Jak długo wszyscy będą wierzyli w jedną szkołę ekonomii? Marcin Czachor – adwokat, założyciel Wydawnictwa Ekonomicznego Heterodox i współzałożyciel Fundacji im. Edwarda Lipińskiego. Zaangażowany w międzynarodowy ruch na rzecz promocji pluralizmu w naukach ekonomicznych. Zacznijmy od najważniejszego. Wyjaśnijmy, co tak naprawdę znaczy ekonomia heterodoksyjna. I dlaczego – zapyta złośliwy – wydawnictwo popularyzujące wiedzę musi mieć tak nieprzystępną nazwę? – To zawsze trudne pytanie, bo ekonomia heterodoksyjna obejmuje szkoły myślenia, które potrafią mocno się różnić między sobą. A łączy je to, że w taki czy inny sposób zostały wykluczone z głównego nurtu myślenia w latach 70. czy 80. Holenderski ekonomista Dirk Bezemer zebrał jednak kiedyś nazwiska ekonomistów i badaczek, którym udało się opisać problemy toczące amerykańską gospodarkę i przewidzieć kryzys 2008 r. W znacznej większości byli to ludzie należący do heterodoksyjnych, czyli innych niż kanon, szkół. Wtedy świat sobie w ogóle o istnieniu „innej” ekonomii przypomniał… W największym skrócie: szkoły heterodoksyjne – z wyjątkiem Austriaków, czyli libertarian – pozytywnie odnoszą się do roli państwa w gospodarce i nie skupiają się przede wszystkim na bilansowaniu budżetu. Czyli to w skrócie ekonomia wyklęta? – Nie do końca. Ekonomia heterodoksyjna nie istnieje tylko na marginesach i tylko jako pewna wyklęta nauka. Bo taka Mariana Mazzucato, najbardziej kojarzona dziś z ekonomią heterodoksyjną, jest nie na obrzeżach, tylko w centrum dyskusji np. o polityce gospodarczej państwa. Cały czas ktoś się na nią powołuje albo do niej odnosi. Podobnie jak w USA John K. Galbraith, jeden z głównych ekonomistów Partii Demokratycznej, przez całe lata był jednocześnie przedstawicielem instytucjonalizmu – szkoły jak najbardziej heterodoksyjnej. To nie jest więc jedynie spór między tymi, którzy są w centrum, a tymi na marginesie, ale między tymi, którzy spierają się o ekonomię i politykę państwa ze środka pewnej dotychczasowej obiegowej mądrości, a krytykującymi ją od zewnątrz. Po co powstało Wydawnictwo Ekonomiczne Heterodox? – Działalność wydawniczą rozumiem jako część pracy politycznej. Można wygrywać kolejne batalie w salach sądowych jako prawnik, można wygrywać spory pracownicze jako związkowiec, ale wszystkie te sukcesy można unieważnić jedną decyzją, dajmy na to, Rady Polityki Pieniężnej. Bez zmian w sferze myślenia o ekonomii nie zmienimy polityki. Dlaczego? – Należy zapytać, czy ekonomiści neoklasyczni – nazywani w Polsce w publicystycznym skrócie liberalnymi – wygrywali spory z innymi ekonomistami, bo ich teoria była lepsza i częściej się sprawdzała. Dziś wiemy, że nie. Wielkie teoretyczne batalie w ekonomii, które możemy określić jako high theory, albo zostały wygrane przez stronę heterodoksyjną, albo pozostają nierozstrzygnięte. Mazzucato swoją nową książką pokazała, że nawet w debatach rzekomo wygranych przez ekonomiczną ortodoksję nie padło jeszcze ostatnie słowo. Triumf neoklasycznych – „liberalnych” – teorii był skutkiem wygrania sporu o dominację w sferze idei, a nie dowodem na intelektualną wyższość tej akurat szkoły. I tu kryje się wielkie „ale”… – Tak. Skoro nie kwestie merytoryczne decydują o tym, która teoria zajmuje centralne miejsce w naszej debacie o gospodarce, to muszą mieć znaczenie jakieś inne kwestie. Te „inne kwestie” to umoszczenie instytucjonalne: decyzje o tym, kto publikuje w pismach naukowych; kto wykłada na uczelniach; jakie wydawnictwa dostają dofinansowanie. Ambicją wydawnictwa Heterodox jest wyrównywanie tej nierównowagi, wynikającej z instytucjonalnej przewagi jednej szkoły nauczania i mówienia o gospodarce wyłącznie z tej perspektywy. Jak udaje się misja przeszczepiania ekonomii heterodoksyjnej do Polski? – Nie chcę bynajmniej przypisywać sobie zasługi, ale debata wygląda dziś zupełnie inaczej niż w latach 90. Istotnym punktem zwrotnym była zeszłoroczna dyskusja wokół kolejnych tarcz antykryzysowych. Wtedy na stronach „Rzeczpospolitej” ukazał się list młodych ekonomistów, którzy mówili o potrzebie zniesienia konstytucyjnego limitu zadłużenia. Generacyjna zmiana pokazuje, że liberałowie trochę tracą grunt pod nogami. Dosłownie chwilę po tym, jak wydaliśmy w Polsce książkę „W sprawie gwarancji zatrudnienia” Pavliny Tchernevej, partia Razem dopisała do swojego programu gwarancję zatrudnienia. Choć i tu nie będę przekonywał, że to nasza zasługa! Nie umówiliśmy się też z partią Razem na akcję promocyjną (śmiech). Po prostu te idee są nośne. Ale żeby nie było tak wesoło, od razu dodam, że przeważająca większość ekonomistów w Polsce identyfikuje się z ekonomią głównego nurtu. Z badań tego, jak
Tagi:
Alexandria Ocasio-Cortez, bezrobocie, Dirk Bezemer, ekonomia, ekonomia feministyczna, ekonomia heterodoksyjna, ekonomiści, feminizm, Fundacja im. Edwarda Lipińskiego, Grzegorz Konat, Holandia, John K. Galbraith, Marcin Czachor, Mariana Mazzucato, Mateusz Morawiecki, Michał Kalecki, MMT, nauki społeczne, nowoczesna teoria monetarna, państwo dobrobytu, Partia Demokratyczna, Pavlina Tcherneva, polityka gospodarcza, polityka pełnego zatrudnienia, polityka społeczna, postkeynesizm, prawnicy, prawo, Przedsiębiorcze państwo, społeczeństwo, USA, Wydawnictwo Ekonomiczne Heterodox