PiS chciało Polaków zrównać z pozycją Żydów jako najważniejszej ofiary wojny i depozytariuszy prawdy o Holokauście Nieszczęśliwe położenie, w jakim znalazła się Polska po 1989 r., polega głównie na tym, że panujące w niej środowiska postsolidarnościowe są skrajnie oderwane od rzeczywistości, szczególnie od realnej historii. Defekt ten przemienia wszystkie ich zamierzenia i działania w destrukcyjną antypolitykę. W ten sposób systematycznie szkodzą one Polsce i jej obywatelom. Obecny rząd szczyci się, że dzięki niemu Polska – jako „poważne państwo” – wybiła się na samodzielną politykę historyczną i zadbała o swój wizerunek na arenie międzynarodowej, w tym o wizję własnej przeszłości. Tymczasem fakty są takie, że w ciągu minionych dziesięcioleci – nie wyłączając większości okresu PRL – nikt nie ośmieszył Polski w świecie i nie zaszkodził jej opinii oraz, niestety, interesom bardziej niż ekipa ludzi otumanionych zideologizowaną, fałszywą historią. Ekipie tej powiódł się jeden zabieg dokonany na żywej tkance nieodległej przeszłości. Udało jej się wmówić społeczeństwu „kłamstwo komunistyczne”, tzn. zafałszować obraz powojennej historii Polski, sprowadzić do karykatury dzieje PRL i zerwać ciągłość historyczną polskiej państwowości. Trzeba przyznać, że w tym niechlubnym dziele obecna ekipa nie była osamotniona. Wspomagały jej wysiłki inne partie, także te niesłusznie uważane za wrogie, jak Platforma Obywatelska. Fakt ten potwierdza jedynie diagnozę braku realnego pluralizmu światopoglądowego i politycznego w obecnej Polsce. Skutkiem tego braku pluralizmu i zaślepienia naszej klasy politycznej jest wywołany przez Polskę konflikt międzynarodowy na tle ustawy penalizującej myślenie o historii niezgodne z ortodoksją narzuconą przez rząd w Warszawie. Autorom tej ustawy wydawało się, że tak jak można było narzucić Polsce zakłamaną wizję jej niedalekiej przeszłości – wmówić milionom ludzi fałszywą pamięć o PRL i rzekomo przegranej wojnie, a tym, którzy własnej pamięci mieć nie mogli, zaszczepić pamięć cudzą – można będzie całemu światu narzucić sfałszowany obraz przeszłości państwa polskiego sprzed II wojny światowej. A także wyimaginowany przez propagandystów historycznych obraz udziału Polski i jej obywateli w zawikłanych i często niejednoznacznych wydarzeniach tej wojny. Na szczęście Nowogrodzka nie rządzi całym światem i powtórka z zakłamywania historii nie udała się, mimo bezczelnej zuchwałości misternie obmyślonego planu. Otóż absurdalną i obrażającą inteligencję nowelizację ustawy o „pamięci narodowej” próbowano wprowadzić – bez żadnych dyskusji, bez pytania ludzi mądrych o radę – tuż przed rocznicą wyzwolenia obozów zagłady i kilka tygodni przed okrągłą, 50. rocznicą wydarzeń marcowych i ich wstydliwych następstw, czyli wymuszonego exodusu z Polski garstki Żydów uratowanych z Zagłady. I kiedy w czasie uroczystości w byłym obozie Auschwitz zaprotestowała przeciw tej hucpie – bo nie mogła przecież milczeć – ambasador Izraela, wśród naszych naiwnych politykierów i ich klakierów medialnych podniósł się zwarty głos oburzenia, że jak to tak, na akademii, w czasie uroczystości?! Przecież to się nie godzi! Znowu Polskę bezkarnie obrażają. I są to te same wrogie „narodowi” środowiska. Tym razem jednak podszyte moralnym fałszem oburzenie polskich hucpiarzy zostało bezlitośnie zdemaskowane przed całym światem. A mądrym Polakom pozostał niesmak i wstyd za ich niedojrzałą i pożałowania godną reprezentację „polityczną”, która sama w sobie widzi elitę narodu. I jeśli ktoś wśród przeciwników obecnej władzy łudził się, że opozycja parlamentarna zachowa się przyzwoicie, to zwracam uwagę, że spośród członków liberalnej, europejskiej, postępowej, ba, nieomal już lewicowej Platformy Obywatelskiej przeciw haniebnej ustawie nie zagłosował nikt. Z podobno jeszcze bardziej od niej nowoczesnej Nowoczesnej – przeciw była zaledwie dwójka posłów. Dołączyło do niej trzech posłów Unii Europejskich Demokratów. Nie przysparza wam to chwały, posłowie „opozycji”, a nas przekonuje, że trzeba wreszcie skończyć z POPiS, pseudonowoczesną PO bis i ich szkodliwym dla Polski oligopolem. Prawo do własnej pamięci Na czym polega problem z tym kolejnym pisowskim śmieciem prawnym? Z bieżącego doświadczenia wiemy, że ta władza nie potrafi dokonywać subtelnych rozróżnień moralnych. Nie umie odróżnić ofiary od kata, zbrodniarza i oprawcy od niewinnego. Pamiętamy, gdy w III RP ofiary ubeckich zabiegów (prowokacji, wymuszeń) uznawano za współpracowników reżimu, ogłaszano wszem wobec ich rzekomą zdradę, podłość, małość, dokonując swoistego