recytatorskiego. – Z takiego ruchu wyszedłem. Kiedyś jeździłem do Kłodzka, gdzie działał ważny [...]
Pomiędzy zrywem a przegraną {id:179940}
Nie ma w Krakowie drugiej spółdzielni pracy prowadzącej dom kultury Spółdzielnia Ogniwo to krakowska społeczna instytucja kultury oraz przedsiębiorstwo społeczne, które od 2015 r. organizuje wydarzenia kulturalne (spotkania autorskie, konferencje, stand-upy, występy drag queens, pokazy filmowe, koncerty i imprezy taneczne). W siedzibie Ogniwa przy ulicy Smolki w krakowskim Podgórzu znajduje się księgarnia i kawiarnia. Weronika Śmigielska i Barbara Grobler – członkinie krakowskiej Spółdzielni Ogniwo Dlaczego Ogniwo? Weronika Śmigielska (wiceprezeska Ogniwa): – Na jednym ze spotkań przed założeniem spółdzielni zastanawialiśmy się nad symbolem, który nawiązywałby z jednej strony do idei łączenia ludzi, a z drugiej do historii ruchu spółdzielczego. Myśleliśmy o motywie kojarzącym się ze stylistyką industrialną i jedna ze spółdzielczyń, Kasia Maleszka, zaproponowała ogniwo. Skąd w ogóle pomysł, by stworzyć takie miejsce? WŚ: – Byliśmy bandą zaangażowanych aktywistów i aktywistek, pochodzących z różnych środowisk i zainteresowanych różnymi problemami. Wśród nas były osoby z „Krytyki Politycznej”, Inicjatywy „Prawo do miasta” i Krakowskiego Chóru Rewolucyjnego, byli anarchiści i feministki. Łączyła nas potrzeba posiadania miejsca, w którym moglibyśmy robić swoje rzeczy, ale też po prostu się spotkać i wypić piwo. A dlaczego spółdzielnia? [...]
Media {id:12, pr.68}
TVP Info: zmiana szefa i co dalej? {id:179917}
W TVP minęły dwa lata, a wyników nie ma Z robieniem telewizji informacyjnej jest jak z robieniem drużyny piłkarskiej. Po pierwsze, trzeba mieć dobrych zawodników. Po drugie, trzeba mieć dobrego trenera i plan na mecz. I prezesa, który nie przeszkadza. Jeśli chodzi o TVP Info, nic z tych rzeczy nie działa. Bo stacja ma malutką grupę dziennikarzy, których stać na spektakularną akcję, efektowny drybling i piękny strzał, takich, których konkurencja chciałaby podkupić. Z gwiazdami w Info jest krucho. Czyli już na starcie wygląda to słabo. A jeśli chodzi o trenera i plan na mecz, mamy trzecią ligę. Więc… Zacznijmy od wyników. W tym przypadku są to wyniki oglądalności. Publikują je m.in. Wirtualne Media. Otóż wedle danych międzynarodowej firmy badawczej Nielsen w październiku w grupie 4+, w kategorii stacji informacyjnych lideruje TV Republika (5,58% udziału w rynku), na drugim miejscu jest TVN 24 (4,58%), a potem, daleko za tą dwójką, mamy TVP Info (1,53%), wPolsce24 (1,44%), Polsat News (1,22%) i Wydarzenia 24 (1,08%). W grupie komercyjnej widzów (16-59 lat) pozycja TVP Info jest jeszcze słabsza. Przeliczmy zresztą te udziały, które mało [...]
Psychologia {id:2389, pr.}
Depresja rodzaju męskiego {id:179933}
Dla wielu mężczyzn powiedzenie: „Mam depresję” to jak przyznanie się do porażki Dr n. med. Robert Kowalczyk, seksuolog i psychoterapeuta Dr n. med. Piotr Paweł Świniarski, urolog, androlog i lekarz medycyny seksualnej Znalazłem statystyki, które naprawdę mnie poruszyły. W 2024 r. w Polsce życie odebrało sobie 4845 osób – aż 4088 z nich to mężczyźni (dane Komendy Głównej Policji). Z kolei dane NFZ pokazują, że w 2023 r. zaburzenia depresyjne nawracające zdiagnozowano u 91 tys. osób, z czego ponad 77% stanowiły kobiety. Jak to rozumiecie? Kobiety chorują na depresję, ale to mężczyźni odbierają sobie życie? Dr Robert Kowalczyk: Myślę, że ten rozdźwięk bierze się przede wszystkim stąd, że wielu mężczyzn przeżywa depresję, ale jej nie diagnozuje u specjalisty. A to z kolei wynika głównie z faktu, że mężczyźni rzadziej mówią o swoich emocjach. Często sami przed sobą ukrywają, że coś jest nie tak. Rzadziej też chodzą do lekarza, więc depresja po prostu nie zostaje rozpoznana. A przecież brak diagnozy nie oznacza, że problemu nie ma. Druga sprawa, mężczyźni rzadziej niż kobiety poszukają w tym obszarze pomocy. Nie dzielą się problemami [...]
Notes dyplomatyczny {id:33831, pr.}
Kandydat, który się podoba {id:179908}
Wypomniał nam jeden z czytelników, że piszemy o prof. Janie Stanisławie Ciechanowskim, który jest spoza MSZ i jedzie na stanowisko ambasadora, a pomijamy zawodowych dyplomatów. OK, napiszmy więc o zawodowcach. Na tej samej komisji, na której prezentowana była osoba prof. Ciechanowskiego, przedstawiany był Marcin Kubiak, kandydat na ambasadora w Kenii. To rzeczywiście zawodowy dyplomata, choć wykształcenie ma nietypowe jak na MSZ, jest bowiem lekarzem, skończył Akademię Medyczną w Warszawie i przez rok pracował w szpitalu. To było dawno, jeszcze w pierwszej połowie lat 90. Potem rozpoczął studia w KSAP, no i jako ksaper trafił do dyplomacji. Tu znalazł sobie miejsce – jako specjalista od Afryki. I zapewniło mu to ciekawą karierę. Zaczynał w ambasadzie w Nairobi. Potem wrócił do centrali, następnie został wysłany jako ambasador do Zimbabwe, później był ambasadorem w RPA. Wrócił do kraju, był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. A w lipcu 2015 r. uzyskał nominację na ambasadora w Malezji. I to jest rzecz interesująca – ponieważ PiS pamiętało mu ministrowanie w rządzie Ewy Kopacz, Witold Waszczykowski z Kuala Lumpur go odwołał, zdecydowanie przed terminem. Ewidentnie chodziło [...]
Od czytelników {id:52, pr.}
Listy od czytelników nr 50/2025 {id:179895}
Prywatyzacja edukacji w natarciu Ciekawa jestem poziomu nauczania w domach. I co z identyfikowaniem się takich dzieci z rówieśnikami? Co z socjalizacją społeczną? Mam mieszane uczucia. Małgorzata Markiewicz Zamiast brać przykład z najlepszych, np. z Finlandii, staczamy się po równi pochyłej. Znakomicie potwierdza to felieton prof. Widackiego o nieukach, nie wiadomo po co marnujących czas i pieniądze (swoje – pal diabli, ale dlaczego publiczne?) na różnych „uczelniach”. Janusz Mikołaj Kowalski Stronnictwo długiego trwania Waldemar Pawlak jest bardzo sprytnym politykiem, który nie o jedną, ale o dwie głowy przerasta większość obecnej sceny politycznej w Polsce. Generalnie ta nasza scena polityczna to tragedia. Intelektualne miernoty, od prawa do lewa. Pawlaka zdecydowanie zaliczam do pierwszej ligi, a nawet do politycznej ekstraklasy. Damian Paweł Strączyk Jeśli dobrze pamiętam, to PSL rzadko widzi wrogów, z tym zastrzeżeniem, że widzi ich chyba wyłącznie w koalicjach rządzących, które współtworzy. Czy koalicjant jest z prawa, czy z lewa, czy z centrum, wydaje się najmniej istotne. Ważne, żeby był. Michał Błaszczak Czy naprawdę musimy wycierać ręce świeżo ściętym drzewem? Brzmi jak żart, ale to rzeczywistość, którą od lat akceptujemy. [...]
Zwierzęta {id:16692, pr.}
Dzięcioł obrączkuje drzewa {id:179930}
Monogamiczna para co roku wykuwa nową dziuplę, rzadko zasiedla ją po raz drugi Każdej wiosny słyszymy donośne werblowanie dochodzące ze wschodniego krańca naszego podwórza. Rośnie tam kilka starych sosen, a od pnia jednej z nich odchodzi kawał suchej gałęzi. Upodobał ją sobie dzięcioł duży i od czasu do czasu siada na niej, by walić w nią dziobem krótkimi seriami z szybkością kilkunastu uderzeń na sekundę. Robi to przede wszystkim samiec w okresie godowym, ale może werblować również samica, tylko mniej intensywnie, no i nie w tym samym miejscu. Oboje wyznaczają w ten sposób granice swojego terytorium lęgowego, a jednocześnie nawzajem się wabią. Kiedy nawiązały już bliski kontakt, zaczęły szukać miejsca na założenie gniazda. Początkowo przymierzały się do budki lęgowej przeznaczonej dla sikorek i poszerzały jej otwór wejściowy, ale chyba doszły do wniosku, że jest ona dla nich za mała, i przeniosły się na obrzeże podwórza, gdzie rosła jedyna osika. Wykuły w niej wspólnie dziuplę na wysokości 7 m i po trzech tygodniach samica przystąpiła do znoszenia jaj. Dzięcioły duże tworzą pary monogamiczne, ale nie na całe życie. Jesień i zimę [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
Listy od czytelników nr 50/2025 {id:179895}
Prywatyzacja edukacji w natarciu Ciekawa jestem poziomu nauczania w domach. I co z identyfikowaniem się takich dzieci z rówieśnikami? Co z socjalizacją społeczną? Mam mieszane uczucia. Małgorzata Markiewicz Zamiast brać przykład z najlepszych, np. z Finlandii, staczamy się po równi pochyłej. Znakomicie potwierdza to felieton prof. Widackiego o nieukach, nie wiadomo po co marnujących czas i pieniądze (swoje – pal diabli, ale dlaczego publiczne?) na różnych „uczelniach”. Janusz Mikołaj Kowalski Stronnictwo długiego trwania Waldemar Pawlak jest bardzo sprytnym politykiem, który nie o jedną, ale o dwie głowy przerasta większość obecnej sceny politycznej w Polsce. Generalnie ta nasza scena polityczna to tragedia. Intelektualne miernoty, od prawa do lewa. Pawlaka zdecydowanie zaliczam do pierwszej ligi, a nawet do politycznej ekstraklasy. Damian Paweł Strączyk Jeśli dobrze pamiętam, to PSL rzadko widzi wrogów, z tym zastrzeżeniem, że widzi ich chyba wyłącznie w koalicjach rządzących, które współtworzy. Czy koalicjant jest z prawa, czy z lewa, czy z centrum, wydaje się najmniej istotne. Ważne, żeby był. Michał Błaszczak Czy naprawdę musimy wycierać ręce świeżo ściętym drzewem? Brzmi jak żart, ale to rzeczywistość, którą od lat akceptujemy. [...]
Kandydat, który się podoba {id:179908}
Wypomniał nam jeden z czytelników, że piszemy o prof. Janie Stanisławie Ciechanowskim, który jest spoza MSZ i jedzie na stanowisko ambasadora, a pomijamy zawodowych dyplomatów. OK, napiszmy więc o zawodowcach. Na tej samej komisji, na której prezentowana była osoba prof. Ciechanowskiego, przedstawiany był Marcin Kubiak, kandydat na ambasadora w Kenii. To rzeczywiście zawodowy dyplomata, choć wykształcenie ma nietypowe jak na MSZ, jest bowiem lekarzem, skończył Akademię Medyczną w Warszawie i przez rok pracował w szpitalu. To było dawno, jeszcze w pierwszej połowie lat 90. Potem rozpoczął studia w KSAP, no i jako ksaper trafił do dyplomacji. Tu znalazł sobie miejsce – jako specjalista od Afryki. I zapewniło mu to ciekawą karierę. Zaczynał w ambasadzie w Nairobi. Potem wrócił do centrali, następnie został wysłany jako ambasador do Zimbabwe, później był ambasadorem w RPA. Wrócił do kraju, był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. A w lipcu 2015 r. uzyskał nominację na ambasadora w Malezji. I to jest rzecz interesująca – ponieważ PiS pamiętało mu ministrowanie w rządzie Ewy Kopacz, Witold Waszczykowski z Kuala Lumpur go odwołał, zdecydowanie przed terminem. Ewidentnie chodziło [...]
Karol Modzelewski – Bielany pamiętają {id:179898}
Karol Modzelewski powrócił do Warszawy z Wrocławia w roku 1995. Zwolnił się etat mediewisty na Uniwersytecie Warszawskim, mógł więc wrócić na swój uniwersytet. Wrócił, zamieszkał na Bielanach, w bloku robotników z Huty Warszawa. Bielany pamiętają swojego profesora. Burmistrz dzielnicy Grzegorz Pietruczuk wystarał się o mural autorstwa Wilhelma Sasnala, wymalowany na jednym z bielańskich bloków, oraz tablicę pamiątkową umieszczoną przed domem, w którym Modzelewski mieszkał. Ostatnio zaś, razem z Instytutem Narutowicza, zorganizował okolicznościową sesję z okazji 88. rocznicy urodzin profesora. Mogliśmy go wspominać. Wielką postać polskiej lewicy.
Bańka w chińskim basenie {id:179904}
Czy Witold Bańka, prezes WADA, polegnie na Chińczykach? A wyrok wykona Travis T. Tygart, szef USADA, amerykańskiej agencji antydopingowej? Domaga się on audytu w Światowej Agencji Antydopingowej. Zarzuca Bańce zamiecenie pod dywan dopingu, czyli 23 pozytywnych wyników testów u chińskich pływaków w czasie pandemii. Nie zbadano im próbek B. Nikogo nie zawieszono. Nikogo nawet nie przesłuchano. Urzędnicy WADA są objęci dochodzeniem amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości. Także Bańka. Zarzuca się mu, że w sprawie dopingu chińskich pływaków blisko współpracował z wiceprezes z Chin Yang Yang. Coś ukrywają. Boją się publicznej konfrontacji i odpowiedzi na zarzuty Amerykanów. Może Bańka przypomni sobie słowa Ziobry, kiedyś partyjnego kolegi, że niewinni nie mają czego się bać.
Dlaczego Polacy dają się tak łatwo nabierać na przedświąteczne oferty? {id:179906}
Prof. Andrzej Falkowski, psycholog biznesu, Uniwersytet SWPS Nie tylko Polacy. Podatność na przedświąteczne zakupy dotyczy ludzi w wielu krajach, bo wszyscy mamy podobny system poznawczy. Wbrew założeniu pytania nie każdy „daje się nabierać”, ale większość rzeczywiście kupuje więcej i drożej. Wynika to m.in. z długich, ciemnych jesienno-zimowych wieczorów, gdy brakuje nam bodźców i szukamy stymulacji. Często właśnie w centrach handlowych. Drugi czynnik to bodźce świąteczne: kolędy, choinki, zapachy, które uruchamiają pamięć autobiograficzną i wywołują pozytywne emocje. One przesłaniają analizowanie ceny i wzmacniają zakupy impulsywne. Nie zawsze jest to „nabieranie”, choć sprzedawcy często podnoszą wtedy ceny. Dr hab. Katarzyna Sekścińska, ekonomistka i psycholożka, Katedra Psychologii Biznesu i Innowacji Społecznych, UW Okres świąteczny działa na nas wyjątkowo: kojarzy się rodzinnie i pozytywnie, dzięki czemu łatwiej zapominamy o kosztach. Świąteczny nastrój osłabia naszą czujność i refleksję na temat tego, czy sensowne jest wydawanie pieniędzy. Twierdzimy też, że „pod choinką coś musi być”, więc kupujemy, by dopełnić społecznego obowiązku. Jesteśmy bombardowani ofertami od wczesnej jesieni, np. akcjami typu Black Friday i Cyber Monday, a przez to kupujemy więcej rzeczy, często niepotrzebnych. Prowadzi to do [...]
