Zadłużony jak student

Zadłużony jak student

Długi studenckie to wielki problem Stanów Zjednoczonych, a także wielki biznes. Czy będą przyczyną następnego kryzysu finansowego? Witajcie w USA! Państwie najlepszych na świecie uczelni wyższych, na których pracuje najwięcej laureatów Nagrody Nobla. Państwie, w którym 64% populacji przynajmniej otarło się o edukację trzeciego stopnia, a 34% ukończyło studia licencjackie lub równorzędne. Państwie, w którym skumulowana wartość pożyczek zaciągniętych w celu opłacania studiów już obecnie wynosi 1,5 bln dol., a do końca przyszłego roku wzrośnie do 2 bln dol. Roczna wartość samych odsetek od takich kwot to 90 mld dol. Jednak jeszcze 10 lat temu długi studenckie wynosiły łącznie „tylko” 447 mld dol. Jak doszło do tak wielkiego zadłużenia? Długi nasze powszednie Chociaż zadłużenie studenckie dotyczy ok. 44 mln Amerykanów, tj. 13,5% całej ludności, to nic nie zapowiadało, że będzie to zjawisko powszechne. Gdy w 1840 r. wprowadzono pierwsze pożyczki studenckie, dostępne były one wyłącznie dla studentów Uniwersytetu Harvarda. Na przełom przyszło czekać 120 lat: w 1965 r. pożyczkami dla studentów, finansowanymi ze środków publicznych, zaczął zarządzać Departament Edukacji. Był to początek wzrostu ich popularności. Już w latach 80. XX w. mówiono o kryzysie i nadmiernym zadłużeniu studentów i absolwentów, którzy byli winni rządowi federalnemu 10 mld dol., z czego ponad jedna czwarta musiała spłacić długi przekraczające 10 tys. dol. (dzisiaj odpowiadałoby to 21 tys. dol.). Opinia publiczna uznała tę sytuację za skandal. Tymczasem okazało się, że był to zaledwie początek kłopotów: w latach 90. długi zaczęły szybko rosnąć. Absolwent studiów licencjackich z roku 1993 był zadłużony przeciętnie na 9 tys. dol. Jego młodsza koleżanka, która studia licencjackie ukończyła w 1998 r., musiała zwykle spłacić już 15 tys. dol., a absolwenci z 2003 r. wchodzili w życie poza uczelnią z długiem 17,5 tys. dol. To i tak niewiele w porównaniu z obecnymi realiami. Teraz absolwent studiów licencjackich ma przeciętnie dług wynoszący 35 tys. dol. Zjawisko to dotyczy 20% wszystkich gospodarstw domowych i 40% wszystkich Amerykanów poniżej 35. roku życia. W latach 1993-2012 łączna wartość wszystkich form długów studenckich wzrosła o 200%. Problem zadłużenia nie dotyka wszystkich absolwentów w tym samym stopniu. Dotkliwszy jest dla kobiet, które w USA zwykle zarabiają tylko ok. 80-90% (w grupie 25-34 lata) tego, co mężczyźni na takich samych stanowiskach. A także dla ludności czarnej, zwykle studiującej na gorszych uczelniach i niemającej rezerw finansowych, co zmusza do zaciągnięcia większych pożyczek. W tej grupie prawdopodobieństwo ukończenia studiów z długiem nie do spłacenia jest większe niż w przypadku białej populacji. Co więcej, cztery lata po ukończeniu studiów zadłużenie czarnych absolwentów jest zwykle dwa razy wyższe niż białych: długi czarnych są o 10% większe niż w dniu uzyskania dyplomu, a białych o 6% mniejsze. Problemy ze spłatą długów są jednak powszechne. W 2010 r. przeprowadzono badanie absolwentów z roku 2005. Okazało się, że aż 63% z nich miało lub ma trudności ze spłatą pożyczek. Teraz nie jest lepiej: ponad 11% pożyczek studenckich nie jest spłacanych. Należy oczekiwać, że dla pokolenia dzisiejszych studentów, obarczonych jeszcze większymi długami, wskaźnik ten w najlepszym wypadku nie spadnie, a najprawdopodobniej wzrośnie. Skąd tyle długów? Skoro 70% absolwentów studiów licencjackich kończy studia z długami, warto postawić pytanie o przyczyny masowego zadłużania się młodych ludzi. Jedną z nich jest zmiana nastawienia Amerykanów – czym była spowodowana, to osobna kwestia – do zadłużania się: o ile jeszcze na przełomie lat 80. i 90. XX w. obsługa zadłużenia stanowiła zwykle mniej niż 3,5% miesięcznego budżetu przeciętnego Amerykanina, to zaledwie 10 lat później było to już 8%. Inną przyczyną jest rosnąca presja na wykształcenie, co ma gwarantować zatrudnienie i lepsze wynagrodzenia. Niekoniecznie ma to pokrycie w faktach: według badania National Bureau of Economic Research (przenalizowano historie 567 tys. osób, które studiowały w latach 2006-2008) studenci względnie drogich uczelni, nastawionych na zysk (przeciętne czesne w 2014 r. wynosiło ponad 8 tys. dol.) zarabialiby więcej, gdyby nie podejmowali studiów – obecnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2017, 2017

Kategorie: Świat
Tagi: kredyty, studenci, USA