Złota, Źródlak i reszta

Złota, Źródlak i reszta

fot. z domowego archiwum Beaty WoĹşniackiej

W Solcu Kujawskim pod Bydgoszczą pomoc znalazło prawie tysiąc jeży Choć to maj, jeżyca Złota jeszcze śpi w hibernatorze, czyli wielkim, drewnianym pudle z wydzieloną sypialnią i jadalnią. Trafiła do jeżowego schroniska w Solcu Kujawskim w lipcu zeszłego roku, po tym jak znaleziono ją w podbydgoskim Osielsku na poboczu drogi. Nie ruszała się już. Znalazła ją para ze Złotnik Kujawskich – stąd imię Złota. Namiar na solecki Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt „Azyl dla Jeży” znalazcy o dobrym sercu odszukali w internecie. Szybko okazało się, że jeżyca najprawdopodobniej nie tylko została potrącona przez samochód, ale i dwukrotnie zraniona podkaszarką. Cięcia od żyłki czy noża podkaszarki łatwo rozpoznać – są proste, bardzo głębokie, silnie uszkadzające. Złota przeszła wiele badań i trzymiesięczne leczenie. W listopadzie zasnęła, czyli przeszła w stan hibernacji, w którym spowolnione zostają procesy życiowe i obniża się temperatura ciała, pozwalając jeżom przetrwać niesprzyjające zimowe warunki: brak pokarmu i niską temperaturę. Obok Złotej, w swoim odrębnym hibernatorze, mieszka Źródlak Duży, znaleziony w kwietniu br. na ulicy Źródlanej w podtoruńskim Lubiczu. Był słaby, chwiejny, osowiały, okropnie zarobaczony. Ważył ledwo 354 g. Tak mały jeżyk w bardzo zimnym kwietniu nie miałby szans na przetrwanie bez ludzkiej pomocy. W Solcu został odrobaczony. Karmiony regularnie przybiera pięknie na wadze. Nie hibernuje. Niedługo pobiegnie na wolność. Może razem z mieszkańcem sąsiedniego pudła, malutkim Waldusiem, który właśnie się obudził? Tuptuś był pierwszy Była jesień 2008 r. Tomasz Głowski ledwo zdążył się pobudować w Solcu Kujawskim i postawić ogrodzenie, gdy jeż utknął w metalowych oczkach siatki. Długo razem z Beatą Woźniacką i jej synem Mateuszem (mieszkającymi po drugiej stronie wąskiej ulicy Sosnowej) wydobywali malca z ogrodzeniowej pułapki. Udało się, dopiero gdy wycięli kawałek siatki. Nazwali go – jakżeby inaczej – Tuptuś. – Wyglądał strasznie. Ciałko było pełne muszych jaj i żerujących mad. Czyli wisiał na tym ogrodzeniu co najmniej kilka dni. Żył, ale już się nie ruszał – wspomina pani Beata. Nie odpuścili. Najpierw zawieźli Tuptusia do lecznicy, myśleli, że pewnie do uśpienia. Ale weterynarz niespodziewanie zapytał: – Naprawdę chce pani go uśpić? A może jednak dałaby pani radę zaopiekować się nim? Zgodziła się bez wahania. Potem wiele dni leczyli i karmili Tuptusia, zasypywali pytaniami weterynarzy, czytali fachową literaturę po polsku, później także po angielsku. Powolutku uczyli się jeży. I szybko wsiąkli w życie kolczastych. A gdy pani Beata opiekę sformalizowała – bo to gatunek dziki, prawem chroniony – i oficjalnie została „opiekunem jeży nr 13”, kolejne kolczaste kulki w potrzebie zaczęły trafiać na Sosnową. Pani Beata: – Jeże mają szczególny talent do wpadania w tarapaty. Wpychają się wszędzie, np. w sprężyny łóżka polowego, zawijają się w siatkę czy sznurek. Potrafią tak się zamotać, że w końcu wyłamują kończyny ze stawów albo nawet pękają im kości nóg. Jeden z naszych podopiecznych, którego nazwaliśmy Sznurek, hibernował w starych oponach w garażu, na których leżał sweter. I z tego swetra kolcami wyciągnął nić, którą tak mocno się oplótł, że spuchł i prawie stracił życie. Ludzie też są zagrożeniem dla jeży. Bezmyślnie wypalając stare liście w ogrodach czy penetrując podkaszarkami zaciszne ogrodowe kąty, często kaleczą jeże. Czasem śmiertelnie. Niebezpieczne są również szlaki samochodowe i psy, które potrafią zmasakrować jeża w sposób trudny do wyobrażenia, np. młodej jeżowej dziewczynie, którą nazwaliśmy Ogryzek, psy przez grzbiet wyciągnęły tylną kończynę, a potem ją odgryzły. Całe pół roku walczyliśmy o życie i zdrowie Ogryzka. I udało się! Jeśli chcesz pomóc jeżowi leżącemu na poboczu czy zaatakowanemu przez psy lub jesienią znajdziesz jeża ważącego mniej niż 700 g – obowiązuje zasada trzech C, czyli cicho, ciepło i ciemno. Połóż go do kartonu wyścielonego kilkoma szmatkami, przyłóż do brzucha jeża butelkę z ciepłą wodą owiniętą w skarpetę, zamknij karton i jak najszybciej przewieź do weterynarza lub jeżowego schroniska. Albo zadzwoń pod nr 986 (straż miejska, nie we wszystkich miastach), 993 (pogotowie weterynaryjne), 987 (centrum zarządzania kryzysowego). Pedagog z prawnikiem – Teraz leczymy dziewiątą setkę jeży. W tym roku z pewnością trafi do nas

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 22/2021

Kategorie: Zwierzęta