Piesiewicz, księża i kryptowaluty {id:179900}
Rozpaczliwie ratujący się przed dymisją i utratą milionowych dochodów (jeszcze) prezes PKOl Radosław Piesiewicz szuka tego ratunku… w niebie. Na zimową olimpiadę we Włoszech zaprosił trzech kapelanów. Piesiewicz najlepiej wie, w jakim stanie jest organizacja, którą, na nieszczęście polskiego sportu, kieruje. Trudno liczyć na medale. Pozostaje modlitwa o cud. Ratowanie posady jest dla Piesiewicza bezcenne. Przecież i tak zapłacą podatnicy. A w samym PKOl? Otwarta wojna. Prezes wypowiedział ją wiceprezesom. Listy, by zrezygnowali, wysłał do prezesa żeglarzy Tomasza Chamery, Adama Korola i szefa sportu w Polsacie Mariana Kmity. Kmita odpisał mu m.in. tak: „Okres Twojej prezesury to spór, kłótnie i niepokoje”, „Donosisz i pomawiasz publicznie Telewizję Polsat”. Nad Piesiewiczem wisi także inny topór – umowa sponsorska z Zondacrypto, giełdą kryptowalut. Firmą, której jeden szef zaginął, a drugi unika wizyt w Polsce.
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Dlaczego Polacy dają się tak łatwo nabierać na przedświąteczne oferty? {id:179906}
Prof. Andrzej Falkowski, psycholog biznesu, Uniwersytet SWPS Nie tylko Polacy. Podatność na przedświąteczne zakupy dotyczy ludzi w wielu krajach, bo wszyscy mamy podobny system poznawczy. Wbrew założeniu pytania nie każdy „daje się nabierać”, ale większość rzeczywiście kupuje więcej i drożej. Wynika to m.in. z długich, ciemnych jesienno-zimowych wieczorów, gdy brakuje nam bodźców i szukamy stymulacji. Często właśnie w centrach handlowych. Drugi czynnik to bodźce świąteczne: kolędy, choinki, zapachy, które uruchamiają pamięć autobiograficzną i wywołują pozytywne emocje. One przesłaniają analizowanie ceny i wzmacniają zakupy impulsywne. Nie zawsze jest to „nabieranie”, choć sprzedawcy często podnoszą wtedy ceny. Dr hab. Katarzyna Sekścińska, ekonomistka i psycholożka, Katedra Psychologii Biznesu i Innowacji Społecznych, UW Okres świąteczny działa na nas wyjątkowo: kojarzy się rodzinnie i pozytywnie, dzięki czemu łatwiej zapominamy o kosztach. Świąteczny nastrój osłabia naszą czujność i refleksję na temat tego, czy sensowne jest wydawanie pieniędzy. Twierdzimy też, że „pod choinką coś musi być”, więc kupujemy, by dopełnić społecznego obowiązku. Jesteśmy bombardowani ofertami od wczesnej jesieni, np. akcjami typu Black Friday i Cyber Monday, a przez to kupujemy więcej rzeczy, często niepotrzebnych. Prowadzi to do [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Dzisiaj aktor jest kimś innym {id:179936}
Nie uwolnimy się od „Wesela”. To uniwersalne narzędzie do czytania rzeczywistości Juliusz Chrząstowski, aktor Narodowego Starego Teatru w Krakowie Przekładałeś dzisiejsze spotkanie. – To przez moje obowiązki na uczelni – jestem prodziekanem wydziału aktorskiego w niepublicznej uczelni. Trochę obowiązków biurokratycznych na mnie spada. Ale z własnego wyboru? – Zawsze lubiłem uczyć, ceniłem zwłaszcza pracę z młodzieżą, z licealistami. Mam też dorosłych podopiecznych, amatorów, którzy czekają, żeby zrobić z nimi kolejną premierę w mojej rodzinnej Świdnicy. Prowadziłem teatr amatorski z dorosłymi w Skale, koło której mieszkam. Przez siedem lat jeździłem do Nowego Targu i prowadziłem zajęcia z młodzieżą. Czyli to nie jest przypadek? – Raczej potrzeba kontaktu z ludźmi, którzy lgną do teatru bez presji, zobowiązań i oczekiwań. Robią to dla zabawy, żeby móc się spotkać, przygotować premierę, przeżyć coś wspólnie. Wykonują różne zawody na co dzień, często niezwiązane z życiem artystycznym. I nagle wciągają się w wir działań twórczych, który ich spaja i rozwija. Prowadziłem także warsztaty recytatorskie, nadal je prowadzę w Świdnicy. Sam zaczynałeś od konkursu recytatorskiego. – Z takiego ruchu wyszedłem. Kiedyś jeździłem do Kłodzka, gdzie działał ważny [...]
Depresja rodzaju męskiego {id:179933}
Dla wielu mężczyzn powiedzenie: „Mam depresję” to jak przyznanie się do porażki Dr n. med. Robert Kowalczyk, seksuolog i psychoterapeuta Dr n. med. Piotr Paweł Świniarski, urolog, androlog i lekarz medycyny seksualnej Znalazłem statystyki, które naprawdę mnie poruszyły. W 2024 r. w Polsce życie odebrało sobie 4845 osób – aż 4088 z nich to mężczyźni (dane Komendy Głównej Policji). Z kolei dane NFZ pokazują, że w 2023 r. zaburzenia depresyjne nawracające zdiagnozowano u 91 tys. osób, z czego ponad 77% stanowiły kobiety. Jak to rozumiecie? Kobiety chorują na depresję, ale to mężczyźni odbierają sobie życie? Dr Robert Kowalczyk: Myślę, że ten rozdźwięk bierze się przede wszystkim stąd, że wielu mężczyzn przeżywa depresję, ale jej nie diagnozuje u specjalisty. A to z kolei wynika głównie z faktu, że mężczyźni rzadziej mówią o swoich emocjach. Często sami przed sobą ukrywają, że coś jest nie tak. Rzadziej też chodzą do lekarza, więc depresja po prostu nie zostaje rozpoznana. A przecież brak diagnozy nie oznacza, że problemu nie ma. Druga sprawa, mężczyźni rzadziej niż kobiety poszukają w tym obszarze pomocy. Nie dzielą się problemami [...]
