Bułgaria i Rumunia o krok od wejścia do strefy Schengen 31 marca 2024 r. Bułgaria i Rumunia po 12 latach starań wejdą do strefy Schengen. Na razie tylko na granicach powietrznych i morskich. Pełnoprawnymi członkami strefy mogą się stać za kilka miesięcy. – Cieszę się, że po niełatwych negocjacjach Bułgaria i Rumunia uczyniły duży krok do pełnego wejścia do strefy Schengen. Granice w tych krajach przejdą do historii. W ten sposób budujemy strefę coraz szerszego obszaru szybkiego i swobodnego przepływu – powiedział Fernando Grande-Marlaska Gómez, minister spraw wewnętrznych Hiszpanii, która sprawuje obecnie prezydencję w Radzie Unii Europejskiej. To niewątpliwy sukces obu najbiedniejszych krajów Unii Europejskiej. Na tę decyzję po obu stronach Dunaju czekało 27 mln mieszkańców: prawie 20 mln Rumunów i 7 mln Bułgarów. A tak naprawdę jeszcze więcej, bo do tych liczb dochodzi całkiem liczna i wciąż powiększająca się bułgarska i rumuńska diaspora w Europie Zachodniej oraz w USA i Kanadzie. Głównie migranci ekonomiczni, choć nie brakuje tych, którzy opuścili swoje ojczyzny, mając dość reżimów Żiwkowa i Ceauşescu. Sukces Bułgarów i Rumunów nie jest jednak pełny. Oba kraje wchodzą do Schengen, ale na innych warunkach niż Polska czy nasi południowi sąsiedzi. Brak kontroli granicznych dotyczyć będzie jedynie lotnisk i portów, a co z likwidacją kontroli na przejściach lądowych? Czyli w miejscach, gdzie granice przekracza najwięcej osób? Na to pytanie wciąż nikt nie zna odpowiedzi. Z Brukseli słychać jedynie niewiele mówiący czasownik: czekać. Informacja o częściowym wejściu obu krajów do strefy Schengen ucieszy tysiące polskich turystów udających się na urlop samolotem do Bułgarii albo Rumunii. Gdy w szczycie sezonu wylądujemy na lotnisku w Warnie czy Burgas, nie będziemy już czekać w długich kolejkach do okienek, by okazać paszport lub dowód. Podróżując tylko z bagażem podręcznym, zaraz po wylądowaniu będziemy mogli się znaleźć w busie z napisem „Złote Piaski” czy „Słoneczny Brzeg”. W wypadku Rumunii z powietrznego Schengen skorzystamy w mniejszym stopniu. Mimo że Rumunia dysponuje aż dziewięcioma międzynarodowymi portami lotniczymi, m.in. w Bukareszcie, nadmorskiej Konstancy czy będącym bramą do Transylwanii mieście Kluż-Napoka, nasz kraj jest z nią znacznie słabiej skomunikowany niż z Bułgarią. Austriacy odpuścili Strefa Schengen (nazwa pochodzi od miasteczka w Luksemburgu) ma zapewniać nieograniczony przepływ osób i towarów w Europie. Dotychczas należało do niej 23 z 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej oraz Islandia, Liechtenstein, Norwegia i Szwajcaria. Polska do strefy Schengen została przyjęta 21 grudnia 2007 r. (granice lądowe) i 30 marca 2008 r. (granice powietrzne i morskie). Przyjęcie Bułgarii i Rumunii opóźniało się z powodu braku zgody dwóch państw starej Unii – Austrii i Holandii, a w ostatniej fazie jedynie Austrii. Wetem (co u Orbána jest już chyba standardem) w ostatnich tygodniach groziły także Węgry. Dopiero 29 grudnia ub.r. wieczorem Austriacka Agencja Prasowa APA poinformowała, że „Austria zapala zielone światło dla obu krajów i informuje o swojej decyzji wszystkie zainteresowane strony”. Rząd w Wiedniu zarzucał Bułgarom i – w mniejszym stopniu – Rumunom, że na terytorium ich krajów przebywa zbyt wielu niezarejestrowanych imigrantów, granica bułgarsko-turecka nie jest szczelna, a bułgarska i rumuńska mafia przemyca przez swoje terytorium tysiące migrantów, czerpiąc z tego gigantyczne korzyści finansowe. Oba kraje, które do UE weszły w 2007 r., cały czas znajdowały się pod wnikliwą obserwacją i nadzorem Komisji Europejskiej. Bacznie przyglądano się praworządności, zorganizowanej przestępczości i wciąż niedającej się okiełzać korupcji. Z powodu ciągłych prób przemycania (nawet w trudny do wyobrażenia sposób) nielegalnych migrantów i inkasowania za to milionów brudnych euro wśród unijnych państw nie było jednomyślności. Światełko w tunelu pojawiło się dopiero w zeszłym roku. W połowie września Komisja Europejska oficjalnie zakończyła szczególny nadzór, stwierdzając, że Bułgaria i Rumunia są gotowe do przystąpienia do Schengen. Najważniejszym celem polityki zagranicznej Sofii i Bukaresztu w tym roku będzie doprowadzenie do pełnoprawnego członkostwa obu państw w strefie. W Bułgarii zdania na temat tego, kiedy będzie to możliwe, są podzielone. Minister transportu Georgi Gwozdejkow jest optymistą i uważa, że może to się stać w grudniu: – Austriacy odpuścili i w Unii jest wreszcie jednomyślność. Pierwszy etap oceniania nas wypadł pozytywnie. W tym roku będzie









