Projekt Ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego to najlepsza inicjatywa ministra Glińskiego. Szkoda, że bez szans Europa od wieków szczyciła się swoją sztuką, choć jej twórcy nigdy nie mieli łatwego życia. Rembrandt, Zola, Modigliani, Balzac, van Gogh, Toulouse-Lautrec, Norwid… pokolenia genialnych artystów poznały, czym jest bieda. To nie zmieniło się do dziś. W Europie Zachodniej od dawna toczyła się dyskusja nad koniecznością zapewnienia artystom choć minimalnego wsparcia ze strony państwa. Wynikała ona z przekonania, że nakłady na kulturę są równie ważne dla utrzymania wiodącej w świecie roli naszego kontynentu jak nowoczesna gospodarka czy działalność naukowo-badawcza. 7 czerwca 2007 r. z inicjatywy Claire Gibault, francuskiej deputowanej do Parlamentu Europejskiego i pierwszej kobiety, która dyrygowała orkiestrą mediolańskiej La Scali, przyjęta została rezolucja wzywająca państwa członkowskie Unii Europejskiej do poprawy sytuacji materialnej twórców. Europosłowie apelowali do rządów o opracowanie ram prawnych i instytucjonalnych działalności artystycznej poprzez przyjęcie korzystnych dla twórców rozwiązań w zakresie umów, zabezpieczenia społecznego, ubezpieczenia zdrowotnego, podatków bezpośrednich i pośrednich oraz ich zgodności z przepisami europejskimi. Celem było zapewnienie elementarnych warunków życia artystom. Tak też się stało, choć jeszcze nie w Polsce. Spóźnieni o dekadę W 2017 r. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego zapoczątkowało serię debat pod nazwą Ogólnopolska Konferencja Kultury. W dyskusjach wzięło udział ponad 300 osób – przedstawiciele środowisk artystycznych, reprezentanci stowarzyszeń i związków twórczych oraz instytucji związanych z kulturą. Szacuje się, że w naszym kraju ok. 67 tys. osób wykonuje działalność artystyczną. 60% ma przychody poniżej średniej krajowej, a ok. 30% mniejsze niż minimalne wynagrodzenie. Przy czym osoby te same muszą opłacić ubezpieczenie społeczne i zdrowotne, co w ostatnich latach przychodziło im z coraz większym trudem. Dochody twórców są nieregularne i niepewne, a sukces zawodowy nie zawsze gwarantuje osiągnięcie stabilizacji finansowej. Większość artystów w Polsce nie może też liczyć na stałe zatrudnienie. Jedynie nieliczni osiągają wysokie dochody. W bardziej rozwiniętych państwach europejskich już dawno przyjęto rozwiązania prawne, które sprzyjają poprawie sytuacji twórców. Składają się na nie zabezpieczenie socjalne i medyczne, w miarę dostępne stypendia, odpowiednio wysoki poziom wynagrodzeń, zagraniczna promocja twórczości oraz stały monitoring i analiza sytuacji materialnej artystów. Uczestnicy debat prowadzonych w ramach Ogólnopolskiej Konferencji Kultury postulowali przyjęcie podobnych rozwiązań w naszym kraju. Po czym zapadła głucha cisza. Zamknięcie w zeszłym roku gospodarki i ograniczenia wprowadzone przez rząd z powodu pandemii sprawiły, że większość artystów znalazła się w dramatycznej sytuacji. Muzycy i piosenkarze mogli zapomnieć o koncertach. Nawet przygrywanie „do kotleta” nie wchodziło w grę, bo kluby i restauracje również zostały zamknięte. Aktorzy oglądali puste miejsca na widowniach. Reżyserzy i scenarzyści mogli snuć plany na przyszłość, ale czy dało się z tego wyżyć? Najwyraźniej Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu uznało, że to właściwy moment, by pomóc twórcom. Powstał projekt Ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego. Ten, którym dysponuję, opatrzono datą 3 maja 2021 r. I się zaczęło. Przestarzała lista Mało kto zwrócił uwagę na zapisy dotyczące wprowadzenia statusu artysty zawodowego. Bo to nudna i skomplikowana materia. Emocje wybuchły, gdy wyszło na jaw, z jakich środków miały być finansowane wydatki na wspieranie polskich twórców. Miały pochodzić z wpływów z tytułu opłaty reprograficznej. Definiuje ją art. 20 Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Jest to opłata od urządzeń umożliwiających kopiowanie utworów chronionych prawem autorskim. W Polsce od dawna płacą ją producenci i importerzy magnetofonów, magnetowidów, kserokopiarek, skanerów oraz czystych nośników, np. płyt CD. Lista jest przestarzała (kto dziś kupuje magnetowidy?) i nic dziwnego, że wpływy są nikczemnie niskie. W trakcie prac nad projektem Ustawy o uprawnieniach artysty zawodowego została ona znacząco rozszerzona o komputery, tablety, odtwarzacze MP3, e-booki, telewizory z funkcją SmartTV, pendrive’y, karty pamięci, twarde dyski oraz dyski SSD. Najgorętszy spór wywołał pomysł objęcia taką opłatą smartfonów. W 2020 r. sprzedano ich w Polsce aż 5,5 mln. Nowych telewizorów sprzedaje się rocznie dobrze ponad 2 mln. Dodajmy do tego ok. 200 tys. laptopów. Komputerów stacjonarnych, tabletów, pendrive’ów, kart pamięci i innych urządzeń










