Dlaczego jadę do Moskwy

Dlaczego jadę do Moskwy

Kto się znalazł w armii Andersa, a kto w armii kościuszkowskiej, decydował przypadek Gen. Wojciech Jaruzelski – Panie generale, czy złoży pan przed wyjazdem do Moskwy, na uroczystości 60. Rocznicy zwycięstwa nad faszyzmem, jakieś specjalne oświadczenie? Tak sugeruje prasa… – Niejednokrotnie wypowiadałem się na tematy naszej najnowszej historii. Mówiłem o kartach, z których jesteśmy dumni, i które świadczą o wspólnej walce z hitleryzmem, o braterstwie broni, o wielkim zwycięstwie. Ale mówiłem też, że są karty bolesne, że są krzywdy, których doznaliśmy. Rozumiałem, że jeśli jest takie zapotrzebowanie, to może trzeba jeszcze raz przypomnieć to przed wyjazdem do Moskwy. Jednak kiedy usłyszałem i przeczytałem wiele oskarżeń, nawet obraźliwych określeń, że wyjazd prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i mój to antykonstytucyjny zamach stanu, że ja byłem namiestnikiem Moskwy, i wiele podobnych, to moja godność ludzka i oficerska nie pozwala teraz osłaniać się tego typu deklaracjami. Byłby to dowód jakiegoś tchórzostwa. Panowie X, Y, Z nie będą mnie uczyli patriotyzmu. Przeszedłem długą, trudną drogę. Jest to gorzki przywilej wczesnego urodzenia. Oni mają miły przywilej późnego urodzenia i pozostańmy przy tym. SYBIRAK – Porozmawiajmy o pańskiej drodze. Gdyby wojna wybuchła kilka dni wcześniej, nie trafiłby pan na Syberię. – Byłem deportowany 14 czerwca 1941 r. z Litwy. To był ostatni rzut deportacji. Na Litwie byliśmy uchodźcami. Znajdowały się tam po reformie rolnej nieduże majątki ziemskie, nieprzekraczające 100 ha, których właścicielami często byli Polacy. Zamieszkaliśmy u państwa Hawryłkiewiczów, niedaleko od ówczesnej granicy litewsko-polskiej. Potem, po wcieleniu Litwy do ZSRR, majątek Hawryłkiewiczów rozparcelowano, właścicieli wysiedlono. Moi rodzice zamieszkali u jakiegoś rolnika, chłopa litewskiego, i z tego, co pamiętam, nie spotkali się z nieżyczliwością, wręcz przeciwnie. Ja zamieszkałem u księdza, Litwina, proboszcza parafii Alksnene. Stamtąd mnie deportowano. Najpierw na ciężarówkę załadowano rodziców, wreszcie mnie, zawieziono nas na stację Wiłkowyszki. – Ile dni jechaliście w pociągu? – Ponad trzy tygodnie… To już dzisiaj jest szeroko opisane, ze wszystkimi szczegółami. Bydlęce wagony, zakratowane okienka. Dziura w podłodze w wiadomym celu. Raz dziennie jakiś rodzaj zupy… Dojechaliśmy. Ojciec został skierowany do innego transportu, pojechał do łagru, do Krasnojarskiego Kraju. Punkt łagierny – siódmy. My zostaliśmy skierowani do Ałtajskiego Kraju – matka, moja siostra młodsza ode mnie o pięć lat i ja. Do tajgi, do osady leśnej. – Jak trafił pan do I Armii Wojska Polskiego? Znam sytuację, że pański równolatek zdążył dowieźć do armii Andersa siostrę, potem wrócił po matkę, która zachorowała podczas drogi. I okazało się, że nie ma gdzie jechać, bo ta armia wyszła do Iranu. On wrócił do Polski jako kościuszkowiec, ona została na Zachodzie, spotkali się po 20 latach… – Kto się znalazł w armii Andersa, a kto w armii kościuszkowskiej, decydował przypadek… Ja nie zdążyłem do armii Andersa, byłem w głębokiej tajdze. Kiedy po licznych perturbacjach dotarliśmy do większego ośrodka – Bijska – ewakuacja armii do Iranu już się rozpoczynała. Przyjmowanie zahamowano. Większe szanse mieli ci, którzy przed wojną w wojsku służyli, jako zwykli żołnierze, podoficerowie, a zwłaszcza oficerowie. Ale tych ostatnich było bardzo mało. Ja, jak wojna wybuchła, miałem 16 lat… Więc czekała mnie dalsza kolejność. – Tymczasem armia Andersa wyszła do Iranu. – Czasami się zastanawiam, co by było, gdyby Anders armii nie wyprowadził. On uczynił to w przekonaniu, że Związek Radziecki lada moment upadnie. Zainteresowany wyjściem armii z ZSRR był również Churchill, on chciał mieć wojsko, które zabezpieczy Iran. Zainteresowany był też Stalin… Było więc trzech zainteresowanych. Ale gdyby Anders został w ZSRR, to sobie wyobraźmy: powstaje armia licząca, łącznie z nami wszystkimi, którzy znaleźli się w armii kościuszkowskiej, nie 100 tys., ale 200 tys. żołnierzy, a może jeszcze więcej. Wkracza ona na tereny polskie, wciąż pod politycznym zwierzchnictwem rządu londyńskiego. Co wówczas? SERCE KRESOWIAKA – Większość żołnierzy w I Armii to mieszkańcy Kresów. Czy oni wiedzieli, że granice nowej Polski będą inne? – 90% żołnierzy naszej armii to mieszkańcy przedwojennych wschodnich ziem polskich, ziem zabużańskich, których wysiedlono na wschód, głównie na Syberię i do Kazachstanu. – I? – Trzeba z szacunkiem odnieść się do tych, którzy organizowali 1.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17-18/2005, 2005

Kategorie: Kraj