Prawie każdy liczy na to, że nigdy nie zostanie schwytany Prof. Monika Całkiewicz – specjalistka z zakresu kryminalistyki i postępowania karnego Słyszymy ostatnio o działaniach tzw. archiwum X. To grupa specjalistów, którzy potrafią, stosując nowoczesne metody kryminalistyczne, odnaleźć sprawcę przestępstwa sprzed wielu lat. Co to za zespół, z jakich ekspertów się składa? Dlaczego powstał? Jak wiele jest takich spraw, do których można dotrzeć dzięki nowym metodom? – Pierwsze polskie archiwum X, czyli jednostka zajmująca się badaniem najpoważniejszych przestępstw (na ogół zabójstw), których sprawcy nigdy nie zostali wykryci, powstało w małopolskiej policji w Krakowie. W tej chwili jednak w wielu komendach działają takie komórki. Zazwyczaj składają się one zaledwie z kilku osób. Nie są to – jak by się mogło wydawać – eksperci z dziedziny np. genetyki albo daktyloskopii, tylko doświadczeni funkcjonariusze służby śledczej. Proszę opowiedzieć o ich sukcesach. Czego udało im się dokonać? – Myślę, że każda sprawa, w której przestępcę odkryto po wielu latach, stanowi sukces. Przeciętny Polak pewnie nawet o nich nie wie albo nie pamięta, ale na pewno rodziny ofiar czują satysfakcję, że sprawca zostaje pociągnięty do odpowiedzialności. Było wiele takich spraw, np. warszawska, dotycząca zabójstwa mężczyzny – homoseksualisty. Szukał partnerów seksualnych w podejrzanych miejscach? – Szukał partnerów seksualnych, gdzie się dało. To działo się w latach 80., dodam na marginesie. Homoseksualizm był wówczas uznawany za zjawisko patologiczne. Czy wie pani, że milicja obywatelska prowadziła rejestr osób o takiej orientacji seksualnej? Ze zdjęciami! Taki katalog okazano zresztą sąsiadowi, który widział sprawcę, ale ten świadek na żadnym ze zdjęć nie rozpoznał zabójcy. Mężczyznę zamordowano? – Któregoś wieczoru przyprowadził kogoś z Dworca Centralnego. I w czasie kolacji został ugodzony nożem. W toku śledztwa nie udało się ustalić tożsamości sprawcy. Wiadomo było tylko, że to szczupły chłopak. W trakcie oględzin zabezpieczono nóż ze śladami linii papilarnych. Zabójca przyniósł ze sobą nóż? – Nie, to był nóż z kuchni ofiary. Pozostały na nim linie papilarne sprawcy, czyli – wydawałoby się – wspaniały dowód. Tak, ale pod warunkiem, że osoba, która te linie zostawiła, była – mówiąc potocznie – notowana. Wtedy jej linie papilarne znajdowałyby się w registraturze daktyloskopijnej. W latach 80. to był zbiór papierowych kart daktyloskopijnych, na których widniały odbitki palców podejrzanych. Wyszukanie jakiejkolwiek karty w takim zbiorze zajmowało wieki. Przełomem okazało się więc na pewno wprowadzenie automatycznego systemu identyfikacji daktyloskopijnej AFIS. Właśnie m.in. dzięki temu, że AFIS zaczął działać, mogły powstać archiwa X. Kiedy wprowadzono papierowe karty do systemu automatycznego i okazało się, że przeszukiwanie może zająć kilka godzin, a nie kilkadziesiąt dni, pojawiła się realna szansa na dotarcie do nieznanych sprawców we wszystkich tych sprawach, w których zabezpieczono na miejscu zdarzenia ślady daktyloskopijne. I tu się udało? – Tak, choć nie od razu po tym, jak AFIS zaczął działać. Przeszukanie bazy za pierwszym razem nie dało efektu, natomiast wrócono do sprawy po jakimś czasie. Jak to działa? Kiedy mamy zabezpieczone na miejscu zdarzenia ślady linii papilarnych, które są wyraźne, widać na nich szczególne cechy budowy – nazywane minucjami – to można sprawdzić w systemie, czy te ślady nieustalonego sprawcy nie pasują przypadkiem do którejś karty daktyloskopijnej, pochodzącej od osoby, której postawiono zarzuty w innej sprawie. Bardzo łatwy sposób na wykrycie sprawcy. – Tak, pod warunkiem że jego karta jest w AFIS-ie. Przecież nie daktyloskopuje się wszystkich obywateli, a nawet nie wprowadza się obecnie do AFIS-u kart wszystkich osób, którym postawiono zarzuty. Obowiązek takiej rejestracji dotyczy tylko sprawców najpoważniejszych przestępstw. Ale przez jakiś czas do AFIS-u wprowadzano karty wszystkich podejrzanych, bez względu na ciężar gatunkowy przestępstwa. Wracając do naszej historii: w pewnym momencie, po ponad 20 latach od dokonania tego przestępstwa, system po zapytaniu odpowiedział: „Właśnie została wprowadzona ta karta, która pasuje do zabójstwa z warszawskiego Mokotowa”. Okazało się, że mężczyzna, który po ugodzeniu swojego towarzysza nożem przez wiele lat żył zgodnie z prawem, prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Czyli popełnił drobne przestępstwo i jego karta została wprowadzona do AFIS-u? – Właśnie tak się stało. To był bardzo dobry system, ponieważ wykrywalność sprawców, nawet w tych sprawach,










