Aksamitek

Aksamitek

Jest odmieńcem, siedzi na kuprze lub migruje na niewielkie odległości Jesienią przy Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie pojawiła się pokrzewka aksamitna, ptak, który w Polsce zagościł po raz czwarty. Szybko stała się sensacją, otoczoną przez kordon ptasiarzy z aparatami rozmiarów granatnika komendanta Szymczyka. Z czasem zainteresowanie opadło, a pod PKiN została garstka miłośników, którzy pomagają przetrwać ptakowi na obczyźnie. Celebrytka Teren wokół PKiN znany jest z niezwykłych obserwacji przyrody. Stołeczny miłośnik ptaków Krzysztof Koper doliczył się ponad 70 gatunków na powierzchni kilkuset metrów kwadratowych! Notowano m.in. świerszczaka, bączka czy lelka, których zwykle nie widuje się w centrach miast. Skąd tu się wzięły? Jedni uważają, że wędrując wzdłuż Wisły, nieco zboczyły z trasy. Drudzy widzą w nich rozbitków, którzy zderzyli się z pałacem. To wydaje się bardziej prawdopodobne, bo kolizje znane są od początku istnienia nestora stołecznych drapaczy chmur. Innymi nietypowymi gośćmi są pokrzewki, jak jarzębatka, rzadko spotykana w miastach, czy piegża, często zamieszkująca parki i ogrody. Ich obecność nie byłaby sensacją, gdyby nie obserwacje jesienią i zimą, bo zwykle ptaki te znikają wraz z nadejściem lata. Ponoć trzymają je tu podmuchy ciepłego powietrza z tuneli metra. 8 października ubiegłego roku Michał Kowalczuk wypatrzył pokrzewkę aksamitną przy stacji metra Centrum, na terenie zwanym przez warszawiaków „patelnią”. W kolejnych tygodniach „patelnia” przeżyła oblężenie. Zjechały tłumy ptakolubów z kraju i państw ościennych. Nic dziwnego, najbliższe stanowiska tego ptaszora są w Rumunii, ale właściwy obszar występowania obejmuje Morze Śródziemne z przyległościami. I ja tam byłem, i ja się gapiłem, ale nic nie wypatrzyłem, przynajmniej nie od razu. Udało mi się dopiero, gdy gość przestał skupiać masową uwagę. Ptasiarze budzili ciekawość postronnych, pytających, na co patrzymy. Reakcje były różne, od wypytania o ptaka, przez śmiech, wzruszenie ramion, po agresję słowną. Warto przypomnieć, że początek oblężenia zbiegł się z finiszem kampanii wyborczej, a według pisowskiej propagandy miłośnicy przyrody to brukselskie pachołki, za 400 eurosów dziennie przykuwający się do drzew. Tymczasem w polskiej tradycji ochrona przyrody (jej niszczenie także) odbywała się ponad podziałami partyjnymi, a historycznie osoby o poglądach konserwatywnych chyba miały największy w niej udział. Sam włączyłem się w działania ochroniarskie w połowie lat 90. i choć wówczas konserwatyści w ochronie przyrody byli mniejszością, to wyraźnie zauważalną. Zmieniła to dopiero propaganda PiS, która dla doraźnych korzyści przeniosła nad Wisłę ideologię Tea Party, skrajnie prawicowej frakcji amerykańskiej Partii Republikańskiej. W tej ideologii ochrona środowiska to lewactwo. Tymczasem w naszej tradycji ochrona przyrody wyrastała z umiłowania swojskości i rodzimego krajobrazu oraz była aktem patriotyzmu wymierzonym w zaborców. W przyrodzie duża liczba ofiar przywabia drapieżniki, stado ptasiarzy wytropili dziennikarze. Ptaszek trafił do gazet i głównych wydań programów informacyjnych. Tak dorobił się ksywki Celebrytka, a później Aksamitek. Turysta Polskę zamieszkuje pięć gatunków pokrzewek, w tym wspomniane jarzębatki i piegże. Większość pokrzewek, w tym wszystkie krajowe, to gatunki wędrowne (choć kapturka coraz częściej zostaje na zimę w cieplejszych rejonach kraju). Aksamitek jest odmieńcem, siedzi na kuprze lub migruje na niewielkie odległości. Co zatem Celebrytka robi tysiąc kilometrów od najbliższych stanowisk? Nie wiadomo, ale wówczas na południu silnie wiało, możliwe że przypadkiem wiatr uczynił z niej turystkę. W swojej ojczyźnie zamieszkuje tereny otwarte i półotwarte z gęstymi krzewami. W nich wije gniazdo, nisko nad ziemią, zachowując równość płci przy budowie, wysiadywaniu jaj i opiece nad młodymi. No prawie, bo jaja składa tylko mniej strojna płeć. U ptaków częściej samce uchodzą za ładniejsze i tak jest u aksamitek. Panowie są bardziej wyraziści, mają czarne łebki, a na reszcie ciała odcienie szarości i beżu są bardziej kontrastowe niż u pań. Za to obie płcie mają obłędnie czerwoną obrączkę powiekową, z brązowym okiem. Kończąc kwestie równości, wewnętrznym wykończeniem gniazda również zajmują się panie. Samo gniazdo ma kształt koszyczka z patyczków, czyli jak u naszych pokrzewek, ale z większą ilością traw. Całość zszyta jest pajęczą przędzą, spoiwem charakterystycznym dla pokrzewek. Możliwe, że ptak zadomowił się na „patelni” z innego powodu, uchodzi on za zmarzlucha. W północnej części zasięgu, podczas mroźnych zim, populacje aksamitków potrafią spaść o połowę.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2024, 2024

Kategorie: Zwierzęta