Przebłyski
PiS walczy także z radiem
Na razie jest to co prawda tylko „Lato z Radiem” i nie cały PiS, ale jeden z oficerów propagandowych tej partii, Marcin Wolski, obdarowany tytułem dyrektora Programu I Polskiego Radia. Wolski, jak sam mówi, wstydzi się tej audycji. „Lata” więc nie będzie. Nie będzie też ulubieńca radiosłuchaczy, Zygmunta Chajzera, który nie czekał na wezwanie do pokuty i pożegnał jaśnie pana dyrektora.
Hubert kpi z Ludwika?
Ludwik Dorn, szef MSWiA, do niedawna najbliższy zaufany braci Kaczyńskich, może mieć poważne kłopoty. Na Żelaznego Ludwika padło bowiem podejrzenie, że nie dość gorliwie szuka Huberta H., który nieopatrznie bluzgnął pod adresem miłościwie nam panującego prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W Sejmie krąży jednak pogłoska, że bezdomny musiał się schować w jednym z trzech milionów mieszkań wybudowanych przez Prawo i Sprawiedliwość.
Słowem i czynem
Krzysztof Putra, wicemarszałek Senatu (PiS), publicznie stwierdził, że Donald Tusk to drań. Wicemarszałek nie był bowiem zachwycony tym, iż Tusk skrytykował korupcję polityczną uprawianą przez działaczy PiS. Krzysztof Putra należy do „izby namysłu i refleksji”, więc nie działał pochopnie i tylko dlatego lider opozycji jeszcze nie oberwał. Następnym razem wicemarszałek nie będzie się jednak patyczkował i pokaże Tuskowi, jak wygląda dyscyplina parlamentarna. Z tymi opozycyjnymi łobuzami łagodnością nic się nie zdziała.
Warszawa sPiSana na straty
Jest już najnowszy raport „European Cities Monitor 2006”, podsumowujący ostatni rok z życia miast Europy. Nie zabrakło w nim, a jakże, pięknej naszej stolicy. Szczycić się za bardzo nie ma czym. Warszawa pod rządami PiS w końcu wyparła Moskwę i zajęła… ostatnie miejsce w kategorii jakości życia. Bo nawet jeśli mamy już dobre samochody, to jeździmy nimi po dziurawych drogach. Z kranów często płynie śmierdząca woda, coraz bardziej pogarsza się transport i telekomunikacja. Czy p.o. prezydent Warszawy, Kazimierz Marcinkiewicz, sPiSał miasto na straty?
Refleks Skwiecińskiego
Piotr Skwieciński, tzw. niezależny dziennikarz sympatyzujący z PiS, który w nagrodę za swą niezależność został prezesem PAP, zyskał ostatnio miano „Szachisty”. Powodem jest tempo, z jakim największa agencja prasowa zareagowała na kompromitujące rząd taśmy ujawniające sposób „negocjacji” polityków PiS. Skwiecińskiemu zarzucono, że o aferze poinformował dopiero po trzech godzinach. Na te oszczerstwa prezes zareagował błyskawicznie: – Nie po trzech, a po dwóch! – protestował. Skwieciński najwyraźniej zupełnie nie rozumie, że czas w agencji prasowej jest na wagę złota i biegnie znacznie szybciej niż w miesięczniku.
BOR u ogrodnika, czyli tanie państwo
Biuro Ochrony Rządu i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego wylądowały w domku ogrodnika, urzędnicy siedzą na korytarzu i w galerii. Wszystko to dzieje się w Kancelarii Prezydenta, gdzie zatrudnionych jest już 330 osób, czyli o 51 więcej niż za czasów Aleksandra Kwaśniewskiego. A jeszcze całkiem niedawno PiS w ramach głośnego programu „Tanie państwo” zapowiadało 10-procentową redukcję liczby urzędników. A teraz trzeba poszukać w stolicy większego lokalu, może od razu na jakieś 500 osób.
