Zawracanie Tamizy

Zawracanie Tamizy

Eurosceptyczny i antyimigrancki Nigel Farage łowi elektorat w dwóch stawach: konserwatywnym i lewicowym Korespondencja z Londynu „Najpierw cię ignorują. Potem się z ciebie śmieją. Później z tobą walczą. A na końcu wygrywasz” – te słowa Gandhiego lubi powtarzać Nigel Farage. Jego antyimigracyjna, eurosceptyczna partia wygrała właśnie eurowybory. Ostatni dzień kampanii. Eastleigh, półtorej godziny pociągiem od Londynu. Ołowiane, angielskie niebo. Przed lokalną halą przemalowany na purpurowo piętrowy autobus. Purpura to kolor UKIP – brytyjskiej Partii Niepodległości. Przy wejściu stoisko z książkami i ulotkami. Chętnych na nie raczej niewielu. Za ścianą słychać odgłosy odbijanej piłki, trenuje lokalna drużyna koszykówki. Ale wolnych miejsc brak. Przedział wiekowy różny. Kobiety i mężczyźni. Różne rasy. Dominują jednak biali, starsi ludzie. Większość jest już przekonana. Przyszli, by jeszcze raz utwierdzić się w tym, że mają rację. Napięcie jest stopniowane. Najpierw – lokalni kandydaci. Dopiero potem, w burzy oklasków, wchodzi Farage. Przemawia z pasją, gestykulując. Patrzy prosto w oczy kolejnym osobom, które siedzą w pierwszych rzędach. I mówi: twardo, jasno, z poczuciem humoru. Jak to jest, że Wielka Brytania nie może sama decydować, ile ryb wyłowić z Morza Północnego, a po drugiej stronie Norwegia łowi, ile chce? Po co nam te wszystkie unijne regulacje? Dlaczego dumny Londyn ma się poddawać dyktatowi anonimowych biurokratów? Nic nowego. Ale po co Farage miałby kombinować? Przecież już w tym momencie zdaje sobie sprawę, że mówiąc to wszystko, wygra na Wyspach eurowybory. Człowiek nie do zdarcia Można powiedzieć, że w nowym Parlamencie Europejskim roić się będzie od Konradów Wallenrodów, skrycie marzących o rozpadzie Wspólnoty. Francuzi wybrali sobie Front Narodowy, Austriacy – Partię Wolności, a Brytyjczycy – UKIP. – Czy wyobrażasz sobie, że Unia może zmienić się kiedyś na tyle, że powiesz: czekajcie, właściwie to chcemy w niej zostać? – pytam Farage’a w Eastleigh. Jakby tylko na to czekał. W oczach – ogniki. Żywa gestykulacja. – Prędzej piekło zamarznie! Popatrz na tych wszystkich ludzi w Brukseli. To fanatycy. F-a-n-a-t-y-c-y! Im się marzą Stany Zjednoczone Europy, wspólna armia i nie wiadomo jeszcze co! Im szybciej stamtąd wyjdziemy, tym lepiej. W wyborach na szefa Komisji Europejskiej postawię na Martina Schulza. Wiesz dlaczego? Bo on jest tak sfanatyzowany i tak nie znosi Wielkiej Brytanii, że jego wybór tylko przyśpieszy nasze wyjście z Unii! Żadnych złudzeń, panowie i panie w Brukseli. Nigel Farage to człowiek nie do zdarcia. W młodości wraca pewnego wieczoru po paru piwach do domu. Wpada pod samochód. Lekarze nie wykluczają amputacji nogi, ale przyszłemu liderowi UKIP udaje się tego uniknąć. Jeszcze przed trzydziestką choruje na raka, którego pokonuje. Wreszcie w 2010 r. awionetka, której używa w kampanii wyborczej, spada na ziemię. „Myślałem, że spłonę żywcem. Cały byłem w benzynie”, wspominał potem polityk. Dziś ze swoim poczuciem humoru, otoczony kłębami papierosowego dymu i z nieodłącznym kuflem piwa w ręce (starego, dobrego, angielskiego, a nie jakiegoś zagranicznego wynalazku), okazuje się skuteczniejszy w zdobywaniu głosów od sztywnych liderów „starej trójcy”: konserwatystów, liberałów i laburzystów. Farage przychodzi na świat pół wieku temu w wiosce Downe w hrabstwie Kent. Ojciec alkoholik opuszcza rodzinę, gdy Nigel ma pięć lat. Chłopak uczy się w elitarnej, płatnej szkole w Dulwich w południowym Londynie. Oprócz nauki interesuje się grą w krykieta. Prowokuje radykalnymi poglądami. Podczas kampanii wyborczej wyciągnięty zostaje list z 1981 r., w którym nauczyciel oskarża go o rasizm, a nawet tendencje faszystowskie. Z drugiej strony raport końcowy chwali jego wyrazistą osobowość, bez której szkoła wiele by straciła. Po szkole Farage nie idzie na uniwersytet. Wybiera pracę jako broker w City, dopiero co zderegulowanym przez Nigela Lawsona, ministra w rządzie Margaret Thatcher. Brytyjska gospodarka przeżywa wówczas transformację – zamiast kopalni i fabryk, jak dotychczas, zaczyna ją napędzać sektor finansowy. W późniejszych wywiadach polityk wspomina, że City było światem ogromnych pieniędzy i wszechobecnej „kultury pijaństwa”. To wtedy zaczyna w Farage’u kiełkować niechęć do Unii Europejskiej z jej biurokracją i gąszczem przepisów. W owym czasie określa się jeszcze jako konserwatysta. Ale wkrótce John Major, następca Thatcher, podpisuje traktat z Maastricht – furtkę do głębszej integracji Unii, na czele

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 24/2014

Kategorie: Świat