Pomiędzy zrywem a przegraną {id:179940}
Nie ma w Krakowie drugiej spółdzielni pracy prowadzącej dom kultury Spółdzielnia Ogniwo to krakowska społeczna instytucja kultury oraz przedsiębiorstwo społeczne, które od 2015 r. organizuje wydarzenia kulturalne (spotkania autorskie, konferencje, stand-upy, występy drag queens, pokazy filmowe, koncerty i imprezy taneczne). W siedzibie Ogniwa przy ulicy Smolki w krakowskim Podgórzu znajduje się księgarnia i kawiarnia. Weronika Śmigielska i Barbara Grobler – członkinie krakowskiej Spółdzielni Ogniwo Dlaczego Ogniwo? Weronika Śmigielska (wiceprezeska Ogniwa): – Na jednym ze spotkań przed założeniem spółdzielni zastanawialiśmy się nad symbolem, który nawiązywałby z jednej strony do idei łączenia ludzi, a z drugiej do historii ruchu spółdzielczego. Myśleliśmy o motywie kojarzącym się ze stylistyką industrialną i jedna ze spółdzielczyń, Kasia Maleszka, zaproponowała ogniwo. Skąd w ogóle pomysł, by stworzyć takie miejsce? WŚ: – Byliśmy bandą zaangażowanych aktywistów i aktywistek, pochodzących z różnych środowisk i zainteresowanych różnymi problemami. Wśród nas były osoby z „Krytyki Politycznej”, Inicjatywy „Prawo do miasta” i Krakowskiego Chóru Rewolucyjnego, byli anarchiści i feministki. Łączyła nas potrzeba posiadania miejsca, w którym moglibyśmy robić swoje rzeczy, ale też po prostu się spotkać i wypić piwo. A dlaczego spółdzielnia? [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Karol Modzelewski – Bielany pamiętają {id:179898}
Karol Modzelewski powrócił do Warszawy z Wrocławia w roku 1995. Zwolnił się etat mediewisty na Uniwersytecie Warszawskim, mógł więc wrócić na swój uniwersytet. Wrócił, zamieszkał na Bielanach, w bloku robotników z Huty Warszawa. Bielany pamiętają swojego profesora. Burmistrz dzielnicy Grzegorz Pietruczuk wystarał się o mural autorstwa Wilhelma Sasnala, wymalowany na jednym z bielańskich bloków, oraz tablicę pamiątkową umieszczoną przed domem, w którym Modzelewski mieszkał. Ostatnio zaś, razem z Instytutem Narutowicza, zorganizował okolicznościową sesję z okazji 88. rocznicy urodzin profesora. Mogliśmy go wspominać. Wielką postać polskiej lewicy.
Bańka w chińskim basenie {id:179904}
Czy Witold Bańka, prezes WADA, polegnie na Chińczykach? A wyrok wykona Travis T. Tygart, szef USADA, amerykańskiej agencji antydopingowej? Domaga się on audytu w Światowej Agencji Antydopingowej. Zarzuca Bańce zamiecenie pod dywan dopingu, czyli 23 pozytywnych wyników testów u chińskich pływaków w czasie pandemii. Nie zbadano im próbek B. Nikogo nie zawieszono. Nikogo nawet nie przesłuchano. Urzędnicy WADA są objęci dochodzeniem amerykańskiego Departamentu Sprawiedliwości. Także Bańka. Zarzuca się mu, że w sprawie dopingu chińskich pływaków blisko współpracował z wiceprezes z Chin Yang Yang. Coś ukrywają. Boją się publicznej konfrontacji i odpowiedzi na zarzuty Amerykanów. Może Bańka przypomni sobie słowa Ziobry, kiedyś partyjnego kolegi, że niewinni nie mają czego się bać.
Piesiewicz, księża i kryptowaluty {id:179900}
Rozpaczliwie ratujący się przed dymisją i utratą milionowych dochodów (jeszcze) prezes PKOl Radosław Piesiewicz szuka tego ratunku… w niebie. Na zimową olimpiadę we Włoszech zaprosił trzech kapelanów. Piesiewicz najlepiej wie, w jakim stanie jest organizacja, którą, na nieszczęście polskiego sportu, kieruje. Trudno liczyć na medale. Pozostaje modlitwa o cud. Ratowanie posady jest dla Piesiewicza bezcenne. Przecież i tak zapłacą podatnicy. A w samym PKOl? Otwarta wojna. Prezes wypowiedział ją wiceprezesom. Listy, by zrezygnowali, wysłał do prezesa żeglarzy Tomasza Chamery, Adama Korola i szefa sportu w Polsacie Mariana Kmity. Kmita odpisał mu m.in. tak: „Okres Twojej prezesury to spór, kłótnie i niepokoje”, „Donosisz i pomawiasz publicznie Telewizję Polsat”. Nad Piesiewiczem wisi także inny topór – umowa sponsorska z Zondacrypto, giełdą kryptowalut. Firmą, której jeden szef zaginął, a drugi unika wizyt w Polsce.
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.




















