Zrobię z Mieszka władcę

Zrobię z Mieszka władcę

Mieszko nie był raczej, jak można by to sobie dzisiaj wyobrażać, brodatym, długowłosym barbarzyńcą. W świecie, w którym polerowane metalowe lusterka i brzytwy stanowiły przedmioty luksusowe, golenie uchodziło za czynność nieodłącznie związaną z bogactwem. Władcy, możni i żołnierze dbali o to, by mieć gładkie twarze, podczas gdy chłopi i niewolnicy chodzili zarośnięci. Elegancko przystrzyżoną brodę wypadało nosić wyłącznie starcom. Być może miał ją liczący już ponad 50 lat Bolesław Okrutny [ojciec Dobrawy]. Mieszko jednak w chwili swojej domniemanej wizyty w Pradze był w przybliżeniu 30-latkiem. Zarost ani mu nie przysługiwał, ani nie dodawałby mu estymy. (…)

Władca Wielkopolski był mężczyzną w sile wieku, energicznym, zdrowym. (…) Nie znaczy to jednak, że czeska księżniczka była w pełni ukontentowana. (…) Rzecz w tym, że władca Wielkopolski wychował się poza nawiasem kultury łacińskiej. Nie znał właściwych dla niej obyczajów, praw czy choćby rozrywek. (…) Różnice religijne tylko dodatkowo pogłębiały przepaść. Samo pogaństwo Mieszka nie mogło szokować Dobrawy. (…) Chrześcijaństwo w tym wczesnym okresie było na dobrą sprawę religią elit. Rodzina książęca, możni, urzędnicy, dowódcy wojsk – wszyscy oni chełpili się odrzuceniem zabobonów i przyjęciem chrztu. Zarazem jednak nikt nawet nie myślał o tym, żeby zaganiać do nielicznych kościołów szerokie masy społeczeństwa. (…)

Wesele stulecia

Dobrawa na pewno nie protestowała przeciwko małżeństwu z Mieszkiem, jak wiele lat później wpierał czytelnikom Gall Anonim. Nie miała powodu. Różnice religijne nie były żadną przeszkodą, bo w X w. na dobrą sprawę nie istniały śluby kościelne. W całej chrześcijańskiej Europie związki zawierano według odwiecznych, ludowych tradycji. Powszechne było przekonanie, że śluby między osobami świeckimi w ogóle nie powinny interesować księży i biskupów. Opinie w tej kwestii zaczną się zmieniać, ale dopiero w kolejnym stuleciu – wiele lat po śmierci Dobrawy. W 965 r. nic nie stało na przeszkodzie, by księżniczka z czystym sumieniem poprzysięgła wierność oraz posłuszeństwo Mieszkowi.

To był bez wątpienia piękny ślub. Na ceremonię, zorganizowaną zaraz po przybyciu księżniczki do Wielkopolski, zjechali najbliżsi współpracownicy księcia, dowódcy jego wojsk, członkowie starszyzny i krewniacy. (…) Co ważne – to nie Mieszko wziął Dobrawę za rękę, by zamanifestować, iż obejmuje nad nią władzę, ale obie strony nawzajem wykonały symboliczny gest. Przykłady z nieco późniejszych czasów sugerują, że była to oznaka złożonego obustronnie przyrzeczenia. Władysław Abraham, który przed niemal stuleciem badał korzenie naszych obyczajów weselnych, podkreślał, że podobny ceremoniał funkcjonował na całym kontynencie. Z czasem wszedł też do praktyki kościelnej, a w efekcie jego ślady przetrwały po dziś dzień. (…)

Para młoda przekroczyła próg książęcej siedziby, a w ślad za nią ruszyli członkowie weselnego orszaku. Bez zbędnej zwłoki rozpoczęto ucztę. Na długie stoły, przy których zasiadły dziesiątki, jeśli nie setki gości, wjechały półmiski z mięsem i wyszukanymi potrawami. Biesiada odbyła się wprawdzie ponad tysiąc lat temu i żaden kronikarz nie wspomniał o niej słowem, ale możemy się pokusić o odtworzenie weselnego menu Dobrawy. Wszystko dzięki żmudnej pracy archeologów. Na przestrzeni ostatnich dekad skatalogowali oni tysiące zwierzęcych kostek odnajdywanych na miejscu grodów z wczesnego średniowiecza, w tym głównych rezydencji Mieszka. Przez pryzmat tych osobliwych znalezisk całkiem wyraźnie rysują się gusta kulinarne pierwszych Piastów. W Poznaniu i na Ostrowie Lednickim z lubością pałaszowano mięso saren, a także zajęcy. Dowodów na spożywanie potraw z mięsa grubego zwierza jest znacznie mniej, musiało więc uchodzić ono za szczególny rarytas. (…) Na weselny stół bez wątpienia rzucono coś więcej: hojne porcje jagnięciny i koźliny, czyli mięs spożywanych na Ostrowie Lednickim dobre 20 razy rzadziej niż wieprzowina.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 47/2015

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Archanioły i ludzie
    Archanioły i ludzie 22 kwietnia, 2016, 09:32

    Może należy jednak wziąć pod uwagę wersję z chrztem wyłącznie z woli Mieszka? Źródła czeskie milczą na temat chrztu, bo działo się to „przy okazji” oddania kolejnej kobiety za żonę władcy innego kraju? Taka norma czasów, tyle, że tym razem znamy (?) jej imię i pochodzenie. Historia potwierdza, że po niektórych żonach królów nie pozostawało nawet imię, że o innych wiadomościach nie wspomnę?

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy