Histeria antyrosyjska nie przykryje faktu, że na zachodniej i środkowej Ukrainie rodzi się państwo, które skomplikuje sytuację geopolityczną Polski Polski mainstream medialny – od „Gazety Wyborczej” po „Gazetę Polską” i „Nasz Dziennik” oraz od TVP i TVN po TV Republika i TV Trwam – nieustannie zachwyca się „rewolucją demokratyczną” na Ukrainie. Od kilku dni rozpętuje też kolejną antyrosyjską histerię w związku z „agresją” Rosji na Krym. Niestety rewolucja na Ukrainie, która doprowadziła do obalenia konstytucyjnych władz z prezydentem Wiktorem Janukowyczem na czele, nie jest demokratyczna. Polskie media mainstreamowe przeważnie przemilczały lub starały się bagatelizować dominację szowinistycznego nurtu banderowskiego w ukraińskiej rewolucji. Chodzi tu o dwie siły polityczne: Ogólnoukraińskie Zjednoczenie „Swoboda” (do 2004 r. Socjal-Nacjonalistyczna Partia Ukrainy) oraz Prawy Sektor im. S. Bandery. Najdalej poszła w tym kierunku Ewa Stankiewicz, która w mediach redaktora Tomasza Sakiewicza oświadczyła, że powszechnie obecna na kijowskim Majdanie symbolika banderowska nie jest skierowana przeciwko Polsce, ale przeciwko Rosji (a jak przeciw Rosji to wszystko w porządku). Głęboko się ta pani myli. Ruch banderowski i jego ideologia zawsze były przede wszystkim antypolskie, a dopiero na drugim miejscu antyrosyjskie (antysowieckie) i antyżydowskie. Nawet jeżeli dzisiaj, ze względów taktycznych, banderowcy wygasili antypolską retorykę, to nie znaczy, że automatycznie stali się przyjaciółmi Polski. Pani Stankiewicz razem z całym środowiskiem „Gazety Polskiej” nie chce wiedzieć, że nacjonalizm ukraiński był najbardziej antypolskim nurtem w historii i gdyby Bandera z Szuchewyczem mieli takie możliwości techniczne jak Hitler i Stalin, to dzisiaj nie miałby kto mówić po polsku. 5 mld dolarów na „rewolucję” Szczelna kurtyna dezinformacji medialnej ma sprawić, że przeciętny obywatel Polski nabierze przekonania, iż na Ukrainie ma miejsce rzeczywiście „demokratyczna rewolucja”, której celem jest „integracja” tego kraju z „Europą”. Rąbka tajemnicy na temat szczegółów walki o „demokrację” na Ukrainie uchyliła jednak pani Victoria Nuland, zastępca sekretarza stanu USA. Na spotkaniu grupy roboczej USA-Ukraina w grudniu 2013 r. powiedziała ona, że USA od 1991 r. wydały 5 mld dolarów na ukraińską „demokrację”. Nie ulega wątpliwości, że pieniądze te trafiły do różnych organizacji banderowskich, które politycznie zdominowały ukraińską diasporę w USA i Kanadzie, a stamtąd do ich odpowiedników na Ukrainie. Taka jest geneza zarówno „pomarańczowej rewolucji” jak i obecnej rewolucji czerwono-czarnej. Wydarzenia, które rozgrywały się na Ukrainie od drugiej połowy listopada 2013 r., przedstawiano w głównych mediach według określonego schematu. Na pierwszej linii był pokazywany obywatel RFN Witalij Kłyczko (nie wiem dlaczego niechętne Rosji polskie media używają rosyjskiej formy Kliczko) oraz protegowany Julii Tymoszenko, Arsenij Jaceniuk. Jednakże gdy doszło do przesilenia i krwawych zamieszek okazało się, że za Kłyczką i Jaceniukiem nie stoi nikt oprócz Fundacji Adenauera, że nie mają oni żadnego zaplecza politycznego. Jedyną zorganizowaną siłą, mającą struktury lokalne, okazali się banderowcy, zarówno ci ze Swobody jak i bardziej od nich radykalni z Prawego Sektora. Rozruchy z 19 stycznia i 18 lutego zostały zainicjowane przez Prawy Sektor. To banderowcy są prawdziwymi zwycięzcami tej rewolucji. To oni doprowadzili do zerwania porozumienia wynegocjowanego 21 lutego z prezydentem Janukowyczem przy udziale ministrów spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji oraz przedstawiciela Rosji. Janukowycz praktycznie zgodził się na wszystko, czego chciała opozycja, w tym na zredukowanie swoich uprawnień jako prezydenta do stanu przewidzianego w konstytucji z 2004 r. oraz wcześniejsze wybory. Jednakże tego samego dnia Prawy Sektor oświadczył, że porozumienia nie uznaje i zażądał usunięcia Janukowycza z urzędu, co stało się następnego dnia. Gdy ogłoszono upadek Janukowycza, rzekomy lider opozycji Kłyczko został wygwizdany przez Majdan, a przywódca Prawego Sektora Dmytro Jarosz powitany owacjami. Pytany przez reporterów Onetu o komentarz do tego incydentu Kłyczko odpowiedział, że nie rozumie dobrze po angielsku. Brutalny przewrót Ukraińska rewolucja „demokratyczna” była brutalnym przewrotem. W całym kraju spalono ponad 200 biur Partii Regionów. We Lwowie w nocy z 18 na 19 lutego spalono 14 budynków – MSW, prokuratury, sądów i innych urzędów państwowych – oraz skradziono 1200 sztuk broni z komend milicji. Na całej zachodniej Ukrainie dotychczasową administrację państwową usuwano siłą. Dochodziło przy tym do linczów na urzędnikach wiernych Janukowyczowi. W ich miejsce władzę przejęła Swoboda. Tym samym
Tagi:
Bohdan Piętka









