Archiwum

Powrót na stronę główną
Reportaż

Idzie Chrabąszcz z kosą

Polski Chłop Roku zna angielski i umie obracać cepami Głośno się zrobiło o Adamie Chrabąszczu ze wsi Mietel (powiat Busko Zdrój) po tym, jak w Racławicach pod pomnikiem Bartosza Głowackiego chłopów z całej Polski pokonał i tytuł najlepszego wywalczył. Ciężko się umówić z Chrabąszczem, bo wszystko mu się w czasie nałożyło. Media chcą się kręcić, a tu komunia córki w najbliższą sobotę i brat ze Stanów na tydzień na ojcowiznę do Rataj przyjechał. W poniedziałkowe przedpołudnie w Izbie Rolniczej w Busku Zdroju wita mnie pan Adam pod krawatem, w uniformie urzędnika. Tylko zawadiacki sposób podkręcania wąsa, błysk w oku i buty, w których jeszcze rano pewnie chodził w pole, przypominają chłopa na 12 hektarach. – Póki siła jest – mówi o swym zwycięstwie – są marzenia. A jedno właśnie się spełniło. Jak pan Adam z bata trzaskał Już od ośmiu lat do Racławic zjeżdżają kandydaci z całej Polski, by o tytuł Chłopa Roku konkurować. Z kosą na sztorc – symbolem dzielnego chłopa – odjechał tylko pan Adam. Dostał również wielki złocony puchar, opryskiwacz i dwie tony nawozów. – Jedynie strzelanie z bata wcześniej trenowałem na podwórku, żeby nie zrobić obciachu na zawodach. Do reszty dyscyplin, no może za wyjątkiem polki, nie czyniłem żadnych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Wybory w cieniu śmierci

Ponad 50% Kolumbijczyków chce głosować na Alvara Uribego, który zapowiada, że bez litości rozprawi się z partyzantami Korespondencja z Bogoty Najlepszy i najgorszy zawód w Kolumbii roku 2002? W stolicy kraju, Bogocie, nikt nie ma wątpliwości. Najlepiej – „jeśli człowiek nie ma zasad moralnych” – być tutaj handlarzem kokainą. Najgorzej zaś jest… być politykiem. „W Kolumbii prezydent, minister, a nawet gubernator czy deputowany do parlamentu ma co najmniej 30% szans, że go zabiją albo zostanie porwany”, napisała niedawno jedna z miejscowych gazet. W tej ponurej, trzeba przyznać, opinii nie ma nic z latynoskiej skłonności do przesady. W mieście, gdzie wieczorami na opustoszałych ulicach stoją wyłącznie żołnierze z bronią gotową do strzału, bo nikt rozsądny nie wychodzi bez poważnej potrzeby z własnego domu, nikt z takich rzeczy już nie żartuje. Bilans tylko pięciu ostatnich tygodni to m.in. atak partyzantów z organizacji FARC na regionalny parlament w mieście Cali i porwanie ośmiu tamtejszych radnych, porwanie (w różnych punktach kraju) pięciu deputowanych do parlamentu, porwanie gubernatora miasta Medellin, Guillerma Gavirii, oraz byłego ministra obrony, Gilberta Echeverrii (niedaleko miasteczka Caicedo, podczas marszu pod hasłem zaprowadzenia w kraju pokoju), uwięzienie kandydatki w przewidzianych na 26 maja wyborach prezydenckich – Ingrid Betancourt, a także ostrzelanie w Baranquilli głównego kandydata do prezydenckiego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Społeczeństwo

Co Polacy będą ukrywać podczas spisu powszechnego?

Alina Sobieszak, główny specjalista w Departamencie Statystyki Społecznej GUS Generalnie jest obowiązek udzielenia informacji na wszystkie pytania spisu, z tym że rachmistrz nie ma prawa żądać żadnych dokumentów. Pytania są tak oczywiste, że nie powinny skłaniać do ukrywania prawdy, choć nie da się wykluczyć, że ktoś będzie chciał np. „podnieść” swój poziom wykształcenia. Rachmistrz powinien przekonać respondenta, aby nie obawiał się powiedzieć prawdy; w ostateczności może odmówić odpowiedzi na jakieś pytanie. W każdym badaniu może wystąpić uwaga „brak danych”. W niektórych obwodach będą dokonywane spisy kontrolne, które sprawdzą rzetelność pracy rachmistrzów i prawdziwość udzielonych im informacji. Konstytucja i wynikająca z niej ustawa o statystyce zabrania pytać o rasę, poglądy polityczne, filozoficzne i o życie osobiste. Jeśli w formularzu jest pytanie o związki partnerskie, to rozumiemy przez to tylko związki heteroseksualne, a więc rodziny biologiczne, prokreacyjne. Zatem związki homoseksualne w naszej statystyce nie zaistnieją, nawet jeśli respondenci sami będą chcieli o nich informować. Natomiast uwzględnimy w spisie konkubinaty. Oczywiście, tak jak w przypadku małżeństw żadnych dokumentów nie wymagamy. Prof. Zbigniew Strzelecki, SGH, przewodniczący Rządowej Rady Ludnościowej Docierają do mnie sygnały, że pewne problemy mogą dotyczyć zameldowania obywateli czy legalności pobytu pod danym adresem. Kłopotliwe mogą być pytania dotyczące

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

List otwarty do Pana Ministra Skarbu Wiesława Kaczmarka

Szanowny Panie Ministrze! Zwracam się z uprzejmą prośbą o zatrudnienie mnie na stanowisku prezesa KGHM w Lubiniu. Prośbę swą motywuję tym, że będąc szefem tego przedsiębiorstwa, wypracuję dla naszego kraju ogromne oszczędności. Większe niż Andrzej Lepper rezygnując z cudzych diet poselskich (tak więc list ten kieruję i do pana Ministra Finansów Marka Belki). Mój plan zakłada, że za stanowisko, które będę piastować pod Pańskim czujnym okiem, chcę pensję kierowcy w tym przedsiębiorstwie, czyli 40 tys. zł, a ponieważ osobiście bardzo lubię jeździć samochodem, zamiast szofera wystarczy mi dodatkowo ryczałt za eksploatację auta. Ewentualne konferencje w czasie podróży będę prowadził z zarządem przez zestaw głośnomówiący. Pensję mojej sekretarki ustawię na wysokości poborów sekretarza stanu w Pańskim ministerstwie, co przyniesie następne 18 tys. zł oszczędności miesięcznie. Jeżeli chodzi o wystawne obiady i kolacje, to informuję, że chociaż od czasu do czasu bywam w restauracjach polecanych przez pana redaktora Bikonta, to najlepiej mi smakuje żurek i bigos w barku Tawerna na trasie z Lubinia do Warszawy. Żurek kosztuje tam 3 zł i jest nie do przejedzenia. Jeżeli chce się dodatkowo zjeść bigos za 3,80 zł, to trzeba zamawiać dziecięcą porcję, której z kolei nie mogą przejeść dzieci. Z tych cen,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Zdrowie

