Co chce ukryć Messner?

Co chce ukryć Messner?

Tragedia na Nanga Parbat po latach

Reinhold Messner, który 21 kwietnia na zaproszenie polskich Zielonych przyjedzie do Warszawy, będzie pewnie zaskoczony, gdy zamiast odpowiadać na pytania dotyczące ochrony środowiska (słynny Tyrolczyk właśnie Zielonych reprezentuje w Parlamencie Europejskim), przyjdzie mu wyjaśniać, w jakich naprawdę okolicznościach jego brat zginął na stokach Nanga Parbat (8125 m) ponad 30 lat temu.
Może się tak stać za sprawą dwóch książek, wydanych jednocześnie przez Wydawnictwo Dolnośląskie. Napisali je uczestnicy niemieckiej wyprawy na Nanga Parbat w 1970 r. – jedną Messner, drugą Max von Kienlin, niegdyś jego przyjaciel. W Niemczech najpierw ukazała się książka Messnera, Kienlin wystąpił z ripostą.

Wrócił tylko jeden

Dramat na Nanga Parbat zaczął się od czerwonej rakiety, wystrzelonej z bazy. Był to sygnał dla wspinaczy w górnych obozach, że prognoza pogody jest zła. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami, w takiej sytuacji atak na szczyt powinien być wstrzymany i tylko Reinhold Messner, przebywający w najwyższym obozie razem z młodszym bratem Guentherem i Gerhardem Baurem, miał zaryzykować próbę zdobycia wierzchołka. Reinhold był w najlepszej kondycji (dzięki temu, że – jak twierdziła później część uczestników – oszczędzał się przy noszeniu bagaży do kolejnych obozów) i bardzo chciał iść na szczyt. Karl Herrligkoffer, kierownik wyprawy, wyjaśnił potem, że zaszła pomyłka. Prognoza była dobra i należało wystrzelić niebieską rakietę, oznaczającą rozpoczęcie planowego szturmu całej grupy.
Messner poszedł więc do góry, a po paru godzinach samowolnie ruszył za nim jego młodszy brat, który nie był przewidziany w składzie grupy atakującej. Postanowił wykorzystać okazję do zdobycia szczytu u boku Reinholda. Dogonił go, na wierzchołek weszli razem. I podjęli zdumiewającą decyzję – zaczęli schodzić nieznanym, dziewiczym zboczem góry. Po ciężkim biwaku Guenther szybko tracił siły, został z tyłu. Nigdy już nie wrócił. Minął tydzień, zanim Reinhold samotnie dołączył do kolegów.

Azaliż jestem stróżem brata?

Śmierć Guenthera wywołała burzę. Herrligkoffer, chcąc odwrócić uwagę od pomyłki z rakietą, stwierdził, iż Messner zaplanował trawers nieprzebytej ściany Nanga Parbat, i dlatego zszedł inną stroną góry, nie troszcząc się o słabszego brata. Messner replikował, że to zmęczony Guenther chciał schodzić nową drogą, licząc, że nieznane zejście będzie łatwiejsze, ale już na dole zginął pod lawiną. Zarzucił też, że koledzy, których dzień po zdobyciu szczytu widział z wysokości stu metrów, nie próbowali do nich dojść – choć wzywał pomocy.
Ci zaś mówili, iż Messner wołał, że on i Guenther są zdrowi. Był już jednak sam, bez brata. Zaczęły więc rodzić się pogłoski, że Guenther zmarł na pierwszym biwaku, a może nawet przed wejściem na szczyt, ale Reinhold ukrył jego zgon, nie chcąc rezygnować z ambitnego trawersu. Gerhard Baur twierdzi, iż Guenther zapewniał, że zejdzie tą samą drogą i wróci do obozu. Czyżby zmienił zdanie? Reinhold Messner wniósł z kolei przeciw Herrligkofferowi pozew o to, że jako kierownik wyprawy nieumyślnie spowodował śmierć Guenthera.
Wersja Messnera, wsparta jego niewątpliwym talentem do kontaktów z mediami, zyskała przychylność niemieckich czytelników. Kienlin, mimo że Messner uwiódł mu żonę, długo go popierał. Po 30 latach postanowił ujawnić wszystkie jego, jak mówi, fałszerstwa i insynuacje – i robi to skrupulatnie. Czemu dopiero teraz? Czy dlatego, że niemieccy wydawcy doszli do wniosku, iż wywołanie książkowej kłótni na temat górskiego dramatu sprzed lat może się dobrze sprzedać?

Latarka znaleziona przez Kukuczkę

Sprawa ta ma także niezwykły „polski ślad”, niezauważony przez obu autorów. Otóż w albumie Jerzego Kukuczki „Mój pionowy świat”, wydanym tuż po jego śmierci, nasz wielki wspinacz opisuje swe spotkanie z Messnerem w Himalajach, w 1979 r.
Kukuczka, który w 1977 r próbował poprowadzić nową drogę na Nanga Parbat, znalazł latarkę na podszczytowej przełęczy, na wysokości prawie 8 tys. m. latarkę. Gdy wspomniał o tym Messnerowi, ten prawie oniemiał:
– Siedem lat wcześniej doszliśmy do tej przełęczy z bratem, który zginął w czasie zejścia. To musiała być jego latarka, akurat w tym miejscu zmieniał baterię. Piszę książkę o moim wejściu na Nanga Parbat /…/. Napisz parę słów o tym jak ją znalazłeś – poprosił Kukuczkę Messner.
A więc wtedy Gunther jeszcze żył. Dokładną odpowiedź na pytanie, gdzie i kiedy zmarł, mogłoby jednak dać dopiero znalezienie jego ciała. To bardzo trudne, ale, jak pokazuje odnalezienie po 75 latach zwłok Mallory’ego na stokach Everestu, jednak możliwe.
Dziś tylko Reinhold Messner może wiedzieć, jak naprawdę zginął Guenther. Nie da się ukryć, że umiał wykorzystać medialnie śmierć brata. O ataku na Nanga Parbat napisał trzy świetnie zareklamowane książki, które dobrze się sprzedały, udzielił wielu wywiadów, uczestniczył w prelekcjach. Od tego właśnie zdarzenia zaczęła się jego sława – co nie zmienia faktu, że Messner jest najwybitniejszym spośród żyjących wspinaczy i zasłużenie jako pierwszy zdobył wszystkie ośmiotysięczniki. Dwa razy miałem okazję z nim rozmawiać. Robi bardzo dobre wrażenie – konkretny, opanowany, logicznie wyjaśniający swe racje. Nasi wspinacze mają o nim różne zdania. Andrzej Zawada uważał go za reklamiarza, unikającego prawdziwych wyzwań. Wanda Rutkiewicz – za człowieka dużego formatu, który bardzo pomógł i jej, i wielu innym polskim wspinaczom. Prawda pewnie leży pośrodku.

 

 

Wydanie: 17/2004, 2004

Kategorie: Książki

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy