Choinka w pierniczkach i pasztet z soczewicy, czyli…

Choinka w pierniczkach i pasztet z soczewicy, czyli…

fot. Grzegorz Kozakiewicz

Święta z Ewą Wachowicz Ewa Wachowicz – gospodyni i producentka programów telewizyjnych, m.in. „Ewa gotuje”, autorka książek kulinarnych, właścicielka krakowskiej restauracji Zalipianki. Gdzie pani spędza w tym roku Wigilię? – Tradycyjnie w domu, w Krakowie. Nigdy nie wyjechałam na święta za granicę, bo lubię spędzać ten czas z rodziną. Czasem pojawiają się głosy, żeby dać sobie spokój z przygotowaniami, wyjechać i odpocząć, ale ja bardzo lubię przedświąteczną krzątaninę, gotowanie, zapachy. Na pani stronie internetowej w sekcji „Wigilia i Boże Narodzenie” królują tradycyjne polskie smaki. Co postawi pani na wigilijnym stole? – Rzeczywiście, u mnie na święta króluje tradycja. Tak naprawdę kolacja wigilijna wygląda bardzo podobnie jak u moich dziadków czy u mamy. Każdego roku podaję prawie takie same potrawy, a wiele z nich – np. karpia po żydowsku – robię tylko raz w roku, właśnie na wigilię. Oprócz tego zawsze przygotowuję barszcz czerwony, rybę po grecku, karpia z patelni, kapustę z grzybami, pierogi w różnych odsłonach – ruskie, na słodko z serem, a także z kapustą i grzybami, fasolę ze śliwkami, łazanki z makiem i kaszę z grzybami. No i oczywiście pyszny kompot z suszu. Wszystkie dania są jarskie. Którą z tych potraw lubi pani najbardziej? – Są to łazanki z makiem i kasza z grzybami. Skąd u pani tak duża miłość do polskiej kuchni? – Wiąże się to z tradycją mojego rodzinnego domu. Babcia, mama i ciotki świetnie gotowały. Dorastałam w tradycji wspólnego biesiadowania i tak już mi zostało. Zawsze było u nas dużo gości. Nie szykuje pani żadnych awangardowych dań? – Na wigilię raczej nie. Pamiętam, że kilka lat temu zrobiłam mały eksperyment i podczas kolacji wigilijnej podałam kanapeczki z guacamole, śledziem i malinami – zainspirował mnie przepis Wojciecha Amaro. To była jednorazowa sytuacja. Bardziej eksperymentuję przy obiedzie w drugi dzień Bożego Narodzenia. Wtedy podaję np. krewetki. To inspiracja podróżami na Wschód? – Gdy zdarza mi się coś ciekawego zjeść podczas podróży, później dzielę się tym z bliskimi. Jak wróciłam z Tajlandii, wpadłam w okres zachwytu nad trawą cytrynową, liśćmi kafiru, zielonym i czerwonym curry. Wtedy często przygotowywałam krewetki i kurczaka na sposób wschodni. Starałam się też nadać naszym rodzimym produktom egzotyczny smak – np. wieprzowinie. Jak pani bliscy reagowali na takie eksperymenty? – Są bardzo otwarci na nowe smaki, więc z ekscytacją. Mimo egzotycznych dań tu i ówdzie, jest pani przywiązana do polskich świątecznych tradycji, nie tylko w kwestii potraw? – Tak, podobnie jak cała moja rodzina. Kolacja wigilijna to dla nas zawsze pierwszy posiłek tego dnia. Do stołu siadamy dość wcześnie, około godz. 16. Przy deserze lubimy śpiewać kolędy. To tradycja, która wydaje się powoli zanikać. Zauważyłam, że w Polsce coraz mniej się śpiewa. Pamiętam, że w domu dziadków, w którym nie było radia ani telewizji, ciągle rozbrzmiewały rozmaite przyśpiewki i dźwięki instrumentów muzycznych. W moim rodzinnym domu było tego już mniej, a teraz w moim krakowskim domu śpiewamy już tylko kolędy. Na co dzień technika zastąpiła nam tradycyjne biesiadowanie ze śpiewem, a szkoda, bo to piękna polska tradycja. Czy zmiany zaszły też w guście kulinarnym Polaków? – Zauważyłam, że na stołach jest mniej mięsa. Za to panuje moda na owoce morza i ryby – sandacze, dorsze. Dużo osób stawia na kuchnię włoską, często znajomi podają risotto. Jeżeli chodzi o dania wegetariańskie, polecam szczególnie świąteczny pasztet z soczewicy. Jest pyszny i z powodzeniem może zastąpić pasztet mięsny. U pani na wigilii mięsa nigdy nie było. Zastanawiam się, czy coś w ogóle zmieniło się w ciągu tych lat w pani świętach. – Przede wszystkim kiedyś zawsze na Boże Narodzenie padał śnieg. Wszystko było bajkowo białe. A jeżeli chodzi o menu, to największe zmiany zaszły w ciastach. Zawsze jest makowiec i sernik, w moim rodzinnym domu zawsze było jeszcze ciasto z orzechami, natomiast ja jakiś czas temu przywiozłam z USA pyszny przepis na ciasto imbirowe, które na stałe zagościło w naszym świątecznym menu. W robieniu tego ciasta wyspecjalizowała się córka. Imbirowiec to miękkie, wilgotne ciasto, ma ciekawą, ostrzejszą nutę. Polecam je wszystkim lubiącym korzenne smaki. A jak już przy nich jesteśmy,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 52/2021

Kategorie: Obserwacje