Młodzi posłowie pójdą w kamasze
Długi język posła Szymona Giżyńskiego z PiS ma mu być, no może nie wyrwany, ale przynajmniej skrócony. Według sejmowych plotek ów młody poseł za bardzo wziął sobie do serca hasła o lustracji. Nie dość, że napisał projekt ustawy, który nie spodobał się braciom, to jeszcze – jak wieść głosi – kabluje dziennikarzom, kto w PiS jest za, a kto przeciw lustracji w jego wydaniu. Stanowisko w komisji ma też stracić inny PiS-owski młodzian – Arkadiusz Mularczyk. Zarzuty podobne. Ponoć minister Dorn już szykuje dla nich kamasze.
Ministerstwo Obrony Kotów
Skarb państwa wystąpił w obronie kotów i godności PZU. Za sprawą wiceministra Pawła Szałamachy ministerstwo zażądało od Rady Nadzorczej PZU objęcia szczególnym nadzorem członkini zarządu, Joycee Desire Deriga. Poszło o to, że dwa lata temu pani Deriga brała udział w postępowaniu arbitrażowym dotyczącym PZU i użyła słów: „Są trzy sposoby, by obedrzeć tego kota ze skóry”. Resort skarbu przeprowadził śledztwo i ustalił, co następuje: „Z kontekstu zeznań wynika, że kotem, o którym mówiła pani Deriga, jest PZU SA. Zdaniem Ministerstwa Skarbu Państwa, takie traktowanie spółki przez członka jej zarządu jest niedopuszczalne”. Wiceminister Szałamacha stwierdził zaś: „Skarb państwa nie może przystać na sytuację, w której członkowie zarządu spółki traktują ją jak zwierzę, z którego można zedrzeć skórę”. Wszystko to pokazuje, jak ważkimi sprawami zajmują się nasi urzędnicy państwowi i w jaki sposób. Nic dziwnego, że zabrakło im czasu (i znajomości języka), by ustalić, że po angielsku – a w takim języku mówiła pani Deriga – słowa te są idiomem: „są trzy sposoby rozwiązania tego problemu”.
Czabański gorliwy jak zawsze
PiS powołuje na funkcje, ale i wymaga. Trwa więc wyścig o to, kto najlepiej dogodzi partyjnym pryncypałom. Wydawać by się mogło, że prezesa Wildsteina nie da się nijak przebić. A tu proszę. Są jeszcze gorliwsi. Prezes Polskiego Radia, Krzysztof Czabański, wykazał się ogromną czujnością. Zapobiegł skandalowi, jakim byłaby obecność na Koncercie dla Przyjaciół Polskiego Radia ludzi niemiłych braciom K. Do ostatniej chwili wycofywano wcześniejsze zaproszenia. I udało się. Tak jak udało się Czabańskiemu, kiedyś przewodniczącemu Komisji Likwidacyjnej RSW, dogadać z osławionym Markiem Królem, właścicielem „Wprost”, w sprawie sprzedaży tego tygodnika za grosze. Dla PiS to przecież nic nowego. Za grosze żyją też emeryci, byli pracownicy RSW.
Ponurawy żartowniś
Wyciągnięty z kapelusza przez PiS najbardziej ponury w historii sportu minister od fikołków, Tomasz Lipiec, okazuje się skrytym żartownisiem. Ostatnio zażartował, że jest wielkim zwolennikiem organizacji w Polsce Euro 2012. I chyba tylko dla jaj w projekcie budżetu na przyszły rok nie ma wydatków na stadiony. A trzeba ponad 1 mld zł. Lipiec to zresztą nie pierwszy jajcarz stadionowy w PiS. Zaczął zabawę cztery lata temu prezydent Lech Kaczyński. Oglądając w Warszawie oddany przez niego Stadion Narodowy, można się uśmiać do łez. Wirtualnych.