Coraz więcej Polek decyduje się na związek z obcokrajowcem. Ich zdaniem polscy mężczyźni nie nadążają „Mój były mąż był Anglikiem, podobnie jak mój obecny partner – pisze jedna z użytkowniczek forum Gazeta.pl. – Mentalność obcokrajowców jest inna. Zamiast widzieć w kobiecie sprzęt AGD i ozdobę, faktycznie traktują ją bardziej równościowo. Jeszcze się nie zdarzyło, żeby mi wypomniano brak ugotowanego obiadu albo niewyprasowaną koszulę, moi partnerzy automatycznie sami się za to brali”. „Mam 31 lat, niby dyplom magistra, a nie mogę znaleźć odpowiedniego partnera dla siebie. (…) Mam dość polskich facetów, którzy nic sobą nie reprezentują!”, stwierdza forumowiczka na Kafeteria.pl. Komentarze pod zacytowanymi wpisami są często festiwalem inwektyw, w których centrum plasują się seks i pieniądze. „Zacznij szukać kogoś na swoim poziomie, zamiast czekać na księcia”, radzi ktoś na Kafeterii w jednym z najmniej wulgarnych. „Oho, tępe Polki dziwią się, czemu nie mogą znaleźć partnera”, dodaje użytkownik innego forum. W tym kontekście nie zaskakuje, że opowieść Polek, które zdecydowały się na związek z obcokrajowcem, jest w dużej mierze pełną gniewu opowieścią o polskim seksizmie. Polska kultura randkowa – Nie ma czegoś takiego jak polska kultura randkowa – mówi z irytacją Natalia, od około roku związana z Anglikiem. – 10 lat temu pojechałam do Anglii na obóz językowy. Pierwszym szokiem, którego doznałam, było to, że inni zagraniczni uczestnicy zajęć, kiedy tylko zbliżał się weekend, proponowali dziewczynom wyjścia. Nie dotyczyło to zupełnie moich polskich kolegów. Oni w weekend planowali się upić albo byli zbyt nieśmiali. Ja miałam wtedy 19 lat i nigdy wcześniej nikt nie proponował mi randki. Moja matka zawsze mi powtarzała, że nie rozmawia się z nieznajomymi. W Polsce jak już ktoś zaczepia dziewczynę, to zwykle jest pijany, chamski albo niebezpieczny. Agnieszka, od ponad roku żona Niemca: – Czasami chodziłam na randki, kiedy jeszcze mieszkałam w Polsce. Dziś mnie to bawi, ale kiedyś myślałam, że coś ze mną jest nie tak, że nie mogę znaleźć chłopaka. Dziś widzę to inaczej: interesujący mnie koledzy prezentowali w większości postawę: oto jestem, adoruj mnie i zdobywaj. I ku mojemu przerażeniu wiele dziewczyn z mojego otoczenia grało w tę grę. Po trzecim roku studiów wyjechałam na wakacje do Kopenhagi i nagle okazało się, że jestem w zupełnie innym świecie, także w kontekście relacji damsko-męskich. Nigdy nie zapomnę Duńczyka, który poprosił mnie o numer telefonu na domówce u znajomych. Powiedziałam mu, zgodnie z prawdą, że nie pamiętam mojego duńskiego numeru i żeby znalazł mnie na Facebooku. Chłopak spędził pół nocy, przeszukując profile naszych wspólnych znajomych i sprawdzając każdą dziewczynę o moim imieniu. Rano dostałam wiadomość z zaproszeniem na randkę. Agata, dwa lata po ślubie z Amerykaninem: – Polska kultura randkowa? Raczej polska kultura gwałtu, kiedy jedyna zaczepka, jaka może cię spotkać na ulicy albo w barze, to komentarz dotyczący twojego wyglądu albo chamskie pogwizdywanie. Teraz to się trochę zmienia, ale do kultury randkowej jeszcze daleko. Swojego amerykańskiego męża Agata poznała w trakcie studiów za granicą, Agnieszka – na Erasmusie. Natalia spotkała partnera za sprawą znajomych w Polsce. Jest jeszcze mieszkająca w Szkocji Iza, od siedmiu lat żona Algierczyka, i Anna – od kilku lat w związku z Hiszpanem. Dla dwóch z nich obecny partner był pierwszym w życiu. Natalia jest rozwódką, z dzieckiem z poprzedniego związku. Dziecko ze związku z Polakiem ma również Iza. Dwie deklarują umiarkowanie tradycyjne poglądy na rodzinę. Jedna uważa się za feministkę. Cztery mieszkają za granicą. Natalia planuje przenieść się do Anglii, „jeśli będzie taka potrzeba”. Dla trzech z pięciu cytowanych kobiet powodem emigracji nie były motywy matrymonialne. Według danych GUS liczba małżeństw między obywatelami Polski i innych krajów rośnie. Jak podaje „Dziennik Gazeta Prawna”, w 2016 r. Polki i Polacy zawarli łącznie 13,5 tys. takich małżeństw, prawie 20% więcej niż rok wcześniej. 4,7 tys. zostało zawartych w Polsce, pozostałe 8,8 tys. – za granicą. Statystyka ta obejmuje także część małżeństw zawartych we wcześniejszych latach. Z drugiej strony ślubów mogło być nawet więcej, ponieważ nie ma obowiązku rejestracji w polskich urzędach stanu cywilnego małżeństw zawartych