Czego jeszcze chcą ci muzułmanie

Czego jeszcze chcą ci muzułmanie

Mieli pochować dziecko zgodnie ze swoją religią. Urzędnicy im na to nie pozwolili “Pamiętnik” to pierwsza strona zeszytu w kratkę. Oleg Olszewski planował, że za dziesięć lat odczyta go swojemu synowi. “8 czerwca – Liza ma bóle. Jedzie do szpitala w Łukowie. 9 czerwca – urodził się chłopak. Wcześniak. Lekarze gratulowali. Zapytali Lizę, jak będzie miał na imię. Zdecydowała, że Timur. Są problemy z dzieckiem. Synek jedzie karetką do szpitala w Lublinie. 10 czerwca – Liza czuje się coraz lepiej. Lekarze zapewniają, że synek będzie żył. 11 czerwca – Jestem u Lizy. Zamówiła u mnie truskawki… (…) 14 czerwca, godzina 11.00 – Dzwonili ze szpitala w Lublinie. Timur umarł. Liza na własną prośbę wychodzi ze szpitala. Chcemy pochować synka”. Liza Jewłojewa jest Czeczenką. Ma cztery córki. Mąż odszedł od niej, bo nie mogła mu urodzić syna. W Groznym ich dom zburzyli Rosjanie. Do Polski przyjechała w ubiegłym roku, razem z dziećmi. Chciała do Niemiec, ale oficer niemieckiej straży granicznej powiedział jej, że w Polsce już są ośrodki dla uchodźców. Trafili do placówki Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Dębaku pod Warszawą. Liza stara się o status uchodźcy. Oleg Olszewski również chce uzyskać status uchodźcy. Na Białorusi działał w opozycji przeciwko prezydentowi Łukaszence. Płynnie mówi po polsku, bo, jak twierdzi, jego dziadek był Polakiem. Lizę poznał w Dębaku. Właściwie to najpierw poznał jej dzieci. – Chowały się, gdy przelatywał jakiś samolot. Myślały, że to Rosjanie nadlatują z bombami. Hańba dla muzułmanina Czeczeni z ośrodka w Dębaku krzywo patrzyli na taką znajomość. Zaczęli grozić Olegowi: “Ty katolik, ona muzułmanka. Do muzułmanki nie wolno przychodzić obcemu mężczyźnie”. – Postanowiliśmy z Lizą, że nawrócę się na islam. Ślub wzięliśmy w warszawskim meczecie. Potem moja żona pojechała do innego ośrodka dla uchodźców, w Łukowie. Przyjeżdżałem do niej kilka razy w miesiącu. W Łukowie nie było wolnych miejsc. W marcu na Olega napadli Czeczeni. Szarpali, popychali, któryś zamachnął się pięścią. – To za to, że wziąłeś naszą kobietę. Gardło ci poderżniemy – grozili. Jedynym ratunkiem było skryć się w Łukowie. Akurat zwolniło się miejsce. Liza zajmowała się więc dziećmi, Oleg dorabiał do kieszonkowego malowaniem obrazów. – Cieszyłem się, bo ona była już w ciąży. Jednak jej rodacy nie zapomnieli o nas. Kilkakrotnie przyjeżdżali do Łukowa. 8 czerwca zadzwonił telefon. Nieznajomy mężczyzna powiedział, że wkrótce ich dopadną. – Uspokajałem żonę, że wszystko się jakoś ułoży. Ale żona źle się poczuła. Pojechała do “bolnicy” i urodziła syna, któremu dała na imię Timur. Dziecko zmarło po pięciu dniach – opowiada Oleg. Timur ważył 800 g. Urodził się w 26. tygodniu ciąży. Lekarze stwierdzili niewydolność oddechowo-krążeniową oraz niedokrwistość. W klinice w Lublinie wykryli ponadto wrodzone zapalenie płuc, posocznicę wrodzoną i wstrząs septyczny. Liza i Oleg chcieli pogrzebu zgodnie z obrządkiem muzułmańskim. Ciało należy owinąć w całun, obmyć i pochować najpóźniej 48 godzin po śmierci. Bez aktu urodzenia nie mogli dostać zwłok dziecka. Poszli do Urzędu Stanu Cywilnego w Łukowie. – Na początku wszystko było dobrze. Urzędniczka posadziła nas w pokoju. Potwierdziliśmy, że synek będzie miał nazwisko żony, a na imię Timur. Miałem być wpisany jako ojciec – mówi Olszewski. – Potem przyszła kierowniczka USC, Halina Rucińska. Powiedziała, że dzisiaj jest już późno. Przyjdźcie jutro – nakazała. – Ale my dzisiaj musimy mieć ten akt. Jutro chcemy pochować synka – prosiła Liza. – Jeśli tak, to po śmierci nie można uznać tego dziecka. Dopiero sądowo możecie ustalić ojcostwo – relacjonuje rozmowę z kierowniczką Olszewski. – Proszę, niech pani uzna, że ja nic pani nie mówiłem o śmierci dziecka. Nam zależy na czasie. Jesteśmy muzułmanami. Musimy pochować dziecko zgodnie z naszym obrządkiem. – Ja nie mogę naginać prawa. – To gdzie mamy iść po prawdę? – Idźcie do swojego Allacha – powiedziała kierowniczka. Tak twierdzi Olszewski. I dodaje: – Błagałem ją, żeby nas tak nie hańbiła. – Dziecko bez ojca to hańba dla muzułmanina -przytakuje Liza Jewłojewa.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 49/2000

Kategorie: Kraj