Gdy język kołkiem staje

Jąkanie to niezwykle demokratyczne schorzenie. Nikt się z nim nie rodzi, ale przychodzimy na świat z predyspozycją do niego Na to uciążliwe zaburzenie nie ma cudownej pigułki, mikstury ani zabiegu, który wyeliminowałby je raz na zawsze. Ale można je skutecznie leczyć odpowiednią terapią. Konieczna jest systematyczność. „Jak zostać królem”, film opowiadający historię księcia Alberta, przyszłego władcy Anglii, dla którego ogromną przeszkodą w wypełnianiu obowiązków było jąkanie, dodał otuchy wielu ludziom z podobnym problemem i pokazał, że jąkać się może nawet król. To niezwykle demokratyczne schorzenie. Nikt się z nim nie rodzi, natomiast przychodzimy na świat z predyspozycją do niego. Każdy przypadek jest inny, a reklamy, które sugerują stuprocentową gwarancję wyleczenia, trzeba traktować z dystansem. Kamienie w ustach Klasyczne objawy to powtarzanie pojedynczych głosek, sylab lub całych słów, przedłużanie dźwięków, często kończące się całkowitą blokadą aparatu mowy. Mogą do tego dojść skurcze twarzy, nienaturalne ruchy oczu, silny szczękościsk, stosowanie dźwięków podpórek typu „yyyyy”, „eeeee”. Jąkanie to wreszcie całkowita niemożność mówienia w sytuacjach stresu, które dla każdego jąkającego się są inne. Problemy z wymową miał Mojżesz, w starożytności opisywano też przypadek Demostenesa, wybitnego mówcy, który w ramach terapii uczył się mówić, trzymając w ustach kamienie. Z jąkania nigdy nie wyleczył się rzymski cesarz Klaudiusz. Czas mija, a my niestety nadal nie wiemy, co jest przyczyną niepłynności w mówieniu. – Słabość układu nerwowego, dziedziczenie skłonności do zacinania się, większa aktywność prawej półkuli mózgowej podczas mówienia u osób z jąkaniem, gdy u tych, które nie mają tej dysfunkcji, uwidacznia się bardziej aktywność lewej półkuli mózgowej – to niektóre czynniki powodujące jąkanie się. Co ważne, czterokrotnie częściej problem ten dotyka męską część populacji. Dodatkowo u wielu osób pojawia się nadwrażliwość emocjonalna – wyjaśnia Róża Sobocińska, logopedka, specjalistka w zakresie emisji i higieny głosu oraz terapii osób jąkających się, wykładowczyni w Podyplomowym Studium Logopedycznym UMK w Toruniu i WSB w tym samym mieście. – Jąkanie się zazwyczaj można zaobserwować u dzieci około trzeciego roku życia i różnie ono przebiega. Bywa, że szybko, w ciągu trzech-sześciu miesięcy wycisza się samoistnie, ale terapeuci nie mogą z góry przewidzieć, że tak się stanie. W związku z tym należy zwrócić się do specjalisty, który wskaże sposoby pomagające dziecku w komunikowaniu się z innymi. Niezwykle ważne jest to, aby zaakceptować jąkające się dziecko. Natomiast jąkający się dorosły potrzebuje wsparcia kogoś z rodziny, przyjaciela czy partnera w terapii i w ogóle w funkcjonowaniu w społeczeństwie. W klatce niewypowiedzianych myśli Matylda Pyda, psycholożka logopedka z Powiatowej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Czechowicach-Dziedzicach, uważa, że osoby, które mają problem z jąkaniem się, zazwyczaj chciałyby, aby ich kłopot zniknął jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, a to niemożliwe. Często nie podejmują terapii, a jeśli już ją zaczynają i nie widzą szybkiej poprawy, rozpoczynają następną, a potem kolejną. Jak łatwo się domyślić, efekty są mizerne, a pacjenci wpadają w depresję, zamykają się we własnym świecie. Uważają, że są niewiele warci. Starają się unikać pewnych słów lub sytuacji, które zmuszają ich do mówienia. Kiedy człowiek nie może wypowiedzieć swoich myśli, czuje się tak, jakby był uwięziony w klatce. Najpierw go to złości, frustruje, na końcu przychodzi zniechęcenie. Paradoksalnie im bardziej stara się poprawnie mówić, tym częściej napięcie z tym związane daje odwrotny efekt. Osoba jąkająca się jest tak bardzo skupiona na płynności mowy, że zapomina o intonacji czy nawet słuchaniu odpowiedzi drugiej osoby. Terapia osób z jąkaniem jest bardzo złożona i wymaga dużej wiedzy o psychice człowieka, jego doświadczeniach z dzieciństwa, sytuacji rodzinnej i zawodowej. – To, co innym nie sprawia najmniejszej trudności, dla osób jąkających się może stanowić barierę nie do pokonania. Mogą one przez długi czas mówić płynnie, ale gdy przychodzi nagły stres, nieprzewidziana sytuacja, niedogodności związane z mówieniem wracają – tłumaczy Matylda Pyda. Przyznaje, że sama doskonale wie, jak bardzo niekomfortowo czują się ci, którzy nie mogą załatwić sprawy w urzędzie lub porozmawiać przez telefon. Zdaje sobie sprawę, że rozmówca może być zniecierpliwiony, kiedy musi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 13/2015, 2015

Kategorie: Zdrowie