Co znaczy proste „hau”?

Co znaczy proste „hau”?

Man stroking his old dog during autumn sunny day. Loyal labrador retriever looking up to his owner.

Wbrew powszechnemu mniemaniu język, jakim posługują się psy, to nie tylko szczekanie czy pomrukiwanie Co znaczy proste „hau”? Często nawet mądre głowy odpowiadały na to pytanie w sposób zdroworozsądkowy. W podręczniku Henryka Jakuba Lewandowskiego z 1873 r., zatytułowanym „Psychozoologia czyli nauka o zmyślności i rozwoju władz umysłowych u zwierząt”, czytamy, że „do szczególnych osobliwości psa należy też szczekający, wyjący i skomlący głos jego, który zastępuje mowę – gdy chce okazać życzenia, radość, złość, zachcenia lub inne tym podobne żądania; żadne też zwierzę nie może się tak dać zrozumieć człowiekowi swym głosem, jak pies”. Pół wieku później w kynologicznym miesięczniku o kwestii zdolności mentalnych psów, choć powoływano się na naukę, pisano w gruncie rzeczy w podobnym duchu: „Wedle obecnego stanu wiedzy […], jeśli chodzi tylko o mózg i układ nerwowy w ogóle, uderza daleko idące podobieństwo z człowiekiem, może nawet większe niż w psychice”. Z różnych doświadczeń przeprowadzanych nad psami i innymi zwierzętami – referowano – wynika, że psy, podobnie jak niektóre gatunki, mają zdolność kojarzenia, „jakiegoś myślenia, gromadzenia materiałów wrażeń”. Uściślano przy tym, że „oczywiście wszystkie te funkcje są na poziomie zaczątkowym, dalekim od tego, jaki spotykamy u normalnego dorosłego człowieka”. (…) Ciekawym wątkiem w tekście z 1935 r. było rozpoznanie, że u psów można wyróżnić pewne zaczątki mowy „w postaci znaków konwencjonalnych (umownych) i skrótowych, produkowanych celem porozumienia się np. ze swym panem (…)”. Zwraca jednocześnie uwagę pragnienie uczłowieczenia psa. Zupełnie jakbyśmy byli blisko momentu, gdy pies nauczy się ludzkiej mowy i będziemy mogli pogadać o wszystkim. (…) Dr Franciszek Niemczycki na łamach tego samego kynologicznego periodyku dowodził w 1938 r., że mowa psia i ludzka są w dużym stopniu zbieżne, a przynajmniej były takie w odległej przeszłości. Przekonywał, że pierwotna mowa ludzka była prawdopodobnie taka sama jak mowa zwierzęcia. (…) Niemczycki, argumentując na rzecz wyższości psów nad innymi zwierzętami (ale nie nad ludźmi), dowodził, że „mowa psa, tak zresztą jak i mowa człowieka, składa się z dźwięków, jak i z pewnych postaw ciała (względnie ruchów, jak np. machanie ogonem u psa, strzyżenie uszami itd.). Można nawet stwierdzić pewną mimikę”. (…) Psy jako bohaterowie językowej wyobraźni funkcjonują już od bardzo dawna, czego odzwierciedlenie znajdujemy w przysłowiach i powiedzeniach. W trzytomowej – już nie nowej, bo wydanej w 1970 r. – „Nowej księdze przysłów i wyrażeń przysłowiowych polskich” znajdziemy aż 375 zwrotów ze słowem „pies”. Co ciekawe, wiele z nich zwraca uwagę na milczenie lub mowę (szczekanie) psów. W języku polskim są to np. „Psy szczekają, a karawana jedzie dalej”, „Strzeż się psa milczącego i wody spokojnej”, „Gdy stare psy szczekają, niech się młode nie mieszają”. Polszczyzna notuje również wiele przysłów, które sygnalizują wymuszoną przemocą uległość. „Psa głaskaj, ale kija z ręki nie puszczaj”, brzmi jedno z bardziej znanych. (…) Doświadczenia językowe codzienności każą polemizować zwłaszcza z pozytywnym obrazem psów. Poza wiernością, która pojawia w wielu przysłowiach i powiedzeniach (np. „Wierny jak pies”) i która jest osadzona bardzo głęboko w mitologii psio-ludzkich relacji, psy zdecydowanie nie mają dobrej opinii. Weźmy chociaż „pogodę pod psem” albo „psie pieniądze”. „Zimno jak w psiarni” nie tylko oznacza dokuczliwie niskie temperatury, ale też – co nawet gorsze – przypomina o tym, że miejsce dla psów nie może być komfortowe. „Pieskie życie” to życie nędzne, trudne, ciężkie. (…) Człowiek do tego stopnia upodobał sobie psy, że skłonny jest mierzyć inteligencję tego gatunku własnymi kryteriami. W 1933 r. na łamach czasopisma „Mój Pies” po raz kolejny powtórzono, że psy przewyższają „znacznie mądrością inne zwierzęta”. Przykładem ilustrującym tę hipotezę, rozpowszechnioną w świecie psio-ludzkiego przymierza, stał się czteroletni Ralf, który lubi „godzinami całemi przysłuchiwać się rozmowom ludzi i doskonale umie liczyć. Na pytanie, ile jest trzy razy dwa, pies wspina się na łapach i delikatnie drapie sześć razy pytającego w rękę”. Zdaniem redaktorów gazety Ralf nie myli się nigdy. Liczącym psem zainteresowali się od razu uczeni, w tym cytowany przez magazyn „ekspert w zakresie psychologii zwierząt”, który miał ponoć przemówić do psa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2024, 2024

Kategorie: Zwierzęta