Jerzy Domański
Koalicja ojca Rydzyka
Jak wielkie muszą dziś być wpływy o. Rydzyka w świecie polityki, skoro tacy wyjadacze jak Kaczyński, Lepper i Giertych zaryzykowali otwarty konflikt z większością mediów, byle tylko zaspokoić rosnące apetyty redemptorysty. A jaki o. Rydzyk ma apetyt, wiadomo. To nie tylko rząd dusz w Polsce, do czego niezbędne są mu własne, silne i posłuszne media. Prawdziwym hobby Rydzyka jest posiadanie realnego wpływu na władzę. Już w poprzednim parlamencie miał zaufanych ludzi, którym pomógł wygrać wybory. Mógł więc liczyć
PiS obiecuje, ale czy da?
Jakże słodka musi być władza, skoro politycy PO nieustannie upokarzani przez PiS ciągle zabiegają o koalicję. I to z kim? Z kłamcami, oszustami i demagogami. Bo tak wytwornym językiem politycy PO opisują upragnionych koalicjantów z partii braci Kaczyńskich. Mając ofertę od tak nieszablonowych zwolenników nowej koalicji, Jarosław Kaczyński mógłby co najwyżej wesprzeć ich pomocą medyczną. Może mógłby pomóc minister zdrowia, znający przecież tę partię? Przedziwne zachowania PO są oczywiście czynione dla dobra Polski. I tak bardzo przypominają moralizatorskie pustosłowie z kampanii
Gilotyna zamiast sanacji
Początek tego roku w polityce to głównie lista pytań. Pytających jest wielu, bo też wielu chciałoby wiedzieć, co myśleć o parlamencie, który ledwo dotrwał do pierwszego kwartału, a już kombinuje nad przyspieszonymi wyborami. Jak oceniać rząd, który już po kilku tygodniach traci pierwszego ministra, w kolejce czekają zaś następni. Ludzie mają też kłopot ze zdefiniowaniem spraw najbardziej elementarnych. Kto jest kim w polskiej polityce na początku 2006 r.? Kto naprawdę rządzi rządem? Które partie są w opozycji, a które
Cała władza w ręce PiS
Jak tak dalej pójdzie, to niebawem zabraknie słów, które nie zostały jeszcze odarte z właściwego znaczenia. Jednym z głównych haseł wyborczych PiS była zapowiedź budowania państwa prawa. Po tym, jak uchwalono ustawę o RiTV, trudno mieć złudzenia, że nowej władzy chodzi o prawo w kodeksowym znaczeniu. Okazuje się, że teraz mamy do czynienia z jakąś nową, swoistą odmianą praworządności. Tak kuriozalną jak wypowiedź prof. Legutki, lokomotywy wyborczej PiS, który w Senacie zakwestionował nawet zasadę równości wobec prawa.
Rok sPiSany na straty
To nie był dobry rok. Większości Polaków przyniósł więcej obaw i wątpliwości niż nadziei i wiary w dobrą przyszłość. Do starych kłopotów doszły nowe rozczarowania. Rozruszana za rządów lewicy gospodarka w małym stopniu zdążyła się przełożyć na poprawę życia zwykłych ludzi. Codzienność Polaków to ciągle mozolny trud, by jakoś spiąć budżet domowy. Codzienność to dokuczliwe poczucie zagrożenia utratą pracy, niemożnością spłaty pozaciąganych kredytów i kolejnymi podwyżkami cen. Co gorsza, ci którzy liczyli na odmianę swojego losu
Kurczowe trwanie Danuty Waniek – cd.
Lewica w ostatnich latach zrobiła wiele głupstw. Pora więc najwyższa, by zamykać ten marny bilans. Optymiści mówią, że to, co było złego, już minęło. Nie sądzę. Toż dopiero co rozpoczął się mozolny proces leczenia ran. Dużo jeszcze trzeba czasu, by polska lewica mogła powiedzieć: ludzie nas szanują. Trzeba nie tylko czasu, ale przede wszystkim faktów! Młodzi liderzy, lepiej niż myślano, pchają wózek z napisem SLD. Mimo że problemów mają po czubek nosa. Ciągle też
Wzięli wszystko i co dalej?
Rząd Marcinkiewicza dostanie w Sejmie wotum zaufania. Musi je uzyskać. Zadbał o to Jarosław Kaczyński. Wiara w skuteczność pogromcy Platformy jest w PiS tak wielka, że ministrowie nowego rządu niezwłocznie po otrzymaniu od prezydenta Kwaśniewskiego nominacji rozjechali się po urzędach. Zwalniali i powoływali. Nie czekając na ostateczną decyzję Sejmu, tymczasowy na razie rząd zachowuje się, jakby miał tak silny mandat społeczny, że może robić, co chce i jak chce. Najgorliwsi w gilotynowaniu okazali się wierni żołnierze partii: Dorn, Ziobro i Wassermann.
Nie dajmy się omamić
Mamy prezydenta, nowy Sejm i Senat. Czy spełnią się nadzieje z nimi związane? Poprzedni parlament był powszechnie krytykowany. Potępiano go w czambuł za wszystko. Powszechnym obyczajem, bez mała narodowym sportem, stało się postponowanie wybrańców narodu, gdzie tylko i jak tylko się dało. Ton opiniom nadawali agresywni młodzieńcy z różnych stacji telewizyjnych i radiowych oraz tabloidów. A że nie brakowało posłów i senatorów, którzy łamali elementarne normy zachowania, to i było kogo bić. W tej atmosferze mało kto miał chęć na ocenianie wszystkich,
Będę głosował
Pójść i zagłosować, czy dać sobie spokój z tymi wyborami? Bardzo wielu ludzi o poglądach lewicowych ma ten dylemat. A jeśli już nawet pójść bez głębszej wiary w sens tego ruchu, a głównie z poczucia obywatelskiego obowiązku, to na kogo z dwóch prawicowych kandydatów oddać głos? Na Tuska czy na Kaczyńskiego? Obydwaj mają przecież na koncie długą listę obelg i afrontów pod adresem lewicy. Czego można oczekiwać od tych niemłodych już polityków? Łatwiej byłoby o decyzję, gdyby serio potraktować umizgi do lewicy, jakich
Widowisko dla masochistów
Wybory parlamentarne nie były w Polsce świętem demokracji. A mogły być, gdyby nie… No właśnie, gdyby nie co? Kto najbardziej przysłużył się temu, że do nowego parlamentu doczłapaliśmy w tak marnej kondycji? Narzekają wszyscy. Jest w tym coś z charakteru narodowego Polaków. Tacy po prostu jesteśmy. I trzeba się z tym liczyć. Jeżeli chcemy faktycznych zmian, to musimy w programach i decyzjach politycznych i gospodarczych brać pod uwagę realia. Portret psychologiczny Polaków i naukowa analiza tego, jacy jesteśmy po 16 latach transformacji, bardzo