Awantura pod gazem

Awantura pod gazem

Firma Bartimpex skarży się na dyskryminowanie przez obecny rząd. Czy słusznie? Bartimpex nie jest błahym, efemerycznym tworem na naszym rynku. Przedsiębiorstwo daje, pośrednio lub bezpośrednio, zatrudnienie tysiącom ludzi, odprowadza podatki sięgające kilkudziesięciu milionów złotych rocznie. Jego szef, Aleksander Gudzowaty, wspomniał kiedyś, że przejawy nieprzychylnego traktowania Bartimpeksu przez urzędników jakby się nasiliły od czasu, gdy jako gość uczestniczył w kongresie SLD. Wcześniejszy udział w konwencji ZChN nie miał żadnych konsekwencji… Niezależnie od rozmaitych sympatii czy antypatii poglądy polityczne szefa jakiejkolwiek firmy nie powinny mieć wpływu na to, jak jest ona traktowana przez władze. Tymczasem faktem jest, że niektóre projekty Bartimpeksu spotykają się z ostrym przeciwdziałaniem rządu. Wszystko dla Norwegów Tak było na przykład w sprawie wielkiego gazociągu, którym do Polski ma docierać gaz z Norwegii. Koszt tej gigantycznej inwestycji (ponad 800 km długości) wyniesie ok. 1 mld dolarów (plus gwarancje rządu polskiego), co oczywiście wpłynie na wysokość ceny gazu, zaś prace zostaną ukończone najwcześniej za 7 lat. Norweski gaz można byłoby jednak dostarczać wielokrotnie taniej i szybciej (już w październiku tego roku) w wyniku budowy gazociągu Bernau-Szczecin (146 km) zainicjowanej przez spółkę z udziałem niemieckiej firmy Ruhrgas i Bartimpeksu. Koszt tej inwestycji wyniósłby tylko ok. 180 mln marek. Dzięki połączeniu z całym europejskim systemem transportu gazu (funkcjonującym na zasadach prawa Unii Europejskiej), gazociągiem tym można by dostarczać każdy gaz, nie tylko norweski. Rząd wszakże negatywnie odnosił się do projektu rurociągu Bernau-Szczecin, natomiast nie bardzo wiadomo, z jakich powodów popiera norweską firmę Statoil i to do tego stopnia, że w “Gazecie Wyborczej” Janusz Steinhoff, wicepremier polskiego rządu, mówi: “Wysłuchaliśmy wszystkich uwag przedstawicieli Statoilu dotyczących trasy i gwarancji. Mogę zapewnić, że zrobimy wszystko, żeby negocjacje w sprawie kontraktu i gazociągu zakończyły się sukcesem. Chcielibyśmy możliwie szybko usunąć wszystkie trudności. Zrobimy też wszystko, by strona norweska otrzymała odpowiednie gwarancje. Jesteśmy zdeterminowani, by sfinalizować ten kontrakt”. Jak na przedstawiciela dużego, suwerennego państwa, prowadzącego negocjacje z zagranicznym partnerem gospodarczym, jest to dosyć dziwny ton. Rząd, jeżeli już tak bardzo chce popierać wybrany koncern norweski, nie powinien jednak przeszkadzać w działaniach przedsiębiorstwom polskim. Bez względu na argumenty Tymczasem p. Piotr Naimski, były szef UOP-u, doradca premiera i członek rządowego Zespołu ds. Dywersyfikacji Dostaw Gazu, w oficjalnej rozmowie z członkiem kierownictwa niemieckiej firmy Ruhrgas oświadczył, że “bez względu na argumenty, tak długo jak w projekcie gazociągu Bernau-Szczecin będzie Bartimpex, nie będzie zgody władz polskich na ten gazociąg”. Wypowiedź ta miała miejsce w Nicei, przy okazji Światowego Kongresu Gazowego. Co prawda wicepremier Janusz Steinhoff wyraził później ubolewanie podczas obrad sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, zaś wypowiedź Piotra Naimskiego określono jako jego “prywatne stanowisko”. Bartimpex zawiadomił prokuraturę o przestępstwie polegającym na rozpowszechnianiu przez Piotra Naimskiego fałszywych informacji o spółce, mogących narazić ją na utratę zaufania potrzebnego dla prowadzenia działalności gospodarczej. Prokuratura odmówiła jednak wszczęcia postępowania, uznając, że nie wymaga tego interes społeczny. Piotr Naimski został zaś wkrótce w nagrodę delegowany do Rady Nadzorczej Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA, upewniając tym samym stronę niemiecką, że to, co mówił, było jednak wyrazem oficjalnego stanowiska rządowego. Rychło okazało się, że tak jest w istocie. Minister gospodarki, w porozumieniu z premierem, wydał bowiem przedsiębiorstwu Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo SA zakaz podpisania kontraktu na dostawę gazu mającego w przyszłości płynąć gazociągiem Bernau-Szczecin. Tym samym sens realizacji tego projektu został całkowicie przekreślony. Rząd postanowił popierać wieloletnią i bardzo kosztowną budowę gazociągu norweskiego, mimo że prowadzi on jedynie do złóż norweskich, a nie do magistrali gazowych całej Europy. Wielka miłość rządu W rządowym uzasadnieniu przyczyn storpedowania budowy gazociągu Bernau-Szczecin znalazły się słowa wiceminister skarbu, Barbary Litak-Zarębskiej, że jeśli zbudowany zostanie gazociąg Bernau-Szczecin, uniemożliwi to budowę norweskiego gazociągu firmy Statoil. To nadzwyczaj daleko idąca troska przedstawiciela rządu o dobro przedsiębiorstwa z Norwegii. Skąd ta niezrozumiała miłość obecnej ekipy do Statoilu? Czy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2001, 2001

Kategorie: Kraj