Algorytmy nienawiści

Algorytmy nienawiści

TOMSK, RUSSIA - MAY 22, 2014: Hand chained with smartphone where Facebook application started. According to wikipedia some users become addicted to the social networking sites such as Facebook.

Demokracja przegrywa z potęgą cyfrowych monopoli takich jak Facebook Dziennikarze, eksperci, sygnalistki mówili o tym od lat. Niekontrolowany wzrost potęgi platform cyfrowych w końcu zagrozi demokracji. A gdy to zagrożenie stanie się już widoczne dla wszystkich, najprawdopodobniej będzie za późno. Cyfrowi giganci, podobnie jak banki i fundusze inwestycyjne w czasie kryzysu z 2008 r., okażą się too big to fail – zbyt duże, by pozwolić im upaść. Tak się stało. Nie brakuje dziś polityków, którzy bardzo by chcieli ukarać internetowych oligopolistów za kłamstwa i nadużycia. Ale zasięg i wpływ tych platform są tak wielkie, że nie sposób wprowadzić jakiejś politycznej regulacji internetu, która nie tworzyłaby zagrożeń dla dobra wspólnego czy swobód obywatelskich. Biznes cyfrowych gigantów tak bardzo zrósł się z naszym codziennym życiem, że coraz trudniej wyobrazić sobie inny internet. Choć wiemy, że ten, który urządzili nam giganci z Doliny Krzemowej, działa źle i sprzeniewierza się właściwie wszystkim ideałom wolnej, otwartej i wspierającej indywidualną twórczość sieci. Rzeka skandali Inżynier danych Frances Haugen ujawniła się 3 października 2021 r., wcześniej przez dwa lata pracowała w dziale Facebooka zajmującym się monitorowaniem dezinformacji. Odkryła, że firma Marka Zuckerberga ma dużo większą wiedzę o problemach, jakie stwarza, niż przyznaje się do tego publicznie. Od dobrych kilku lat wiemy, że decyzje podejmowane przez olbrzymie platformy cyfrowe mają wpływ na nasze życie publiczne: polaryzację polityczną, wiarę w szczepienia i zaufanie do instytucji, a nawet kondycję psychiczną całych społeczeństw. Sam Facebook wiedział to już lata temu, bo przeprowadził na swoich użytkownikach – odłóżmy na bok etykę takich działań – eksperyment. Okazało się, że ci, którzy wystawieni są na więcej negatywnych i agresywnych treści, sami wlewają do sieci więcej agresji. I odwrotnie. Konkluzje nie były może rewolucyjne w świecie behawiorystyki czy psychologii społecznej, ale tym bardziej zasadne było pytanie: skoro wiedzieli, że tak może być, dlaczego przez całe lata nie usunęli z platformy bodźców zachęcających do toksycznych i agresywnych postaw? Haugen zebrała tysiące stron wewnętrznych notatek, prezentacji i korespondencji pracowników Facebooka, które potwierdzały intuicje i tezy największych krytyków firmy. Najpierw anonimowo przekazała je redakcji dziennika „Wall Street Journal” oraz amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. Dokumenty trafiły też do konsorcjum dziennikarzy i redakcji kilkunastu tytułów, by mogli na ich podstawie opracować własne teksty i śledztwa. Potem Haugen – już pod nazwiskiem – wystąpiła w amerykańskim Kongresie i ruszyła do Europy. Czego się dowiedzieliśmy? I czy w ogóle czegoś nowego? Coś tu nie gra Facebook – według śledztw opartych na dokumentach Haugen – wiedział o szkodliwości swoich usług dla nastolatków skarżących się na depresję czy problemy z samooceną, ale coraz agresywniej szukał sposobów na poszerzanie swojej bazy użytkowników o najmłodszych. Celebryci i osoby publiczne cieszyli się przywilejami, które pozwalały im na szerzenie dezinformacji i łamanie regulaminu bez konsekwencji, które dotknęłyby zwykłych użytkowników. Firma – choć cieszy się opinią liberalnej i postępowej – nagminnie przykrawała swoją politykę i regulaminy działania pod Trumpa i amerykańską prawicę. Platforma nie nadąża z ograniczeniem wpływu fałszywych i sprzecznych ze stanem wiedzy naukowej teorii antyszczepionkowych i doniesień o COVID-19. Zdecydowana większość wysiłków Facebooka związanych z ograniczeniem mowy nienawiści skupia się na USA – a reszta świata, w tym kraje, gdzie przemoc polityczna jest na porządku dziennym, na liście priorytetów firmy z Doliny Krzemowej zajmuje dalekie miejsca. Mało? Jest więcej. Ale Facebook przez swoich rzeczników i ustami założyciela, Marka Zuckerberga, zaprzecza oskarżeniom: „U podstaw wszystkich tych zarzutów leży przekonanie, że przedkładamy zyski nad bezpieczeństwo i samopoczucie naszych użytkowników. To po prostu nie jest prawda”. Firma potrzebowała trzech dób na reakcję na wystąpienia Haugen, również dlatego, że wskutek awarii serwerów wszystkie należące do Facebooka usługi zwyczajnie padły na kilka godzin. Pośród licznych doniesień prasy na temat globalnych konsekwencji uzależnienia od Facebooka pojawia się – i to nie na marginesie! – bliski nam wątek. Halo, Dolina Krzemowa, mamy problem W tekstach, najpierw w „Wall Street Journal”, a potem w „Washington Post”, jest mowa o tym, że politycy z pewnego europejskiego kraju zwracali uwagę badaczom pracującym dla Facebooka na destrukcyjny wpływ

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 46/2021

Kategorie: Świat