Mit diety niskotłuszczowej

Nie chroni przed zawałami serca, za to może skrócić życie Dietę ubogą w tłuszcz lekarze od lat zalecają jako znakomity sposób zapewniający prawidłowe funkcjonowanie układu krążenia i figurę sportowca. Tylko na amerykańskim rynku pojawiło się 15 tys. niskotłuszczowych produktów. Efektów jednak nie widać. Zawałów w społeczeństwach zachodnich jest coraz więcej. Jak pisze brytyjski fachowy magazyn „Medicine Today”, od lat 70. udział tłuszczu w diecie mieszkańców USA spadł z 40 do 34%. Za to liczba interwencji lekarskich dotyczących chorób serca wzrosła w latach 1979-1996 z 1,2 do 5,4 mln. W tym samym czasie liczba otyłych Amerykanów zwiększyła się z 14 do 22%. Czy takie są dobroczynne skutki diety niskotłuszczowej? Dieta ta jest od niemal trzech dekad zalecana przez czynniki oficjalne. W 1976 r. Senat USA przyjął raport stwierdzający konieczność zredukowania kalorii pochodzących z tłuszczów do 30% ogółu spożywanych. Raport ten sporządził dziennikarz specjalizujący się wcześniej w sprawach związków zawodowych oraz konfliktów pracodawców z pracobiorcami. Materiały do swego raportu zbierał zaledwie przez dwa dni, przy czym zaufał przede wszystkim argumentom Marka Hegsteada, ekscentrycznego badacza z Harvardu, który uważał spożywany tłuszcz za dietetyczny odpowiednik nikotyny. Sam sposób przygotowania raportu nie miałby znaczenia, gdyby zawarte w tym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Eko-informacje

Eko-informacje Światowy Fundusz na rzecz Przyrody protestuje przeciwko planowanej wycince stuletnich drzew w Puszczy Białowieskiej. Obowiązujące do tej pory moratorium na wyrąb chce uchylić Regionalna Dyrekcja Lasów Państwowych w Białymstoku. Twierdzi ona, że drzewa powinno się wyciąć

Kraj

Wielkie SPISywanie

W spisie nie ma pytań o nasze zarobki, wyznanie, preferencje polityczne czy seksualne Między 21 maja a 8 czerwca ruszy w Polskę 180 tys. rachmistrzów spisowych. Zebrane przez nich informacje opracuje ponad 33 tys. osób zatrudnionych w biurach spisowych i 2,5 tys. statystyków. To olbrzymie przedsięwzięcie w tym roku pochłonie 490 mln zł, a ogółem będzie kosztować 650 mln. Co to da? Spis to jedyna szansa, żeby odpowiedzieć na pytanie, co stało się z naszym społeczeństwem w ciągu ostatnich kilkunastu lat. Poprzednie badania z 1988 r. dawno już straciły aktualność: zmieniły się ustrój, gospodarka i warunki życia. – W ciągu 14 lat, bo tyle minęło od ostatniego spisu – mówi Wiesław Łagodziński, rzecznik prasowy GUS – w naszym społeczeństwie zaszło wiele zmian. Choć dla statystyków wyniki spisu powszechnego nie powinny być zaskoczeniem, na razie za pewnik można przyjąć tylko to, że jest nas trochę ponad 38,6 mln. Spis dostarczy informacji z różnych sfer życia społecznego. Jak wygląda polska rodzina? Jaka jest nasza aktywność ekonomiczna i jak szukamy pracy? Ile rodzin ma samodzielne mieszkania? Czy wszyscy mamy bieżącą wodę, kanalizację i ogrzewanie? Dopiero po uzyskaniu odpowiedzi będziemy mogli stwierdzić, jaki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Robię sobie na przekór

Jolanta Fraszyńska aktorka. Świetnie zagrane role w „Porze na czarownice”, „Rockefellerze”, „Białym małżeństwie” i „Kilerze”. Grała w serialu „Ekstradycja”, co niedzielę pojawia się w telewizyjnym „Na dobre i na złe”. W Teatrze Dramatycznym gra obecnie w sztuce Stephensona „Pamięć wody” oraz w „Wymazywaniu” Lupy. Kiedy Pani zrozumiała, że jest już dorosła? – Zaczynam to powoli rozumieć. Zaczęło się gdzieś w okolicach trzydziestki. 2. Jakie wspomnienie z dzieciństwa Panią prześladuje? – Nieumiejętność ściągnięcia zadań na klasówce z matematyki. 3. Czy płakała Pani kiedyś z miłości? – Jasne! 4. Co ostatnio najbardziej wyprowadziło Panią z równowagi? – Telewizja. Np. programy typu relity show, które zawładnęły wolnym czasem mojej 12-letniej córki; fe, zły gust i głupota. 5. Czy ma Pani taką osobę, której nigdy nie wybaczy? – Nie. 6. Czego ma Pani za dużo? – Włosów na głowie. 7. W życiu nie ma nic lepszego niż… – …święty spokój. 8. Brak mi pewności siebie, kiedy… – …zbliża się napięcie przedmiesiączkowe. 9. Starość to… – …kolejna faza życia, byleby pogodna – pracuję nad tym. 10. Czym jest dla Pani fresk Leonarda da Vinci „Ostatnia wieczerza”? – Obrazem namalowanym przez Leonarda da Vinci. 11.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Butelka z filantropią

