Żyjmy tak, żeby było przyjemnie – rozmowa z Prof. Jerzym Vetulanim

Żyjmy tak, żeby było przyjemnie – rozmowa z Prof. Jerzym Vetulanim

Piękno neurobiologii polega na tym, że bardzo często wyjaśnia ona zjawiska znane z obserwacji, legend i mądrości przekazywanych przez pokolenia – Jakie wino pić, panie profesorze, białe czy czerwone? – Oczywiście czerwone. Już sam alkohol ma (w niewielkich ilościach) działanie pozytywne, ale czerwone wino szczególnie. Zawarta jest w nim substancja o nazwie resweratrol, którą winorośle produkują, by się chronić przed atakiem grzybów. Resweratrol gromadzi się w skórkach winogron, a jak wiadomo, czerwone wino nie dlatego jest czerwone, że do jego produkcji używane są czerwone winogrona, lecz dlatego, iż w odróżnieniu od białego, wytwarza się je z winogron poddawanych fermentacji razem ze skórką. Resweratrol jest ważny, bo odgrywa w pewnych aspektach podobną rolę jak głodówka. Od dawna już zaś wiemy, że głodówki powodują przedłużenie życia wszystkich kręgowców. – Wolałbym raczej pić czerwone wino, niż głodować. Polska generalnie nie jest jednak i nie była krajem czerwonym winem płynącym, natomiast z dostępnością głodówek, osobliwie w przeszłości, raczej nie mieliśmy problemów. – Program badania polskich stulatków wykazał, że wszyscy mieli w życiu krótsze lub dłuższe okresy głodu. Głodówka uruchamia ekspresję aktywnego genu długowieczności. By pobudzić jego działanie, wystarczy nawet tylko jeden, ale stosunkowo długi okres głodowania, można też niedojadać regularnie, można stosować głodówkę co jakiś czas. Oczywiście, wszystko ma swoje granice. Ciągłe głodowanie połączone z brakiem witamin nie jest przecież dobre. I właśnie resweratrol, zawarty w czerwonym winie, aktywuje ów gen długowieczności nie mniej skutecznie niż głodówka. Ci, co serwują sobie jeden, dwa drinki dziennie i popijają czerwone wino, żyją więc dłużej. Natomiast piwo nam nie służy, jest zbyt kaloryczne i lepiej go unikać. Na frasunek dobry trunek – Być może ludzie, którzy regularnie popijają drinki i czerwone wino, są zamożniejsi (skoro stać ich na trunki) i dlatego żyją dłużej. Mają więcej pieniędzy, więc mogą pozwolić sobie także na zdrowszy styl życia, lepszych lekarzy, więcej odpoczynku. – Na tej samej zasadzie można powiedzieć, iż wśród tych, co nie piją ani jednego drinka, niektórzy są tak chorzy, że w ogóle długo nie żyją – a z powodu choroby nie biorą alkoholu do ust… Krzywa długowieczności jest jednak ewidentna, miłośnicy czerwonego wina, którzy czasem korzystają z głodówek, mają przed sobą dłuższą przyszłość. A zamożność w tym, oczywiście, pomaga. Niedawno zmarł w Holandii w wieku 100 lat Frits Philips, syn założyciela koncernu Philips i jego dyrektor. Zapytany na rok przed śmiercią, czemu przypisać, że w tak późnym wieku ma tak znakomitą kondycję, odparł: przy moich warunkach materialnych to żadna sztuka. W istocie, żeby żyć długo, warto dbać o siebie, a pomaga w tym lepsza kondycja finansowa i wyższy stopień świadomości. Nieprzypadkowo ludzie z wyższych klas społecznych są w USA na ogół szczuplejsi niż ci z niższych. – A jeśli chodzi o ilość spożywanego alkoholu, to czy nadużycie jest zawsze szkodliwe? Może czasami upić się warto? – Spora dawka alkoholu wypita po traumatycznym przeżyciu może złagodzić zespół stresu pourazowego. Kiedy spotka nas coś złego – straciliśmy kogoś bliskiego, spalił nam się dom, byliśmy świadkami jakiejś strasznej katastrofy – dobrze o tym zapomnieć. Niektóre środki pozwalają na zapominanie, ostatnio za szczególnie skuteczny uznawany jest popularny lek nasercowy, propranolol. W odkryciu tego działania uczestniczył dr Jacek Dębiec, współpracujący ze słynnym Josephem LeDoux, autorem „Mózgu emocjonalnego”. Inna sprawa, że ludzie z problemem alkoholowym mają większe skłonności do reagowania traumą. Żołnierze amerykańscy, którzy w cywilnym życiu wiele pili, a potem zostali wysłani do Wietnamu, znacznie łatwiej wpadali w stres posttraumatyczny, mimo picia. Nie chcę więc powiedzieć, że pijaństwo stanowi tu ochronę. Natomiast bardzo często picie u osoby, która na co dzień nie nadużywa alkoholu, może być dobrą metodą rozładowania napięć. Najczęściej zapisywanymi lekami na świecie są dziś leki przeciwstresowe. Alkohol działa na te same receptory. Lud już dawno o tym wiedział, nieprzypadkowo powstało powiedzenie „Na frasunek dobry trunek”. – Problem w tym, że można wpaść w alkoholizm. Dlaczego jedni ludzie uzależniają się od alkoholu, a drudzy nie? – Podatność na nałóg jest w dużej mierze dziedziczna, zapisana w genach, ale w grę

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2009, 2009

Kategorie: Wywiady