Demokrata samozwaniec

Demokrata samozwaniec

Iść na Zgromadzenie Narodowe i wysłuchać przysięgi prezydenckiej Dudy? Albo nie iść z wielu oczywistych powodów? Przed takim wyborem stanęli posłowie i senatorowie. Wyborem politycznym – bo jakim prezydentem był Duda przez pięć lat, wiemy. Ale też estetycznym – bo skoro wiele razy zarzucano mu, i słusznie, że łamie konstytucję, że kłamie i obraża całe środowiska i grupy społeczne, to udawanie przez kilka godzin amnezji byłoby hipokryzją i kpiną z paru milionów ludzi poniewieranych przez prawicę. Przy aprobacie, a nieraz też z inicjatywy, samego Dudy.

Prezydent często odwołuje się do przedwojnia, ale jego interpretacja historii jest tak nieprawdziwa i zacietrzewiona ideologicznie, że eliminuje go z grona poważnych polityków. Zresztą gdyby wtedy żył, to postępując tak, nie miałby zdolności honorowej. Robiąc rzeczy nieprzyzwoite, nie ma jej i teraz. Rządząca prawica stawała na głowie, by na ślubowanie przyszło jak najwięcej parlamentarzystów. Do pełnej władzy potrzebują jeszcze legitymizacji ze strony tej Polski, która głosowała na Trzaskowskiego (10 mln), i tej niegłosującej (też 10 mln).

Dobrze się stało, że znacząca część parlamentu nie patronowała tej farsie. Właśnie z szacunku dla konstytucji. I z szacunku dla urzędu prezydenta, który to urząd od paru lat jest przez Dudę ośmieszany.

Dla polityków ważne powinno być lojalne zachowanie wobec własnych wyborców. Czy wyborcy Trzaskowskiego, Hołowni i Biedronia chcieli obejrzeć ich jako tło kolejnych kłamstw bardzo z siebie zadowolonego Dudy? To już nie był ten Duda z kampanii, żebrzący o każdy głos i gotowy za to obiecać krocie. Kilka dni po wyborach ten wór pustych obietnic już się rozsypał. Na Śląsku.

Duda sam siebie ocenił wysoko. I zaliczył do grona polskich demokratów. To chyba jakiś nowy szczep z grupy demokratów samozwańczych. Mamy Polskę podzieloną jak nigdy. I prezydenta, który ma w tym duży udział, a jeszcze dokłada do pieca.

Lewica wybrała widowiskowy happening. Przyszła, zasłaniając się szacunkiem dla wyborców Dudy. A szacunek dla swoich? Nie można oczekiwać od milionów ludzi poniewieranych dzień w dzień przez Kaczyńskiego, Dudę, Ziobrę czy Morawieckiego, że będą nadstawiali drugi policzek. I że będą głosowali na taką lewicę, która bardziej się martwi o dziesiątki tysięcy pisiewiczów rozkradających Polskę niż o nich. Lewica nie ma dla nich oferty. Nie ma nawet chęci na bliższe więzi, bo to wymaga pracy i spotkań. Wiem, że jest koronawirus. Ale wiem też, że obecna ekipa z Wiejskiej daleko nie zajedzie. Będzie tak jak w ostatnich wyborach. Kandydat poszedł w jedną stronę, a wyborcy w drugą.

Wydanie: 2020, 33/2020

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Komentarze

  1. kazimirka
    kazimirka 8 sierpnia, 2020, 19:04

    dobrze napisane

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. nina
    nina 17 sierpnia, 2020, 08:15

    to hipokryta i megaloman

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy