To mężczyzna podejmuje decyzję o zasięgnięciu kredytu, ale potem o jego spłatę dba kobieta Jak pokazują wyniki badań CBOS z końca 2012 r. ponad jedna trzecia Polaków spłaca dziś jakieś kredyty lub pożyczki. Wśród nich są ci, którzy zaciągnęli je na zakup mieszkania. Typowy kredytobiorca to… – …osoba, która ma raczej stałą pracę, czyli stałe źródło dochodów. Najlepiej, żeby była w związku, oczywiście zalegalizowanym, bo wówczas ryzyko kredytowe jest rozłożone na dwójkę. Żyje w dużym mieście. Wiąże się to z mechanizmem pozyskiwania mieszkania, który sprzyja tworzeniu albo wzmacnianiu metropolii. W małych miejscowościach jest raczej niewielu deweloperów. Jest tam również niewiele mieszkań, które mogą być skredytowane. Najlepiej, żeby była to osoba w wieku 25-35 lat. Bank widzi, że ma ona pewien potencjalny profil zawodowy, szansę na robienie kariery. Ktoś, kto zarabia 1,5-2 tys. zł, nie może nawet śnić o kredycie hipotecznym. To jest przedsięwzięcie dla kogoś, kto zarabia co najmniej o połowę więcej. Oprócz kredytów hipotecznych są krótkoterminowe chwilówki. Kto i dlaczego sięga z kolei po taką formę pożyczki? – Chwilówki, moim zdaniem, wypełniają lukę. Odpowiadają na potrzeby wykluczonych z rynku finansowego, tzn. tych, którzy mają niestabilne źródło dochodów, którzy nie są ubezpieczeni albo są słabo ubezpieczeni. Głównym powodem brania takich kredytów są wszelkie przypadki losowe, jak choroba własna albo osoby bliskiej czy utrata mienia. Im mniejszy mamy stopień ubezpieczenia ludzi, tym większe jest ryzyko, że będą oni zmuszeni czy skłonni brać chwilówki. To prowadzi do wzrostu zadłużenia. – Oczywiście, chwilówki są synonimem spirali zadłużenia, czyli sytuacji, w której ktoś już zadłużony, aby spłacić dramatycznie rosnący dług, bierze chwilówkę i przez lichwiarski procent powiększa swoje obciążenie. Dach nad głową i prestiż Wracając do kredytów hipotecznych, co decyduje o tym, że je bierzemy? – Warto zacząć od trywialnego stwierdzenia: każdy musi gdzieś mieszkać. To wynika z jednej strony z ogólnoludzkiej potrzeby, z drugiej oczywiście z tego, jak jest ukształtowany system, który te potrzeby zaspokaja. A w Polsce w tej chwili młodzi ludzie nie bardzo mają inne wyjście, niż wziąć kredyt hipoteczny na mieszkanie. Takich osób, które tworzą gospodarstwo domowe, a nie mają gdzie mieszkać, jest ponad 1,2 mln. Deficyt mieszkań nie maleje, choć widać, że państwo szuka rozwiązania tego problemu w dużej mierze poprzez kredyt hipoteczny. Świadectwem tego są programy „Rodzina na swoim” czy „Mieszkanie dla młodych”. Te potrzeby, które pozwala nam zaspokajać kredyt, są realne czy sztucznie wygenerowane? – Potrzeba mieszkania wydaje się fundamentalna, nieusuwalna i dość obiektywna. Można ją różnie zaspokajać: wynajmując mieszkanie, mieszkając w wielorodzinnym gospodarstwie domowym czy będąc członkiem spółdzielni. Można ją wreszcie zaspokajać poprzez kupno mieszkania. Ludzie, którzy je kupują, mają kapitał lub też wiarygodną obietnicę kapitału, którym będą w stanie spłacać kredyt. Stają się po trosze kapitalistami sensu stricte. Bo mają własność? – Mają po prostu własność, która jest co prawda obciążona hipoteką, ale założenie jest takie, że po jej spłacie będą mieć duży kapitał. W życiu większości ludzi nie ma drugiego takiego kapitału jak mieszkanie. Jednak w decyzję o wzięciu kredytu zaangażowane jest również wyobrażenie na temat tego, kim chcemy być. Oprócz tej bazowej potrzeby jest więc także aspiracja. A zatem wiąże się to również z kwestią statusu społecznego i wyobrażenia o prestiżu. W jaki sposób można go osiągnąć? – Kwestia własności mieszkania, samochodu i paru innych rzeczy jest w naszym społeczeństwie ważnym wskaźnikiem awansu społecznego i uznania. Model społeczny czy kulturowy, który powstał po 1989 r., preferuje obywatela, który porusza się po rynku, a nie po świecie, z instytucjami, które go wspierają i oferują inne formy zaspokajania potrzeb niż te związane wyłącznie z jego ryzykiem. W przypadku kredytu hipotecznego ryzykiem jest kontrakt między bankiem a kredytobiorcą. Życie jak w księdze przychodów i rozchodów Jak bardzo zmienia się życie osób, które decydują się na zawarcie takiego kontraktu i zaciągają kredyt? – To zależy od dochodów, ale w przeważającej większości przypadków życie drastycznie się zmienia. Podczas badań na pytanie, co się stało po wzięciu kredytu, respondenci odpowiadali, że dojrzeli, stali się odpowiedzialni, bardziej zdyscyplinowani. Kredyt jest ważnym społecznie narzędziem.
Tagi:
Kacper Leśniewicz









