Czy powinno się zmienić przepisy drogowe, tak by kierowcy musieli przepuszczać pieszego zbliżającego się do zebry?

Czy powinno się zmienić przepisy drogowe, tak by kierowcy musieli przepuszczać pieszego zbliżającego się do zebry?

Beata Bublewicz,
posłanka PO, przewodnicząca Parlamentarnego Zespołu ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego
Jestem pomysłodawczynią tego projektu, który zbliży nasze przepisy do standardów obowiązujących w wielu krajach Unii Europejskiej. W Niemczech np. przepis ten jest jeszcze bardziej radykalny, ale tam ofiar śmiertelnych wśród pieszych jest o połowę mniej. Statystyki podają, że w Polsce w zeszłym roku zginęły na przejściach 232 osoby, więc trzeba sprawić, by kierowcy, zbliżając się do zebry, zachowywali większą ostrożność.

Jerzy Pomianowski,
prezes Fundacji „Zapobieganie Wypadkom Drogowym”
To by nie zapobiegło wielu wypadkom. Naszych kierowców powinno się uczyć przepuszczania pieszych, ale na razie na kursach ważniejsze jest posługiwanie się sprzęgłem i dźwignią zmiany biegów czy manewrowanie, a nie wypatrywanie pieszych, ocenianie odległości i możliwych zagrożeń, np. dzieci idących czy stojących na chodniku. Jeśli kierowca nie nauczy się patrzeć na pieszych, to żaden przepis mu nie pomoże. Kierowców jak pilotów powinno się uczyć patrzenia i oceniania odległości.

Jacek Grunt-Mejer,
psycholog transportu, UW, autor bloga Strefa Piesza
Tak, należy zmienić przepisy w ten sposób, aby już pieszy zbliżający się do przejścia miał pierwszeństwo. We wszystkich krajach UE, gdzie ta zasada obowiązuje, bezpieczeństwo pieszych jest dużo większe – w najbezpieczniejszych ginie trzech-pięciu pieszych na milion mieszkańców, a w Polsce 30 na milion mieszkańców, przy unijnej średniej 12 na milion. Teraz przepisy nie są jasne i nie przystają do rzeczywistości. Przy obecnym natężeniu ruchu aut piesi mogliby się nie doczekać możliwości przejścia przez jezdnię, a wszystko odbywałoby się zgodnie z prawem.

Marek Konkolewski,
Biuro Prewencji i Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji
Z całego serca popieram projekt pani poseł Bublewicz. To krok w dobrym kierunku. W tej chwili nie ma przepisu, który nakazywałby kierowcy przepuszczać pieszego zbliżającego się do przejścia. Apeluję jednak do wyobraźni prowadzących samochody. Radzę przypomnieć sobie, jak zachowywaliśmy się na kursie na prawo jazdy i na egzaminie. Jak wtedy celebrowaliśmy moment przejeżdżania przez przejście: patrzyliśmy uważnie, czy nie ma tam nikogo, z niekiedy przesadną uprzejmością przepuszczaliśmy pieszych, nawet skłaniając ich do wejścia na pasy ruchem ręki. Warto dziś odświeżyć te zasady i zwyczaje. Tam zaś, gdzie stawanie przed pasami ograniczałoby płynność ruchu, radzę zainstalować sygnalizację świetlną. Nowy przepis wymagałby więc od gmin dodatkowych inwesty­cji. Wszystko po to, by poprawić bezpieczeństwo na drogach.

Tadeusz Syryjczyk,
były minister transportu
Sądzę, że to dosyć radykalne rozwiązanie i zanim wprowadzi się taką ogólną zasadę, warto skorzystać z rozwiązań brytyjskich. Tam na niektórych bardzo niebezpiecznych przejściach zainstalowano specjalne oznakowanie i żółte, mrugające lampy o charakterystycznym kształcie, dające pieszym bezwzględne pierwszeństwo. W Polsce był kiedyś przepis dający im pierwszeństwo, ale na długie lata zniknął z kodeksu. Teraz logicznie byłoby wprowadzać taką zasadę stopniowo, aby kierowcy przyzwyczaili się do niej. Poza tym co innego przejścia w mieście, gdzie jest duży ruch pieszych, a co innego poza centrum miasta.

Wojciech Kotowski,
redaktor naczelny miesięcznika „Paragraf na Drodze”
To krok do tego, aby zagwarantować bezpieczeństwo na przejściu. Generalnie w mentalności kierowców pieszy na jezdni czy na przejściu jest intruzem. Gdy pieszy zbliża się do krawędzi jezdni, chcąc przejść na drugą stronę, kierowca miałby obowiązek się zatrzymać. Regulacja, która funkcjonuje obecnie, nie daje takiej gwarancji i wymaga doprecyzowania. Pieszy nie ma pewności, czy kierowca zatrzyma pojazd. Warto więc stworzyć mu większe gwarancje bezpieczeństwa.

Wydanie: 2014, 49/2014

Kategorie: Pytanie Tygodnia

Komentarze

  1. Oli
    Oli 28 listopada, 2018, 09:13

    Jakoś Niemcy nie mają w ogóle z tym problemu. Polacy wjeżdżający na teren Niemiec też nie rozjeżdżają masowo tubylców na przejściach czyli szybko się uczą. Groźba nieuchronnej, dotkliwej kary plus kultura i etyka czynią cuda. W Polsce wyłazi na wierzch ten słowiański gen warcholstwa i mamy tragiczne efekty.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy