Leniwa Platforma, azjatyckie PiS i lewica, której nie ma Z Andrzejem Celińskim rozmawia Robert Walenciak – Co dalej? Czy afery – hazardowa, stoczniowa, komisja śledcza – przyczynią się do erozji Platformy? Do czego to doprowadzi? – To kolejna ekipa, która w połowie kadencji nagle wpada na jakąś zupełnie nieoczekiwaną przez siebie rafę. Afera Rywina – nawet po jej ujawnieniu wydawało się, że jest epizodem, nieobciążającym szczególnie SLD. Wobec afery hazardowej była niczym. Lew Rywin nie był członkiem biura politycznego SLD. Mógł obiecywać, co chciał… Tu też chodzi o ustawę… Minister Lipiec nie był co prawda w kierownictwie partii Kaczyńskiego, ale był jego ministrem. Jest jakaś przedziwna prawidłowość – dwa lata i trach! Nie mówię już o najzupełniej nieprzewidywalnym we współczesnej europejskiej demokracji poślizgu Jarosława Kaczyńskiego i PiS. Tylko chory umysł konstruujący chore instytucje państwa mógł wymyślić coś podobnego! – Chodzi panu o dymisję Leppera? O aferę gruntową, oskarżanie go o korupcję? – Tak. O to chodzi. Chodzi o wplątanie instytucji, jakby do takich właśnie celów utworzonej, w klimacie wziętym bardziej z epoki Łubianki niż współczesnej europejskiej demokracji. Chodzi mi także o sposób wykonania całej tej operacji. Jeśli chce się prowadzić politykę państwa na zasadzie rabusia przydrożnego, z maczugą w ręku, to przynajmniej trzeba mieć odpowiednio umięśnionego bandytę. A nie Mariusza Kamińskiego z jego aparatem. Do tego trzeba trochę rozumu i umiejętności okiełznania emocji. Nie wiem, dokąd Polska miałaby zajść, kiedy jej przewodnikiem miałby być człowiek, który dobranego przez siebie do rządzenia wicepremiera traktuje od początku jak złodzieja. Heros Kaczyński i dziecko Tusk – Możemy się natrząsać z Kamińskiego, ale jego rewelacje mogą mocno nadwyrężyć i Platformę, i Tuska. Hałas jest straszny. – Donald Tusk powiedział kilkanaście dni temu w jednym z wywiadów, że Polacy nie darują nam recydywy rządów Kaczyńskich. Ma rację. Historia nie daruje współczesnym pokoleniom Polaków zmarnowania tak wielkiej szansy modernizacji kraju. Więc ta afera w istocie byłaby drobiazgiem, tylko że… – Tylko że co? – Istotny jest brak alternatywy po stronie, nazwijmy to, demokratycznej, europejskiej, liberalnej kulturowo, racjonalnie myślącej. To sprawia, że władza może wrócić w ręce prawicy nacjonalistycznej i zaściankowej równocześnie. Prawicy w wymiarze urągającym standardom Europy, takiej, jaka jest dzisiaj; jeśli cokolwiek przypominającej, to już bardziej azjatyckie postsowieckie republiki. Nie ma przypadku w tym, że przyjacielem Lecha Kaczyńskiego jest Micheil Saakaszwili. A nie pani Merkel czy pan Persson. Każdy ma takich przyjaciół, na jakich go stać. Powrót takiej perspektywy, już samo przypomnienie możliwości recydywy, obciąża bezpośrednio premiera Tuska. Ma on ujmujący sposób opowiadania o swojej polityce, zazdroszczę mu tego, ale nie ma wielkiej wizji Polski, nie ma świadomości wyzwań i świadomości czasu, niekiedy zdaje mi się wyglądać jak niezbyt świadome powagi swej sytuacji dziecko. Jarosław Kaczyński przy nim to heros myślenia politycznego. Jarosław Kaczyński ma koncepcję. Koncepcję dla Polski straceńczą, ale ją ma. – Platforma nie ma koncepcji? Minister Boni przedstawiał plany modernizacji, zmiany. – Cenię Boniego, cały jego młody zespół, że opracowali ten raport. Czytałem go. To jest jednak zbiór tez oczywistych, ulokowanych w tak odległej perspektywie, że bez pokazania podzielonej na etapy, także te najbliższe, drogi staje się bezwartościowym obrazem wishful thinking. – Dlaczego? – Ze względu na brak konkretu. Weźmy np. kwestię realizacji strategii lizbońskiej, realizację modelu gospodarki opartej na wiedzy, na kapitale własności intelektualnej. I co z tym dzieje się w rzeczywistości, a nie w wirtualnej przestrzeni myślenia życzeniowego? Następuje jakiś postęp w akredytacji serwisów edukacyjnych? A może znaczący wzrost nakładów na naukę? Albo przynajmniej udrożnienie kanału awansu zdolnej młodzieży ze szkół odległych od miast uniwersyteckich do centrów wiedzy i kultury? Dwa lata rządzenia zakończyło się marnym, niepotrzebnym projektem modyfikacji kwalifikowania wyższych kadr naukowych na poziomie habilitacji i ograniczenia możliwości studiowania na publicznych uczelniach drugiego kierunku. To po prostu w głowie się nie mieści! Marnujemy czas! I to właśnie jest odpowiedzialnością Tuska. On lubi rządzić przyjemnie, miło, słonecznie, unika konfliktów. Za to poniesie odpowiedzialność. Co obciąża Tuska? – Że odda władzę? Każdy oddaje. – Oczekuję, aby rządząc, władza na co dzień miała na uwadze
Tagi:
Robert Walenciak









