Nie boję się Wigilii

Nie boję się Wigilii

Zbliża się Boże Narodzenie, a wraz z nim wszystkie intelektualne kłopoty. 25 marca Anioł Pański (podług apokryfów Gabriel mu było, jak Narutowiczowi albo Márquezowi) poinformował męża Maryi, cieślę Józefa, że „z Ducha Świętego jest to, co się w niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus”. Czy więc Jezus jest z Ducha Świętego, czy z Boga Ojca, bo Trójcy Świętej (Jezus dopiero miał przyjść na świat) jeszcze nie było (co najwyżej Dwójca, a Bóg nie był jeszcze Bogiem Ojcem, tylko najzwyczajniejszym Bogiem)? Bardzo to skomplikowane i wręcz jakimś in vitro trąci, ale przynajmniej tajemnicze i uroczyste. O moich związkach z Basią zawiadomił przyszłą teściową jasielski nauczyciel matematyki pan Laskowski (jego córka studiująca na UJ niejedno o mnie słyszała). Nie twierdził wprawdzie, że odznaczam się narcyzmem i pyszałkowatością – te cechy charakteru wykrył we mnie jak dotąd jedynie Tomasz Jastrun – ale pośpieszył donieść, że jestem rozwodnikiem, rozpustnikiem, niedowiarkiem, lekkoduchem i w ogóle osobnikiem wysoce wszetecznym. Przerażona tym zwiastowaniem mama Basi, z którą dopiero później się poznaliśmy i serdecznie polubiliśmy, zaproponowała córce, że sama będzie wychowywać dziecko (w Jaśle, na pobożnym Podkarpaciu!), byle tylko z dala ode mnie. Wypisz wymaluj historia króla Heroda, ale może i cieśli Józefa, o którym tyle wiadomo, że na razie posłusznie się podporządkował, ale potem skiepścił, zostając patronem lewackiego święta 1 Maja, za co go jeszcze IPN dopadnie. W każdym razie niewiele w tym było radosnego i podniosłego. Zostawmy jednak na boku tę przyziemną dygresję i wróćmy do Judei. Gdzie Jezus się urodził? W gminie Betlejem województwa jerozolimskiego – rzecz zasadniczo ogólnie przyjęta. Ale gdzie dokładniej: w ośnieżonej grocie? w grocie pod palmami? w owczarni? Ikonografia poświadcza wszystkie te trzy wersje i jeszcze trochę. Kłócą się one ze sobą i powodują niemałe zamieszanie w wyobraźni młodych chrześcijan. Jeżeli pasterze zeszli do Betlejem z gór, to znaczy, że wypasali owce już na halach, a więc było ciepło. Skoro było ciepło, to po co włazić do groty? A co w ogóle robił żłób w grocie? Co krok to jakaś zagwozdka. Na kartkach świątecznych, ołtarzach i obrazach mistrzów widzi się nieraz Świętą Rodzinę (Józef jeszcze się nie skomunizował), a w dali nadchodzących trzech królów z prezentami. Żeby móc widzieć jednocześnie dzieciątko i królów, nie mogli oni być oddaleni bardziej niż ok. 10 km. Na ich przebycie potrzeba było monarchom 13 dni! Może mieli jakieś problemy celne, dolegliwości? Pismo o tym milczy, więc załóżmy, że zatrzymała ich audiencja u Heroda, o której rozwodzą się apokryfy. Kacper przyniósł Jezusowi złoto, Melchior kadzidło, a czarny Baltazar – mirrę. Co się potem z tymi bogactwami stało, nie wiadomo. W każdym razie Józef i Maryja nie wyprawili za nie, jak by należało, żadnego pępkowego dla pastuszków, co świadczy dobrze o ich oszczędności (Kościół wziął z niej później przykład), ale mogło też wywoływać nieprzychylne komentarze. Przeciwstawieniem się tej małoduszności zajął się już w IV w. Święty Mikołaj (nie mylić ze świętym papieżem Mikołajem I Wielkim, który podarków nie rozdawał, a nawet wręcz odwrotnie). Ten właściwy Mikołaj jest postacią dość zdumiewającą. Urodził się w Patarze, był biskupem Myry (obie miejscowości w dzisiejszej Turcji), pochowany został w Bari (południowe Włochy), zamieszkuje w Rovaniemi (północna Finlandia), a corocznie w okresie świątecznym rozmnaża się do kilkuset tysięcy osobników, występujących szczególnie licznie w Stanach Zjednoczonych, w Niemczech, we Francji, w Holandii (Santa Claus), a także w naszej katolickiej ojczyźnie etc. W USA i Anglii (cóż za zeświecczenie i postmodernizm!) przechodzi się nawet płatne kursy, jak zostać Świętym Mikołajem. Wbrew regulaminowi wyznaczającemu mu oficjalnie dzień 6 grudnia na działalność, szczególnie agresywny staje się (czyżby ciągle ekspiacja za brak betlejemskiej pępkówki) w okresie bożonarodzeniowym. Przyciąga wtedy dzieci chrapliwymi okrzykami, zadaje im różnorakie pytania, w tym o sprawy chronione przez RODO, i wręcza prezenty, co może być wstępem do poczynań pedofilskich. W witrynach sklepów i przy kominach (Francja) sterczą już Mikołaje od początku listopada. Można więc śmiało mówić o jesienno-zimowym wysypie biskupów Myry. Mniej więcej w połowie stycznia wykopują Mikołaje swoje gawry i zapadają w długi sen wiosenno-letni. Już w marcu przyniesione przez nich zabawki się psują, dzieci wracają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 52/2019

Kategorie: Felietony, Ludwik Stomma