Felietony
A tak bardzo się starali
Mocno mną tąpnęło, gdy w gazecie do niedawna oficjalnie propisowskiej, a obecnie będącej w sporze z prezesem partii, przeczytałem, że czołowy jej autor, człowiek oczywiście całkowicie niezależny, bo inni tam przecież nie pisują, boi się o naszą demokrację. Tyle razy jego środowisko robiło tej demokracji najgorsze numery, sprawdzając jej odporność na infekcje i nie przejmując się losem tego delikatnego tworu. A tu proszę, sami zaczęli się bać. I to czego? Skutków końca misji (!) Jacka Karnowskiego w telewizyjnych „Wiadomościach”.
Wyboista droga in vitro
Gdy w grudniu 2003 r. redakcja „Przeglądu” wręczała Busole – nagrody dla ludzi, którzy pokazują drogę innym – wśród laureatów był prof. Marian Szamatowicz. Białostoczanin, mistrz polskiej ginekologii, dostał wówczas dyplom za „podarowanie macierzyństwa tysiącom kobiet”. W laudacji na jego cześć powiedziałem wtedy, że „16 lat polskiego in vitro to wielka przemiana społeczna i światopoglądowa. To dzięki także prof. Szamatowiczowi niepłodność nazywa się wreszcie chorobą, a in vitro nie jest już grzeszną metodą”. Siedem lat temu o in vitro
Patriotyzm mordu
Artykuł „Przyjemność zabijania” („Gazeta Wyborcza”, 26.10) zaczyna się od wiadomości, że Armia Krajowa powierzyła szesnastoletniemu chłopcu rolę kata, wykonującego wyroki śmierci wydane przez dowódców. Chłopiec zabija polskich konfidentów – zaczynając od swojego przyjaciela – „niemieckich urzędników, a w końcu kobiety i przypadkowe dzieci”. W swoich wspomnieniach, które właśnie zostały wydane, pisze: „Strzelałem do ludzi jak do tarczy na ćwiczeniach. Lubiłem patrzeć na przerażone twarze przed likwidacją, lubiłem patrzeć na krew tryskającą z rozwalonej głowy”. Posługiwanie
Krok dalej…
Sejmowa dyskusja o projektach ustawy dotyczącej in vitro pozwoliła na zaprezentowanie poglądów rozmaitych środowisk politycznych, a także poglądów poszczególnych posłów. Pozwoliła na określenie ich stosunku do takich kwestii jak źródła prawa (aktualna nauka Kościoła czy „wola narodu”), stosunek sacrum do profanum, a w konsekwencji wzajemne relacje grzechu i przestępstwa. Pośrednio wskazała na poglądy na temat duszpasterstwa (czy mają je prowadzić duchowni, czy też duchowni wespół z policją i prokuraturą). Przy okazji pokazała, jakie są możliwości niektórych posłów w rozumieniu tego,
Kapitalizm z domieszką obojętności i frustracji
Nuda i obojętność zalewa polskie ulice. Ten stan ducha Polaków dominuje także w innych sytuacjach. Znużenie, zmęczenie i zniechęcenie charakteryzuje polską codzienność – kompletne zaprzeczenie propagandowych niusów o zadowoleniu Polaków z życia w panującym systemie. Idzie to w parze z niechęcią do polityki i troską o dobro publiczne. Zachodni teoretycy związani z lewicą, Jean L. Cohen i Andrew Arato, ostrzegali na początku lat 90. XX w.: „Jak wiemy z historii krajów zachodnich, żywiołowe siły kapitalistycznej gospodarki
Szaleństwo
Do biura poselskiego PiS w Łodzi wtargnął napastnik, który zastrzelił jednego pracownika, a nożem ciężko poranił drugiego. Zatrzymany, śmiejąc się, wyjawił, że chciał właściwie zabić Jarosława Kaczyńskiego. Jak dotąd stosunkowo niewiele wiemy o zabójcy. Ale nawet z tego, co wiemy, możemy wyciągnąć wniosek, że był to szaleniec. Hipotezę tę wzmacnia fakt, że został on natychmiast skierowany na badania psychiatryczne. Sąd na wniosek prokuratury orzekł wobec niego trzy miesiące aresztu tymczasowego. Łatwo przewidzieć najbliższe wydarzenia. Zabójca zostanie
Wojna słów czy coś gorszego?
Słowa, jak wiadomo, mają wpływ na kształtowanie się obrazu rzeczywistości i tą drogą także na ludzkie postępowanie. W wielu krajach nienawistne mówienie o ludziach z powodu ich narodowości, rasy czy religii jest prawnie zakazane, co uznajemy za wysokie osiągnięcie cywilizacyjne, chyba że taki zakaz wprowadzony zostaje w Rosji, wtedy polska gazeta – jak może pamiętamy – napisze, że jest to pogwałcenie wolności słowa. Pewien człowiek przekonany, że wskutek ślepego wyroku natury pozostało mu już tylko kilka miesięcy
Show zamiast rozumu
Bezradność, znużenie, bezsilność. Tak swój stan ducha opisują czytelnicy „Przeglądu” w listach do redakcji czy do mnie. Skarżą się na coraz większy bezsens tego, co słyszą w telewizji z ust polityków, którzy w szybkich, parozdaniowych komentarzach, bo czas antenowy kosztuje, opisują trudne sprawy metodą show. Nie musi być mądrze. Ale musi być wyraziście, z przytupem, tak by skupić uwagę na mówcy. Po tym jakiś banał wygłoszony przez dziennikarza, który na tę chwilę przyjmuje minę odkrywcy Ameryki i dalej. Kolejny polityk i kolejny Kolumb. I tak przez cały dzień.
Od Tiananmen do Nobla
Pokojowa Nagroda Nobla dla Chińczyka ucieszyła mnie, jakby Liu Xiaobo był moim dobrym znajomym. W pewnym sensie nim jest. Przypomina mi się on często od dziesięciu lat, od czasu gdy przeczytałem w „Gazecie Wyborczej” (3-4 czerwca 2000 r.) jego rewelacyjny artykuł o młodzieżowej rewolucji na placu Tiananmen. (Redakcji trzeba pogratulować znakomitego rozeznania). Artykuł był świetnie napisany, głęboko pomyślany i od razu było widać, że autor to jest ktoś. Liu Xiaobo nie należy do tych dysydentów, którzy na cześć
Platforma na dopalaczach
To, że dostęp do tzw. dopalaczy stanowi w Polsce groźny problem, wiadomo było od dawna. Rozwiązanie takich problemów wymaga mądrej aktywności placówek pedagogicznych i edukacyjnych, a także placówek służby zdrowia. Konieczne jest również dokonanie rozsądnej regulacji prawnej, która ujmie problem w jakieś ramy zakazów i nakazów i umożliwi skuteczne działanie organów państwowych, zarówno kontrolnych, jak i w razie potrzeby represyjnych. W marcu 2009 r. do laski marszałkowskiej wpłynął dotyczący tej kwestii poselski projekt ustawy autorstwa posłów








