Czy po wyborze Baracka Obamy świat spojrzy inaczej na USA?

Czy po wyborze Baracka Obamy świat spojrzy inaczej na USA?

Prof. Longin Pastusiak, amerykanista, b. marszałek Senatu
Nowy prezydent zapowiada zmianę w polityce wewnętrznej i zagranicznej USA, wykorzystanie w większym stopniu dyplomacji jako narzędzia polityki amerykańskiej, a nie siły militarnej. W przeciwieństwie do obecnego prezydenta Obama gotów jest rozmawiać nawet z Iranem, Kubą, Koreą Północną, Syrią. Może dobrze wykorzystać swój nowy wizerunek, wszak jest pierwszym prezydentem elektem, któremu w kampanii kibicował praktycznie cały świat, zwłaszcza Europa. Jest przeciwnikiem unilateralizmu Bushowskiego, będzie konsultował decyzje z sojusznikami europejskimi i w większym stopniu respektował prawo międzynarodowe, w tym ONZ. Wszystko to razem przysporzy Ameryce prestiżu i szacunku, jakim USA zwykle się cieszyły.

Paweł Zalewski, poseł niezależny
Z całą pewnością spojrzy inaczej – i to jest olbrzymi atut Baracka Obamy. Jest tylko pytanie, czy będzie mógł zaspokoić oczekiwania, które są olbrzymie, podczas gdy możliwości ograniczone z uwagi na kryzys. Jednak ten polityk rozpocznie kadencję z największym pokładem sympatii międzynarodowej, jaki przydarzył się prezydentowi USA. Wygrał wszędzie tam, gdzie można było prowadzić rzetelne badania opinii publicznej. Skoncentruje się na gospodarce, a wszyscy patrzą na USA jako na kraj, w którym kryzys się rozpoczął, i mają nadzieję, że tam też on się najpierw zakończy. USA to wciąż największa gospodarka na świecie. Gospodarka chińska np. rozwinęła się dzięki olbrzymiemu eksportowi do USA, a teraz ten rynek został zmniejszony. Podobnie jest z powiązaniami gospodarki niemieckiej – a za jej pośrednictwem polskiej (bo to podpora naszego eksportu) – z gospodarką amerykańską. Wszystko więc bardzo zależy od sytuacji w USA.

Dr Bogdan Szklarski, amerykanista, Collegium Civitas, PAN
Prezydent Bush zgromadził wiele negatywnego kapitału i jego administracja była uznana przez niemal wszystkich za niezdolną do współpracy i niegodną jej. Antyamerykanizm oznaczał nie tylko niechęć, ale i niewiarę, że możliwe są wspólne interesy z Amerykanami. Świat czekał na Baracka Obamę po to, aby móc wspólnie realizować interesy, które służą wszystkim zainteresowanym. To jeden z kluczy wyjaśnienia popularności Obamy, bo oznacza zapowiedź nowego początku nie tylko dla Amerykanów, ale i dla Europy. Nawet Rosjanie mają w stosunku do Obamy podejście przypominające stosunek do Kennedy\’ego. Kiedyś testowali nowego prezydenta rakietami na Kubie, teraz w Kaliningradzie. Zresztą Kennedy też miał opinię niedoświadczonego w sprawach polityki zagranicznej, a jego konkurent Nixon znał się dużo lepiej na polityce. Wydawało się, że Kennedy nie będzie wystarczająco twardy. Wszyscy rozumieją, że samodzielnie nie rozwiążą wielu problemów, dlatego wszyscy potrzebują siebie nawzajem. Ważne będą pierwsze decyzje nowego prezydenta i pytanie, co Amerykanie dadzą światu. Być może będzie to bardziej przyjazne stanowisko wobec protokołu klimatycznego z Kioto.

Dr Wojciech Stankiewicz, Katedra Prawa Międzynarodowego, Uniwersytet Gdański
Spoglądam na ten problem w kontekście walki z terroryzmem i uważam, że nic się nie zmieni. Odniesienia geopolityczne USA pozostają. Stany Zjednoczone są uwikłane w walkę na Wschodzie – Irak, Iran, tego nie odpuszczą. Są pogłoski, że prezydent Obama skoncentruje się na polityce wewnętrznej, z drugiej strony USA wybrały rolę hegemona i nie mogą się wycofać, mogą jedynie być bardziej ostrożne i wyważone. Na wspomaganie krajów byłego bloku wschodniego środki mogą być mniejsze, ale nie dostrzegam symptomów zmiany polityki. Choćby kontrowersyjna kwestia tarczy antyrakietowej – Obama będzie w mniejszym lub większym stopniu kontynuował ten projekt.

Prof. Bogdan Łomiński, sprawy zagraniczne, Uniwersytet Śląski
Obecny prezydent spowodował wiele niechęci do USA i do rządu amerykańskiego, więc teraz odżywają nadzieje i spore oczekiwania, w znacznej mierze zasadne. Zmieni się stosunek do Ameryki, która nie będzie miała w polityce tyle arogancji i nieliczenia się z interesami innych. Porównanie Obamy do Kennedy\’ego ma jakiś sens, ale na symptomy tej zmiany musimy jeszcze poczekać do pierwszych decyzji w styczniu 2009 r.

Leszek Skiba, politolog, Wyższa Szkoła Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu
Obama będzie zwolennikiem soft power, czyli miękkiej siły, w odróżnieniu od twardej siły, jaką forsował George Bush. Będzie też starał się przekonać do USA resztę świata, pokazywać dobre strony, lepszą twarz Ameryki, nawiązując liczne relacje, np. z Europą, i rezygnując z dominacji militarnej. Popularyzacja Stanów Zjednoczonych polega na wypracowaniu stylu prezentacji życia i demokracji w USA i taka metoda soft power będzie tu ważnym narzędziem, które unaoczni w większym stopniu nie tylko atrakcyjność kraju jako potęgi gospodarczej, ale także atrakcyjność amerykańskiej kultury, muzyki, kina, wszystkiego, co możemy sobie tylko wyobrazić i co jest powodem, że Amerykę lubimy.

Wydanie: 2008, 48/2008

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy