Zagrożeni wykluczeniem literackim – rozmowa z dr Zofią Zasacką

Zagrożeni wykluczeniem literackim – rozmowa z dr Zofią Zasacką

Uczniowie, którzy w ogóle nie czytają, stają się wtórnymi analfabetami Dr Zofia Zasacka – absolwentka Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Dwukrotnie, w latach 2003 i 2010, zrealizowała w Bibliotece Narodowej badania czytelnictwa wśród młodzieży trzecich klas gimnazjum. Obecnie w BN prowadzi badania jakościowe czytelnictwa wśród 12- i 15-latków z różnych środowisk. Nauczyciele i rodzice coraz częściej skarżą się, że młodzież nie czyta książek. To prawda? – Trudno mówić o młodzieży jako takiej, to bardzo zróżnicowana, w dodatku różnicująca się coraz silniej grupa. Jedni nie czytają w ogóle – ani w szkole, ani z wyboru – ale są tacy, którzy czytają codziennie, dla których jest to zajęcie oczywiste. Wiele zależy też od środowiska domowego, wraz ze wzrostem wykształcenia rodziców, rzecz jasna, rośnie liczba młodych ludzi, którzy podejmują lekturę. Najwięcej młodych osób wykluczonych literacko jest wśród mieszkańców wsi, a ostatnio też miasteczek – często nie czytają ani lektur szkolnych, ani książek z własnego wyboru. Najsilniej jednak praktyki czytelnicze różnicuje płeć: dziewczęta czytają więcej, chętniej i lepiej, osiągając wyższe wyniki w testach czytania ze zrozumieniem. W trzeciej klasie gimnazjum co 10. uczennica deklaruje, że sięga po książkę codziennie, prawie 40% – raz w tygodniu. Wśród chłopców raz w tygodniu czyta tylko co czwarty. 4% badanych dziewcząt i aż 23% chłopców nie podjęło żadnej lektury, ani z własnego wyboru, ani szkolnej, nawet w okresie przygotowań do testu gimnazjalnego. Od Rosiek do Jelinek Z czego wynika ta różnica? – Przyczyn jest wiele, pośrednio możemy je poznać, patrząc na wymieniane tytuły. Wybory czytelnicze mówią wiele o tym, jakie potrzeby dana osoba zaspokaja lekturą. Dla dziewcząt czytanie w mniejszym stopniu jest zajęciem intymnym, samotnym. Znacznie chętniej czytają te same książki w kręgach rówieśniczych, rozmawiają o nich, polecają sobie i pożyczają je od siebie. Czytają powieści realistyczne – lekko humorystyczne, takie jak książki amerykańskich autorek Meg Cabot czy Cecily von Ziegesar, ale też poważniejsze, częściej autorek polskich, takich jak Anna Onichimowska, Marta Fox czy wciąż popularna Krystyna Siesicka. Ich lektury dotyczą problemów codziennych, dylematów wieku dorastania. Szukają w nich odpowiedzi na pytania o relacje z dorosłymi, z rówieśnikami, seksualne, miłosne. Od lat bardzo popularne są tzw. problem novels – gimnazjalistki niezmiennie wskazują oparte na faktach książki „Pamiętnik narkomanki” Barbary Rosiek i „My, dzieci z Dworca Zoo” Christiane F. Zbiór tego typu lektur się powiększa, zarówno w literaturze polskiej, jak i w tłumaczeniach, obejmuje rozmaite patologie życia społecznego, takie jak narkomania, samobójstwa, bulimia, samotność w rodzinie i molestowanie seksualne. Najczęściej wymieniają je dziewczęta z miasteczek i wsi, rzadziej te z rodzin inteligenckich, o wyższych kompetencjach literackich – one częściej wybierają książki wysokoartystyczne, literaturę dla dorosłych. Klasykę? – Jeśli w ogóle po nią sięgają, to raczej nie po polską, wybierają ambitniejszy romans: Jane Austen, Emily Brontë. Autorzy tacy jak Sienkiewicz, Żeromski czy Prus mało kogo dziś pociągają. Z reguły młodzi wybierają literaturę współczesną: Carlos Ruiz Zafón, Éric-Emmanuel Schmitt. Wciąż bardzo poczytny jest Paulo Coelho, którego – nie bez wątpliwości – także zakwalifikowałam do prozy wysokoartystycznej. Dziewczęta wskazują też czasem takich autorów jak Patrick Süskind, Elfriede Jelinek czy Haruki Murakami. A chłopcy? – O ile dziewczęta w mniejszym lub większym stopniu interesują się wszystkimi gatunkami, o tyle chłopcy są znacznie bardziej selektywni. W ogóle nie sięgają po lubianą przez rówieśniczki literaturę popularnoobyczajową, dotykającą anomii współczesności. Ich najważniejszym wyborem jest fantastyka, także ta dla dorosłych. Dzielą z dziewczętami zainteresowanie J.R.R. Tolkienem, Andrzejem Sapkowskim, Stephenem Kingiem i oczywiście serią o Harrym Potterze. Chętnie czytają publikacje historyczne, zarówno dokumenty, jak i paradokumenty, zwykle pisane w sposób bardzo sensacyjny, przyjazny czytelnikowi. Często łączą zaciekawienie historią i fantastyką, wymieniając powieści fantastyczne luźno oparte na dziejach polskiego średniowiecza lub kulturze sarmackiej, nasycone czarnym humorem – książki Andrzeja Pilipiuka czy Jacka Komudy. Poszukują tu tego, co kiedyś odnajdywali u Sienkiewicza, czyli szybkiej akcji, choć już bez Sienkiewiczowskiego optymizmu.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2013, 2013

Kategorie: Kultura
Tagi: Agata Grabau