Dla Niemców 1 września nic nie znaczy

Dla Niemców 1 września nic nie znaczy

Powojenne pokolenia Niemców nie mają żadnych skojarzeń związanych z wybuchem II wojny światowej, a zwłaszcza z najazdem hitlerowskiej Rzeszy na Polskę Ciekawą perspektywę oceny wybuchu II wojny światowej przyjęli autorzy wydanej w RFN i w Polsce książki „Nigdy więcej wojny! 1 września w kulturze pamięci Polski i Niemiec w latach 1945-1989”. Profesorowie historycy Waldemar Czachur z Uniwersytetu Warszawskiego i Peter Oliver Loew z Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich (Deutsches Polen Institut) prześledzili setki gazet z PRL, NRD i RFN, koncentrując uwagę na temacie 1 września. Chodziło o to: 1) co się pisało o tej dacie, 2) kto się zajmował tą datą, 3) jakich symboli używano do opisania tej kwestii, 4) na ile na tej bazie można było prowadzić dialog między Polakami i Niemcami. Ogólny wniosek jest niestety bardzo przygnębiający. Niemcy kompletnie nie rozumieją Polaków nadających dacie 1 września tak wielkie znaczenie, bo od zakończenia wojny przez prawie pół wieku skutecznie wypierali jej sens. Fakt, że właśnie wtedy „Niemcy napadły na Polskę” i kraj ten przyczynił się do ogromu nieszczęść w polskim społeczeństwie, nie istnieje w świadomości obywatelskiej. I dotyczy to zarówno landów wschodnich, które powstały z NRD, jak i landów zachodnich. Pamiętamy o Westerplatte, o Wieluniu… W Polsce każde dziecko wie, że 1 września nie tylko zaczyna się szkoła. Że będą uroczyste apele, akademie, publikacje medialne itd. – wydarzenia i rytuały związane z rozpoczęciem II wojny światowej, np. z atakiem na polską placówkę na Westerplatte. Po stronie niemieckiej od kapitulacji w 1945 r., poprzez wszystkie etapy kształtowania się dwóch państw niemieckich, do połączenia obu części mieliśmy do czynienia z rozmaitymi sposobami wypierania wiedzy o tym, że 1 września 1939 r. Niemcy zaatakowały pierwszy kraj, czyli Polskę. Autorzy tej publikacji piszą, jaki był obraz w mediach (gazetach) przez te 44 powojenne lata, nie wnikają natomiast zbyt głęboko w przyczyny takiego podejścia. Zresztą zwracają uwagę, że w pewnym stopniu, zwłaszcza w początkowym okresie powojennym, kształtowanie świadomości historycznej i wschodnich Niemców, i Polaków związane było z przemożnym wpływem ZSRR na media, a po stronie zachodniej – częściowo Amerykanów. Jednak wydaje się, że zamazywanie wiedzy o tym, co spotkało Polskę, było jakimś naturalnym odruchem, chęcią wyparcia, zapomnienia, może nawet unieważnienia. Oczywiście żaden mieszkaniec Niemiec nie udawał, że kraj ten nie ponosi historycznej odpowiedzialności za wybuch wojny, ale Polska w tym wydarzeniu praktycznie nie istniała. Mówmy i piszmy o pokoju W zasadzie dominującą narracją stała się po obu, a właściwie po trzech stronach granicy, jeśli uwzględnić podział Niemiec, walka o pokój na świecie. Ten sposób omawiania II wojny miał różne natężenia i odmiany w zależności od państwa. Z czasem owa narracja – i wpływająca na zbiorową pamięć edukacja społeczna – nabierała cech schematu. Hasło „Nigdy więcej wojny!” w istotny sposób wpłynęło na kształt obchodów 1 września zarówno w Polsce, jak i w NRD, a także w niewielkim stopniu w RFN. Stało się ono jednak w tych trzech krajach nośnikiem odmiennych treści. Przebiegało to etapami. W NRD w czasach stalinizmu głos oddawano nierzadko niemieckim komunistom, którzy po przejściach w obozach koncentracyjnych lub pobycie w ZSRR reprezentowali Nationale Front i mówili w dniu 1 września o pokoju, krytykowali wojnę, ale nie wspominali w ogóle o Polsce i jej stratach. W dalszym etapie ostro sprzeciwiali się kapitalizmowi, imperializmowi i militaryzmowi USA. Z czasem na sugestię Moskwy w NRD ustanowiono Między- narodowy Dzień Pokoju, a związane z nim uroczystości, np. w Lipsku, trwały niekiedy kilka dni. Nie odbywały się jednak żadne centralne obchody. Jeszcze później, w latach 60. i 70., w ramach przyjacielskich stosunków ze stroną polską 1 września organizowano w miejscowościach granicznych: Słubicach, Frankfurcie nad Odrą i Zgorzelcu, wspólne spotkania. Nie było żadnych dyskusji, tylko przemówienia z obu stron, grała orkiestra, zdarzał się poczęstunek. Ówczesna opozycja w NRD w takie imprezy się nie angażowała, wszystko pozostawiano państwu. Jeśli była jakaś demonstracja, to przed ambasadą amerykańską przeciwko zbrojeniom. W tym czasie na terenie RFN od 1957 r. zaczął działać ruch pokoju. W narracji pojawiły się, ale niekoniecznie 1 września, częściej 8 maja (Dzień Zwycięstwa), hasła walki o pokój i wolność. Oczywiście Polska nie odgrywała w tym żadnej roli.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 38/2022

Kategorie: Historia