Dbamy o tradycję kościuszkowską

Dbamy o tradycję kościuszkowską

Warszawa 18.05.2018 r. Pomnik Kosciuszkowców - obchody 75 rocznica utworzenia 1 Dywizji Piechoty im.Tadeusza Kosciuszki. fot.Krzysztof Zuczkowski

Aby pamięć o bohaterskich czynach tych, co szli ze Wschodu, o ich daninie krwi, była ciągle żywa Gen. bryg. Zenon Poznański – wiceprezes Stowarzyszenia Ogólnopolska Rodzina Kościuszkowców Panie generale, czy tradycja kościuszkowców zamarła wraz z likwidacją 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej im. Tadeusza Kościuszki? – Tradycja kościuszkowska nie zamarła, bo jesteśmy my – żołnierze kościuszkowcy, berlingowcy, ale decydenci doprowadzili do takiego stanu, że tylko nieliczne jednostki wojskowe kultywują tradycje Wojska Polskiego idącego ze Wschodu. My, żołnierze zrzeszeni w rozmaitych stowarzyszeniach i związkach, pilnujemy, aby pamięć o bohaterskich czynach żołnierzy – kościuszkowców i berlingowców – o ich daninie krwi, była ciągle żywa. O tym rozmawiamy z lokalnymi społecznościami i młodzieżą szkolną, przypominamy podczas naszych uroczystości. Mamy jednak świadomość, że lansowana obecnie nowa polityka historyczna czyni ogromne spustoszenie w umysłach młodzieży. Wiedza młodych ludzi o wydarzeniach na froncie wschodnim związana z kościuszkowcami, berlingowcami, a także okresem powojennym, jest jednostronna. A jak z tą znajomością przeszłości kościuszkowców jest w jednostkach wojskowych? – Podobnie dzieje się w jednostkach, które mają nowych patronów, innych bohaterów i w związku z tym tradycje kościuszkowskie, tradycje powojennego Wojska Polskiego i jego wkład w odbudowę kraju oraz wysiłek na rzecz utrzymania pokoju są pomijane lub niedostatecznie zauważane. Nawet te jednostki, które rozkazem ministra obrony narodowej mają obowiązek kultywować tradycje i historię żołnierzy idących ze Wschodu – chociażby 1. Dywizji Piechoty – niczym się nie wyróżniają. A ich dowódcy i kadra oficerska, wstyd powiedzieć, podchodzą, delikatnie mówiąc, z dużą rezerwą do tego tematu. Można znaleźć przykłady zanikania żołnierskiej tradycji. – Niestety tak. Polskiemu żołnierzowi zawsze towarzyszyła piosenka. Słychać ją było przy wielu okazjach. Mówię tutaj nie tylko o takich pieśniach jak „Oka” czy „Marsz Pierwszego Korpusu”, ale również o utworach takich jak „Złociste otoki” czy „Chabry z poligonu”. Czy gdzieś je słychać? Czy są jakieś nowe piosenki żołnierskie? Dawniej były wystawy, wernisaże mówiące o trudzie żołnierskim. Czy teraz spotyka się takie inicjatywy? W zasadzie nie. Jakie są formy upamiętniania kościuszkowców, berlingowców, a szerzej Wojska Polskiego, zwanego ludowym? – Nasze stowarzyszenie stara się kultywować tradycję, nie tylko 1. Dywizji Piechoty, ale też Wojska Polskiego, bo ono nie narodziło się po 1989 r. czy dopiero za rządów PiS. Wraz z innymi organizacjami środowiskowymi obchodzimy rocznice ważniejszych wydarzeń z czasów II wojny światowej, jak i z życia powojennych żołnierzy tzw. ludowego Wojska Polskiego, chociaż takiego nigdy nie było. Było bowiem Wojsko Polskie, a słowo ludowe traktowano jako przymiotnik określający, skąd to wojsko pochodzi. Spotykamy się z młodzieżą, organizujemy konkursy wiedzy o 1. i 2. Armii Wojska Polskiego, konkursy piosenki patriotycznej, zawody sportowe z okazji różnych świąt wojskowych. Corocznie w Legionowie odbywa się turniej piłki nożnej drużyn służb mundurowych. Od początku istnienia naszego stowarzyszenia zorganizowaliśmy już trzy konferencje. Pierwsza dotyczyła faktów i mitów na temat pierwszych dywizji, nie tylko 1. DP, ale i jej następczyń, 1. WDP i 1. WDZ, mających za patrona Tadeusza Kościuszkę. Wydajemy różnego rodzaju publikacje, tegoroczna nosi tytuł „1. Dywizja kościuszkowców w służbie Sił Zbrojnych i społeczeństwa. Wybrane aspekty” i powstała pod redakcją kościuszkowca gen. bryg. dr. Bogusława Bębenka. Odwiedzacie miejsca związane ze szlakiem Lenino-Berlin? – Zorganizowaliśmy kilka wyjazdów. Kiedy jeszcze można było, przed pandemią i wojną w Ukrainie, kilkakrotnie wybraliśmy się na Białoruś, pod Lenino, i w każdym z tych wyjazdów towarzyszyła nam młodzież szkolna, dla której było to niemałe przeżycie. Organizujemy wycieczki śladami walk i bitew Polaków w czasie II wojny światowej. Wielką wyprawą był wyjazd na Wał Pomorski, zorganizowaliśmy również wycieczkę na przyczółek warecko-magnuszewski, pod Studzianki. W te i inne miejsca zawsze zabieramy grupy młodzieżowe, bo chcemy, żeby znały historię, przekazujemy im wiedzę o tych, którzy w polskich mundurach wyzwalali Polskę. Organizujemy także uroczyste pochówki uczestników walki z Niemcami czy naszych kolegów. Wspomnę tu o pogrzebie kpt. Antoniego Jabłońskiego, członka naszego stowarzyszenia, bohatera spod Lenino, który zawiesił polską flagę na Kolumnie Zwycięstwa w Berlinie, czy płk. Eugeniusza Skrzypka, który przemierzył cały szlak bojowy. Kto współpracuje ze Stowarzyszeniem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety