Człowiek z SZSP – rozmowa z prof. Jackiem Raciborskim

Człowiek z SZSP – rozmowa z prof. Jackiem Raciborskim

Wygląda to na klikę.

– Tak wygląda, ale mechanizm koterii w małym stopniu wyjaśnia zjawisko awansu tej grupy. Bliżej ten problem opisałem w książce „Elity rządowe III RP”. Tu jedynie skrótowo. Nie ma teorii mówiącej o tym, jak się zostaje prezydentem. Ale są teorie wyjaśniające, jak zajmuje się najwyższe pozycje w strukturze społecznej. Gdy idzie o sferę polityki, to najlepiej odwołać się do kategorii kapitału społecznego i kapitału kulturowego. Otóż ruch studencki w latach 70. i 80. stanowił niesłychanie wydajny inkubator tych kapitałów. Formował grupy ludzi blisko ze sobą współpracujących, doświadczających polityki jako gry kolektywnej, oswajał z hierarchią i koordynowaniem zadań o dużej skali. Wielu osobom organizacje młodzieżowe dały więc doświadczenie menedżerskie. Kierowanie Almaturem, Juventurem czy dużą spółdzielnią studencką to była poważna praca, intratna we wszelkich wymiarach. Równie ważny był trening kompetencji komunikacyjnych, w tym zmiany kodów komunikowania, skoro w ramach tej samej roli należało przekonywać do czegoś studentów i występować na plenum KC. Istotne dla grupy, o której mówimy, było doświadczanie konfliktów politycznych i funkcjonowania w nieprzyjaznym środowisku. Stąd pewien trening w walce politycznej i demokratycznej grze wyborczej, bo w organizacjach młodzieżowych, zwłaszcza w SZSP/ZSP, odbywały się demokratyczne wybory. Za bardzo ważny element przygotowania tej formacji do władzy uważam rozwinięcie pewnych umiejętności kulturowych, w tym zdobycie ogólnej orientacji w kwestii gustu i dobrego smaku. Ruch studencki stwarzał znakomite okazje do uczestnictwa w życiu kulturalnym – tworzył wręcz organizacyjną ramę dla awangardy artystycznej. W treningu etykiety duże znaczenie miała młodzieżowa dyplomacja.Mogę każdy element tego wywodu ilustrować, odwołując się do życiorysu Kwaśniewskiego i życiorysów innych osób z tej listy. Skądinąd znakomity przykład kumulacji wysokiego kapitału kulturowego stanowi Jerzy Koźmiński – trójka na podanej liście.

Które doświadczenia i wyrastające z nich umiejętności Aleksandra Kwaśniewskiego okazały się najważniejsze, najlepiej trafiły w potrzeby czasu?

– Myślę, że ogół tych doświadczeń oraz doświadczenie Sierpnia ‘80, doświadczenie klęski partii, która musiała odwołać się do stanu wojennego, doprowadziły do dezideologizacji większości liderów tej grupy i uformowania ich pragmatycznej, nieco cynicznej postawy (toast z wieczornych imprez działaczy ZSP przypisywany Kwaśniewskiemu: „Wypijmy, aby pershingom nie zabrakło paliwa nad Polską”). Komponentem tej postawy była otwartość, zdolność dialogu z przeciwnikami. Szczególne cechy tej grupy zauważono już dawno. Jadwiga Staniszkis nazwała ją dziećmi Andropowa.

Czy to jednak nie są zbyt wątłe przesłanki, aby mówić o jakimś pokoleniu politycznym?

– Tych przesłanek jest więcej. W postawie wielu działaczy, a zwłaszcza Kwaśniewskiego, uderzały realizm w ocenie sytuacji, elastyczność, otwartość na innych i pewien luz. Umiejętność zamazywania dystansu. Zdarzyło mi się, gdy byłem w pierwszej połowie lat 80. przewodniczącym Ogólnopolskiej Rady Młodych Pracowników Nauki, obserwować go w relacjach hierarchicznych, kiedy jeszcze nie był bardzo ważny, był naczelnym „ITD”, a miał do czynienia z sekretarzami, członkami Biura Politycznego. Potrafił czynić tę sytuację prawie że symetryczną, czyli umiejętnie zamazywać dystans… A zarazem tak, żeby ten rozmówca się nie obraził.

Strony: 1 2 3 4 5

Wydanie: 2014, 47/2014

Kategorie: Sylwetki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy