Świecę oczami za Beatę Szydło

Świecę oczami za Beatę Szydło

Krystyna LYBACKA in plenary session in Strasbourg - week 29. fot. Biuro Poselskie fot. Materialy prasowe

PiS na wojnie z Europą: bez wyczucia politycznego i umiejętności liczenia Krystyna Łybacka – posłanka do Parlamentu Europejskiego, Sojusz Lewicy Demokratycznej Jaka jest w Europie atmosfera, jeśli chodzi o Polskę? Jacek Rostowski niedawno powiedział, że gdyby Polska chciała dziś wstąpić do Unii, toby jej nie przyjęli. – Bardzo możliwe… Nie mamy świadomości, że w roku 2004 na dziesięć państw przyjmowanych do Unii Polska brała 50% środków. Resztę dzielono między pozostałe dziewięć. Polska musiała więc włożyć wiele wysiłku w przekonanie wszystkich do naszego członkostwa. Bardzo ważne było to, że miała wówczas mocne poparcie Niemiec, a w szczególności kanclerza Gerharda Schrödera. Myślę, że dziś, w tej sytuacji, jaką mamy, przeprowadzenie takiej akcji przekonywania byłoby o wiele trudniejsze, a w zasadzie niemożliwe. Rzadko zgadzam się z ministrem Rostowskim, ale tym razem przyznaję mu rację. Tak spadły nasze notowania? – Zacznę od sprawy drobnej, niepolitycznej, która jednak dobrze ilustruje zmianę sytuacji, zmianę klimatu. Jeżeli rok temu jechałam w Brukseli taksówką i zadzwoniła moja komórka, a taksówkarz usłyszał, że rozmawiam w jakimś obcym mu języku, pytał, skąd jestem. Odpowiadałam, że z Polski. I wtedy najczęściej słyszałam: „O, bardzo ładny kraj! Byłem w Gdańsku, widziałem Warszawę”. Albo: „Moja teściowa jest z Polski”, „W mojej rodzinie są Polacy”. Była to zawsze bardzo przyjazna rozmowa. On starał się powiedzieć mi jakąś miłą informację o Polsce. Teraz, gdy odpowiadam, że jestem z Polski, słyszę pytanie: „A co się tam u was dzieje?”. Oto ilustracja atmosfery, w najlepszym razie pełnej niepokoju. W oślej ławce A jak jest w samym Parlamencie Europejskim? – Opiszę panu sytuację, która na pewno nie miałaby miejsca rok temu. Dyskutowaliśmy na posiedzeniu mojej grupy politycznej, czyli Socjalistów i Demokratów, na temat rezolucji dotyczącej Polski. Ja też zabierałam głos, mówiłam, że ta rezolucja powinna się ograniczyć wyłącznie do spraw porządku prawnego. Że nie można do niej wrzucać pięciu innych rzeczy, ponieważ to ją osłabi. Przestrzegałam poza tym, by nie powtórzyć sytuacji z debaty na temat Polski, która to debata ze strony PE nie była dobrze przygotowana ani proceduralnie, ani merytorycznie. I że należy się zastanowić, czy ten moment jest najlepszy, czy nie lepiej poczekać na odpowiedź polskiego rządu na opinię Komisji Weneckiej. Żebyśmy wiedzieli formalnie, co zamierza. I wtedy usłyszałam od Niemki, która skądinąd jest sympatyczną koleżanką, takie słowa: „Żaden kraj nie jest zmuszany, żeby został w Unii Europejskiej”. Zamurowało panią? – Rok temu czegoś takiego by nie powiedziała. Jej odpowiedź była niezwykle spontaniczna, wyrzuciła to spod serca. Ale to oznaczało: mam już dość ciągłych problemów z Polską. I nie była w tym osamotniona. Czy sprawy Polski zaprzątają europosłów, budzą emocje? – W mojej frakcji jest duże zainteresowanie sprawami Polski. To się widzi po frekwencji. Agendę zawsze podaje się wcześniej, więc jak jest ważny temat spotkania, przychodzi dużo posłów, jak mniej ważny – przychodzą asystenci. Gdy była dyskusja o Polsce – była pełna sala. Jak bardzo te dyskusje, rezolucje mogą Polsce zaszkodzić? – Oczywiście jesteśmy pełnoprawnym członkiem Unii. Bierzemy udział w procesach decyzyjnych, ale nasz głos może znacząco osłabnąć. Mamy również rozliczne interesy. Podam jeden przykład: niedawno, miesiąc temu, w Strasburgu przyjmowaliśmy projekt zmiany dyrektywy dotyczącej zarządzania portami morskimi. Ta dyrektywa była przygotowywana przez Niemca i skrojona absolutnie pod format Hamburga, czyli dużych niemieckich portów, a bardzo niebezpieczna dla naszych. Trzeba więc było szukać posłów, aby wnieść poprawkę, żeby zmienić niekorzystne dla nas zapisy. Naprawdę to było trudne. Tak to wygląda w Unii, że na co dzień jest wiele rzeczy, o które Polska musi zabiegać, także wśród parlamentarzystów różnych krajów i różnych ugrupowań. Ale żeby zebrać konieczne podpisy lub głosy poparcia – czy w ogóle by zostać wysłuchanym – trzeba się cieszyć dobrą opinią, przychylnością. Jak w życiu. I z tym jest coraz gorzej. I jeszcze jeden aspekt. Pod koniec tego roku będzie dokonywany średniookresowy przegląd perspektywy finansowej 2014-2020. Polska dostała w ramach tej perspektywy 104 mld euro. Możemy je stracić? – Na szczęście koperty narodowe są zamknięte. Można je uszczknąć do poziomu 4 mld euro. I taka

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2016, 2016

Kategorie: Wywiady