Zapiski z Tuskulandu

Zapiski z Tuskulandu

Życie plemników

20.04.2012
Poseł Żalek, który jest uznawany za bliskiego współpracownika pana ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, postanowił znaleźć sumienie u farmaceutów, i to za pomocą ustawy, która to sumienie uruchomi. Wtedy i panu posłowi, i aptekarzom będzie lżej podejmować decyzje, komu sprzedawać środki antykoncepcyjne, których używają nasze nierozumiejące sytuacji w kraju kobiety, pragnące seksu tylko dla seksu i własnej przyjemności, a nie dla przyjemności posła Żalka i pana ministra.
Nic dziwnego, że ów pan wpadł na taki pomysł, ponieważ prawdopodobnie zapamiętał słowa swojego pryncypała, który powiedział, że „ten mężczyzna, który oddaje nasienie do banku spermy, powinien płacić alimenty”, a o in vitro – w kontekście tego samego mężczyzny – dodał, że „czuje się jak opiekuńczy przybrany ojczym zamrożonych embrionów”.
Ciągnąc tę frazę, można by równie dobrze powiedzieć, że plemnikowi zamkniętemu w prezerwatywie brakuje powietrza tak jak zamkniętemu w więzieniu człowiekowi, który umiłował wolność. A tu jesteśmy już tylko o krok od dawnych porozumień sierpniowych.

Dwa lata później

Ustawa weszła w życie, aptekarze przy pomocy rad parafialnych zaczęli sprawować kontrolę nad sprzedażą spiralek, ale inne grupy zawodowe też postanowiły postępować zgodnie z własnym sumieniem.

Poszedłem do sklepu ogrodniczego po siekierę, potrzebną mi do prac wiosennych.
– Niestety, nie mogę jej panu sprzedać – rzekł facet za ladą.
– Dlaczego? Przecież na to nie jest potrzebna recepta.
– Zgadza się, jednak gdy na pana patrzę, sumienie mi nie pozwala. Mało tego, nie sprzedałbym panu nawet tłuczka do mięsa – i zatrzasnął przede mną ladę.
Po południu tego samego dnia wybrałem się na urodziny przyjaciela. Znając zawartość i pojemność jego barku, postanowiłem pojechać taksówką. Jedyny taksówkarz na postoju na mój widok zamknął mi przed nosem drzwi.
– Co pan robi?! – krzyknąłem przez szybę.
– Zgodnie z moim sumieniem nie wożę trzeźwych.
– Będę wracał pijany.
– A dokąd chce pan jechać?
– Na 1 Maja.
– Tym bardziej nie zabiorę. Jeżdżę tylko na Zbrodniczej Katastrofy i na Jana Pawła II, na inne nie mogę.
– Rozumiem, jest pan taksówkarzem z uwolnionego zawodu.
– Bez takich insynuacji, chamie bez sumienia! – usłyszałem w rewanżu.
Do domu wróciłem jak chmura gradowa, a na pytanie żony, co się stało, odpowiedziałem:
– Mam problemy z sumieniem.
To, co napisałem, jest wytworem mojej wyobraźni, a teraz będzie przykład o tym, co się stanie z aptekarzem, kiedy postanowi działać zgodnie z własnym sumieniem.
Opowiadała mi pewna pani, że do apteki, w której pracuje, przyszedł pijący wszystko oprócz asfaltu i poprosił o lekarstwo z alkoholem. Ta, znając jego skłonności, powiedziała:
– Mogę panu sprzedać, ale tylko w czopkach.
Facet odwrócił się i ruszył do drzwi, a ona usłyszała, jak burczy do siebie:
– Czopki to se pani magister może w dupę wsadzić.
Z kolei druga pani, też pracująca w aptece, opowiedziała mi, że przyszedł do niej smakosz win regionalnych, który od czasu do czasu kupował u niej różne wody brzozowe. Padły mu jednak wszystkie wewnętrzne podroby i ostatnio niczego już nie łykał. Tenże obywatel ukłonił się przed nią i rzekł:
– Pani magister, przyszedłem do pani po krople do oczu. Tylko mam do pani taką delikatną prośbę, żeby one, broń Boże, nie były na spirytusie.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 29/2015

Kategorie: Książki

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy