Pies może żyć bardzo długo

Pies może żyć bardzo długo

Wybór jest kluczowy dla psiego zdrowia psychicznego i znacznie redukuje stres


Dr Karen Shaw BeckerRodney Habib – autorzy książki „Zdrowy pies. Jak sprawić, aby twój przyjaciel zachował zdrowie i witalność jak najdłużej” (Wydawnictwo Buchmann)


Jakie aspekty życia naszych psów możemy kontrolować, żeby zapewnić im długie życie w zdrowiu?
Karen Shaw Becker:
– To my, właściciele psów, w stu procentach kontrolujemy wszelkie aspekty ich życia. Przecież decydujemy o wszystkim: kiedy i co jedzą, kiedy wychodzą, kiedy wydalają, czy mieszkają w zacienionym, czy w jasnym domu itd. I nie ma w tym nic złego, jeśli spełniamy jeden warunek: mamy wystarczająco dużo wiedzy, żeby podejmować dobre decyzje na tych wszystkich polach. Kiedy zdamy sobie sprawę z tego, że to w naszych rękach jest potencjał długowieczności naszych zwierzaków, możemy się poczuć przytłoczeni. Nasza książka służy właśnie poszerzeniu wiedzy psich towarzyszy na temat tego, jak wspierać ów potencjał.

Rodney Habib: – Obszar życia psów podzieliliśmy z grubsza na cztery części i całość strategii dla ułatwienia nazwaliśmy „P.I.E.S”. Jeśli codziennie możemy zrobić coś z każdego z tych obszarów, zyskujemy szansę na poprawę długości i jakości życia swojego psa.

Rozwińmy zatem ten skrót.
RH: – „P” to „Pożywienie i dieta”. To oczywiście sfera, która ma ogromny wpływ na długość psiego życia i jest kontrowersyjna, jeśli chodzi zarówno o ludzi, jak i o zwierzęta. My sami stosujemy często diety o skomplikowanych nazwach i zastanawiamy się, czy wybory jedzeniowe powinny dotyczyć też naszych zwierząt. Czy mój pies ma być weganinem jak ja? Chcieliśmy uniknąć wchodzenia w te zawiłości. Sprowadzamy to wszystko do prostego równania: po jednej stronie jest świeże jedzenie, po drugiej – ultraprzetworzone. Pytanie, które psi towarzysz powinien sobie postawić, brzmi: na ile dieta mojego zwierzęcia może być oparta na świeżym, nieprzetworzonym jedzeniu?

KSB: – „I” to „Idealna dawka ruchu”. Większość ludzi spędza całe dnie poza domem, są przy tym bardzo zajęci i zestresowani. Większość psów natomiast siedzi w domu, czekając, aż wrócą do niego ludzie. Gdy wracamy, często sami nie ruszamy się tyle, ile powinniśmy, bo jesteśmy zmęczeni, najchętniej (przynajmniej w Ameryce Północnej) włączylibyśmy telewizor. I naturalnie psy, które cieszą się na nasze przyjście i chcą wyjść z nami na spacer, wywołują w nas poczucie winy. Aby więc je zagłuszyć i zająć czymś zwierzaki, dajemy im przekąski, zastępując miłość jedzeniem. Używamy zatem jedzenia do tego, by ukryć przykry fakt, że jesteśmy zbyt wyczerpani, by zająć się porządnie sobą i zwierzęciem. Musimy z ruchu uczynić priorytet, bo nasze psy mają go o wiele za mało w stosunku do ich potrzeb.

RH: – Ważny jest przy tym nie tylko sam fakt wyjścia z domu, ale też to, dokąd idziemy. Przyroda może bardzo korzystnie wpływać na psi układ odpornościowy. W książce sugerujemy więc najlepsze miejsca, do których można zabrać psa, by wesprzeć jego system odpornościowy w zgodzie z nauką.

A dwie pozostałe literki?
KSB:
– „E” to „Efekt uwarunkowań genetycznych”…

…czyli coś, za co na szczęście nie jesteśmy sami odpowiedzialni!
KSB:
– Niezupełnie. Kiedy 20 lat temu studiowałam weterynarię, uczono mnie, że geny są dane raz na zawsze. Dopóki nie przeprowadziłam wywiadu z dr. Davidem Sinclairem, utytułowanym badaczem długowieczności, mówiłam: „Jeśli twój pies ma słabe geny, to przykre, ale niewiele możemy zrobić”. Dopiero dr Sinclair zwrócił moją uwagę na epigenetykę. Owszem, geny są dane raz na zawsze, ale dziś wiemy, że ich ekspresja nie. Nikt z nas nie rodzi się z optymalnym zestawem genów, ale wszyscy możemy regulować ich ekspresję za sprawą codziennych decyzji. Chciałabym więc powiedzieć, że tutaj możemy odetchnąć z ulgą, ale tak naprawdę, jeśli nasz pies ma zwichrowane geny, to nasze codzienne wybory dotyczące jego ruchu, diety i zdrowia będą jeszcze ważniejsze! Musimy wtedy postarać się jeszcze bardziej, by wprowadzić korzystne zmiany w trybie jego życia, bo wtedy mamy realne szanse powstrzymać geny przed uaktywnieniem się na niekorzyść psa. Jeżeli zatem kupujemy szczeniaka z hodowli, inwestycja w psa o silnym genotypie będzie najważniejszym krokiem, jaki możemy podjąć, by potem uniknąć rozdzierających scen spowodowanych przedwczesnymi chorobami i śmiercią.

RH: – Przypomnę też, że w książce znajdziecie 25 pytań, które trzeba zadać hodowcy, zanim zdecydujecie się kupić od niego psa.

KSB: – Natomiast jeśli tak jak ja nigdy nie kupicie psa, tylko uratujecie tego jednookiego, trzynożnego psiaka z ulicy, musicie się przygotować na to, że jego DNA będzie niewiadomą. Dlatego znów: najlepiej upewnić się, że robicie wszystko, co w waszej mocy, by nie dopuścić do ekspresji negatywnych genów.

„S” to „Stres”?
KSB:
– Tak, rozumiany możliwie szeroko. W USA wiele osób na czas, gdy są w pracy, zamyka psa w klatce kennelowej – to pierwszy stresor, płynący z otoczenia. 60% amerykańskich psów ma nadwagę – to też stresor, tyle że metaboliczny. Wiele technik, które ludzie stosują w treningu posłuszeństwa, mieści się w szarej strefie na granicy przemocy, co z kolei dokłada się do stresu emocjonalnego. Jest jeszcze stres weterynaryjny, bo my, lekarze, lubimy faszerować zwierzęta chemią, czy tego potrzebują, czy nie. Wielu lekarzy rekomenduje użycie pestycydów, by uniknąć zarażenia psa pchłami i kleszczami! Pestycydów! Dlatego musimy zacząć bardziej odpowiedzialnie myśleć o chemikaliach, które stosujemy w domu i ogrodzie.

RH: – Przez użycie chemii, dezynfektantów i środków czyszczących nasze domy z najbezpieczniejszego miejsca dla psów i kotów zmieniły się w ostatnich dekadach w najbardziej toksyczne. My, ludzie, wychodzimy do pracy, na zakupy, na kolację. Ale pies i kot siedzą tam bez końca. Dotarliśmy do badania, które wykryło cząsteczki 48 z 70 dostępnych na rynku przemysłowych środków czyszczących w przestrzeni domowej.

Co z tym zrobić?
RH:
– Na szczęście jest na to prosta rada: oczyszczacze powietrza. Maszyny filtrujące uwalniają nasze domy od szkodliwych cząsteczek, smogu…

KSB: – …a nawet dymu papierosowego, bo ludzie rzadko myślą o tym, że psy nie mają wyboru i muszą wdychać i zjadać to, co im podsuwamy. To zresztą inna ważna strona książki, na którą wielu czytelników zwraca nam uwagę – nie zdawali sobie sprawy, jak wielkie znaczenie w życiu zwierząt ma wybór. Ponieważ podejmujemy wszystkie decyzje za nie, ważne jest, by dla ich dobrostanu umysłowego umożliwić im decyzje na małą skalę – np. o powąchaniu jakiegoś drzewa na spacerze. Wybór, szczególnie w połączeniu z ruchem, jest kluczowy dla psiego zdrowia psychicznego i znacząco redukuje stres.

Wiedząc to wszystko, po przeczytaniu książki nie sposób nie odczuwać żalu i wyrzutów sumienia, że popełniło się tyle błędów!
KSB:
– Nie chcemy, by ktokolwiek czuł się winny po lekturze. Dlatego bardzo się starałam, żeby nasz głos nie brzmiał protekcjonalnie ani oceniająco.

RH: – Kiedy zaczęliśmy wgryzać się w obszar badań nad zdrowiem psów, mieliśmy poczucie, że podejmujemy nie lada wyzwanie. Naszym założeniem było bowiem zastosowanie najbardziej aktualnej wiedzy naukowej do tego, by nasze psy mogły nam towarzyszyć tak długo, jak to możliwe. Chcieliśmy mówić do różnych ludzi i przekonać nawet tych, którzy nie mają czasu czy środków finansowych, by się zatroszczyć o siebie samych!

KSB: – Dlatego drugim najważniejszym zadaniem, zaraz po zachowaniu łagodnego tonu, było napisanie książki tak, by ten ogrom wiedzy nie przytłaczał. By można go było podzielić na łatwe do przyswojenia kęsy, dzięki którym zmiany wprowadza się stopniowo, w sposób bezbolesny dla budżetu. Czy wiecie, że nawet dwie minuty ruchu na godzinę wiążą się ze zmniejszonym ryzykiem śmierci (z dowolnej przyczyny)? A już zamiana 10% dziennej racji żywieniowej na zdrowsze odpowiedniki inicjuje zmiany na lepsze w psim organizmie? Chcieliśmy, by ludzie zrozumieli, dlaczego mają coś zrobić, i by wprowadzali zmiany w tempie spójnym z ich trybem życia, ich rodziną i potrzebami. Jako lekarka weterynarii pracująca w nurcie wellness chciałam, aby nasi czytelnicy stali się adwokatami potrzeb swoich psów. By wiedzieli nie tylko, co trzeba robić, ale też dlaczego i po co. I by wiedziała to zarówno 19-latka, która właśnie kupiła pierwszego chihuahuę, jak i 50-latek, który uratował ze schroniska starego psa po przejściach.

RH: – Dla nas samych proces pisania „Zdrowego psa” miał wymiar terapeutyczny. Mieliśmy w pamięci własne błędy, które nieintencjonalnie popełniliśmy. Chcieliśmy dać szansę ich uniknięcia przyszłym psim towarzyszom. Proszę: oto nowa wiedza – i miejmy nadzieję, że jak najwięcej osób z niej skorzysta.

Fot. materiały prasowe

Wydanie: 2022, 42/2022

Kategorie: Zwierzęta

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy