Zakochani są wśród nas

Zakochani są wśród nas

Czyli zwierzęca miłość

Połowa lutego, strach przejść ulicą! Zewsząd atakują czerwone serduszka! Restauratorzy zacierają ręce, sprzedawcy „kordialnych” gadżetów liczą zyski, listonosze uginają się pod ciężarem toreb, a stacje radiowe epatują miłosnymi szlagierami. Z utęsknieniem wyczekuję marcowych serenad kotów.

Skromność i szarmanckość

Zdecydowana większość ptaków bojkotuje skomercjalizowane święto zakochanych, choć niektóre mają pod ogonem akcję strajkową. Ale bądźmy sprawiedliwi, nie lecą ze swoimi potrzebami do centrów handlowych ani nawet do ulicznych kwiaciarek. Zamiast tego skromnie prezentują umiejętności wokalne wobec wybranek. Mistrzynią tej skromności jest… wrona! Nie, nie chodzi o wszystkim znane, trzykrotne „KRA”, one naprawdę śpiewają. Ich śpiew jest bardzo cichy, słyszalny z zaledwie kilku kroków.

W mojej rodzinnej Łodzi o wrony trudno, toteż pierwszy raz spotkałem się z tym zjawiskiem w warszawskim parku Wiecha. Znałem z literatury ową skromność, ale byłem niezmiernie zaskoczony, gdy usłyszałem dziwną, nieco trelującą piosenkę. Nie byłem w stanie jej rozpoznać i wstyd przyznać, ale początkowo nie mogłem znaleźć wykonawcy, ponieważ szukałem kogoś maleńkiego, wielkości wróbelka, góra szpaka. Tymczasem ptaszysko było doskonale widoczne na bezlistnym drzewie. Dopiero po chwili zrozumiałem, że owe nieskładne strofy wydaje z siebie wrona. A i to bardziej wywnioskowałem z faktu, że ptak aż trząsł się z przejęcia, gdy nucił pieśń miłosną.

Wojciech Młynarski w utworze „Lubię wrony” śpiewał: „(…) myśl w głowach nie świta im dzika, by krakaniem udawać słowika”, bo „wiedzą dokładnie, że ich głosy brzmią raczej nieładnie”. Cóż, pewnie coś w tym jest, mało które zwierzę jest w stanie konkurować z wroną przymiotami intelektu, więc może są autokrytyczne? I może właśnie za to piosenkarz lubił wrony tak jak ja? Kończąc wroni wątek, wspomnę tylko anegdotkę związaną z wronami i samym Młynarskim. Otóż w piosence autor wspomniał: „Żadna wrona przez chwilę nie kryje, że dlatego na zimę zostają, że źle fruwają”. Ta zwrotka przyciągnęła uwagę ornitologa, który napisał do pana Wojciecha, że to nieprawda, ponieważ nasze wrony zimę spędzają na Zachodzie, do nas zaś przylatują ptaki z ZSRR. Poruszony Młynarski postanowił to sprostować i podczas koncertów informował publiczność o swojej wpadce. Ponoć do akcji wkroczyła cenzura i wycięła utwór z repertuaru.

Innym wirtuozem okołowalentynkowych nocy jest puszczyk. Wprawdzie puszczyki chłopaki śpiewają przez cały rok, ale najintensywniej zimą. Dlatego bardzo lubię lutowe noce, zwłaszcza pogodne. Wówczas zza płotu śpiewa mój sąsiad. Tu warto wspomnieć, że puszczyki mogłyby służyć za wzór szarmanckości niejednemu ludzkiemu kawalerowi. W tym czasie ciągle fundują dziewczynom rozmaite smakołyki, przeczesują im piórka dziobami (z wzajemnością, zresztą dzieje się tak nie tylko w okolicy walentynek, choć teraz częściej), a gdy damy się posilają, dżentelmeni popisują się swoimi wdziękami, stroszą pióra, podrygują na gałęzi albo przesuwają się po niej bokiem, raz w jedną stronę, raz w drugą, machają skrzydłami, przy czym rytmicznie mruczą, skrzeczą i kłapią dziobem. No, chłopaki, który z was ostatnio wykonał taniec ze śpiewem przed konsumującą wybranką? Uczciwie przyznam, że ja tego nie robię, ale wziąłbym przykład z puszczyka, gdyby nie stanowczy zakaz żony (moje tańce niejednokrotnie kończyły się uszczerbkiem na zdrowiu, nie tylko moim).

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 7/2024, którego elektroniczna wersja jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty

PS Zachęcam, by walentynką była symboliczna wpłata na społeczny rezerwat przyrody, ochronę rysia czy adopcję pszczoły.

Fot. Shutterstock

Wydanie: 07/2024, 2024

Kategorie: Zwierzęta

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy