Lokalne media obejmujące patronat nad wystawami w opolskiej Galerii Sztuki Współczesnej poprosiły, by ich nazwy nie było na plakatach Malwa, drobna, dziewczęca, właśnie zsiadła z roweru, swoistego dzieła sztuki. Przyjechała nim w butach na kilkunastocentymetrowych obcasach, one też są pokryte rysunkami. – Są idealne do jeżdżenia, chodzić w nich nie lubię – śmieje się Malv Miel. Siadam na burgundowym fotelu, który służy w performansach online, towarzyszących wystawie jej prac „Dziewczyna szatana”, otwartej w opolskiej Galerii Sztuki Współczesnej w połowie kwietnia, wtedy bez publiczności. Dzięki wielu pomysłom Malv Miel i kuratorki Natalii Krawczyk wystawa żyje w internecie. Krawczyk, badaczka sztuki, nauczycielka akademicka, feministka, współpracuje z ASP we Wrocławiu i Uniwersytetem Opolskim, jest kuratorką wielu wystaw, od przeszło 10 lat pracuje w GSW. – Zdecydowałam się na Malv, bo to wyjątkowa osoba, a prezentacja jej prac jest raczej „wystawą postawą”. Od lat przyglądam się jej z podziwem, potrafi włożyć kij w mrowisko w nonszalancki sposób, z odwagą, a przy tym jest subtelna i bezproblemowa. Jest prawdziwą pacyfistką, ale nie konformistką. Oprócz sztuki zajmuje się muzyką, jest kuratorką w prywatnej Galerii Panaceum, robi wiele innych rzeczy. Opowiada o sobie, o kobiecie, która się nie podporządkowuje – wyjaśnia. Swoją drogą kompetencje jej samej są często podważane wyłącznie z powodu płci. Nieśpiesznie pobyć z Malv Dwa poziomy galeryjne pełne malowanych, haftowanych, rysowanych kobiet i mężczyzn, stworów, symboli, piersi, członków, pocałunków, miłości i radości, energii życia. Malv mówi, że jej rysunki są brzydkie. – To sztuka naiwna albo ignorant style – tłumaczy artystka, absolwentka Instytutu Sztuki Uniwersytetu Opolskiego (obecnie Wydział Sztuki UO). 18 tkanin z postaciami wisi od sufitu do podłogi. – Nawiązałam ironicznie do „Dziewczyny szatana” i liczby 666. Bardzo inspiruje mnie też fraza Picassa, który mówił, że w sztuce na pewno 2 plus 2 nie równa się 4, a na mojej wystawie na pewno 6 plus 6 nie równa się 12, tylko 66 lub 666. Ostatnia płachta z kobietą na koniu to trochę rozmyślania o tym, że w takiej pozycji pozowali Piłsudski, Napoleon i wielu innych mężczyzn, ale nie miała chyba takiego portretu żadna dziewczyna. Warto być uważnym, na ścianach galerii ukryte są małe rysunki: różowy kaktus, a może sympatyczny fallus, jakiś zwierz, ołtarzyk, intymny kąt z haftowaną sceną, ksero różnych rysunków Malv Miel do zabrania – to znak szczególny jej działań, sztuka do wzięcia, do przygarnięcia. Obok różowe, lśniące legowisko – można się ułożyć i zadomowić. Artystka chce, by nie śpieszyć się w jej świecie, by w nim pobyć. – Publiczność tylko sobie tak będzie wchodzić i wychodzić, nie ma bodźca, by zostać dłużej. Pomyślałam więc, że trzeba tak zaaranżować przestrzeń, żeby się chciało zostać, i stąd różne niespodzianki, obrazeczki powrzucane w nieoczywistych miejscach – opowiada. Jest też ściana kserówek z różnymi obliczami. – Pomnik czarownic. Interesują mnie osoby, o których wszyscy zapomnieli. To była masowa zbrodnia wykonana w wielu krajach głównie na kobietach. Nie widać dla nich pomników, inaczej niż w przypadku papieży i różnych dyskusyjnych przywódców. Zastanawiałam się, co by było, gdybym żyła dawno, czy dopasowałabym się do społeczeństwa, czy robiła tak jak teraz, zawsze trochę inaczej, outsidersko. Zawsze wolałam siedzieć i rysować swoje. Mogłabym być z tych outsiderów, mogliby mnie spalić. Sztuka u prokuratora – „Dziewczyna szatana”? Nie przejdzie ci to, słyszałam, a ja czułam, że przejdzie, że nikt się nie przyczepi. Mimo że kiedy proponowałam ten tytuł, akurat wokół GSW rozpętała się „afera parówkowa”. Szatan to słowo związane z religią, ja nie wierzę w żadnego boga, więc ten szatan też nie do końca mi pasuje, bo sugeruje, że mam coś wspólnego z religią, a ja się totalnie odcinam. Ale interesuje mnie ta druga opcja szatana: buntownik – mówi Malv Miel. I została „Dziewczyna szatana”. O co chodziło w „aferze parówkowej” w Opolu? GSW zaproponowała w przeszklonej przestrzeni Aneksu cykl okołoepidemicznych artystycznych rozważań „Co robić, czekając?”. Instalacja Tomasza Mroza, który sięgnął m.in. po symbol krzyża, wstrząsnęła w lutym pewnym opolaninem i TVP 3, która zrobiła sensacyjny „materiał śledczy”. Afera osiągnęła barejowską skalę, okazało się bowiem, że został obrażony czujny