Hospicjum onkologiczne może działać dzięki aukcjom win i obrazów, dzięki fundatorom i wolontariuszom Było lepiej, niż przypuszczano. Zebrano 47 tys. zł, o 13 tys. więcej niż w zeszłym roku. Upał, recesja, złe nastroje – nie sprawdziły się przypuszczenia, że w tym roku będzie gorzej. Sprawdziło się za to motto aukcji, słowa Seneki, że „W każdej zabawie jest coś poważnego”. Ludzie biznesu (w szlachetnej sprawie anonimowość jest elegancka) zażarcie walczyli o znakomite butelki. Każde załamanie aukcji zręcznie przerywała gospodyni spotkania, Agata Młynarska. – Naprawdę nie dorzuci pan stu złotych? – pytała słodko i mężczyzna w niebieskiej koszuli natychmiast przebijał cenę o tysiąc złotych. Butelka i filantropia W takiej atmosferze w warszawskim hotelu Marriott odbyła się VI Aukcja Win na rzecz warszawskiego Hospicjum Onkologicznego. Dobrze sprzedało się wino od Aleksandra Kwaśniewskiego – jak powiedział znawca, Jan Bernard Porowski z Klubu La Passion du Vin, butelka pochodziła z dużej firmy, ale z najlepszego kawałka jej ziemi. Licytację podbijały autografy – właśnie prezydenta, a także Romana Polańskiego. – Niedługo premiera „Pianisty” – przypominano. Dobrze sprzedało się to wszystko, co mogło służyć Hannie Smoktunowicz w dniu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Izrael – kozioł ofiarny?

W Izraelu kurczy się ruch pokoju wobec zagrożenia muzułmańskiego, palestyńskiego Korespondencja z Jerozolimy Jest tajemnicą poliszynela, iż pamięć zbiorowa Holokaustu pozostaje żywa w świadomości przeciętnego Izraelczyka i jest kultywowana. Znajomy, którego spotkałem na deptaku w centrum Jerozolimy, stwierdził: – Poddając się regułom logiki sekretarza generalnego ONZ, Kofiego Annana, procesy norymberskie winny być skierowane przeciw zdobywcom Stalingradu, którzy zadali śmiertelny cios i zdziesiątkowali hitlerowską armię gen. Paulusa, a także przeciw lotnikom alianckim, sprawcom dywanowych nalotów na niemieckie miasta, gdzie zapach trupów unosił się przez długie miesiące, lecz nie mniej – przeciw prezydentowi Rooseveltowi za rozkaz zrzucenia bomb atomowych na Hiroszimę i Nagasaki, co definitywnie zakończyło II wojnę światową i powstrzymało tę wojnę opływającą w niewinną krew okupowanej Europy. * Dlaczego na ławie oskarżonych zasiedli najbliżsi współpracownicy Hitlera, dlaczego odbył się proces japońskich zbrodniarzy wojennych? Ten dylemat gnębi dziś przeciętnego Izraelczyka, który nie pojmuje ostatniej decyzji Zgromadzenia Ogólnego ONZ oskarżającej Izrael za odwet przeciw terrorowi fundamentalistów muzułmańskich dokładnie w dzień, w którym ci terroryści wtargnęli do klubu bilardzistów w nadmorskiej izraelskiej miejscowości Rishon Le-Syjon, mordując 15 przypadkowych cywilów i raniąc ponad 60! Ten konflikt na płaszczyźnie cynizmu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.