Wywiad to nie przesłuchanie

Wywiad to nie przesłuchanie

Maja Kleczewska, w moim głębokim przekonaniu jedna z najwybitniejszych reżyserek w historii polskiego teatru, przejęła dyrekcję Powszechnego po Pawle Łysaku, który przywrócił tej warszawskiej scenie rangę „teatru wtrącającego się”. W ciągu dziesięcioletniej kadencji obok znakomitych przedstawień, także samej Kleczewskiej (rewelacyjne „Szczury” według Hauptmanna), przytrafiło się dyrekcji wiele spektakli hałaśliwych, które w drodze na barykadę gubiły słowo, a nierzadko i sens. Emblematycznym przykładem była „Klątwa” Olivera Frljicia, który z dramatu Wyspiańskiego zostawił tylko tytuł, aktorom kazał składać karabiny z krzyży, urządzić zbiórkę na płatnego zabójcę Kaczyńskiego, a świetna aktorka Julia Wyszyńska od tamtej pory była pamiętana przez pospólstwo jako ta, która zrobiła fellatio posągowi JP2.

W czasach rządów kaczystowskich taki radykalizm był w cenie, z kaczystami nie można było rozmawiać szeptem, sam wykrzykiwałem osiem gwiazdek prosto w milicyjne tarcze, dzierżąc w pierwszym szeregu transparent z napisem: „Tu są granice przyzwoitości”. Polityczne ześwinienie PiS, jego autorytarne zapędy, a także chęć zagarnięcia sztuki pod sutannę i kontusz napotkały wściekły opór w wielu instytucjach kultury, z których Powszechny był najbardziej nieprzejednaną i radykalną.

Kiedy Kleczewska wygrała konkurs na stanowisko dyrektorskie, hunwejbinom lewicy było to nie w smak, i przecież nie dlatego, że reżyserka uprawia sztukę zbyt łagodną lub apolityczną – przeciwnie, jej spektakle wpisują się w antyklerykalne, antyfeudalne, antytromtadrackie i feministyczne nastroje. Otóż Kleczewska ośmiela się krytykować, a nawet wyszydzać kanapowych komisarzy ludowych ze Zbawiksa równie bezlitośnie, jak to czyni z tzw. prawacką stroną podziału społeczno-politycznego. Nie znosi cenzury obyczajowej tak z prawa, jak i z lewa, również w swoich metodach pracy z aktorami nie poddaje się presji z żadnej strony. Owóż wymierzono w nią ulubioną broń lewicowych moralistów: uznano za przemocowca, oprawcę (czemu w przypadku takich oskarżeń

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2025, 43/2025

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok