Wpisy od Wojciech Kuczok

Powrót na stronę główną
Wojciech Kuczok

Smutek wyprowadzacza psów

Powiem panu, że teraz to ja najbardziej nienawidzę tej, k… kultury. Takie wyznanie o bladym świcie szarawy człowiek z osobistą jamniczką na skwerku poczynił wobec mojego kumpla; pogawędkę chciał tylko uciąć, a uciął boleśnie w samo sedno. Kumpel, artysta prekariusz, ostatnio jest na utrzymaniu psów, które bierze pod opiekę na czas kanikuły właścicieli. Piesek to icebreaker co się zowie, small talk wyprowadzaczy to jest socjologiczny fenomen, wszelkie waśnie plemienne są wzięte w nawias trawniczka i okolic, ludzie z psami na smyczkach

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wojciech Kuczok

Historia bez zapitki

Z właściwą sobie opieszałością – trzy lata po premierze – odkryłem właśnie istnienie programu rozrywkowego „Drunk History”, w polskiej wersji opatrzonego uściśleniem „Pół litra historii”, i znalazłem w nim uciechę. Jako telewizyjny analfabeta żyję na co dzień w błogiej niewiedzy, choć okazuje się, że czasem i wiedza może przysporzyć radości. Tym, którzy jak ja należą do klubu dobrowolnie wykluczonych i telewizora używali ostatnio jeszcze za czasów wypukłych ekranów, wytłumaczę, a tym, którzy są na bieżąco, przypomnę, że chodzi o nadzwyczaj nietypowy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Imitatorzy głosu

Za sprawą wyśmienitych germanistów Thomas Bernhard przez kilka dekad zdążył się zadomowić w polszczyźnie, a dzięki Krystianowi Lupie także w naszym teatrze jako czołowy nestbeschmutzer literatur europejskich XX w. – jest mile czytany zwłaszcza tam, gdzie brunatnieją nacjonalizmy. Był pisarzem obsesyjnym, przeto i kompulsywnie płodnym, wydawało się zatem nam wszystkim, jego fanom, że choć autor zmarł przed ponad 30 laty, jego dorobek pozostanie dla tłumaczy źródłem niewyczerpanym. Tymczasem

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Repolonizacja dusz

Tuż po ogłoszeniu przez Państwową Komisję Wyborczą reelekcji Andrzeja Dudy pisarka Manuela Gretkowska wystawiła dom na sprzedaż; w pełni ją rozumiem, trzymam kciuki za konsekwencję, a nawet nieco zazdroszczę. Dla wielu ludzi wygrana Dudy jest przekroczeniem granicy beznadziei, nie zamierzają czekać przynajmniej trzy lata na kolejną szansę wyborczą, zwłaszcza że nawet jeśli zostanie wykorzystana i pozwoli odsunąć PiS od władzy, nie poskromi nienawistnego podziału narodu. Ten kraj jest i pozostanie pęknięty na pół, jedynym polubownym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wojciech Kuczok

Znikanie Polski

Liczą głosy. Liczymy na to, że dobrze je policzą, choć przypuszczamy, że się z nami nie liczą – z niczym się nie liczą od lat, dawali na to niezliczone dowody; no ale teraz to się z nimi policzymy, jakby co? Ktokolwiek wygra, pęknięcie się pogłębi; połowa Polaków jeszcze bardziej będzie nienawidzić tę drugą połowę, a ja zachodzę w głowę, czemu zawdzięczamy to, że tu wciąż ani Rwanda, ani Srebrenica – jakim cudem, jak długo można tak się nienawidzić bez wyrzynki? Może to jednak znak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Bezwiary

Jedziemy w Bieszczady. Radia słuchamy, mówią, że Dudzie rośnie, a zatem Trzaskowskiemu spada, przełączamy w poszukiwaniu muzyki, ale wszędzie ględzą, wyłączamy. Mam mówić, co widzę za oknem, bo Żona skupiona na drodze. No co ja widzę: ach, jakie rozległe pola (zwątpienia), jakie bezkresne rozpostarcia (braku perspektyw), jakież rozległe łany (zwiędłej nadziei). Duda uśmiecha się w każdym terenie zabudowanym, zwielokrotniony uśmiech Dudy gdzie by spojrzeć, jego pucułowate lica na prawo, z lewa jego rowek na podbródku, jego głębokie,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Wojciech Kuczok

Pojedynek na memy

Najpewniej, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, a ściślej – jeśli wierzyć kompetencjom badaczy opinii publicznej – dzisiejszego ranka obudziliśmy się między turami. Dwa tury pozostały na placu boju i będą musiały się trykać, dym z nozdrzy, kurz spod kopyt, bluzgi z trybun – skończyły się mizdrzostwa Polski (każdy się mizdrzył do „wszystkich Polaków”; ile wymizdrzył, to jego), teraz wkraczamy w etap brudnej kampanii. Nie wystarczy już przekonywać, że się uwielbia pierogi tudzież

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Jedenastka roku

Obejrzałem debatę prezydencką na żywo, z emocjami kibicowskimi, ba, żaden mecz dawno nie sprawił, że tak przygryzałem paznokcie. To miało być polityczne Wembley, mecz wyjazdowy w jaskini lwa, na terenie pyszałkowatego faworyta, któremu sprzyjać miały ściany i stronniczy sędziowie. Co więcej, oglądałem to z Żoną, której emocje się udzieliły i z którą w trakcie programu reagowaliśmy jednako, a po jego zakończeniu wyciągnęliśmy zgodne wnioski. Muszę tu dodać, że z Żoną przekomarzamy się, a nawet kłócimy o każdy wspólnie obejrzany mecz (przekornie zawsze kibicuje tym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Pojutrze płakałem

Mdli mnie już od nadmiaru toksycznej polskości, od narodu, który zatruwa myślą, mową, uczynkiem i zaniedbaniem każdą porę roku, w każdym stanie, zwyczajnym czy wyjątkowym. Nie jestem w stanie tego znieść; polskość jest jak wino pomieszane z piwem, kiedy kac wyprzedza upojenie. Jan Hartman, mój ulubiony nestbeschmutzer polskiej felietonistyki, niedawno wnikliwie zdiagnozował genezę narodzin narodu w bystrym, prowokacyjnie zatytułowanym tekście „Polacy nie kochają wolności”. Pisze w nim m.in., że „naród polski został stworzony na podłożu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Felietony Wojciech Kuczok

Polisa na zużycie

Syndrom pandemiczny weryfikuje związki, zwłaszcza te „zdalne”, w których małżonków wiązał już tylko dach nad głową. Nagle okazuje się, że zaprogramowani ewentualnie na wspólne śniadania (szybka kawa i wepchanie w dziecko owsianki) i kolacje („robimy coś czy zamawiamy?”) oraz incydentalne podtrzymywanie pożycia (chyłkiem, bo dzieci śpią, i od wielkiego dzwonu, bo jednak rutyna wykańcza libido), stają przed sobą na nowo. W całodobowej okazałości, bez możliwości ucieczki, wpadają na siebie i nijak wyminąć się nie mogą, oboje w tę samą stronę robią krok, nieuniknione jest czołowe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.