Wpisy od Aleksander Małachowski

Powrót na stronę główną
Felietony

Płonąca żagiew nienawiści

ZAPISKI POLITYCZNE W tych stronach, gdzie leży głośne teraz Jedwabne, spędziłem blisko rok. Wyszedłem jakimś cudem z więzienia w Białymstoku późną jesienią 1940 r. Odnalazłem moją matkę ukrywającą się pod Zambrowem i zdecydowaliśmy się pozostać tam, gdyż nie mogliśmy wracać do Lwowa, skąd przybyliśmy z zamiarem przekroczenia zielonej granicy, uniemożliwionym przez moje aresztowanie spowodowane wykryciem przy mnie grubego pliku dokumentów, potraktowanych przez NKWD jako dowód działalności szpiegowskiej. Były to setki adresów osób wywiezionych w głąb

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

O ludziach dobrych…

Sporo czasu spędzam ostatnio w szpitalach, wśród chorych ludzi, cokolwiek starszawych – takich jak ja. Co wydaje mi się charakterystyczne? Tutaj słychać najmniej narzekania na służbę zdrowia. Panuje raczej i częściej podziw dla umiejętności zawodowych tych, co nas leczą. Na dodatek do mego zdziwienia leżę teraz w Klinice Urologicznej Akademii Medycznej w Łodzi, mieszczącej się na terenie szpitala im. Kopernika. Skromnie tu, nawet może biednie. Stare wszystko, podniszczone – ale atmosfera wspaniała. Nie wiem,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Jeszcze o Rosji

Proszę się nie dziwić, że ten felieton ma tę samą datę co poprzedni, ale muszę znowu iść do szpitala i nie wiem, czy i kiedy stamtąd wrócę, chcę przeto dokończyć moje refleksje na temat Rosji, przerwane na widok prawicowych pajaców wygłupiających się pod willą prezydenta Jaruzelskiego, co wymagało potępienia, jak każdy idiotyzm. Pisałem przed dwoma tygodniami o wyborach w Rosji, na których obserwację byłem wydelegowany przez Radę Europy, ale sama Rosja jako taka jest ciekawsza i moja reporterska dusza płakała, że nie mogę tam zostać dłużej.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Zdążył przed Kulikowem

Z dużym zgorszeniem patrzyłem na kolejne wybryki młodych republikanów, którzy w dniu rocznicy stanu wojennego pajacowali przed willą Prezydenta Jaruzelskiego na Mokotowie. Głuptaki, nie zdają sobie sprawy z oczywistego dla wielu ludzi w Polsce faktu, iż sporo z tych pajaców nigdy by zapewne się nie urodziło, gdyby nie właśnie stan wojenny, który uratował życie ich rodziców, a te świeczki, które z głupawymi minami palą na ul. Ikara, musiałyby płonąć na niezliczonych grobach solidarnościowców poległych od sowieckich kul. Wróciłem świeżo z Rosji i tam spotkałem ludzi,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Wybory w Rosji

Zapiski polityczne 11 grudnia 2003 r. Przez polską prasę przetoczyła się informacja nie tyle fałszywa, ile mało precyzyjna. Cytuję za „Trybuną”: „Wybory, które zakończyły się triumfem sił prokremlowskich, nie spełniły wielu zachodnich standardów – ocenili w poniedziałek członkowie misji OBWE i Rady Europy. Autorzy chwalą organizatorów głosowania i liczenia głosów, jednoznacznie uznając, że głównych nadużyć dopuszczono się przed wyborami – pozbawiając partie równego dostępu do mediów i sięgając w kampanii wyborczej po czynnik administracyjny”.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

I znowu jadę do Rosji

Zapiski polityczne 26 listopada 2003 r. Piszę ten felieton ze sporym wyprzedzeniem, co mi się rzadko zdarza, ale muszę wyjechać z kraju na wiele dni, a nie mogę nawalać czytelnikom ani redakcji. Chyba taka podróż, jaka mnie teraz czeka, drugi raz w życiu już mi się nie trafi, gdyż zaczynam od Genewy, gdzie jest światowy zjazd działaczy Czerwonego Krzyża, i zaraz stamtąd lecę do Moskwy, dokąd zostałem skierowany jako członek ekipy obserwatorów Rady Europy na wybory parlamentarne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Kłopoty z etyką

Zapiski polityczne Coraz więcej żyje w Polsce ludzi zagubionych moralnie. Nie ma następcy Tadeusza Kotarbińskiego, który uczył życia godziwego – a łączył to nauczanie z wielkim osobistym autorytetem i nigdy nie szedł na kompromisy z siłami totalitarnymi, jakże w tamtych dawnych czasach potężnymi. Miałem to szczęście, że byłem osobiście zaprzyjaźniony z profesorem, co wzięło się z okresu, gdy drukował on w „Przeglądzie Kulturalnym” swoje fraszki. Byłem tam sekretarzem redakcji i wspominam ten okres jako niezwykle ważny i ciekawy. „Przegląd” skupiał wokół siebie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Poczynania tępaków

Zapiski polityczne 19 listopada 2003 r. Pierwotna „Solidarność”, której dobrego imienia broniłem tutaj niedawno, była wspaniałym i najbardziej w historii udanym zrywem patriotycznym skierowanym przeciw obcej dominacji nad Polską, a co za tym idzie, przeciw totalitarnemu zniewoleniu wielu narodów naszej części Europy. Wielkim triumfem naszych poczynań był efekt końcowy, który możemy zawdzięczać nie tylko sobie, lecz również, a może przede wszystkim rozwadze patriotycznej części dawnej władzy. Nasi generałowie i politycy, przeciwnicy w początkowym okresie istnienia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Mnie Witos mówił, że…

Zapiski polityczne 11 listopada 2003 r. Niepodległościowe święto spędziłem przed telewizorem i w ogrodzie urządzanym już na zimę. To zabawne, ale póki krajem kierowała obecna opozycja, byłem systematycznie zapraszany na wszystkie takie uroczystości na honorową trybunę. Po dojściu – wymyślonej wszak przeze mnie – koalicji do władzy przestały przychodzić zaproszenia na wszystkie uroczystości państwowe, co jest symptomatyczne dla panującego obecnie bezwładu tak fatalnie postrzeganego przez społeczeństwo. Mnie to nie martwi, gdyż wolę mój ogród od nudy oficjalnych uroczystości. Notuję ten

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony

Łgarze

Zapiski polityczne 6 listopada 2003 r. Przy haśle „Łgarze” znalazłem w słowniku Lindego smaczny cytat: „Łgarze Pan Bóg karze, jeśli nie mrozem to powrozem”. Gdy piszę o łgarzach, to wiadomo moim czytelnikom, o kogo chodzi. Oczywiście, o tygodnik „Wprost”, który w numerze z 3.11.br. wydrukował znowu serię kłamstw o polskiej gospodarce. Zdumiewa mnie zawsze ta pasja towarzysza Króla, ongiś sekretarza KC PZPR, a teraz bogacza, wydawcę „Wprost”, uderzania w żywotne interesy polskiego państwa, jakby to nie był jego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.