Po 1989 r. jedną z pierwszych decyzji nowej władzy było rozwiązanie komitetów obywatelskich. Politykę zaczęto robić w gabinetach Prof. Piotr Gliński – ur. w 1954 r. w Warszawie jest socjologiem i ekologiem. W latach 2005-2011 był przewodniczącym Polskiego Towarzystwa Socjologicznego. Napisał wiele prac naukowych, m.in. „Style działań organizacji pozarządowych w Polsce”, „Polscy Zieloni. Ruch społeczny w okresie przemian”, „Katastrofa smoleńska. Reakcje społeczne, polityczne i medialne” (red.). W 2012 r. został kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na premiera tzw. rządu technicznego. Ostatnio mówiono o nim jako o możliwym kandydacie PiS na prezydenta Warszawy, a nawet prezydenta Polski. Jest bratem reżysera Roberta Glińskiego. Co to jest społeczeństwo obywatelskie? – To po prostu specyficzny typ społeczeństwa, pewien typ zbiorowej kultury. W swoich pracach wyróżniłem ok. 20 cech charakterystycznych modelu społeczeństwa obywatelskiego, ale np. znakomity polski socjolog prof. Andrzej Siciński wyodrębnił tylko trzy takie podstawowe cechy: aktywność obywatelską, poziomy charakter więzi społecznych i Popperowską otwartość. Notabene z inicjatywy prof. Sicińskiego powstał w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN pierwszy po 1989 r. socjologiczny zakład badawczy zajmujący się tą problematyką, w którym do dzisiaj pracuję. DOBRO PUBLICZNE Definicja społeczeństwa obywatelskiego brzmi dosyć skomplikowanie. – I tak, i nie. Można wskazać kilka podstawowych, uniwersalnych wymiarów takiego społeczeństwa. Dla mnie najważniejsze jest odniesienie do dobra publicznego. A więc zdolność społeczeństwa obywatelskiego do efektywnego debatowania, definiowania i – wreszcie – realizowania owego dobra wspólnego. Kultura aktywnego zaangażowania w pożytek publiczny. A więc aktywna odpowiedzialność za wspólnotę we wszystkich wymiarach życia społecznego, od zachowań codziennych po decyzje polityczne, a nie obojętność czy bierność. Drugi ważny wymiar to wolność. Wspólnoty obywatelskie muszą być wolne i niezależne, zwłaszcza od innych podstawowych aktorów publicznych – biznesu czy polityki. Wymiar trzeci to wspomniana otwartość. Społeczeństwo obywatelskie stara się obejmować swoim porządkiem najróżniejsze obszary, wartości, interesy, aby do minimum ograniczać we wspólnocie obszary wykluczeń. Jest więc często wielokulturowe i wieloreligijne. Oczywiście w praktyce rodzi to wiele problemów, dlatego każda tego typu otwartość powinna być zrelatywizowana i ograniczona kulturowo. Inna jest otwartość w tradycji np. państwa muzułmańskiego, inna w społeczeństwie europejskim. Wszyscy się jakoś różnimy. – Co ważne, cechy społeczeństwa obywatelskiego wcale nie są spójne, co może powodować różne napięcia. Bo np. całkowita wolność, pochodząca z tradycji liberalnej, kłóci się często z republikańską odpowiedzialnością za dobro wspólne czy wspólnotę; wolność jednej społeczności może zagrażać wolności drugiej. Dlatego nie jest to typ społeczeństwa łatwy do zbudowania. Tworzy się latami, a zniszczyć go bardzo łatwo. Wymagany jest tutaj odpowiedni typ kultury: kapitał społeczny oparty na uogólnionym zaufaniu i zdolności do samoograniczania się – tak by jedne interesy obywatelskie mogły współistnieć z drugimi, by obywatele nie byli głusi na interes całej wspólnoty, ale także na całe swoje otoczenie, i czasami byli zdolni ustąpić, aby zrobić trochę miejsca innym. W społeczeństwie obywatelskim dobro publiczne powinno być traktowane jako pewna wartość cywilizacyjna podlegająca kompromisom i negocjacjom. Polskie społeczeństwo w niewielkim stopniu charakteryzuje się takimi cechami. – Ale jest to wymóg, absolutna konieczność, bo inaczej nie zbudujemy naszej demokracji. TO NIE UTOPIA Czy to się w ogóle da zrealizować? Czy społeczeństwo obywatelskie nie jest całkowicie utopijną formułą, taką jak społeczeństwo socjalistyczne, które w rzeczywistości nigdy nie powstało, mimo ponad pół wieku dążenia do jego zbudowania w naszej części kontynentu? – Na pewno da się zrealizować. Choć społeczeństwo obywatelskie to termin modelowy, rozumiany trochę idealistycznie, ale były już w historii przykłady, kiedy w większym lub mniejszym stopniu budowano taką kulturę. Można wspominać o modelach starożytnych, greckim czy rzymskim, choć tam nie wszyscy mogli być obywatelami, pełnoprawnymi członkami wspólnoty. Są też przykłady współczesne w krajach o najbardziej zaawansowanej kulturze demokratycznej, gdzie ma ona charakter bardziej partycypacyjny, czyli dający możliwość powszechnego udziału w tym, co się wokół dzieje. Ale najważniejsze jest – powtarzam – że nie jest możliwa demokracja bez społeczeństwa obywatelskiego. Możemy sobie wyobrazić społeczeństwo bez socjalizmu, może trudniej bez kapitalizmu, ale aby „cywilizować” system demokratyczny, który ma wiele immanentnych wad i może się zawsze przekształcić w tyranię czy w demokrację









