Sen o Niemenie – rozmowa z Krzysztofem Magowskim

Sen o Niemenie – rozmowa z Krzysztofem Magowskim

Mnie się zarzuca, że zrobiłem dokument na klęczkach! Miałbym kombinować, żeby przywalić? Bronię Niemena przez cały film Krzysztof Magowski – (ur. w 1952 r.) ukończył prawo na UAM i reżyserię na Wydziale Radia i Telewizji UŚ. Zaraz po studiach pracował w Zespole Filmowym X u Andrzeja Wajdy. Najbardziej znane filmy to: nominowany do Złotych Lwów „Piggate” (1990), poświęcony Ryśkowi Riedlowi „Sie macie ludzie” (2004) i „Zapomniane powstanie” (2008) o powstaniu wielkopolskim. Był członkiem Rady Programowej TVP (2010-2014), jest członkiem Polskiej Akademii Filmowej i szefem Sekcji Telewizyjnej SFP w TVP. Oglądając pana „Sen o Warszawie”, nie sposób się nie wzruszyć. Dlatego, że muzyka Niemena towarzyszyła naszemu pokoleniu, a raczej kilku pokoleniom, ale i dlatego, że postawił pan wiele pytań, nie tylko muzycznych. – My, dokumentaliści, nie jesteśmy od odpowiedzi. Stawiamy pytania. Im silniejsza osobowość, tym więcej pytań. A Niemen to postać wyjątkowo zagadkowa. Najgorzej, że mojemu zderzeniu z Czesławem Niemenem towarzyszyło poczucie uciekającego czasu. Film powinien powstać parę lat wcześniej! Zmarł Adam Hanuszkiewicz, z którym Niemen ściśle współpracował w Teatrze Narodowym, gdzie mógł zorganizować sobie studio. Półtora tygodnia przed zdjęciami odszedł scenograf i reżyser Wowo Bielicki, związany z gdańskim klubem Żak. Wowo miał nam opowiedzieć o kłopotach, jakie zdarzały się Niemenowi w TVP, a takich było niemało. Jak to się stało, że w ogóle zaczął pan zajmować się tym tematem? – Był rok 2003. Jan Kidawa-Błoński robił „Skazanego na bluesa” o Ryśku Riedlu, a ja o nim dokument „Sie macie ludzie”. Trafiłem na artykuł w „Przekroju”, gdzie autor typował Riedla na miejsce milknącego Niemena. I poszedłem tym tropem. Prowadziliśmy z Czesławem długie rozmowy telefoniczne. Wypytywał o mój film. Wspomniałem mu m.in., że w związku z dokumentem o Riedlu rozmawiałem z Józefem Skrzekiem. Niemen pytał o szczegóły, bo miał pretensje do Skrzeka. Nigdy mu nie zapomniał, że tamten rozwalił mu zespół, że go opuścił. W końcu umówiliśmy się na spotkanie na luty 2004 r. Niestety, za późno. Czesław Niemen zmarł 17 stycznia… I to wtedy postanowił pan zrobić o nim film? – Film o Riedlu okazał się sukcesem, uznałem, że czas na Niemena. „Why not? Zaczynaj!”, zachęcał Jurek Kapuściński z Dwójki. Ale wtedy nastał w TVP okres smuty. Zmieniali się prezesi i opcje polityczne – dwa razy filmu mi nie przyjęto. Ja tylko tytuły zmieniałem – raz to się nazywało „Dziwny świat”, potem „Bardzo dziwny jest ten świat” i na końcu „Sen o Warszawie”. Na szczęście do TVP wrócił Jurek i już jako dyrektor Dwójki klepnął mi ten tytuł ostatecznie. Film powstawał prawie 10 lat. Dlaczego tak długo? – Materiały są rozproszone. Nie ma czegoś w rodzaju instytutu im. Czesława Niemena, jest tylko parę książek. Nawiasem mówiąc, fakt, że skazany byłem na robienie tego filmu tak długo, sprawił, że zdjęcia z 2005 r. odstają technicznie od tych najnowszych, wszak zmieniła się technika HD. A były to np. zdjęcia siostry Czesława, Jadwigi Wydrzyckiej. Chcąc pokazać całą rodzinę, nie mogłem z nich zrezygnować. Rodzina, jakich wiele Nie licząc pierwszych kadrów, kiedy pokazuje pan kibiców Legii intonujących „Sen o Warszawie”, zaczyna pan klasycznie od Starych Wasiliszek, pod Lidą na Białorusi. Co to za miejsce? Podobno od trzech lat w tym domu jest jedyne na świecie muzeum Niemena. – Wrażenie przygnębiające, bo akurat od paru lat wycina się tam drzewa. W dodatku zima, tuż przed świętami, gdzieniegdzie tylko plamy śniegu. Ale powiedziałem sobie, że nie będę pokazywał syfu, ja pokazuję małą ojczyznę polskiej rodziny. Głównie są więc szerokie plany. Robiłem film o muzyku, a on kochał te strony. Ludzie tam Niemena wspominają bardzo miło, tylko że jest ich coraz mniej. Stare Wasiliszki się wyludniają. To polska miejscowość, z polskim księdzem. I potężny kościół, tyle że wszystkich wiernych można pomieścić w jednej kaplicy. Pustawo. W filmie pokazuje pan też szkołę Niemena w Grodnie. Serdeczne przyjęcie? – Bardzo ciepłe. W Grodnie jest dwumyślenie – oficjalne i nieoficjalne. Ale przede wszystkim pomogły nam władze. Jestem za to Białorusinom bardzo wdzięczny. Gdzie pan się spotkał z rodziną Czesława Niemena? – Najpierw z siostrą Jadwigą w Kołobrzegu. Przez wiele lat śpiewała w chórze kolegiaty kołobrzeskiej, zresztą tuż obok

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2014, 48/2014

Kategorie: Kultura